
Financial Times donosi, że Iran chce ominąć nadchodzące sankcje USA, które mogą utrudnić mu eksport ropy naftowej.
Financial Times/Wojciech Jakóbik
Pośrednicy ominą sankcje?
Czwartego listopada mają wrócić sankcje Stanów Zjednoczonych na Iran, które wykluczają transakcje naftowe z wykorzystaniem dolarów. Mimo to Irańczycy nadal wysyłają ropę za granicę. Chociaż klienci europejscy porzucili dostawy z tego kierunku, w Azji nadal można znaleźć chętnych na ropę irańską. Financial Times donosi, że Irańczycy szukają pośredników, którzy kupowaliby ich ropę w kraju na nieaktywnej dotąd giełdzie surowcowej i sprzedawali na światowych rynkach przez sektor prywatny. Rozmówcy gazety przekonują jednak, że mało kto będzie chętny do skorzystania z takiej oferty w obawie przed sankcjami USA.
Wsparcie Europy?
Mimo to irańscy politycy przekonują, że do utrzymania dostaw ropy przekonują ich największe kraje europejskie nie zgadzające się z polityką sankcji USA i optujące za utrzymaniem porozumienia nuklearnego opuszczonego przez Amerykanów, które zakładało, że w zamian za rezygnację z wojskowego programu jądrowego i regularne kontrole Iran wróci na światowe rynki. Wśród tych państw mają być Wielka Brytania, Francja i Niemcy. – W najgorszym scenariuszu będziemy sprzedawać co najmniej milion baryłek dziennie – przekonuje Mohammad Ali Khabiti odpowiedzialny za handel ropą w okresie poprzednich sankcji w latach 2011-2012. Na początku roku, przed woltą USA, Iran słał na eksport ponad 2,8 mln baryłek dziennie. To jedno z kluczowych źródeł przychodów do budżetu kraju.
Odsiecz Chin?
Iran liczy na to, że konflikt celny między USA a Chinami to okazja do układu o dostawach na rynek chiński. Państwo Środka jest największym konsumentem ropy na świecie.