Nord Stream.  Grafika: Gazprom
Nord Stream. Grafika: Gazprom

:Podczas Międzynarodowego Kongresu Energetycznego w Stambule Rosja i Turcja podpisały umowę międzyrządową w sprawie budowy gazociągu Turkish Stream.

:Działania Rosji w Syrii spowodowały, że duńska opozycja przeciwko gazociągowi Nord Stream 2 zyskała wiatr w skrzydła.

:Prezes Rosnieftu Igor Sieczin przekonuje, że jego firma nie zamrozi ani nie zmniejszy wydobycia ropy w ramach możliwego porozumienia z OPEC.

Rosja dopłaci Gazpromowi do dostaw gazu na Białoruś

(Kommiersant/Wojciech Jakóbik)

Gazeta Kommiersant donosi, że rosyjski Gazprom otrzyma z budżetu w tym roku 25 mld rubli rekompensaty za zniżkę cen gazu dla Białorusi. W przyszłym roku ma to być około 56 mld rubli.

Białoruś i Rosja zgodziły się na obniżkę cen gazu dostarczanego na Białoruś od lipca 2019 roku dla odbiorców przemysłowych i stycznia 2025 roku dla wszystkich użytkowników gazu. W zamian Białorusini obiecali obniżyć taryfę tranzytową dla rosyjskiej ropy, a według Kommiersanta, zgodzili się także na stworzenie wspólnego rynku energii z Rosjanami. Pozwoli to zakończyć spór, który spowodował zatrzymanie dostaw produktów naftowych w ilości 24 mln ton rocznie.

Białoruś miała według kontraktu płacić 132 dolary za 1000 m3, ale płaciła według własnych wyliczeń 72 dolary. Moskwa zgodziła się opóźnić spłatę długu w wysokości 300 mln dolarów do przyszłego roku. W 2017 roku cena dostaw na Białoruś ma wynieść około 6000 rubli za 1000 m3, czyli według kursu na 11 października 96 dolarów. Kommiersant wylicza, że z tego względu koszt obniżki dla rosyjskiego budżetu wyniesie za przyszły rok 56 mld rubli.

Retroaktywna obniżka dla Białorusi od pierwszego lipca ma sięgnąć około 30 procent. Rosja przekaże Białorusi 25 mld rubli z tego tytułu. Na mocy porozumienia, cena dostaw gazu dla Białorusinów będzie odtąd wyliczana w oparciu o ceny na rynku rosyjskim z dodatkiem wyliczanym według formuły ustalonej między rządami.

– Chciałem podkreślić, że nie ma obniżki ceny gazu dla Białorusi. Ona zostanie taka sama – zastrzegł premier Dmitrij Miedwiediew. Białorusini będą płacić cenę niższą od kontraktowej na mocy porozumienia z 10 października. Rzeczywista cena dostaw będzie zatem inna od kontraktowej.

Jest umowa o Turkish Stream. Dwie nitki za rabat na gaz

(Interfax/Daily Sabah/Hurriyet Daily News/Wojciech Jakóbik/Piotr Stępiński)

Podczas Międzynarodowego Kongresu Energetycznego w Stambule Rosja i Turcja podpisały umowę międzyrządową w sprawie budowy gazociągu Turkish Stream. Podpisy pod umową w obecności prezydenta Władimira Putina i Tayyipa Erdogana złożyli ministrowie energetyki Rosji i Turcji Aleksander Nowak i Berat Albayrak.

Rabat

Według Putina w toku rozmów na temat projektu uzgodniono udzielenie Turcji zniżki cen dostaw gazu. Była to główna przeszkoda dla porozumienia w sprawie gazociągu w przeszłości. Nie wiadomo jednak ile będzie wynosił rabat cenowy.

Rosyjski minister energetyki Aleksander Nowak poinformował, że Gazprom otrzymał polecenie wypracowania konkretnych sum odnośnie zniżki cen gazu dla Turcji. – Polecono Gazpromowi oraz (tureckiemu – przyp. red.) BOTAS-owi analizę konkretnych cyfr, dlatego teraz o nich nie będę mówił – powiedział Nowak odpowiadając na pytanie dziennikarzy o wielkości dyskontu ceny gazu.

Kierunek: Turcja i Bałkany

Erdogan zadeklarował, że prace nad Turkish Stream zostaną przyspieszone. Jak informował prezes Gazpromu Aleksiej Miller umowa między Rosją a Turcją zakłada budowę dwóch nitek gazociągu po dnie Morza Czarnego o przepustowości 15,75 mld m3 każda. Minister Nowak poinformował, że podczas rozmów Putina z Erdoganem nie poruszano kwestii budowy trzeciej i czwartej nitki gazociągu Turkish Stream, które były planowane w pierwotnej wersji projektu na 63 mld m3 rocznie.

W założeniach projektu uzgodnionego w Stambule dostawy poprzez pierwszą nitkę w całości będą przeznaczone dla Turcji. Drugą zaś rosyjski surowiec ma trafić na rynek europejski. Przy czym, jak informowała wcześniej Moskwa, uzależnia jego budowę od udzielenia przez Unię Europejską specjalnych gwarancji.

Zgodnie z podpisaną umową obie nitki mają zostać ułożone do grudnia 2019 roku. Wtedy także wygasa umowa tranzytowa z Ukrainą, która może stracić część zysków z tranzytu, jeśli gaz słany przez jej terytorium do Turcji i na Bałkany, będzie transportowany przez Turkish Stream.

Gazprom już informował, że otrzymał od strony tureckiej większość wymaganych pozwoleń na budowę gazociągu. Jak poinformowała agencja Interfax, Gazprom zamierza rozpocząć układanie morskiego odcinka Turkish Stream w 2018 roku.

Rosja na morzu a Turcja na lądzie

Właścicielem morskich odcinków nitek Turkish Stream będzie rosyjska spółka, o czym poinformował dziennikarzy minister energetyki Rosji Aleksander Nowak. Lądowy odcinek pierwszej nitki gazociągu będzie należał do tureckiej spółki.

– Główne parametry gazociągu to dwie nitki po 15,75 mld m3 każda. Rosyjska spółka zbuduje i będzie właścicielem morskiego odcinka. Lądowy odcinek będzie należał do tureckich odbiorców. Chodzi o pierwszą nitkę. Jeżeli chodzi o drugą, to zostanie powołane joint venture. Ta nitka, będzie przebiegała przez granicę na potrzeby zapewnienia tranzytu gazu – powiedział Nowak.

Nowak podał, że po stronie tureckiej jak i rosyjskiej zostaną wybrane przez BOTAS oraz Gazprom określone podmioty do realizacji prac.

Prezes Gazpromu Aleksiej Miller stwierdził, że podpisany dokument ,,stworzył podstawę prawną dla realizacji projektu Turish Stream […] Gazociąg ten znacząco zwiększy niezawodność dostaw gazu do Turcji a także do południowej oraz południowo-wschodniej Europy”.

Hub gazowy w Turcji

Moskwa i Ankara dążą do stworzenia w Turcji dużego węzła energetycznego – poinformował Władimir Putin po spotkaniu z prezydentem Erdoganem. – Zwracam uwagę, że w ten sposób zmierzamy w kierunku realizacji planów prezydenta Turcji, który chce stworzyć w swym kraju duży hubu energetyczny – powiedział Putin.

– Turcja zamierza stać się dla Europy korytarzem tranzytowym i razem z Rosją stworzyć korytarz energetyczny dla dostaw surowców energetycznych na Stary Kontynent. Optymistycznie patrzymy na Turkish Stream, który zamierza zbudować Rosja. Przez ten gazociąg po dnie Morza Czarnego surowiec bezpośrednio trafi na Bałkany – powiedział prezydent Erdogan.

Turcja nie porzuci Korytarza Południowego

W realizacji swoich aspiracji Ankara nie będzie polegała wyłącznie na rosyjskim gazie. Jak informował 10 października premier Binali Yildirim Turcja zamierza możliwie jak najszybciej wcielić w życie inny projekt pozwalający zwiększyć przesył gazu przez jej terytorium. Chodzi o Gazociąg Transanatolijski (TANAP), który zakłada dostawy azerskiego paliwa ze złoża Szach Deniz od granicy gruzińsko-tureckiej do zachodniej granicy Turcji.

Azerski gaz ma trafić do państwa Ataturka już w 2018 roku a po zakończeniu budowy Gazociągu Transadriatyckiego (TAP) trafi do Europy w 2020 roku.

Podczas Międzynarodowego Kongresu Energetycznego w Stambule prezydent Azerbejdżanu Ilham Alijew przypominał, że jego kraj zainwestuje w Turcji ponad 20 mld dolarów w energetykę. Wspomniał w tym kontekście o TANAP, który jest kluczowy dla realizacji koncepcji Korytarza Południowego, czyli szeregu inwestycji w infrastrukturę gazową, która ma zapewnić dostawy gazu kaspijskiego klientom w Unii Europejskiej.

– Podjęliśmy pierwszy krok na rzecz realizacji TANAP w Turcji w 2012 roku pod kierownictwem Azerbejdżanu i Turcji. TANAP będący częścią Korytarza Południowego jest ważnym projektem i wiele krajów może do niego dołączyć – mówił Alijew. Apelował także o zwiększenie tranzytu ropy z Azerbejdżanu przez Turcję.

Rośnie koalicja przeciwko Nord Stream 2 w Danii

(Berlingske/Wojciech Jakóbik)

Działania Rosji w Syrii spowodowały, że duńska opozycja przeciwko gazociągowi Nord Stream 2 zyskała wiatr w skrzydła. Domaga się ona zablokowania projektu, który ma przebiegać przez wyłączną strefę ekonomiczną Danii.

Jak donosi dziennik Berlingske, z jego ankiety telefonicznej przeprowadzonej wśród parlamentarzystów wynika, że partie Socjaldemokracji, Sojusz Radykalny, Sojusz Liberalny, SF i Konserwatyści uznają, że Nord Stream 2 zwiększy zależność Danii od Rosji. Rządząca Partia Liberalna przyznaje, że projekt ma znaczenie polityczne, a nie tylko ekonomiczne.

– Jest także wymiar geopolityczny w tej sprawie i raczej nie umniejsza go stanowczo krytykowane postępowanie Rosji w Syrii – przyznał rzecznik do spraw zagranicznych Partii Liberalnej Michael Aastrup Jensen.

Socjaldemokraci przekonują, że Dania musi działać. – Nie mamy żadnego interesu w zależności od Rosji. I chociaż nie uznaję działań w syryjskim Aleppo za główny argument przeciwko Nord Stream 2, to działania Rosjan w Syrii pokazują, na czym im zależy i do czego są zdolni – powiedział Nick Haekkerup, rzecznik partii do spraw zagranicznych.

Rzecznik partii SF, były minister spraw zagranicznych Holger Nielsen ocenił, że projekt Nord Stream 2 może być trudny do zrealizowania w obliczu sankcji, jakie Unia Europejska i Dania wprowadziły przeciwko Rosji za nielegalną aneksję Krymu i agresję na wschodzie Ukrainy.

Partia Radykalna domaga się zablokowania projektu przez Unię Europejską przy udziale Danii. Z kolei Duńska Partia Ludowa uważa, że „szokujące i chore jest mieszanie wojny w Syrii z gazociągiem”. Sojusz Zielono-Czerwony domaga się zablokowania projektu. – Rząd w sposób oczywisty się waha, ale „nie” dla Nord Stream 2 byłoby dodatkowym narzędziem presji ekonomicznej na Rosję. Z tego względu szukamy większości parlamentarnej dla zablokowania tego gazociągu – zadeklarował Nikołaj Villumsen, rzecznik ds. zagranicznych partii.

Gazociąg Nord Stream 2 to inicjatywa rosyjskiego Gazpromu, w którą zaangażowały się europejskie firmy OMV, Engie, Shell, Uniper i Wintershall. Ma poparcie polityczne Moskwy i Berlina. Sprzeciwiają mu się kraje Europy Środkowo-Wschodniej. Debata na jego temat trwa w państwach skandynawskich. Według promotorów zapewni nowe dostawy gazu Europie, w której ma maleć własne wydobycie. Według krytyków ograniczy dywersyfikację, rozwój rynków i ugruntuje pozycję Gazpromu, a także wpływy polityczne Rosji w regionie.

W 2017 roku do Danii ma trafić wniosek konsorcjum Nord Stream 2 o zgodę na położenie odcinka gazociągu przez wyłączną strefę ekonomiczną tego kraju.

Rosnieft podaje w wątpliwość porozumienie naftowe

(Reuters/Wojciech Jakóbik)

Prezes Rosnieftu Igor Sieczin przekonuje, że jego firma nie zamrozi ani nie zmniejszy wydobycia ropy w ramach możliwego porozumienia z OPEC. Prezydent Rosji Władimir Putin powiedział, że jego kraj przyłączy się do porozumienia naftowego, jeżeli kraje kartelu OPEC wypracują konsensus w tej sprawie. Do tego jeszcze nie doszło.

Sieczin powiedział Reutersowi, że nie wierzy w to, że kraje , jak Iran, Arabia Saudyjska i Wenezuela, ograniczą swoje wydobycie ropy. Przypomniał, że podwyżka cen ropy na giełdach powyżej 50 dolarów uczyniła na powrót opłacalnym wydobycie ropy łupkowej w USA, co spowoduje wzrost podaży z tego źródła i ponowną presję na spadek cen. – Dlaczego mielibyśmy to zrobić? – pytał Rosjanin dziennikarza Reutersa w odpowiedzi na sugestię, że Rosja może wejść do porozumienia naftowego.

Mimo to ceny ropy poszły w górę po deklaracji Putina. Los porozumienia naftowego pozostaje nieznany. Kraje OPEC dyskutują podział zobowiązań w ramach wstępnego, nieformalnego układu o ograczeniu wydobycia w kartelu z 33,24 do 32,5-33 mln baryłek dziennie. Formalnym potwierdzeniem byłaby wspólna deklaracja podczas szczytu organizacji w listopadzie. Jednak już teraz część krajów członkowskich przyznaje, że nie zamierza ograniczać wydobycia.

Więcej w przeglądzie informacji BiznesAlert.pl

Leave a Reply

Trending

Discover more from Wojciech Jakóbik Blog

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading

Discover more from Wojciech Jakóbik Blog

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading