Baltic Pipe a Nord Stream

Polityka Niemiec ws. Nord Stream 2 działa na Unię Europejską dezintegrująco, ponieważ odbiera jej wiarygodność. Szkodzi tak samo nieprzewidywalna polityka Donalda Trumpa i jego wojna handlowa z Unią Europejską. Nord Stream 2 nie powinien być dla Niemców ważniejszy niż NATO. Tak samo spór z Europą nie powinien być ważniejszy dla Trumpa – mówi w rozmowie z Onetem Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny portalu BiznesAlert.pl.

Mateusz Bałuka, Onet: Donald Trump w czasie szczytu NATO oznajmił, że Niemcy ze względu na budowę Nord Stream 2 stają się „zakładnikiem Rosji”. Skrytykował w ten sposób Berlin za wspieranie nowego bałtyckiego gazociągu. Czy postawienie na taką retorykę sprzyja Polsce i polskiemu stanowisku w tej sprawie?

Wojciech Jakóbik, BiznesAlert.pl: Na pewno retoryka prezydenta Donalda Trumpa jest zbieżna z tym, co komunikują obecnie polskie władze. Polska i Stany Zjednoczone są podobnie zaniepokojone faktem, że symbioza gospodarcza rozwijająca się między Niemcami a Rosją, jeszcze od czasów sowieckich, wpływa ograniczająco na politykę zagraniczną Niemiec. Można postawić taką tezę, że nie mamy ostrzejszych sankcji wobec Rosji, pomimo coraz bardziej agresywnej polityki, właśnie przez tę zależność. Można się zastanawiać, w jaki sposób na politykę niemiecką wpływa uwikłanie części polityków i biznesmenów niemieckich w niejasne relacje z biznesem i polityką rosyjską. Sztandarowym przykładem jest były kanclerz Niemiec Gerhard Schroder, ale tych ludzi jest przecież więcej.

Teza Trumpa o Nord Stream 2 ma podstawy. Forma jest szorstka, można powiedzieć, że wręcz niezgrabna, ale nie jest to nic nowego. Zresztą prezydent USA używał tego samego argumentu jeszcze w kwietniu podczas rozmów z Merkel. Nord Stream 2 to nie tylko problem ekonomiczny, ale także zagrożenie z zakresu bezpieczeństwa.

Dlatego Trump każe Merkel wybierać. Forma może wydawać się nieodpowiednia, bo prezydent USA rozmawiał o tym z sekretarzem generalnym NATO Jensem Stoltenbergiem, ale być może jest to sposób na to, aby ten temat nie mógł zostać zrzucony z agendy. Jesteśmy w schyłkowym okresie dyskusji na temat Nord Stream 2. Jeżeli nie stanie się coś, co trudno w tym momencie przewidzieć, to będzie bardzo trudno zablokować tę inwestycję, której początek zaplanowany jest na lato tego roku.

W związku z tym jest jeszcze szansa na powstrzymanie budowy Nord Stream 2? Dla Rosji jest to projekt opłacalny ekonomicznie?

Dania przyjęła prawo, które pozwala jej ocenić ten projekt z punktu widzenia bezpieczeństwa i polityki zagranicznej. Na tej podstawie wyda decyzję o budowie odcinka na jej wodach terytorialnych. Jeżeli Dania uzna, że jest to zagrożenie i nie zgodzi się na budowę, to projektowi grozi opóźnienie. Trzeba będzie zmienić trasę gazociągu i przeprowadzić procedurę od nowa, aby doprowadzić jego budowę według nowych założeń. Mówimy tutaj o miesiącach lub latach opóźnień, ale nie o zablokowaniu przedsięwzięcia. Chyba że jego uczestnicy uznają, że będzie ono nieopłacalne ekonomicznie.

Z tego punktu widzenia Nord Stream 2 jest kwestionowany od samego początku. Z raportu Sbierbanku, który jest w Rosji cenzurowany, wynika że gazociąg będzie opłacalny ekonomicznie tylko dla podwykonawców projektu, którymi okazują się przyjaciele Putina. Może być tak, że nawet pomimo tego zostanie on zrealizowany.

Blokada nadal jest do dyspozycji Angeli Merkel, która nie chce podjąć politycznej decyzji o porzuceniu tego kłopotliwego projektu. Tutaj należy doszukiwać się tego uwikłania o którym wspomina w niezgrabny sposób prezydent Donald Trump.

Czy podjęcie tematu Nord Stream 2 na samym początku szczytu NATO było dobrym momentem na takie deklaracje? Kolejny spór między USA i Niemcami nie wpływa dobrze na stabilność Sojuszu.

Zarówno polityka Niemiec ws. Nord Stream 2, jak i unilateralna polityka USA, którą obrazują zaskakujące ruchy na arenie międzynarodowej ws. Iranu czy w polityce handlowej, działają na Unię Europejską i współpracę transatlantycką dezintegrująco, ponieważ odbiera im wiarygodność. Szkodzi nieprzewidywalna polityka Donalda Trumpa, jego wojna handlowa z Unią Europejską, ale podobnie działa Nord Stream 2, który nie powinien być ważniejszy niż NATO. To wszystko działa jak brexit, dezintegruje. Trump postawił Merkel przed ścianą, każąc jej wybierać. Ona odparła tylko tyle, że Niemcy prowadzą suwerenną politykę energetyczną i nikt im nie może jej narzucać. Dokonała w ten sposób pewnego uniku. Generalnie źle się dzieje, że mamy do czynienia z kolejnymi sporami wśród sojuszników.

Dla Polski dobre jest to, że temat bezpieczeństwa energetycznego i Nord Stream 2 znalazł się na agendzie NATO. Jeszcze na szczycie w Warszawie Polacy próbowali postawić ten temat, była bardzo duża aktywność polskiej dyplomacji, ale nam się nie udało. Być może dlatego, że nie mieliśmy takiego silnego sojusznika jak Donald Trump.

Jednak warto pamiętać też o tym, że jest to sojusznik nieprzewidywalny. Proszę spojrzeć na drugą stronę medalu. W poniedziałek odbędzie się spotkanie Trump-Putin w Helsinkach, do którego nie ma podstaw z punktu widzenia NATO. Rosja nadal nie wypełnia porozumień mińskich, narusza je i nie zmieniła postawy wobec Ukrainy. Tymczasem Trump chcąc się spotkać z Putinem, samemu staje się zakładnikiem Rosji. Żeby dobrze wyjść z tej potyczki, rozmowy muszą przynieść jakieś owoce. Prezydent Rosji będzie dążył do jakiegoś układu, bo zależy mu na tym, żeby pominąć rozmowy z NATO i UE. Chce załatwiać wszystko na poziomie koncertu mocarstw, w którym państwa takie jak Polska są tylko pionkami, które wielkie mocarstwa, do których chce należeć Rosja, przestawiają sobie na mapie. To bardzo zły scenariusz dla Polski. Z niepokojem należy patrzeć na te rozmowy.

Słowa Donalda Trumpa wywołały w Niemczech dyskusję o tym, czy Berlin faktycznie uzależniony jest od dostaw z Rosji.

Mamy 40-50 proc. dostaw z Rosji do Niemiec. Udział rosyjskiego gazu w dostawach do całej Unii Europejskiej rośnie ze względu na tańszą ropę naftową. W kontraktach długoterminowych Gazpromu przełożyło się to poprzez formułę cenową na ceny gazu. Także Polska sprowadza więcej surowca ze Wschodu. Niemcy mają jednak wybór. Mają zdywersyfikowany rynek i jeżeli będą potrzebowali, mogą importować gaz z innych kierunków, porzucając część lub całość dostaw z Rosji. Do tego dąży teraz Polska – mieć wolny wybór, który pozwoli w razie potrzeby nie sprowadzać gazu z Rosji. To jest najlepsza recepta na to, żeby otrzymywać najlepszą możliwą cenę. Tak jest właśnie w przypadku Niemiec, które mają najniższą cenę w regionie.

Pojawiają się takie opinie, że Donald Trump krytykujący Niemcy, chciałby zastąpić w Europie gaz rosyjski surowcem z USA.

Tego typu retoryka od dawna obecna jest w rosyjskich mediach. Rzeczywiście, amerykański gaz skroplony może być kolejnym narzędziem dywersyfikacji dostaw gazu do Europy. Warunkiem jest atrakcyjna cena. To sygnalizowali Polacy, inne kraje, które rozmawiają o dostawach z USA. Jednak nie jest też tak, że firmy amerykańskie są jak Gazprom i na dyktando Trumpa chcą teraz sprzedawać gaz do Europy.

To polityczne działania Rosji mają utrzymać ekonomiczne wpływy tego kraju w Europie Środkowo-Wschodniej. Na przykład wpływy Gazpromu po to, aby pośrednio wywierać wpływ polityczny. To o czym mówił Trump w Brukseli, to jest właśnie zwrócenie uwagi na fakt, że za wpływem gazowym, który da Nord Stream 2, będzie szedł wpływ polityczny. Może on ograniczać Niemcy np. w odpowiedzi na ewentualne zagrożenia dla Sojuszu.

Angela Merkel zadeklarowała jednocześnie, że skoro Trump zwinie parasol ochronny nad Europą, to ona gwarantuje, że Bundeswehra będzie bronić krajów w tej części świata. To bardzo korzystna deklaracja dla Polski, pomimo wydźwięku tej dyskusji, która świadczy o tym, że parasol USA staje się przedmiotem targu, dyskusji. To z kolei jest bardzo niekorzystne dla Polski.

Źródło: Onet

Leave a Reply

Trending

Discover more from Wojciech Jakóbik Blog

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading

Discover more from Wojciech Jakóbik Blog

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading