Chiny - FlagaZmiany geopolityczne, które zdefiniowałem w poprzednim artykule mają określone konsekwencje. Pierwszą z nich postaram się rozszerzyć tym razem.

Pisałem, że „koniec Zimnej Wojny usunął zagrożenie sowieckie i skierował amerykańską uwagę na kolejnego rywala geopolitycznego, jakim mogą w przyszłości stać się Chiny. Ambiwalentna polityka zagraniczna USA po Tianan’men to połączenie ekonomicznego flirtu z kategoryczną krytyką z pozycji wartości. Jej apogeum to ogłoszony w zeszłym roku zwrot do Azji”. Należy poświęcić więcej uwagi temu zjawisku.

Trendy geopolityczne jakie można wyszczególnić w tym kontekście to:

  • Osłabienie Rosji – ma fundament strukturalny i wynika z faktu, że budżet rosyjski jest zależny od kondycji źle zarządzanego sektora energetycznego, który zacznie przynosić coraz większe straty.  Rosjanie próbują przeciwdziałać tej tendencji ale nie decydują się na liberalizację i modernizację które są jedynymi lekarstwami na ten problem. Ponowna konsolidacja dawnych ziem ZSRS się zatem nie powiedzie. Amerykanie mogą sobie dlatego pozwolić na reset, ponieważ mają do czynienia ze słabnącym partnerem. Będą go potrzebować w relacjach z rosnącymi Chinami. Nie mogą sobie pozwolić na to, by emisariusze Pekinu dotarli do Moskwy pierwsi. Poddaję pod dyskusję pytanie, czy są w stanie temu zapobiec.

  • Wzrost potęgi Chin – Państwo Środka również ma problemy strukturalne, które zablokują wzrost PKB w nadchodzących dekadach. Są to bariery demograficzne wzrostu stworzone przez inżynierów społecznych Mao (rewolucja kulturalna) ale i „liberalnego” Denga Xiaopinga (polityka jednego dziecka). Chińscy stratedzy pragną jednak wykorzystać istnienie „okna możliwości”, które ma zamknąć się przed końcem bieżącej dekady. Stąd narastający militaryzm, skokowy wzrost wydatków na zbrojenia i szybki rozwój do tej pory niedoinwestowanej floty, mającej stawić czoła U. S. Navy. Ten trend skłania Amerykanów do zwrotu do Azji ale i cieplejszego spojrzenia na Rosję, która również obawia się Czerwonego Smoka i może go równoważyć geopolitycznie, tak jak ten kiedyś równoważył Związek Sowiecki.

  • Inny trend geopolityczny, który wymieniłem w poprzednim tekście – kryzys ekonomiczny – również ekstrapoluję na ten fragment stosunków międzynarodowych. Ogranicza on manewry przeciwdziałające wzrostowi Chin, zarówno w USA (cięcia budżetowe) jak i Rosji (spadek dochodów z eksportu gazu do mniej spalającej go Europy).

Reasumując, zwrot do Azji to tylko efekt zmian geopolitycznych. Powstrzymywała go „wojna z terroryzmem”, którą obecna administracja w Waszyngtonie skutecznie limituje do poziomu interwencji za pomocą dronów i wsparcia logistycznego, resztę zostawiając Europie – jak w Libii i Mali. Amerykanie muszą brać pod uwagę Moskwę, ponieważ będzie ona ważnym partnerem w trudnych relacjach z Chinami. Inną sprawą jest, czy na takim sojuszniku Waszyngton powinien polegać jak na Zawiszy.

Rodzi to pewne wnioski dla Rzeczpospolitej. Długofalowe osłabienie Rosji rodzi jej zwiększoną aktywność w naszym regionie w perspektywie krótkofalowej. Trzeba ten okres przeczekać i szykować się na spadek znaczenia Rosjan w następnych dekadach. To oczywista przestrzeń geopolityczna pod uprawę idei prometeizmu wraz z koncepcją Międzymorza na czele. Wzrost potęgi Chin skłania do zwiększenia aktywności w regionie Azji i Pacyfiku, aby – trawersując klasyka – pozostać przy stole i nie trafić do listy dań w azjatyckim menu. Kryzys determinuje spadek możliwości militarnych Europy, którym Polacy powinni w miarę możliwości przeciwstawiać wzrost potencjału strategicznego w naszym regionie. Tu nie chodzi jedynie o wydawanie pieniędzy. Działalność dyplomatyczna, która nie obciąża budżetu tak, jak np. zakupy samolotów, również jest bardzo ważna. To tyle na dziś. Więcej w następnym tekście.Lotniskowiec

Leave a Reply

Trending

Discover more from Wojciech Jakóbik Blog

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading

Discover more from Wojciech Jakóbik Blog

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading