Brama Północna. Grafika: BiznesAlert.pl

Brama Północna to projekt na styku polityki i biznesu. Chociaż ma pozwolić na realizację celów politycznych, to przyniesie także skutki biznesowe. Jeżeli plan Polaków się powiedzie, a będzie na niego miał wpływ los sporu o rolę Gazpromu w Europie Środkowo-Wschodniej. Nie można go rozpatrywać go jedynie z punktu widzenia polityki albo biznesu – pisze redaktor naczelny BiznesAlert.pl, Wojciech Jakóbik.

Przy okazji serii seminariów na temat współpracy gazowej krajów Grupy Wyszehradzkiej organizowanych przez Klub Jagielloński miałem przyjemność rozmawiać z ekspertami z tych państw na temat bezpieczeństwa dostaw gazu. Chociaż dla Polaków jest ono kluczowe z punktu widzenia sektora gazowego, to nasi sąsiedzi kładą większy nacisk na rozwój rynku i konkurencyjne ceny. Nie można tych zagadnień rozpatrywać oddzielnie, czego dowodem może być projekt Bramy Północnej.
Polska polityka gazowa to pakiet działań w sektorze gazu ziemnego zmierzających do realizacji celów polityki ekonomicznej i zagranicznej państwa. Jest realizowana przez podmioty pod kontrolą ministerstwa energii oraz pełnomocnika rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej. Sztandarowy projekt to Brama Północna. Zakłada on, że do 2022 roku operator gazociągów przesyłowych Gaz-System rozbuduje terminal LNG w Świnoujściu z przepustowości 5 do 7,5 mld m3 rocznie i we współpracy z operatorami z Danii oraz Norwegii zbuduje gazociąg Baltic Pipe zwany Korytarzem Norweskim o przepustowości 10 mld m3 rocznie.

Dzięki temu polska państwowa spółka gazowa PGNiG statutowo odpowiedzialna za zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego w sektorze gazu ziemnego będzie miała swobodę w przekształcaniu portfela umów gazowych, w których obecnie dominuje kontrakt z rosyjskim Gazpromem. Według PGNiG naraża to spółkę na straty ekonomiczne wynikające z nieprzewidywalności tego partnera. Według instytucji państwa polskiego naraża to kraj na naciski polityczne wynikające z zależności od dominującego dostawcy. PGNiG sprowadza 8-10 mld m3 rocznie z Rosji. To 70-100 procent importu i do dwóch trzecich potrzeb krajowych. Nadwyżki pochodzące z Bramy Północnej o łącznej przepustowości 17,5 mld m3 rocznie mają trafiać na rynek Europy Środkowo-Wschodniej, do krajów Grupy Wyszehradzkiej i na Ukrainę. Ma to zwiększyć rentowność infrastruktury i pozwolić na rozwój rynku, a docelowo być może utworzenie hubu gazowego jako cenotwórczego punktu odniesienia w Polsce.

Polacy dostrzegają zagrożenie dla realizacji tego planu w postaci działań Gazpromu, traktowanych jako wyprzedzające, które mają ugruntować jego pozycję na rynku Europy Środkowo-Wschodniej. Chodzi o rozwój dostaw tak zwanym Korytarzem Północnym, czyli siecią gazociągów Uchta-Torżok 1 i 2, Nord Stream 1 i 2 oraz OPAL i EUGAL. Szlakiem Uchta Torżok-Nord Stream-OPAL płynie do Europy Środkowo-Wschodniej, a konkretnie na rynek czeski do 17,5 mld m3 rocznie. To połowa przepustowości OPAL, która jest wyłączona spod unijnych regulacji antymonopolowych trzeciego pakietu energetycznego, co pozwala rosyjskiemu Gazpromowi na wykorzystanie jej na wyłączność. Chociaż Komisja Europejska przyznała rosyjskiemu koncernowi zgodę na wykorzystanie pozostałych 50 procent mocy magistrali, spór z nią a PGNiG na ten temat toczy się przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej i nie wiadomo jak się zakończy. Strona polska obawia się, że w razie utrzymania zgody w mocy Gazprom będzie mógł wziąć udział w aukcji przepustowości OPAL, w której co roku oferowane są produkty 15-letnie i na jednym posiedzeniu zarezerwować 100 procent mocy na półtorej dekady. Byłoby to na mocy dopuszczonego wyjątku zgodne z regulacjami unijnymi wzmocnienie pozycji dotychczasowego monopolisty wbrew polityce dywersyfikacji zapisanej w celach Unii Energetycznej. Do 35 mld m3 rocznie pełnej przepustowości OPAL pozwoliłoby Gazpromowi zwiększyć dostawy do Europy Środkowo-Wschodniej, co skurczyłoby rynek zbytu dla Bramy Północnej, która ma przysłużyć się dywersyfikacji poprzez nowe źródła: LNG i gaz norweski.

Z tego samego powodu Polacy argumentują, że nie mogą uruchomić nowych połączeń gazowych z sąsiadami w Grupie Wyszehradzkiej – z Czechami i Słowacją, przed 2022 rokiem, czyli przed uruchomieniem Bramy Północnej. Obawiają się, że szykowane komponenty Korytarza Północnego – Uchta-Torżok 2, Nord Stream 2 i EUGAL – pozwolą dalej wzmacniać pozycję rosyjskiego Gazpromu na rynku Europy Środkowo-Wschodniej. Ze wstępnego badania rynkowego GASCADE wynika, że przez EUGAL ma tam płynąć 51 z 54 mld m3 rocznie planowanej przepustowości. Gaz dostarczony do Czech może trafiać na kolejne rynki, a zatem i do Polski. Wstępne zainteresowanie 11 mld m3 rocznie z rewersu na Gazociągu Jamalskim prowadzącym z Niemiec zgłoszone przez Gaz-System niezwiązane z EUGAL zostało zinterpretowane jako zgłoszenie na jego moce i opisane w ten sposób w rosyjskiej prasie. Takie zapotrzebowanie może pojawić się niezależnie od PGNiG, na przykład wśród prywatnych odbiorców już teraz korzystających z dostaw LNG z Obwodu Kaliningradzkiego. Polacy razem z krytykami z innych nacji domagają się zablokowania projektu Nord Stream 2 bez którego realizacja powyższego scenariusza będzie niemożliwa. Rozstrzygnięcie sporu nastąpi jesienią, kiedy Rada Europejska zdecyduje, czy zgodzi się na negocjacje Komisja Europejska-Rosja na temat warunków prawnych ewentualnej realizacji przedsięwzięcia. Można stwierdzić w tym kontekście szereg niewiadomych. Negocjacje mogą nie uzyskać mandatu, na przykład przez opór Niemiec, rozmowy mogą zakończyć się niepowodzeniem przez opór Rosji, proponowana umowa może zostać odrzucona przez Parlament Europejski.

