Jest nowy układ zbiorowy w Orlen Lietuva. G7 grozi Rosji poszerzeniem sankcji. Putin w Atenach zabiega o sojuszników

Fantazyjna koncepcja gazociągu South Stream
Fantazyjna koncepcja gazociągu South Stream

Według portalu profsajungos.lt doszło do porozumienia w sprawie nowego układu zbiorowego w Orlen Lietuva.

26 maja cena baryłki ropy Brent po raz pierwszy w tym roku przekroczyła 50 dolarów za baryłkę.

Ze względu na agresję Rosji na Ukrainie, kraje Unii Europejskiej, Stany Zjednoczone i państwa G7 wprowadziły sankcje. Obecnie grożą ich rozszerzeniem. Groźba pojawiła się w przeddzień wizyty prezydenta Władimira Putina w Atenach, który zabiega o to, aby przy pomocy projektów energetycznych, przeciągnąć na swoją stronę kolejne kraje unijne.

Jest nowy układ zbiorowy w Orlen Lietuva

(Profsajungos/Wojciech Jakóbik)

Według portalu profsajungos.lt doszło do porozumienia w sprawie nowego układu zbiorowego w Orlen Lietuva. Związek zawodowy Naftininku doszedł do porozumienia z zarządem spółki-córki PKN Orlen działającej na Litwie.

Po pół roku rozmów związek uzyskał ustępstwa w zakresie płac. Nie będzie ich podwyżki, ale każdy pracownik dostanie w tym roku 350 euro dodatku. Związek wywalczył także większe świadczenia dla pracowników zwalnianych w ramach restrukturyzacji. Otrzymają 3000 euro w miesiąc po zakończeniu umowy. Pracownicy będą mieli także prawo do wyjazdów, usług dentystycznych i stu procent pensji za dwa pierwsze dni choroby. Będą mieli zagwarantowane opłacone wakacje.

Trzy terminale pływające na Bałtyku. Tylko polski może zmienić układ sił w regionie

(TASS/Piotr Stępiński/Wojciech Jakóbik)

Pierwszy pływający terminal na Bałtyku stacjonuje w litewskiej Kłajpedzie. Następny ma działać w Obwodzie Kaliningradzkim. Swoje FSRU mogą zbudować także Polacy.

Jak poinformowała agencja TASS premier Rosji Dmitrij Miedwiediew podpisał rozporządzenie o poszerzeniu granic portu morskiego w Kaliningradzie poprzez włączenie terenów ziemnych rejonu zielenogradskiego. Grunty mają zostać przeznaczone na budowę pływającego terminala LNG (FSRU – Floating and Storage Regasification Unit) o przepustowości 2,3 mln ton rocznie (3,14 mld m3 rocznie). Jednocześnie szef rządu rosyjskiego polecił ministrowi transportu aby w ciągu 12 miesięcy przygotował projekt odpowiedniego rozporządzenia o zmianie granic portu morskiego w Kaliningradzie.

Projekt budowy pływającego terminalu w porcie w Kłajpedzie jest realizowany przez Gazprom Marketing&Trading oraz Gazprom Flot. Odpowiednie porozumienie zostało podpisane w sierpniu 2015 roku. Wcześniej informowano o tym, że Gazprom zamierza uruchomić terminal w czwartym kwartale 2017 roku. Surowiec ma trafiać do niego z planowanego terminala Baltic LNG a także z  trzeciej linii Sachalin-2.

W Kłajpedzie na Litwie od końca 2014 roku stacjonuje FSRU wydzierżawione od norweskiego Hoegh LNG. Litwini rozważają zwiększenie jego przepustowości z obecnych 1,5 mld m3 do 3,8 mld m3 rocznie. Polacy zapowiedzieli, że jeżeli nie powiedzie się plan budowy gazociągów Korytarza Norweskiego, Gaz-System uruchomi FSRU o przepustowości do 10 mld m3 rocznie w Zatoce Gdańskiej. Litewski pływający terminal pozwolił Wilnu na obniżenie udziału dostaw z Rosji w całkowitym imporcie gazu poniżej 50 procent na korzyść LNG od norweskiego Statoil, który okazał się tańszy od dostaw gazociągowych od Gazpromu. Na podobny efekt liczą Polacy.

Litewskie FSRU ma znaczenie dla państw bałtyckich, bo obniża ich zależność od gazu z Rosji. Obiekt w Kaliningradzie pozwoli Rosjanom na obniżenie zależności od tranzytu przez terytorium Litwy. Ewentualne FSRU w Zatoce Gdańskiej, ze względu na przepustowość, mogłoby uzyskać znaczenie regionalne wraz z gotowym terminalem stacjonarnym w Świnoujściu. Jeżeli projekty zostaną zrealizowane, to Polska będzie dyktować warunki na regionalnym rynku obrotu LNG. Takie też plany ma polskie PGNiG, które chce powołać spółkę celową, która w przyszłości będzie parać się handlem gazem skroplonym: PGNiG LNG Trading. Dostawy LNG z Polski mogłyby trafiać na rynek litewski, białoruski, ukraiński, słowacki, czeski i duński. Byłaby to potencjalnie atrakcyjna alternatywa dla dostaw z Rosji.

Ropa przetestowała poziom 50 dolarów. Czy uratuje Wenezuelę przed zapaścią?

(Financial Times/Wojciech Jakóbik)

26 maja cena baryłki ropy Brent po raz pierwszy w tym roku przekroczyła 50 dolarów za baryłkę. Obecnie jest znowu niższa i zbliżyła się do 49 dolarów. Powodem podwyżki były problemy z wydobyciem surowca w Nigerii, Libii i Kanadzie, spadek zapasów w USA i wzrost popytu w Chinach.

W czwartek 26 maja ropa Brent kosztowała 50,51 dolarów za baryłkę. Ze względu na pożary lasów w Kanadzie z rynku zostanie zdjęte ponad 1 mln baryłek dziennie. Przez aktywność bojówek w Nigerii jej wydobycie ma spaść o 40 procent do poniżej 1,4 mln baryłek dziennie. Zapasy ropy w USA spadły z rekordowego poziomu 540 mln o 4,2 mln baryłek, co przekroczyło oczekiwania analityków. Tania benzyna skłoniła Amerykanów do zwiększenia popytu na paliwo. Zapotrzebowanie na ropę rośnie także w Chinach, Indiach i Rosji. W pierwszym kwartale tego roku zużyły one o 1 mln baryłek dziennie więcej niż rok temu w analogicznym okresie.

W kontekście przyszłych zmian ceny ropy kluczowe będzie jak na jej wzrost zareagują producenci ropy łupkowej z USA. Średnia rocznego wydobycia ma według Międzynarodowej Agencji Energii spaść z rekordowego 9,4 mln baryłek dziennie z zeszłego roku do 8,2 mln baryłek w 2017 roku. Jednak już teraz MAE modyfikuje prognozę ze względu na to, że wzrost cen ropy może przywrócić część wydobycia w USA. Spadek został już skorygowany o 100 tysięcy baryłek dziennie. Można się spodziewać kolejnych rewizji.

Na długofalowe odbicie cen ropy liczą kraje uzależnione od jej sprzedaży. Największe problemy przeżywa Wenezuela, która w pierwszym kwartale tego roku sprzedała już rezerwy złota warte 1,7 mld dolarów w celu spłaty długów. Po rekordowym spadku cen ropy z końca 2014 roku Caracas zmaga się z kryzysem gospodarczym. Złoto stanowi ponad 70 procent całkowitych rezerw wenezuelskich, które są obecnie warte 12,1 mld dolarów. Sprzedaż ropy odpowiada za 95 procent przychodów Wenezueli. Gospodarka ma się w tym roku skurczyć o 8 procent Produktu Krajowego Brutto. Inflacja ma w przyszłym roku przekroczyć 1642 procent. Jeżeli amerykańskie wydobycie ponownie zwiększy podaż ropy na rynku, nadzieje Caracas na powrót droższej ropy mogą się nie spełnić.

G7 grozi Rosji poszerzeniem sankcji. Putin w Atenach zabiega o sojuszników w Unii

(EU Observer/Wiedomosti/Bloomberg/Reuters/Wojciech Jakóbik)

Ze względu na agresję Rosji na Ukrainie, kraje Unii Europejskiej, Stany Zjednoczone i państwa G7 wprowadziły sankcje. Obecnie grożą ich rozszerzeniem. Groźba pojawiła się w przeddzień wizyty prezydenta Władimira Putina w Atenach, który zabiega o to, aby przy pomocy projektów energetycznych, przeciągnąć na swoją stronę kolejne kraje unijne.

Przywódcy grupy G7 z Francji, Kanady, Japonii, Niemiec, USA, Włoch i Wielkiej Brytanii we wspólnym oświadczeniu po szczycie w Japonii z 26 maja zadeklarowali, że są gotowi do podjęcia dalszych działań „w celu zwiększenia kosztów działań podejmowanych przez Rosję”. Do tej pory sankcje dotyczyły sektorów: bankowego, naftowego i zbrojeniowego. G7 wiąże decyzję o ich przedłużeniu z wypełnieniem przez Rosję tzw. porozumień mińskich, które zakładają opuszczenie terytorium Ukrainy przez wojska rosyjskie i przywrócenie kontroli na granicy ukraińsko-rosyjskiej. Tymczasem Rosja nadal okupuje Krym i część Donbasu, regionów ukraińskich zajętych w 2014 roku przez siły rosyjskie.

– W kontekście trwającego kryzysu między Federacją Rosyjską, a Ukrainą, pragniemy przypomnieć, że energetyka nie powinna być wykorzystywana, jako narzędzie politycznego zastraszania, ani w celu stworzenia zagrożenia dla bezpieczeństwa – napisali przywódcy G7 w oświadczeniu.

Tymczasem prezydent Rosji Władimir Putin odwiedzi w piątek 27 maja Ateny. W dzienniku greckim Kathimerini zaapelował o stworzenie równego i uczciwego dialogu między Rosją a Unią Europejską, „od uproszczenia reżimu wizowego po budowę sojuszy energetycznych”. Grecja była jednym z najgorętszych krytyków sankcji Unii Europejskiej wobec Rosji. Grecy liczą na zyski ze współpracy energetycznej z Rosjanami. Rosyjska dyplomacja chce ich przekonać do wejścia w nowe projekty gazociągowe po tym, jak Komisja Europejska odrzuciła South Stream, gazociąg przez Morze Czarne.

W przededniu wizyty Putina wiceprezes Gazpromu Aleksiej Miller potwierdził, że szlak nowego gazociągu na rosyjski gaz do Grecji, mógłby ciągnąć się dalej przez Bułgarię. W lutym tego roku rosyjski koncern podpisał z włoskim Edison i grecką DEPA memorandum o porozumieniu w sprawie budowy gazociągu Posejdon. Nadal niejasne jest jak miałby do niego dotrzeć rosyjski gaz. Swój bieg magistrala miałaby zaczynać w Turcji, z którą jest skonfliktowana Rosja. Mimo to posiada połączenie gazowe z tym krajem o nazwie Blue Stream. Gazprom przekonuje, że do końca roku może zakończyć studium opłacalności nowego gazociągu przez Morze Czarne ze szlakiem uwzględniającym Bułgarię, jak było w przypadku kontrowersyjnego South Stream. Aleksander Miedwiediew przyznał, że to nadal tylko jedna z opcji, a ostateczny szlak będzie zależał od wyboru partnerów europejskich.

Równolegle Rosjanie przekonują Słowaków i Węgrów, że powinni włączyć się w projekt Nord Stream 2. W projekt zaangażowane są firmy austriackie, niemieckie, francuskie i brytyjskie. Gdyby udało się włączyć w odbiór gazu z projektu także Bułgarów i Greków, gazociąg przez Morze Czarne okazałby się zbędny. Kraje skupione wokół projektu miałyby zaś kolejne argumenty za zniesieniem sankcji wobec Rosji i powrotem do zbliżenia gospodarczego z tym krajem.

Więcej w przeglądzie informacji BiznesAlert.pl

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s