Rosyjski Interfax podaje, że opóźni się budowa połączenia gazowego Rumunia-Mołdawia. Jest to problem dla kraju pragnącego zmniejszyć zależność od gazu z Rosji znajdującego się obecnie w kryzysie politycznym, a także lekcja dla Polski, która chce zbudować na czas Baltic Pipe – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Kryzys polityczny a gaz

Połączenie gazowe Rumunia-Mołdawia nie będzie gotowe aż do sierpnia 2020 roku. Tymczasem z końcem 2019 roku wygasa kontrakt na dostawy gazu od Gazpromu. Mołdawia chciała mieć gotowe połączenie z Rumunią zasobną w gaz w celu poprawy pozycji negocjacyjnej w rozmowach o nowej umowie z Rosjanami. Jeżeli informacje agencji Interfax się potwierdzą, Mołdawianie będą musieli szukać mniej ambitnego rozwiązania w porozumieniu z Gazpromem, od którego sprowadza obecnie 98 procent gazu (2 mld m sześc. dla lewego brzegu i 1 mld m sześc. rocznie dla Naddniestrza pod częściową kontrolą Rosji). Połączenie z Rumunią o przepustowości 1,5 mld m sześc. rocznie dałoby możliwość sprowadzenia nawet połowy gazu spoza Rosji.

Opóźnienie połączenia gazowego może zniweczyć te plany na czas nowego kontraktu z Gazpromem, który może opiewać na przykład na kolejne trzy lata jak poprzednia umowa z 2016 roku. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że Mołdawia odbiera obecnie gaz z Rosji Gazociągiem Transbałkańskim z Ukrainy. Bez połączenia z Rumunią Kiszyniów jest zdany na łaskę Rosjan w razie problemów z dostawami przez terytorium ukraińskie po zakończeniu umowy przesyłowej Naftogaz-Gazprom obowiązującej do końca 2019 roku.

Problemy połączenia gazowego Mołdawia-Rumunia mogą dodatkowo pogłębić kryzys konstytucyjny w tym kraju. Chociaż powstał nowy rząd, ustępujący premier podpisał dekrety o rozwiązaniu parlamentu i nowych wyborach we wrześniu. Francja, Niemcy, Wielka Brytania, Polska i Szwecja, poparły parlament mołdawski. Być może Gazprom będzie mógł wpłynąć na rozwój wypadków, jeżeli połączenie z Mołdawią nie powstanie na czas. Oznacza to, że wpływy tej firmy rosyjskiej mogą przełożyć się na oddziaływanie polityczne Rosji po raz kolejny w historii.

Wnioski dla Polski

Potencjalne problemy Mołdawii to lekcja dla Polski, która ma zbudować gazociąg z Norwegii o nazwie Baltic Pipe do października 2022 roku tak, aby poprawić pozycję negocjacyjną w ewentualnych rozmowach o dostawach gazu z Rosji po zakończeniu kontraktu jamalskiego z końcem 2022 roku. Baltic Pipe o przepustowości 10 mld m sześc. rocznie mógłby potencjalnie zastąpić import z Rosji sięgający 8 mld m sześc. na rok. Musi jednak powstać na czas. Chociaż obecnie nie ma żadnych sygnałów o opóźnieniu, Polacy nie zamierzają ryzykować.

Plan B, który może zostać zrealizowany niezależnie od losu Baltic Pipe ze względu na rosnące zapotrzebowanie na gaz w Polsce, to sprowadzenie pływającego gazoportu FSRU do Zatoki Gdańskiej o rozważanej przepustowości 4-8 mld m sześc. na rok. W razie pozytywnej decyzji inwestycyjnej mógłby on powstać do 2021 roku, a więc rok przed zakończeniem kontraktu jamalskiego. Natomiast połączone przepustowości obu projektów mogą potencjalnie pozwolić na pokrycie zapotrzebowania krajowego, a być może i zagranicznego, jeżeli pojawią się chętni na dostawy LNG lub gazu z Norwegii.

W chwili obecnej Polska cieszy się konsensusem politycznym w sprawie dywersyfikacji dostaw gazu. Nie widać na horyzoncie sporu, który mógłby wpłynąć na wybory parlamentarne w 2019 roku ani w późniejszych latach poprzedzających uruchomienie Baltic Pipe. Warto jednak zapamiętać lekcję z Mołdawii, która jest kolejnym przykładem jak zależność od Gazpromu może przełożyć się na skutki polityczne.

Leave a Reply

Trending

Discover more from Wojciech Jakóbik Blog

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading

Discover more from Wojciech Jakóbik Blog

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading