Nord Stream. Grafika: Gazprom

– Źródło gazety Wiedomosti podaje, że warunki zgody na projekt Nord Stream 2 proponowane przez Komisję zakładają dopuszczenie konkurencji do planowanego gazociągu. Nieprzypadkowo w tym samym czasie na stół wraca stary pomysł podzielenia eksportu gazu do Europy między Gazprom a Rosnieft. Czy układ pozwoli uratować coraz bardziej kłopotliwy projekt? A może powód przecieku jest inny i bardziej prozaiczny? – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Komisja chce rozmawiać o Nord Stream 2 w imieniu państw Unii Europejskiej. Jesienią Rada Europejska rozpatrzy ten wniosek oraz projekt mandatu. Jeżeli nie będzie konsensusu, kraje przegłosują projekt mandatu.  Kraje Europy Środkowo-Wschodniej krytykują projekt z obawy o to, że ugruntuje pozycję Gazpromu w regionie i zaszkodzi projektom dywersyfikacyjnym, jak polska Brama Północna. Miękki mandat zakładałby tylko częściowa aplikację prawa unijnego, ale informacje Wiedomosti wskazywałyby na to, że akurat w zakresie dostępu innych graczy, miałby pozostać twardy, jak życzy sobie tego między innymi Polska.

Wiedomosti powołują się na człowieka związanego z pracami nad mandatem Komisji Europejskiej do rozmów z Rosją o warunkach aplikacji prawa unijnego wobec gazociągu Nord Stream 2. Miał on stwierdzić, że Komisja będzie się domagać aplikacji prawa unijnego wobec podmorskiej części gazociągu w zakresie wolnego dostępu stron trzecich (TPA), która ma umożliwić konkurencję o przepustowość magistrali, którą chce zbudować Gazprom. Byłby to sposób na aplikację reżimu prawnego Unii Europejskiej w części dotyczącej TPA, ale wymagałby zmian prawa rosyjskiego. Na taką konieczność wskazywali eksperci w niejawnej opinii dla Komisji opisanej przez BiznesAlert.pl.

Zapewne nieprzypadkowo kilka dni przed tym, jak Wiedomosti opublikowały przeciek z prac nad mandatem, dla Reutersa wypowiedziała się Włada Rusakowa, wiceprezes Rosnieftu. Powiedziała, że jej spółka mogłaby przeprowadzić z Gazpromem „eksperyment”, który polegałby na tym, że spółki podzieliłyby się rynkami zbytu. Rosnieft miałby słać gaz tylko tam, gdzie Gazprom nie może albo gdzie przegrywałby z amerykańskim LNG.

Rusakowa dołączyła do zespołu Rosnieftu w 2013 roku. Był to sensacyjny transfer z Gazpromu. Miała zająć się rozwojem eksportu LNG. Spółka planuje do 2020 roku słać za granicę do 100 mld m3 rocznie. Dzięki liberalizacji eksportu w formie skroplonej już teraz może rywalizować z Gazpromem. Jednak eksport gazociągowy to nadal wyłączne prawo spółki-córki giganta z Petersburga, czyli Gazprom-Export. Rosnieft chciał jego zniesienia na potrzeby eksportu przez planowaną magistralę Siła Syberii do Chin. W 2013 roku

W wypowiedzi Rusakowej cytowanej przez BiznesAlert.pl nie brakuje złośliwości. Ubolewa ona nad kiepską kondycją finansową Gazpromu, który rzeczywiście sprzedaje coraz więcej gazu w Europie, ale zyskuje na tym coraz mniej przez spadające ceny ropy naftowej. Sam postulat, aby Rosnieft słał gaz tam, gdzie Gazprom będzie przegrywał z amerykańskim LNG to uderzenie w linię koncernu z Petersburga, który twierdzi, że gaz z USA nie jest żadnym zagrożeniem. To także sugestia, że Rosnieft będzie w stanie zejść z ceną poniżej tych dwóch ofert.

Ze względu na to kto i w jakim kontekście odświeżył pomysł liberalizacji eksportu gazu przez gazociągi można przypuszczać, że źródło niejawnych informacji Reutersa i Wiedomosti może być to samo. W zachodniej agencji pojawia się oficjalnie Rosnieft. Tymczasem w rosyjskich gazetach często dochodziło do przecieków na temat możliwości dopuszczenia tej firmy do gazociągów Gazpromu. Było tak na przykład w 2013 roku, o czym pisał BiznesAlert.pl. Ten temat pojawia się regularnie od co najmniej 2013 roku, kiedy pisałem o nim na swoim blogu. Niewykluczone, że te regularne przecieki nie są oparte na faktach, ale są elementem lobbingu Rosnieftu. Pomimo tej gry, Kreml nadal stoi w obronie monopolu Gazpromu i nie godzi się na zmiany prawa.

Nie wiadomo jednak, czy w celu obrony Nord Stream 2 mógłby pójść na układ. Na razie jest jeszcze za wcześnie na takie dywagacje, bo jesienią Rada Europejska może nie zgodzić się na negocjacje KE-Rosja. Polska nie chce ich z obaw o to, że mandat będzie za miękki. Niemcy nie chcą go bo wolą porozumieć się z Rosjanami bilateralnie. Z tego względu wersja, że chodzi o kolejny sterowany przeciek Rosnieftu wydaje się bardziej wiarygodna.

Leave a Reply

Trending

Discover more from Wojciech Jakóbik Blog

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading

Discover more from Wojciech Jakóbik Blog

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading