
Oto kolejny tekst z cyklu poświęconego pojęciu Pax Americana. W tej części zajmę się zjawiskiem kryzysu ekonomicznego, które ma poważny wpływ na zdolności strategiczne Stanów Zjednoczonych, a szerzej bloku transatlantyckiego. Ten, w ostatnich latach, zaczął erodować. Ład Pax Americana będzie musiał zatem zmienić format.
„Kryzys gospodarczy zmusił Amerykanów do przestawienia strategii zaangażowania w konflikty na pośrednie zarządzanie tak, jak miało to miejsce np. w Pakistanie i Libii. Ze względu na ograniczone środki i nowe priorytety geopolityczne USA nie zaangażują się bezpośrednio w kolejny konflikt zbrojny, a raczej postarają się o pozycję kierowcy z tylnego siedzenia, ograniczając w ten sposób koszta ekonomiczne i polityczne takich działań” – oto teza.

Demokraci i Republikanie bali się cięć budżetowych. Ci pierwsi nie chcieli ograniczeń w programach socjalnych, drudzy nie mogli zgodzić się na podwyżkę podatków. Dlatego ofiarą kompromisu pomiędzy stronnictwami stał się budżet obronny, który straci najwięcej na tzw. sekwestracji uruchomionej 1 marca. Na jej mocy zostaną wprowadzone cięcia w wysokości 500 miliardów dolarów w zbrojeniówce z całości 1,2 biliona dolarów oszczędności. Nie będzie cięć w tzw. Obamacare ani podwyżki podatków. Będzie to jednak miało znaczenie dla zdolności strategicznych Amerykanów, o czym pisałem wcześniej. Na jakiś czas zmniejszą oni zaangażowanie w Europie.
Również Stary Kontynent cierpi na kryzysie ekonomicznym ciągnącym się jeszcze od 2008 roku. Kraje peryferyjne strefy euro straciły wydolność budżetową i będą po kolei podążać ścieżką grecką, niezależnie od ilości pieniędzy przekazanych przez Europejski Bank Centralny na doraźne łatanie dziury budżetowej. Z tego powodu kraje centrum strefy euro na czele z Niemcami mogą jeszcze przez kilka lat żyrować budżety państw tzw. grupy PIIGS (Portugalia, Włochy, Irlandia, Grecja, Hiszpania) ale w perspektywie długofalowej będzie to sprzeczne z ich interesem, szczególnie z powodu zagrożenia przeniesieniem się kryzysu kanałem międzybankowym na ich terytorium. Ten scenariusz realizuje się powoli we Francji. Ten stan rzeczy powoduje już teraz rozpad solidarności europejskiej oraz coraz silniejszy introwertyzm Starego Kontynentu. Problemy wewnętrzne państw UE są tak duże, że rezerwują całą uwagę europejskich rządów. Europa jest zablokowana strategicznie na długie lata walki z załamaniem gospodarczym. Na marginesie – uważam, że będzie to widoczne w ramach interwencji w Mali, która napotka w końcu na duże problemy z wydolnością strategiczną Francji i kolejnych państw, które wejdą w ewentualną koalicję.

Te czynniki mają wpływ na kondycję więzi transatlantyckich, które słabną. W celu utrzymania Pax Americana, kraje Europy Środkowo-Wschodniej, które nie znajdują się w sparaliżowanej strefie euro i mogą prowadzić niezależną politykę fiskalną, będą musiały zreformować swoje budżety by uniknąć losu Grecji i wzmocnić wspólne zdolności strategiczne w celu odpowiedzi na okresowy spadek zaangażowania Amerykanów w regionie. Nasz region musi samodzielnie zwiększać zabezpieczenie przed zagrożeniem rosyjskim. Będzie to ważne także z punktu widzenia jego atrakcyjności w oczach kluczowego sojusznika. Powrót Amerykanów do Europy nastąpi. Pierwszym jego symptomem jest już teraz propozycja stworzenia strefy wolnego handlu USA-UE. Nie stanie się to jednak szybko bez zaangażowania krajów europejskich, na które mogą sobie obecnie pozwolić przede wszystkim kraje takie, jak Polska i pozostałe państwa regionu.
W następnych tekstach przejdę do wniosków płynących z dotychczasowych rozważań.
Pozostałe teksty z serii można znaleźć przy pomocy tagu: Pax Americana
Tekst pochodzi z portalu PaxAmericana.pl