Zwolennicy czysto rynkowego podejścia do sektora gazu ziemnego mogą stwierdzić, że działania polskiego rządu i PGNiG są przeciw-skuteczne i zagrażają konkurencyjności polskiego rynku surowca. W ich przekonaniu polska firma broni swej pozycji, która jest zagrożona przez konkurencję z Polski za granicą. Dowodem ma być ustawa o zapasach ropy naftowej, produktów ropopochodnych i gazu ziemnego, która zmusza każdego dostawcę do utrzymywania zapasów lub rezerwowania przepustowości magazynów na poczet uruchomienia dostaw na rynku polskim. Dla mniejszych dostawców jest to rozwiązanie zbyt kosztowne i wyklucza ich z obrotu. Tymczasem na giełdzie handluje głównie PGNiG ze spółką obrotu detalicznego PGNiG OD. Polski dostawca państwowy przypomina, że bez zapewnienia nowych źródeł dostaw do Europy Środkowo-Wschodniej rozwój rynku może stać się iluzoryczny, bo będzie napędzany gazem od głównego dostawcy, a zmienią się jedynie dostawcy, co zagraża powstaniem kartelu cenowego. W przekonaniu zwolenników czysto ekonomicznego podejścia do omawianego tematu, jeżeli miałaby decydować cena, to wystarczy zapewnić pełne przestrzeganie regulacji antymonopolowych Unii Europejskiej, a wolny przepływ gazu uchroni klientów przed nadużyciami dostawców jak Gazprom, które zostały stwierdzone w toku śledztwa antymonopolowego Komisji Europejskiej. Jednak przypadek OPAL pozwala kwestionować tę tezę. Dodatkowym argumentem jest fakt, że Gazprom ma jednocześnie wpływ na operatora postulowanego EUGAL, czyli spółki GASCADE, w której udziały posiada po połowie z niemieckim BASF. Nie wiadomo, czy jest to zgodne z rozdziałem właścicielskim, czyli elementem trzeciego pakietu energetycznego. Być może i tutaj znajdzie się pole do przyznania stronie rosyjskiej wyjątku. Wtedy byłby to precedens istotny dla pozostałej infrastruktury w Europie, w której Gazprom posiada udziały. Działania strony polskiej są zatem spójne i uzasadnione, jeżeli uznać, że zagrożeniem dla rynku Europy Środkowo-Wschodniej jest ugruntowanie pozycji rosyjskiego Gazpromu, a będzie ono nieuchronne wraz ze zgodą Europy na rozwój rosyjskiego Korytarza Północnego.

Niezależnie od tego czy Europa będzie zwiększać zależność od gazu z Rosji, czy będzie kontynuować dywersyfikację źródeł dostaw, prawdopodobnie będzie mogła cieszyć się niskimi cenami surowca przez rosnącą podaż. Jednak wraz z rosnącą pozycją Gazpromu na rynku będą możliwe nadużycia, a usankcjonować je mogą wyjątki wobec prawa antymonopolowego, co udowodniono powyżej w przypadku OPAL. Brama Północna ma oczywiste znaczenie polityczne, czyli potencjał zmniejszenia zależności politycznej ciągnącej się za zależnością od gazu z Rosji w Europie Środkowo-Wschodniej, czego przykładem były naciski na rządy Julii Tymoszenko i Wiktora Janukowycza na Ukrainie oraz Aleksandra Łukaszenki na Białorusi. Wyjątki na korzyść Gazpromu mogą sprawić, że przed nadużyciami nie będzie chronić prawo antymonopolowe Unii Europejskiej. Dlatego działania strony polskiej należy potraktować jako zabezpieczające rynek przed pogorszeniem pozycji PGNiG i wzmocnieniem roli Gazpromu, co – jeżeli traktować poważnie zapis statutu polskiego dostawcy o obowiązku obrony bezpieczeństwa energetycznego – służy obywatelom Polski. Jeżeli parasol ochronny regulacji unijnych zostanie złożony, zastąpi go realna dywersyfikacja za pomocą Bramy Północnej.

W ten sposób polski projekt stanie się narzędziem obrony rynku, a co za tym idzie, niskich cen gazu. Należy także zakładać, że po uwolnieniu od kontraktu z Gazpromem w 2022 roku PGNiG zadowoli się rolą jednego z dostawców gazu z Bramy Północnej na rynek polski i – być może – Europy Środkowo-Wschodniej, wpuszczając jednocześnie konkurencję, co pozwoli ukończyć budowę wolnego, płynnego rynku gazu w Europie. Wtedy Brama Północna może spełnić cel ekonomiczny, zapewniając realną dywersyfikację i konkurencyjne ceny dostaw od dostawców innych, niż dotychczas dominujący Gazprom w oparciu o nowe umowy, ale i źródła. Nie można zatem stwierdzić, że polski plan ma charakter czysto polityczny.

Leave a Reply

Trending

Discover more from Wojciech Jakóbik Blog

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading

Discover more from Wojciech Jakóbik Blog

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading