Gazociąg Jamalski
Gazociąg Jamalski

Autorski przegląd informacji o energetyce

Rosjanie nie rezygnują z Gazociągu Jamalskiego

(BELTA/Wojciech Jakóbik)

Rosyjski Gazprom zamierza zainwestować prawie 2,5 mld dolarów w białoruski odcinek gazociągu Jamał-Europa (tzw. Gazociąg Jamalski) do 2020 roku.

Poinformował o tym prezydent Rosji Władimir Putin podczas posiedzenia Najwyższej Rady Państwa podczas szczytu Związku Białorusi i Rosji, który odbył się 25 lutego w Mińsku.

Rosjanie zamierzają modernizować białoruski system przesyłowy gazu, który kontroluje należąca do Gazpromu firma Gazprom Belarus. Ponad 1 mld dolarów ma posłużyć do rozbudowy mocy magazynowych na Białorusi.

Putin wezwał do współpracy Rosji i Białorusi przy substytucji importu. Strony mają wspólnie rozwijać system nawigacji Glonass. Budują razem elektrownię jądrową w Ostrowcu, w który Rosjanie z Rosatomu zainwestują do 10 mld dolarów. Jest on krytykowany przez Litwę, jako zagrażający bezpieczeństwu środowiska przez zaniżanie standardów budowy. Pierwsze dostawy energii mają według planu ruszyć w 2018 roku. Drugi blok ma zacząć pracę w 2020 roku.

Gazprom robi dobrą minę do złej gry w Turcji

(Wojciech Jakóbik)

Gazprom poinformował, że kontynuuje rozmowy z tureckimi klientami, z którymi zamierza utrzymać stabilne relacje oparte o zapisy kontraktu gazowego. Ocenił, że są one prowadzone w sposób konstruktywny. O wynikach ma poinformować po zakończeniu.

Dowody na obniżenie dostaw od Gazpromu są w danych Bulgartransgazu, który świadczy usługi tranzytowe dla dostaw rosyjskich przez Bułgarię. Tym szlakiem dociera do Turcji 50 procent dostaw. Pozostała ilość jest słana przez gazociąg Blue Stream przez Morze Czarne. Dostawy przez Gazociąg Transbałkański spadły o 23 procent rok do roku.

Mimo to trwają spekulacje na temat rzeczywistych powodów ograniczenia. Jednym z nich może być wysoka temperatura w Europie. Gazprom nie przedstawił dotąd oficjalnej informacji o zaległościach klientów z Turcji, a tureckie źródła Kommiersanta i Reutersa twierdzą, że rachunki są zapłacone.

W 2015 roku Turcja zaimportowała 55,4 mld m3 gazu ziemnego. Była ona drugim po Niemczech klientem Gazpromu w Europie. Prywatne firmy sprowadzają 20 procent dostaw słanych przez Rosjan na terytorium tureckie. Pozostałe 80 procent sprowadza państwowy BOTAS. W zeszłym roku nie doszło do porozumienia w sprawie gazociągu Turkish Stream, a spółka skierowała spór cenowy z Gazpromem do arbitrażu.

Według gazety Kommiersant, Rosja może sobie pozwolić na naciski na prywatnych klientów w Turcji, bo nie mają oni obecnie alternatywy do dostaw od Gazpromu. Mimo to, radykalne ruchy rosyjskie mogą długoterminowo przekonać Turków do szukania alternatyw. Podobne ruchy sprawiły, że Gazprom stracił kluczowy rynek Ukrainy, a jego pozycję w krajach bałtyckich zakwestionował norweski Statoil.

To Rosjanie mają powód do obaw

Rosyjski Gazprom zmniejszył dostawy gazu ziemnego dla prywatnych klientów w Turcji o 10 procent. Zrobił to ze względu na spór cenowy, o czym agencję Reuters poinformowało tureckie ministerstwo energetyki.

Do zmniejszenia dostaw doszło po tym, jak tureckie firmy odmówiły zapłaty za rachunki przedstawione przez Gazprom z ceną wyższą, niż ta pierwotnie ustalona przez Ankarę i Moskwę z rabatem na poziomie 10,25 procent.

Interfax podał, że do cięć doszło 10 lutego. Prywatni importerzy tureccy sprowadzają od Gazpromu do 10 mld m3 rocznie. Rosjanie odmawiają komentarza na ten temat.

Turcja importuje ponad połowę potrzebnego gazu z Rosji. Po tym jak zestrzeliła rosyjski myśliwiec przy granicy syryjskiej, relacje obu państw pogarszają się. W grudniu 2015 roku rosyjski minister energetyki Aleksander Nowak rozwiał wszelkie wątpliwości i oficjalnie poinformował, że rosyjsko-turecki projekt Turkish Stream został zawieszony.

Wcześniej wicepremier Turcji Mehmet Simsek stwierdził, że jeśli Rosja wstrzyma dostawy gazu ziemnego do Turcji, to Ankara zwiększy zakup surowca w Azerbejdżanie oraz Iranie. Według niego nie jest wykluczone, że Ankara rozważy także kwestię dostaw dodatkowego wolumenu LNG.

Rosjanie sprzedają do Turcji 28-30 mld m3 gazu ziemnego rocznie. Po tym jak Ukraina zrezygnowała z rosyjskich dostaw w ogóle, Gazpromowi zależy na utrzymaniu sprzedaży, szczególnie wobec spodziewanego wzrostu konkurencji ze strony gazu skroplonego i innych alternatywnych źródeł dostaw surowca do Europy.

Turcy zapowiedzieli także, że w lutym ogłoszą przetarg na budowę gazociągu do irackiej Autonomii Kurdyjskiej. Wyniki mają zostać ogłoszone w połowie tego roku. Budowa magistrali miałaby zająć dwa lata. Po trzech latach eksploatacji mogłaby ona osiągnąć przepustowość do 20 mld m3.

Ważnym wymiarem starań dywersyfikacyjnych Ankary jest wola uczynienia z kraju pośrednika w dostawach gazu z różnych kierunków do klientów europejskich. Przez Turcję będzie przebiegał Gazociąg Transanatolijski (TANAP), czyli centralny element Korytarza Południowego wspieranego przez Komisję Europejską. Popłynie nim gaz z Azerbejdżanu (16 mld m3 rocznie, z czego 6 mld m3 do Turcji), a być może i z innych źródeł.

Sytuację importerów poprawia ciepła zima, która zmniejsza zapotrzebowanie na surowiec. Źródła Reutersa przekonują, że nie ma obecnie problemu niedoboru dostaw.

Czy Gazprom zdoła przeciągnąć Włochy na swoją stronę?

(Wojciech Jakóbik/Piotr Stępiński/Teresa Wójcik)

Prezes Gazpromu Aleksiej Miller odwiedził 24 lutego Rzym, gdzie rozmawiał z minister rozwoju gospodarczego Federicą Guidi. Strony omówiły stan współpracy gazowej i perspektywy jej rozwoju. Zgodziły się, że zapotrzebowanie na gaz w Europie będzie stabilnie rosło. W tym kontekście omówiono eksport gazu do Włoch.

Miller spotkał się także z prezesem ENI Claudio Descalzim. Tematem rozmowy były środki na rzecz zwiększenia sprzedaży rosyjskiego gazu we Włoszech.

Włosi byli dotąd przeciwnikami gazociągu Nord Stream 2, który omijał w dostawach gazu do Europy Ukrainę i kraje tranzytowe Europy Środkowo-Wschodniej. Włosi chcieli wziąć udział w południowym projekcie Gazpromu, czyli zablokowanym przez Komisję Europejską South Stream. Wygląda na to, że czekali na alternatywę. Pojawiła się taka 25 lutego. Oferta Rosjan potencjalnie może zakończyć protesty Włochów.

Rzymskie memorandum

Gazprom, włoski Edison SpA oraz grecka DEPA SA podpisały memorandum o dostawach gazu. Zakłada, że gaz będzie przesyłany z Rosji po dnie Morza Czarnego i przez państwa trzecie do Grecji i do Włoch. To kolejne memorandum podpisane przez Rosjan. Czy tym razem za dokumentem pójdzie realna praca przy realizacji inwestycji?

Podczas spotkania w Rzymie prezes Gazpromu Aleksiej Miller, dyrektor wykonawczy włoskiego Edison SpA Marc Benayoun oraz jego odpowiednik w greckim DEPA SA Theodoros Kitsakos podpisali tzw. memorandum of understanding zakładające dostawy gazu ziemnego z Rosji po dnie Morza Czarnego i przez państwa trzecie do Grecji i do Włoch – poinformował w swoim oświadczeniu rosyjski monopolista. Dokument zostały podpisane w celu ,,organizacji południowej trasy dostaw rosyjskiego gazu do Europy”.

W oświadczeniu Gazpromu podkreślono, że strony są nią zainteresowane i w tym celu będą ,,maksymalnie wykorzystane” rezultaty prac Edisona oraz DEPA w ramach projektu ITGI Posejdon.

– Potencjalny projekt nowej trasy dostaw, którego realizacja będzie prowadzona zgodnie z unijnym prawodawstwem, zwiększy pewność dostaw gazu do Włoch, a także wzmocni ich rolę, jako największego w południowej Europie hubu gazowego, co jest zgodne celami Narodowej Strategii Energetycznej – powiedział Marc Benayoun.

– Odrodzenie projektu ITGI Posejdon wzmacnia bezpieczeństwo energetyczne Europy dzięki pojawieniu się dodatkowego łańcucha dostaw i zwiększy rolę Grecji, jako głównego korytarza dla dostaw gazu z różnych źródeł i tras – powiedział Theodoros Kitsakos.

Rewolucja łupkowa w USA bierze poprawkę na tanią ropę

(Financial Times/Wojciech Jakóbik)

Firmy wydobywcze chcą dostosować swoją działalność do warunków, w których cena baryłki ropy naftowej nie przekroczy 50 dolarów. To zmusza ich do oszczędności, bo według ekspertów czasy drogiej ropy odchodzą do lamusa.

Pierwszym krokiem do utrzymania rentowności przy niższych dochodach są cięcia i zwolnienia. Minister ropy naftowej Arabii Saudyjskiej Ali al.-Naimi przekazał bolesny komunikat inwestorom z Houston podczas konferencji IHS CERA Week. Powiedział, że albo obniżą oni koszty i znajdą źródła pożyczek, albo będą musieli zlikwidować swój biznes.

Według Financial Times panuje względny konsensus wokół tezy, że obecny poziom ceny baryłki w okolicach 35 dolarów jest tymczasowy, a cena będzie rosła. Nie wróci jednak do 100 dolarów z 2014 roku. Ze względu na problemy finansowe Continental Resources i Whiting Petroleum zatrzymały wszelkie pracy przy nowych odwiertach. Producenci oswajają się jednak z myślą, że będą musieli działać przy poziomie 50-60 dolarów za baryłkę. Przedstawiciele Devon Energy i Pioneer Natural Resources wierzą, że wydobycie ropy łupkowej przy takiej cenie jest możliwe.

Konsekwencją są jednak istotne zwolnienia i cięcia budżetowe. BP chce usunąć w tym roku 7000 etatów i być może przekroczyć ten plan. Statoil zamierza obniżyć granicę opłacalności wydobycia ropy z łupków na jego projektach w USA z 90 dolarów za baryłkę w 2014 roku do 50 dolarów w 2018 roku. Shell informuje, że w tzw. sweet spotach jego odwiertów amerykańskich, dzięki oszczędnościom, wydobycie opłaca się nawet przy ropie za 40 dolarów.

W piątek 26 lutego cena ropy naftowej Brent wynosiła 35,09 dolarów. WTI kosztowało 33,01 dolarów. Ich cena ustabilizowała się po zauważalnym wzroście z 25 lutego, co było odpowiedzią na informację o spadku zapasów ropy w amerykańskich magazynach. Analitycy ostrzegają jednak, że zmienność cen jest obecnie zbyt wysoka, by prognozować stabilny jej wzrost.

Więcej w przeglądzie informacji BiznesAlert.pl

Leave a Reply

Trending

Discover more from Wojciech Jakóbik Blog

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading

Discover more from Wojciech Jakóbik Blog

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading