Dymisja prezesa Naftogazu z drugim dnem | Ukraina rozmawia z Białorusią i Rosją wobec groźby niedoborów oleju napędowego

Dymisja prezesa Naftogazu z drugim dnem | Ukraina rozmawia z Białorusią i Rosją wobec groźby niedoborów oleju napędowego

: Andrij Kobolew odchodzi ze stanowiska szefa ukraińskiego Naftogazu po siedmiu latach. Zastąpi go tymczasowo Jurij Witrenko, jego dawny podwładny a obecnie p.o. ministra energetyki Ukrainy. Oficjalny powód zmiany to złe wyniki Naftogazu, choć może chodzić o potyczki personalne.

: Ukraina negocjuje z Białorusią i Rosją dostawy oleju napędowego wobec widma niedoborów w maju.

Dymisja prezesa Naftogazu z drugim dnem

Andrij Kobolew odchodzi ze stanowiska szefa ukraińskiego Naftogazu po siedmiu latach. Zastąpi go tymczasowo Jurij Witrenko, jego dawny podwładny a obecnie p.o. ministra energetyki Ukrainy. Oficjalny powód zmiany to złe wyniki Naftogazu, choć może chodzić o potyczki personalne.

Kommiersant/Wojciech Jakóbik

Witrenko był szefem działu prawnego Naftogazu w okresie, gdy ten wygrał spór arbitrażowy z Gazpromem i otrzymał 2,9 mld dolarów w ramach porozumienia. Administracja prezydenta Wołodymyra Zełeńskiego wyraziła jednak krytykę względem wysokich nagród w kierownictwie Naftogazu, które ostatecznie nie doszły do skutku i były powodem sporu Witrenki z oficjelami, który potem musiał opuścić Naftogaz.

Wrócił jednak jako wiceminister energetyki Ukrainy, a obecnie pełni obowiązki ministra tego resortu. Naftogaz przyniósł w 2020 roku 19 mld hrywien straty ze względu na niskie ceny gazu i spadek zapotrzebowania notowane na całym świecie w związku z pandemią koronawirusa. Andrij Kobolew napisał na Facebooku, że dowiedział się o swej dymisji z mediów.

Kommiersant przekonuje, że Witrenko nie był mile widziany w Gazpromie ze względu na „irytujące zachowanie”, które sprawiło, że Rosjanie woleli rozmawiać z prezesem operatora gazociągów OGTSU Serhijem Makogonem. Witrenko miał także pomysł, by punkty odbioru gazu na zachodniej granicy Ukrainy zostały przeniesione na wschodnią i razem z nimi odpowiedzialność za dostawy spadała na Kijów, dając mu jednocześnie wolną rękę na rynku ukraińskim.

Ukraina rozmawia z Białorusią i Rosją wobec groźby niedoborów oleju napędowego

Ukraina negocjuje z Białorusią i Rosją dostawy oleju napędowego wobec widma niedoborów w maju.

Neftegaz.ru/Wojciech Jakóbik

Rząd ukraiński rozpoczął rozmowy z Białorusinami i Rosjanami o wznowieniu dostaw przez ropociąg Samara-Zachód, który trafił pod kontrolę Kijowa na mocy decyzji Rady Bezpieczeństwa i Obrony Ukrainy.

Rozmowy zostały ogłoszone przez Andrija Kobolewa, wówczas jeszcze szefa Naftogazu. Zapewnił, że czynnik polityczny nie będzie najważniejszy w tych rozmowach, ale nie może mówić o opcjach alternatywnych.

Ukraińcy znacjonalizowali wspomniany ropociąg, który znajdował się wcześniej pod nieoficjalną kontrolą oligarchy Wiktora Miedwiedczuka uznawanego za prorosyjskiego. Zmiany własnościowe spowodowały zatrzymanie dostaw paliwa diesla tym szlakiem i sprawiły, że eksperci ukraińscy cytowani przez BiznesAlert.pl zaczęli ostrzegać przed niedoborami tego surowca w maju 2021 roku. Teoretycznie dostawy paliwa diesla mogłyby docierać na Ukrainę z Unii Europejskiej, na przykład z Polski.

USA chcą rozmawiać z Rosją i wciąż nie poszerzają sankcji wobec Nord Stream 2 | Komisja Europejska rozkłada ręce

USA chcą rozmawiać z Rosją i wciąż nie poszerzają sankcji wobec Nord Stream 2 | Komisja Europejska rozkłada ręce

: Sekretarz stanu USA Antony Blinken mówił w CNN o konieczności utrzymania dialogu z Rosją oraz przygotowaniach do szczytu prezydentów Joe Bidena i Władimira Putina. Nie wspominał o poszerzeniu sankcji wobec spornego gazociągu Nord Stream 2, którego budowa postępuje pomimo apelów Senatu w tej sprawie.

: Wysoki przedstawiciel Unii Europejskiej do spraw polityki zagranicznej i bezpieczeństwa Josep Borell uznał, że instytucje unijne nie mogą zatrzymać Nord Stream 2 i sprzeciwił się sankcjom USA wobec tego projektu. Parlament Europejski może przyjąć rezolucję wzywającą Brukselę do działania.

USA chcą rozmawiać z Rosją i wciąż nie poszerzają sankcji wobec Nord Stream 2

Sekretarz stanu USA Antony Blinken mówił w CNN o konieczności utrzymania dialogu z Rosją oraz przygotowaniach do szczytu prezydentów Joe Bidena i Władimira Putina. Nie wspominał o poszerzeniu sankcji wobec spornego gazociągu Nord Stream 2, którego budowa postępuje pomimo apelów Senatu w tej sprawie.

Biały Dom/MDR.DE/Wojciech Jakóbik

– Jest ważne, aby móc mówić jasno i bezpośrednio do prezydenta Putina albo przywódców innych krajów, z którymi mamy wyraźne różnice zdań – ocenił Blinken w CNN. – Prezydent wyraził się bardzo jasno na samym początku kadencji o tym, że jeśli Rosja będzie nadal angażować się w agresywne bądź lekkomyślne działania, będziemy reagować – zapewnił. Przypomniał, że udało się przedłużyć porozumienie New START o kontroli zbrojeń nuklearnych i wyraził nadzieje na więcej w celu utrzymania „bardziej przewidywalnego i stabilnego kursu”.

Sekretarz zdradził także, że trwają rozmowy amerykańsko-rosyjskie na temat terminu spotkania prezydenta USA Joe Bidena z jego rosyjskim odpowiednikiem Władimirem Putinem. Biden wyszedł z inicjatywą organizacji takiego wydarzenia, ale Rosjanie wciąż nie odpowiedzieli na nią formalnie.

BiznesAlert.pl informował o rozpoczęciu budowy Nord Stream 2 z użyciem drugiego statku: Akademik Czerski, który oprócz barki Fortuna ma ukończyć konstrukcję do końca września 2021 roku tak, aby gazociąg był gotowy z końcem tego roku. Senatorzy USA wzywali kilkukrotnie prezydenta Joe Bidena do poszerzenia sankcji wobec spornego gazociągu, ale Antony Blinken przyznał w jednym z komentarzy, że los tego projektu „ostatecznie zależy od jego budowniczych”. Mimo to Departament Stanu USA jest zobowiązany do przedstawienia nowej, „czarnej listy” podmiotów objętych sankcjami w związku z projektem Nord Stream 2 w maju 2021 roku.

Równolegle trwają rozmowy amerykańsko-niemieckie o możliwości wprowadzenia moratorium na budowę Nord Stream 2 albo mechanizmu uzależniającego przyszłe dostawy od postępowania Rosji. Rzecznik CDU odpowiedzialny za stanowisko tej partii koalicyjnej w Niemczech w sprawie polityki energetycznej Roderich Kiesewetter opowiedział się za moratorium. Kandydatka Zielonych na kanclerz Annalena Baerbock chce zatrzymania projektu. SPD proponuje rozmowę o „wyłączniku” Nord Stream 2 pozwalającym w nieustalony dotąd sposób uzależnić dostawy od postępowania Rosji.

Komisja Europejska rozkłada ręce w sprawie Nord Stream 2 pomimo rezolucji parlamentarnej

Wysoki przedstawiciel Unii Europejskiej do spraw polityki zagranicznej i bezpieczeństwa Josep Borell uznał, że instytucje unijne nie mogą zatrzymać Nord Stream 2 i sprzeciwił się sankcjom USA wobec tego projektu. Parlament Europejski może przyjąć rezolucję wzywającą Brukselę do działania.

TASS/Wojciech Jakóbik

– Proszę mnie nie prosić o poparcie sankcji USA przeciwko firmom zaangażowanym w budowę Nord Stream 2. Jestem przeciwny sankcjom eksterytorialnym wprowadzanym przez USA gdziekolwiek – powiedział w Parlamencie Europejskim w odpowiedzi na rezolucję parlamentarną postulującą porzucenie tego spornego projektu.

– Parlament Europejski naciska, by Unia Europejska zmniejszyła zależność od surowców rosyjskich i przez to wzywa instytuce unijne do zatrzymania budowy gazociągu Nord Stream 2 w projekcie rezolucji, która może zostać przyjęta 29 kwietnia.

Borell przekonywał, że Unia Europejska nie posiada kompetencji pozwalających zamrozić budowę Nord Stream 2. – to kontrowersyjny temat. Już mówiliśmy, że nie przyczynia się on do dywersyfikacji źródeł dostaw do Unii Europejskiej. Jest to jednak przedsięwzięcie w rękach firm prywatnych i Unia Europejska nie posiada narzędzi do podejmowania decyzji o jego losie – zapewnił urzędnik. Parlament ma się także domagać w rezolucji wykluczenia Rosji z systemu SWIFT. Według Borella instytucje unijne nie posiadają także kompetencji w tej sprawie.

CBAM and Europe’s climate geopolitics that will generate conflict with everybody

The European Union wants to use the Carbon Border Adjustment Mechanism (CBAM) to force its foreign partners to reduce emissions. This is Europe’s way to protect the competitiveness of its economy that is burdened by the climate policy, and also a source of disagreements with China, Russia and the US – writes Wojciech Jakóbik, editor in chief at BiznesAlert.pl.

The carbon mechanism will be used to impose a new tax on goods imported to the European Union. The tariff will be determined on the basis of the amount of CO2 emissions generated during the production process in countries, which have not introduced a climate policy as ambitious as the one in Europe. This solution has already caused resistance in the United States, which has confirmed its willingness to cooperate on climate policy. John Kerry, the US Special Presidential Envoy for Climate, warned in the Financial Times that the CBAM should be a “last resort”. “I think it is something that’s more of a last resort, when you’ve exhausted the possibilities of getting emission reductions and joining in some kind of compact by which everybody is bearing the burden,” he told the FT. Russians are also concerned about CBAM, because according to VTB Capital, their energy companies could lose even RUB 187 billion a year due to the new tax. The EBITDA of those firms, including Inter RAO, OGK-2, TGK-1, Mosenergo, Enel Russia and Unipro will drop by about 16 percent if the new tax is levied.

During the recent Leaders Climate Summit organized by the US, new declarations about climate policy were made by western states, which BiznesAlert.pl wrote about, but the non-western big polluters – China and Russia – did not make any new promises. The Chinese have declared they supported climate protection in developing countries by monitoring emissions in Africa and establishing low-emission zones in Southeast Asia as part of the Belt and Road Initiative, aka the New Silk Road. Chairman Xi Jinping explained this during the summit. One could infer that China is using this initiative to combine the foreign aspect of its climate policy with its economic expansion. Whereas Russians are pursuing an arbitrary climate policy at this point, which encourages, but does not force companies to publish data on GHG emissions without any consequences.

However, what the EU is doing could be perceived as an attempt at regaining the competitiveness of its industry in response to the fact that currently only European companies bear the burden of an ambitious climate policy. If the goal of the European Green Deal is economic rebirth thanks to green technologies that protect the climate, then CBAM is the guard that will protect the competitiveness of this economic vision. This is one of the reasons why Poland supports this proposition.

“Poland supports the introduction of this new instrument, because the existing EU ETS system (created for producers in the EU) entails the risk of production being transferred outside of the European Union to escape emission restrictions,” the Ministry of Climate and Environment explained in a comment for BiznesAlert.pl. “Such a scenario creates two kinds of risks. First, it undermines the efficiency of EU’s ambitious climate policy by interfering with the price signal related to the external effect of carbon dioxide emissions. Second, it undermines the equality of opportunity when it comes to the competitiveness of European businesses, which have to bear the costs of carbon dioxide emissions as part of the EU ETS, and companies outside of the EU, to which those burdens do not apply,” the ministry pointed out.

“CBAM could be an impulse for manufacturers outside of the EU to take action to reduce emissions, which would in turn lower pollution across the world. It is of key importance to distinguish between the new system (CBAM), which is dedicated to companies outside the EU, and the already existing EU ETS, which has been designed for entities in the EU. The EU ETS does not address the problem of emissions outside of the EU, but generated by the demand in the EU. Therefore, CBAM has been designed, first and foremost, as a tool that is to limit emissions outside of the EU,” the ministry commented.

The European Commission is to present the fundamentals of CBAM in June. The European Parliament called on the EC to introduce this solution by 2023, and to adapt it to the requirements of the World Trade Organization. CBAM is criticized mostly for undermining the regulations that guard free trade. The critics of this approach could argue that it’s not about protecting the climate, but the European industry, which would mean CBAM is set to become a new geopolitical or geoeconomic tool.

The heat this summer may be searing when it comes to the political arguments over CBAM, which, while it may help Europe regain its competitiveness despite the ambitious climate policy, will also generate conflict with all the major players. It remains to be seen whether Europe will convince them to its global climate policy vision, or fail entirely. The future of transatlantic cooperation for climate will be especially interesting in this regard, because despite high-sounding declarations by the new White House administration, the discussion on CBAM proves that climate policy may remain a bone of contention for Brussels and Washington.

CBAM i geopolityka klimatyczna Europy, która skłóci ją ze wszystkimi

Unia Europejska chce zmusić partnerów zagranicznych do redukcji emisji z użyciem mechanizmu dostosowania emisji CO2 na granicy (CBAM). To sposób na obronę konkurencyjności gospodarki europejskiej obciążonej polityką klimatyczną, ale także źródło sporów z Chinami, Rosją i USA – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

CBAM zakłada obłożenie importu towarów do Unii Europejskiej opłatą uzależnioną od emisji CO2 towarzyszącej ich produkcji w krajach, które nie prowadza ambitnej polityki klimatycznej jak sama Europa. To rozwiązanie spowodowało już opór w Stanach Zjednoczonych, które deklarują chęć współpracy przy polityce klimatycznej. Przedstawiciel USA do spraw polityki klimatycznej John Kerry ostrzegał w Financial Times, że CBAM „to środek ostateczny”. – Myślę o nim bardziej jako o środku ostatecznym, po który należy sięgnąć po wyczerpaniu wszystkich innych możliwości redukcji emisji CO2 i połączenia wysiłków w sposób, w którym każdy bierze na siebie obciążenia – powiedział Kerry. Także Rosjanie obawiają się CBAM, bo według VTB Capital ich spółki sektora elektroenergetycznego mogłyby stracić na nim nawet 187 mld rubli rocznie. EBITDA spółek jak Inter RAO, OGK-2, TGK-1, Mosenergo, Enel Russia i Unipro spadłoby wówczas o około 16 procent.

Globalna polityka klimatyczna była przedmiotem sporu na szczycie klimatycznym Leaders Climate Summit zwołanym przez USA, podczas którego pojawiły się nowe deklaracje świata zachodniego opisane w BiznesAlert.pl, ale nie największych emitentów spoza niego: Chin czy Rosji. Chińczycy deklarują wsparcie ochrony klimatu w krajach rozwijających się poprzez monitoring emisji w Afryce oraz tworzenie stref niskoemisyjnych w Azji Południowo-Wschodniej w ramach inicjatywy Pasa i Szlaku, tak zwanego Nowego Jedwabnego Szlaku. Mówił o tym przewodniczący Xi Jinping na szczycie klimatycznym wspomnianym wyżej. Można uznać, że wpisują wymiar zagraniczny swej polityki klimatycznej w ekspansję gospodarczą z wykorzystaniem tego programu. Rosjanie wprowadzają póki co dobrowolną politykę klimatyczną, namawiającą, ale nie zmuszającą ich firmy do publikacji danych na temat emisji gazów cieplarnianych bez konsekwencji.

Jednakże również działania Unii Europejskiej mogą być postrzegane jako sposób na odzyskanie konkurencyjności przemysłu w odpowiedzi na to, że obecnie tylko podmioty europejskie ponoszą obciążenia ambitnej polityki klimatycznej. Jeżeli Europejski Zielony Ład zakłada odrodzenie gospodarcze z wykorzystaniem zielonych technologii chroniących klimat, to CBAM ma stać na straży konkurencyjności takiej wizji gospodarczej. To między innymi dlatego Polska popiera wprowadzenie tego rozwiązania.

– Polska popiera stworzenie nowego instrumentu, ponieważ dotychczasowy system EU ETS (kierowany do producentów wewnątrz UE) wiąże się z ryzykiem ucieczki emisji poprzez przenoszenie produkcji poza granice Unii Europejskiej – tłumaczy ministerstwo klimatu i środowiska w komentarzu dla BiznesAlert.pl. – Scenariusz ten stwarza dwa rodzaje ryzyk. Po pierwsze, podważa skuteczność ambitnej polityki klimatycznej UE zakłócając sygnał cenowy związany z efektem zewnętrznym emisji dwutlenku węgla. Po drugie, podważa równość szans w zakresie konkurencji pomiędzy podmiotami europejskimi, które muszą ponosić koszty emisji dwutlenku węgla w ramach systemu EU ETS, a firmami spoza UE, których obciążenia te nie dotyczą.

– CBAM miałby być impulsem do podejmowania działań redukcyjnych przez producentów poza granicami UE, a tym samym do obniżenia emisji w skali światowej. Kluczowa jest dystynkcja pomiędzy nowym systemem (CBAM), który kierowany jest do podmiotów poza UE, a obecnie funkcjonującym systemem EU ETS, który jest kierowany do podmiotów wewnątrz UE. EU ETS nie adresuje problemu emisji poza granicami UE kreowanymi poprzez popyt wewnątrz UE. CBAM jest zatem przede wszystkim narzędziem do ograniczania emisji poza UE – komentuje resort klimatu.

Komisja Europejska ma przedstawić w czerwcu założenia CBAM. Parlament Europejski wezwał ją do wprowadzenia tego rozwiązania do 2023 roku i dostosowania go do wymogów Światowej Organizacji Handlu. CBAM jest krytykowany głównie na gruncie tych regulacji stojących na straży wolnego obrotu towarami, w które mogłyby uderzyć obciążenia emisyjne na granicach Europy. Krytycy takiego podejścia mogą przekonywać, że nie chodzi o ochronę klimatu, ale przemysłu europejskiego, a co za tym idzie, CBAM staje się nowym narzędziem geopolitycznym, czy też geoekonomicznym.

Te wakacje mogą być gorące pod względem temperatury sporów politycznych o CBAM, który może pozwolić Europie odzyskać konkurencyjność pomimo ambitnej polityki klimatycznej, ale skłóci ją z wszystkimi głównymi graczami. Dopiero okaże się, czy Europa przekona ich do swej wizji globalnej polityki klimatycznej, czy raczej poniesie porażkę. Szczególnie istotne będą w tym kontekście losy współpracy transatlantyckiej na rzecz klimatu, bo pomimo szumnych deklaracji nowej administracji w Białym Domu dyskusja o CBAM dowodzi, że polityka klimatyczna może pozostać tematem spornym w rozmowach Brukseli z Waszyngtonem.

Hakerzy atakują atom na Białorusi w rocznicę Czarnobyla | Rosja liczy na wzrost eksportu LNG po kontrakcie jamalskim. Alternatywa do Nord Stream 2?

Hakerzy atakują atom na Białorusi w rocznicę Czarnobyla | Rosja liczy na wzrost eksportu LNG po kontrakcie jamalskim. Alternatywa do Nord Stream 2?

: Ministerstwo energetyki Białorusi informuje o ataku hakerskim na stronę jądrowej Elektrowni Ostrowiec, który został już odparty. Do zdarzenia doszło w 35. rocznicę katastrofy jądrowej w Czarnobylu.

: Energetyka jądrowa i gazowa znajdą się w taksonomii, na co liczyła Polska, która chce pozyskać wsparcie na budowę nowych bloków tego typu.

: Ministerstwo rozwoju ekonomicznego Rosji przewiduje na nadchodzące lata spadek ceny gazu oraz stabilny wzrost eksportu. Dostawy LNG mają wzrosnąć skokowo po 2022 roku, kiedy kończy się kontrakt jamalski z Polską. Mogą być także alternatywą do Nord Stream 2.

Hakerzy atakują atom na Białorusi w rocznicę Czarnobyla

Ministerstwo energetyki Białorusi informuje o ataku hakerskim na stronę jądrowej Elektrowni Ostrowiec, który został już odparty. Do zdarzenia doszło w 35. rocznicę katastrofy jądrowej w Czarnobylu.

Wojciech Jakóbik

Autorzy ataku umieścili na stronie elektrowni ostrzeżenie, że nowy reaktor powstający w Ostrowcu stanowi zagrożenie. Podpisali się od nim rzekomi „zatroskani pracownicy” obiektu. Wezwali do wywarcia presji na prezydent Aleksandra Łukaszenki, by zamknął tę elektrownię ze względu na liczne incydenty oraz uruchomienie pierwszego, nowego bloku pod presją polityczną pomimo nieprzygotowania go do pracy. Pierwszy reaktor został oddany do użytku i niedługo potem wyłączony z sieci w celu zbadania efektywności jego pracy przed ostatecznymi testami w fazie pilotowej jego pracy. Był to asumpt do spekulacji na temat zagrożeń związanych z pracą tej jednostki.

Ministerstwo energetyki Białorusi przekonuje, że Elektrownia Ostrowiec nie stanowi zagrożenia. W chwili publikacji tej wiadomości komunikat hakerów został już zdjęty ze strony. Do zdarzenia doszło 35 lat po katastrofie w elektrowni jądrowej w Czarnobylu w 1986 roku wskutek której doszło do skażenia znacznych połaci obecnych terenów Białorusi oraz Ukrainy. Jest ono usuwane do dziś. Technologia wykorzystana w Ostrowcu jest nowsza o kilka generacji od tej czarnobylskiej, ale krytycy atomu na Białorusi ostrzegają przed niskimi standardami konstrukcji i pracy tamtejszego atomu.

Atom i gaz wejdą do taksonomii. Polska liczy na pieniądze

Energetyka jądrowa i gazowa znajdą się w taksonomii, na co liczyła Polska, która chce pozyskać wsparcie na budowę nowych bloków tego typu.

Komisja Europejska/Wojciech Jakóbik

Komisja Europejska ogłosiła, że energetyka jądrowa zostanie włączona do taksonomii dzięki specjalnemu aktowi delegowanemu. To odpowiedź na analizę jej ekspertów, którzy uznali, że atom może być bezpieczny i przyczynić się do realizacji polityki klimatycznej.

Techniczna Grupa Ekspertów (TEG) z połączonej komisji badawczej (JRC) przy Komisji Europejskiej orzekła o bezpieczeństwie i przydatności energetyki jądrowej, ale zaleciła dalsze badania. Komisja zdecydowała, że dodatkowy akt delegowany wpisze atom do taksonomii, czyli zbioru regulacji opisujących które technologie są zrównoważone i zasługują na wsparcie.

Komisja uznała również, że gaz ziemny zostanie uznany w taksonomii za rozwiązanie przejściowe pod warunkiem wypełnienia wymogów tych regulacji z Artykułu 10, ustępu drugiego. Informuje o tym, że technologia gazowa zostanie uznana za zgodną z taksonomią, jeśli nie będzie miała alternatywy opłacalnej z puntu widzenia technologicznego oraz ekonomicznego. Ma jednak nie hamować dekarbonizacji, wypełniać najwyższe standardy i przejść ocenę technologiczną Komisji.

Wpisanie tych technologii do taksonomii oznacza, że będzie możliwe pozyskanie finansowania z pomocy publicznej dla atomu oraz instytucji finansowych dla gazu. Polska zakłada w strategii energetycznej (Polityka Energetyczna Polski do 2040 roku), że przeprowadzi transformację energetyczną z użyciem tych źródeł, które mają stabilizować Odnawialne Źródła Energii.

Akt delegowany zapowiadany przez Komisję ma zostać przedstawiony „jak najszybciej”.

Rosja liczy na wzrost eksportu LNG po kontrakcie jamalskim. Alternatywa do Nord Stream 2?

Ministerstwo rozwoju ekonomicznego Rosji przewiduje na nadchodzące lata spadek ceny gazu oraz stabilny wzrost eksportu. Dostawy LNG mają wzrosnąć skokowo po 2022 roku, kiedy kończy się kontrakt jamalski z Polską. Mogą być także alternatywą do Nord Stream 2.

TASS/Wojciech Jakóbik

Prognoza resortu powstała w ramach przygotowania budżetu rosyjskiego na lata 2022-24 i zawiera przewidywania odnośnie do ceny gazu w nadchodzących latach. Średnia cena dostaw tego paliwa do krajów spoza Wspólnoty Niepodległych Państw ma wynieść w 2021 roku 200,7 dolarów za 1000 m sześc., w 2022 roku ma jednak spaść do 188,3, w 2023 roku do 179,9 i w 2024 roku do 175,2 dolarów za 1000 m sześc. Cena dostaw do krajów WNP ma także spaść z 188,6 dolarów za 1000 m sześc. w 2021 roku, do odpowiedni 178,6, 171,5 i 167,3 w kolejnych latach.

Eksport gazu rosyjskiego ma rosnąć o 3,5 procent do 206,2 mld m sześc. w 2021 roku, 238,4 w 2022 roku, 240,5 dolarów w 2023 roku i 250,5 mld m sześc. w 2024 roku. Coraz większą część dostaw ma stanowić LNG: 29,9 mln ton w 2021 roku, podobnie w 2022 roku, 42,3 mln ton w 2023 roku (wzrost o 41,5 procent) i 52 mln ton w 2024 roku.

W październiku 2022 roku kończy się tak zwany kontrakt jamalski na dostawy gazociągowe gazu rosyjskiego do Polski. Warszawa rozważy czy i na jakich zasadach importować gaz od Gazpromu, z którym miała w historii liczne problemy. Rosjanie będą coraz częściej oferować gaz skroplony obok tradycyjnych dostaw gazociągami.

Analiza ośrodka ICIS zakłada, że jeśli powstaną obie nitki spornego projektu gazociągu Nord Stream 2, nie będzie potrzebny także Gazociąg Jamalski w Polsce. Natomiast jeśli Nord Stream 2 nie rozpocznie pracy do 2022 roku, szlaki polski i ukraiński pozostaną w użytku. LNG może być wówczas dla Rosjan coraz bardziej istotną alternatywą wobec dostaw gazociągowych. Projekt Nord Stream 2 napotkał na liczne przeszkody i nawet jeśli powstanie zgodnie z nowym terminem do końca 2021 roku, może wówczas nie rozpocząć dostaw.

Polacy przygotowują się do wykorzystania Jamału na poczet dostaw wewnętrznych na rynku polskim. Porzucenie przesyłu tym szlakiem przez Rosjan umożliwi im fizyczne dostawy z Baltic Pipe do Polski środkowej i wschodniej.

Kiedy benzyna spadnie poniżej pięciu złotych i czy nadejdzie czwarta fala? (ANALIZA)

Kiedy benzyna spadnie poniżej pięciu złotych i czy nadejdzie czwarta fala? (ANALIZA)

– Szczepionki kontra czwarta fala koronawirusa i OPEC+ kontra NOPEC to trendy rywalizujące o wpływ na cenę baryłki, a więc także częściowo na koszt benzyny na polskich stacjach paliw. Zmiana cen baryłki podpowie kiedy w gospodarce Polski i na świecie w końcu będzie normalnie – pisze Wojciech Jakóbik redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Szczepionki kontra czwarta fala koronawirusa

Informacje ze świata zachodniego sugerują, że trzecia fala koronawirusa jest w odwrocie i postępuje proces szczepienia, który ma potencjalnie zapobiec przed pojawieniem się czwartej fali. Nadzieje na to, że latem gospodarka będzie mogła funkcjonować w warunkach coraz mniejszych ograniczeń pandemicznych powodują, że część analityków prognozuje wzrost cen baryłki z obecnych okolic 67 dolarów do 70 a nawet 75 dolarów według Goldman Sachs. Warto jednak zaznaczyć, że prognozy Goldmana niejednokrotnie okazały się zbyt optymistyczne dla tych, którzy oczekiwali coraz droższej baryłki. Tymczasem w Azji pojawiła się już czwarta fala koronawirusa. Opóźnienie ekspansji wirusa na świecie powoduje, że Azjaci są kilka miesięcy do przodu pod względem rozwoju pandemii i również trzecia fala pojawiła się najpierw u nich, a potem przeniosła się do świata zachodniego. Tę niepewność dobrze obrazują sygnały wzrostu zapotrzebowania na paliwa w USA oraz Europie wraz ze spodziewanym luzowaniem ograniczeń pandemicznych kontrastujące z rekordową liczbą nowych przypadków COVID-19 w Indiach (grafika). Do negatywnych czynników należy dodać ryzyko pojawienia się mutacji koronawirusa niewrażliwych na szczepionki opracowane do tej pory.

Skala i tempo oddziaływania szczepionek na pandemię pokaże, czy i kiedy czwarta fala pojawi się na Zachodzie oraz jak wpłynie na gospodarkę. Od tego może zależeć tempo odrodzenia gospodarczego oraz wzrostu wartości baryłki, a także ceny paliw na stacjach – w tym w Polsce.

OPEC+ kontra NOPEC

Jednakże kolejny czynnik może pojawić się w niespodziewanym miejscu. Komisja sprawiedliwości USA przeforsowała we wtorek, 20 kwietnia ustawę zwaną NOPEC. Pozwala ona Departamentowi Sprawiedliwości USA pozywać kraje produkujące ropę naftową z kartelu OPEC za ingerencję w rynek. Zdaniem inicjatora tego dokumentu, republikanina Steve’a Chabota ograniczenie wydobycia w ramach porozumienia naftowego sztucznie winduje wartość baryłki, a co za tym idzie podnosi cenę paliw na stacjach amerykańskich. Podobne inicjatywy pojawiały się w USA w ostatnich dwóch dekadach i odzyskały zainteresowanie w czasach administracji Donalda Trumpa. Propozycja musiałaby przejść przez obie izby parlamentu i zyskać podpis prezydenta Joe Bidena. Przedstawiciele OPEC+ mają rozmawiać 28 kwietnia na temat poluzowania ograniczeń o milion baryłek dziennie w odpowiedzi na wzrost zapotrzebowania na rynku oraz nadzieje na odrodzenie gospodarcze związane ze szczepieniami na koronawirusa. Kraje grupy mają zwiększyć wydobycie o 350 tysięcy baryłek w maju, kolejne tyle w czerwcu i 441 mln w lipcu. Arabia Saudyjska, która samodzielnie ograniczyła je o milion baryłek ma luzować ograniczenie o 250 tysięcy baryłek w maju, 350 tysięcy baryłek w czerwcu i 400 tysięcy baryłek w lipcu. Nie wiadomo, czy spotkanie odbędzie się na szczeblu ministrów czy technicznym. Będzie tak pod warunkiem pojawienia się ważnych sygnałów rynkowych zmuszających ich do negocjacji. Sekretarz generalny kartelu OPEC Muhammad Barkindo ostrzegł, że NOPEC mógłby „zwiększyć ryzyko wahań na międzynarodowych rynkach ropy, które bezpośrednio uderzyłyby w stany amerykańskie wydobywające ten surowiec oraz tamtejsze firmy”. Jednak to firmy amerykańskie mają rentowność wydobycia poniżej 50 dolarów za baryłkę i nie potrzebują tak drogiej ropy.

Luzowanie porozumienia naftowego OPEC+ jest spodziewane i nie obniży znacznie ceny baryłki, ale mogłaby to potencjalnie zrobić ustawa NOPEC, której widmo skłoniło Katar do opuszczenia kartelu OPEC w 2018 roku. Alternatywne źródło spadków to wzrost wydobycia w USA dzięki rentowności rosnącej przez drożejącą baryłkę i odwrócenie trendu dzięki zjawisku pułapki cenowej. 

Benzyna zostanie póki co powyżej pięciu złotych

Podsumowując, cena benzyny sięgająca 5,18-529 złotych za litr w okresie od 19 do 25 kwietnia nie spadnie znacznie w nadchodzących tygodniach. Warto podkreślić, że windują ją w Polsce także rosnąca inflacja i cena dolara. W optymistycznym scenariuszu walki z koronawirusem na Zachodzie benzyna będzie nieco tańsza kiedy porozumienie naftowe OPEC+ zostanie dodatkowo poluzowane (na razie nie ma takich planów) albo USA zmuszą producentów kartelu do ograniczenia wpływu na rynek. Cena benzyny na stacjach może być także niższa w razie pojawienia się negatywnego scenariusza, nadejścia czwartej fali i oddziaływania szczepionek mniejszego od oczekiwań, które mogłyby utrzymać spowolnienie gospodarcze. Póki co jednak należy oswoić się z benzyną powyżej pięciu złotych na stacjach w Polsce.

Czy Polska przekona Niemcy do zatrzymania rusyfikacji polityki klimatycznej? (ANALIZA)

Czy Polska przekona Niemcy do zatrzymania rusyfikacji polityki klimatycznej? (ANALIZA)

– Niemcy mogą przestawić infrastrukturę gazową na dostawy wodoru i innych gazów odnawialnych z Rosji. Polska może zaproponować im alternatywę z użyciem gazoportu i Baltic Pipe pozwalającą uchronić kontynent przed rusyfikacją polityki klimatycznej – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Gazoporty niemieckie na wodór rosyjski?

Według strategii wodorowej Niemiec, mają być one w stanie wytwarzać 14 TWh wodoru zielonego w 2030 roku, ale zapotrzebowanie wyniesie wtedy 90-100 TWh. Z założenia będzie zatem potrzebny import tego paliwa uznawanego za nieszkodliwe dla klimatu. Rosja już śpieszy z pomocą. Rewiduje politykę tak, aby wpisać się w politykę klimatyczną Unii Europejskiej, ale przy tym stwarza zagrożenie nowym uzależnieniem kontynentu od dostaw z jednego kierunku. Terminal LNG w Brunsbuttel realizowany przez Gasunie i Vopak otrzymał w zeszłym roku zielone światło od regulatora niemieckiego Bundesnetzagentur. Zostanie wyłączony z taryf i uzyska dostęp do sieci przesyłowej gazu pod warunkiem zgody Federalnego Urzędu Kartelowego i Komisji Europejskiej. Oznacza to, że projekt mający dać przepustowość ośmiu mld m sześc. rocznie importu LNG jest bliżej ostatecznej decyzji inwestycyjnej. W 2021 roku RWE i australijskie H2U poinformowały, że połączą siły w celu rozwoju dostaw wodoru z Australii do Niemiec przez terminal LNG w Brunsbuttel. Niedługo po decyzji regulatora niemieckiego na korzyść Brunsbuttel LNG pojawiły się wieści o przestawieniu FSRU Wilhelmshaven na wodór. Uniper formalnie zrezygnował z LNG w 2021 roku przez niewystarczające zapotrzebowanie i rozważa budowę hubu wodorowego pozwalającego importować amoniak, który mógłby produkować 295 tysięcy ton wodoru. Mógłby także pochodzić z Rosji. Uniper to partner projektu Nord Stream 2 zakładającego budowę gazociągu z Rosji do Niemiec, który w przyszłości mógłby posłużyć między innymi do importu wodoru potrzebnego do realizacji strategii wodorowej Niemiec oraz celu neutralności klimatycznej wyznaczonego przez ten kraj oraz całą Unię Europejską.

Ośrodek ICIS obliczył, że dostawy gazu z Rosji do Unii Europejskiej przez Ukrainę zaczną wysychać wraz z rozwojem szlaków alternatywnych. ICIS zakłada, że Rosjanie będą chcieli słać na rynek europejski 127 mld m sześc. gazu w 2021 roku, 147 w 2022 i 2023 roku w oparciu o prognozy rosyjskie odnośnie do zapotrzebowania w Europie i Turcji. Gazprom przewiduje dostawy do całej Europy na poziomie 183 mld m sześc. w 2021 roku. Podstawowy cel strategiczny Nord Stream 2 nie został zrealizowany, bo nie był on gotowy zgodnie z pierwotnym planem pod koniec 2019 roku i nie pozwolił zastąpić szlaku ukraińskiego wraz z zakończeniem umowy przesyłowej Gazprom-Naftogaz w tym samym czasie. Do 2024 roku obowiązuje porozumienie tymczasowe, w którym Gazprom ma przesyłać minimalne dostawy gazu w wysokości 65 mld m sześć. w 2020 roku i 40 mld m sześc. do 2024 roku. Póki co śle mniej, ale opłaca rezerwację przepustowości. ICIS opisuje dalszy możliwy rozwój wypadków. Jeżeli pierwsza nitka Nord Stream 2 będzie gotowa w październiku 2021 roku, a druga dopiero w październiku 2022 roku, Gazprom będzie mógł porzucić szlak ukraiński w przyszłym roku nawet przy wzroście zapotrzebowania o nadprogramowe 20 mld m sześc. Kiedy powstaną obie nitki Nord Stream 2, nie będzie potrzebny także Gazociąg Jamalski w Polsce. Natomiast jeśli Nord Stream 2 nie rozpocznie pracy do 2022 roku, szlaki polski i ukraiński pozostaną w użytku. Na marginesie, Polacy nieprzypadkowo przygotowują się do wykorzystania Jamału na poczet dostaw wewnętrznych na rynku polskim. Porzucenie przesyłu tym szlakiem przez Rosjan umożliwi im fizyczne dostawy z Baltic Pipe do Polski środkowej i wschodniej.

Ryzyko opóźnienia rozpoczęcia pracy Nord Stream 2 pozostaje wysokie nawet pomimo postępów jego konstrukcji. Mogą go opóźnić dyrektywa gazowa Unii Europejskiej zmuszająca do dostosowania pracy do przepisów trzeciego pakietu energetycznego oraz kolejne sankcje USA, które uwzględniają między innymi firmy certyfikujące gazociąg w celu umożliwienia dostaw. Jeśli Nord Stream 2 nie powstanie, Rosjanie mogą skorzystać z innych środków transportu gazu do Europy, które mogą odgrywać coraz większą rolę ze względu na rozwój rynku oraz politykę klimatyczną. Chodzi o dostawy LNG oraz innych gazów w postaci skroplonej. Gazprom i Novatek dostrzegły wreszcie potencjał tego rynku, przez co Rosjanie stali się drugim po USA dostawcą LNG na Stary Kontynent w 2020 roku. Novatek chce przejąć kontrole nad całym szlakiem dostaw domagając się przejęcia złóż na Jamale z zasobem szacowanym na 7,3 bln m sześc. Kommiersant przekonuje, że Novatekowi udało się przekonać prezydenta USA Władimira Putina do budowy hubu LNG, przekazania mu złóż z Grupy Tambejskiej należących do Gazpromu oraz zmiany strategii wykorzystania złóż jamalskich. Te złoża mogłyby dać do 20 mln ton LNG rocznie w 2030 roku. Mieli przekonać Putina, że bardziej opłaca się słać gaz w formie skroplonej niż przez gazociągi. Tymczasem to właśnie Nord Stream 2 miał czerpać gaz ze złóż jamalskich, a Gazprom nie zamierza ich sprzedawać konkurentowi. To może być zwiastun korekty strategii rosyjskiej względem rynku europejskiego wobec rosnącej konkurencji ze strony LNG spoza Rosji, ale także polityki klimatycznej. Rosjanie mogą w przyszłości uruchomić dostawy skroplonego wodoru lub innych gazów odnawialnych w celu zaspokojenia potrzeb importowych Europy. W tym świetle przygotowania Niemiec do odbioru takiego paliwa mogą być postrzegane jako sposób na przeniesienie współzależności niemiecko-rosyjskiej na nowy obszar, nie tylko oprócz Nord Stream 2, ale nawet w razie jego problemów. To także sposób na wykorzystanie licznych projektów LNG w Niemczech, które nie zostaną użyte jako karta przetargowa w negocjacjach z USA na temat spornego gazociągu wbrew intencjom Berlina potwierdzonym w dokumentach. Amerykanie nie odpowiedzieli na ofertę porzucenia sprzeciwu wobec Nord Stream 2 za zwiększenie dostaw LNG z USA do Niemiec, więc przynajmniej niektóre gazoporty mogą posłużyć do wzmacniania współpracy z Rosją. Może ją wzmacniać retoryka znana z rynku gazu, że dostawy rosyjskie będą najtańsze, pomimo jej dezaktualizacji wobec sukcesów LNG spoza Rosji w Europie, a także dostaw rosyjskich tego typu, które kiedyś mogą sobie radzić lepiej niż gazociągowe, czego dowodzi spór Novatek-Gazprom.

Czy Polska może przekonać Niemcy?

Taki scenariusz grozi rusyfikacją polityki klimatycznej Unii Europejskiej, jeżeli ta zastąpi zależność od gazu rosyjskiego na zależność od wodoru i innych gazów odnawialnych importowanych z Rosji. W ten sposób dochodzimy do sporu Polska-Niemcy o wspólną politykę energetyczną Unii Europejskiej. Polska może zaoferować swą infrastrukturę do dostaw LNG i wodoru spoza Rosji, a także rewizję strategii wodorowej uwzględniającą inne źródła H2, jak rafinerie. Niemcy mogliby wręcz importować te paliwa przez terminal LNG w Świnoujściu lub wodorociągi, które według wizji European Hydrogen Backbone opisanej w BiznesAlert.pl mogłyby opasać Europę, a kiedyś mogłyby się nimi stać największe gazociągi europejskie, jak planowany Baltic Pipe. Polacy mogą więc przekonać Niemców do sięgnięcia po źródło dywersyfikacji także na rynku wodoru, aby Berlin nie budował gazoportów i Nord Stream 2 na potrzeby importu wodoru z Rosji, ale skorzystał z terminalu LNG oraz Baltic Pipe wspieranych przez Komisję Europejską ze względu na ich korzystny wpływ na dywersyfikację źródeł dostaw, a co za tym idzie bezpieczeństwo energetyczne.

Nowa broń energetyczna Putina zagraża Ukrainie. Polacy mogą pomóc

Nowa broń energetyczna Putina zagraża Ukrainie. Polacy mogą pomóc

– Ograniczenie dostaw paliwa dieslowskiego i LPG nad Dniepr może posłużyć Władimirowi Putinowi do destabilizacji Ukrainy w obliczu rosnącego napięcia na jej wschodniej granicy i Morzu Czarnym. Polacy mogliby teoretycznie zmniejszyć to ryzyko – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Nowa broń energetyczna Putina

Kiedy znów rośnie temperatura na wschodzie Ukrainy, Władimir Putin może sięgnąć po kolejne narzędzie nacisku na ten kraj z wykorzystaniem sektora energetyczno-paliwowego. Już w maju Ukraina może doświadczyć niedoborów diesla i LPG, które mogą się przełożyć na niezadowolenie społeczne pożądane przez Kreml w celu destabilizacji sytuacji w Kijowie. Być może dostawy z Polski, Litwy i Ukrainy mogłyby uchronić Ukrainę przed takim scenariuszem.

Na początku marca szwajcarska firma Proton Energy Group zdecydowała o tym, że nie będzie dostarczać na Ukrainę produktów naftowych od pierwszego kwietnia 2021 roku. Ukraińskie Stowarzyszenie Ropy i Gazu oraz Służba Bezpieczeństwa Ukrainy odradzają współpracę z tym podmiotem. To odpowiedź na zajęcie aktywów w postaci stacji paliw Glusco znajdujących się pod kontrolą tej firmy przez władze ukraińskie, które przyniosło straty finansowe Proton Energy Group odbierającej produkty naftowe od Rosnieftu, jedynego ich dostawcy na Ukrainę od 2016 roku. Dostarczył on na Ukrainę w 2020 roku 1,74 mln ton diesla (23,4 procent rynku) oraz 443 tysiące ton LPG (22,3 procent). Prokuratura Generalna Ukrainy oskarżyła Proton Energy Group o omijanie podatków wartych około 8,5 mln dolarów.

Ukraina odbiera większość paliwa dieslowskiego z Białorusi (połowa rynku), a import stanowi około 85 procent dostaw na jej rynek. Warto nadmienić, że Ukraina sprowadza także 54 procent LPG z Rosji. Ukraińcy reformowali po rewolucji Euromajdanu rynek gazu, ale nie dopilnowali zmian w sektorze paliw. Rafinerie Kremeńczuk, Lysiczańsk, Drohobycz i Nadwirna nie były modernizowane. Trwał spór o ropociąg Samara-Zachód (Samara Zachidni Napriamok – ukr.) pozwalający słać produkty naftowe z okolic Mozyrza, przez Brody (znane Polakom z projektu Odessa-Brody-Gdańsk) do Węgier zarządzany przez spółkę PrykarpatZapadTrans związany z decyzją sądu o przekazaniu kontroli nad nim od rosyjskiego Transnieftu do władz w Kijowie w 2011 roku, a potem jej anulowaniem w 2015 roku. Rosjanie sprzedali ten ropociąg w 2016 roku firmie International Trading Partners, a organ antymonopolowy nad Dnieprem zatwierdził tę transakcję. Operatorem została wspomniana firma Proton Energy Group.

Nieoficjalnie można usłyszeć, że ta spółka jest pośrednio kontrolowana przez Wiktora Miedwiedczuka, prorosyjskiego polityka ukraińskiego oraz oligarchę. Właściciel ITP to Anatolij Schaefer z Niemiec, którego inna firma ITC była pośrednikiem handlu paliwem z Rosji. Schaefer sprzedał w 2019 roku pakiet kontrolny udziałów w ITP. białoruskiemu biznesmenowi Nikołajowi Worobijowi i zachował udział mniejszościowy. Miedwiedczuk ma pozostawać ukrytym pośrednikiem trzymającym pieczę nad Samara-Zachód. Status tego ropociągu pozostaje nierozstrzygnięty i przypomina podobny los Gazociągu Jamalskiego w Polsce czy Transbałkańskiego w Bułgarii. Niejasna struktura właścicielska pozwala Rosjanom utrzymać wpływ na strategiczne dostawy surowców, a więc także politykę wewnętrzną i zagraniczną kraju na którym ona się znajduje zgodnie z doktryną Falina-Kwicińskiego zakładającą wykorzystanie do polityki gazu (innych surowców też) zamiast czołgów po rozpadzie Związku Sowieckiego. Do tego służy gazociąg Nord Stream 2, mogłoby posłużyć ograniczenie dostaw ropy, a teraz dostawy paliw. Warto podkreślić, że do dnia dzisiejszego Ukraińcy nie mają kontroli nad wolumenem dostaw przez Samara-Zachód, rodząc ryzyko nieprawidłowości. Część dostaw zaginęła na szlaku i nie udało się ustalić co się z nią stało, ale są podejrzenia, że trafiła na czarny rynek.

– Decyzja o porzuceniu strategicznie ważnego ropociągu na rzecz monopolu pod kontrolą państwa rosyjskiego jest bardzo trudna do racjonalnego wytłumaczenia – pisał Wojciech Konończuk z Ośrodka Studiów Wschodnich w 2017 roku. Wskazywał na powiązania części przedstawicieli rządu na Ukrainie z Miedwiedczukiem i fakt, że oskarżenia SBU o udział w imporcie paliw firm „finansujących terroryzm”. Konończuk ostrzegał, że powyższe uzależnienie wystawia Ukrainę na ryzyko destabilizacji poprzez ograniczenie dostaw paliw przeze Rosjan. Dopiero w lutym 2021 Rada Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy związana systemowo z prezydentem Wołodymyrem Zełeńskim postrzeganym jako człowiek spoza układów zaleciła przejęcie kontroli nad ropociągiem Samara-Zachód przypominając, że Rada domagała się tego samego w 2015 roku, ale ta rekomendacja nie została wdrożona. Audyt ma dopiero pokazać dlaczego. Zełeński wprowadził w lutym sankcje przeciwko ekipie Miedwiedczuka: Tarasowi Kozakowi, kanałom informacyjnym 112 Ukraine, ZIK oraz NewsOne. SBU ustaliła, że były finansowane z Rosji. Sam Miedwiedczuk i jego żona także zostali objęci sankcjami.

Dopóki Ukraina pozostaje zależna od paliw rosyjskich dostarczanych przez Białoruś i Rosję oraz nie ma pełnej kontroli nad ropociągiem Samara-Zachód, a grupa Miedwiedczuka nie dostarcza ich nad Dniepr, istnieje ryzyko niedoborów na rynku ukraińskim. Michaił Honczar z think tanku Strategy XXI obawia się, że rezerwy paliw zgromadzone nad Dnieprem mogą nie wystarczyć na dłużej niż do pierwszej połowy kwietnia. Wyliczenia Centrum Razumkowa pokazują, że wiosenny szczyt zapotrzebowania na paliwa spowoduje, że rezerwy diesla na Ukrainie mogą się skończyć w maju. – Krajowy rynek diesla może doświadczyć niedoboru 300 tysięcy ton diesla i co najmniej 40 tysięcy ton LPG – mówi mi ekspert Centrum, Maksym Bielawski. Ograniczenie dostaw tych paliw na rynku ukraińskim może podnieść ceny i wywołać niepokój społeczny, a potem przełożyć się na zmiany poparcia politycznego, być może w kierunku pożądanym przez Kreml. Warto przypomnieć, że Miedwiedczuk jest związany z prorosyjską Opozycyjną Platformą „Za Życie” i razem z byłym ministrem energetyki Jurijem Bojko udał się do Moskwy w przeddzień wyborów prezydenckich wygranych przez Zełeńskiego by bezpodstawnie negocjować seperatystyczną umowę przesyłową z Gazpromem na warunkach korzystnych dla Kijowa. W ten sposób ceny dostaw posłużyły do wpływu na wyniki wyborów, które zakończyły się jednak po myśli obecnego prezydenta. Podwyżki cen diesla i LPG bliskie życia codziennego wyborców mogą się okazać podobnym narzędziem nacisku, a więc nowa bronią energetyczną Kremla na Ukrainie.

Polacy mogą pomóc, teoretycznie

Alternatywa to nowe dostawy z Polski, Litwy oraz Białorusi. Oznacza to, że firmy polskie, prywatne i państwowe, mogą odegrać pozytywną rolę w grze o niewrażliwość Ukrainy na wrogie działania Rosji z użyciem wpływów w sektorze energetyczno-paliwowym, tym razem w obszarze diesla i LPG. Dostawy spoza Rosji mogłyby teoretycznie docierać z terytorium Polski dając możliwość wejścia PKN Orlen, Grupy Lotos i innych firm na rynek ukraiński. Do rozstrzygnięcia pozostaje jednak do jakiego stopnia będzie mogła zostać wykorzystana infrastruktura przesyłowa na Białorusi, która znajduje się pod coraz większym wpływem Rosji domagającej się dalszej integracji ekonomicznej i politycznej w ramach Związku Białorusi i Rosji. Warto przypomnieć, że analogiczne próby dywersyfikacji dostaw ropy we współpracy z Mińskiem oraz pośrednictwem polskiego Unimotu, które były na zaawansowanym etapie w okresie kryzysu zanieczyszczonej ropy w 2019 roku, zostały tymczasowo porzucone wraz z powrotem kursu prorosyjskiego na Białorusi i krwawą rozprawą z opozycją przy okazji wyborów prezydenckich. Trwają spekulacje na temat rychłego rozstrzygnięcia ograniczającego suwerenność Mińska. Dlatego najlepszym rozwiązaniem byłoby wykorzystanie infrastruktury przesyłowej na granicy polsko-ukraińskiej, czyli infrastruktury szykowanej na potrzeby ropociągu Odessa-Brody-Gdańsk, który stracił uzasadnienie ekonomiczne wobec rozwoju dostaw spoza Rosji przez Rafinerię Gdańską, ale może je ponownie zyskać, gdyby dzięki działaniom PERN posłużył dostawom paliw z Polski na Ukrainę.

Moratorium czy wyłącznik? Niemcy spierają się o Nord Stream 2 | Porozumienie naftowe OPEC+ uderza w gospodarkę Rosji

Moratorium czy wyłącznik? Niemcy spierają się o Nord Stream 2 | Porozumienie naftowe OPEC+ uderza w gospodarkę Rosji

: Ministerstwo gospodarki Rosji przedstawiło aktualizację prognozy rozwoju gospodarczego kraju do 2024 roku w której obniżyło planowany wzrost Produktu Krajowego Brutto z 3,3 do 2,9 procent w 2021 roku przez niższy wzrost wydobycia ropy w ramach porozumienia naftowego OPEC+.

: Przewodniczący komisji senatu USA do spraw energetyki i surowców naturalnych Joe Manchin wezwał prezydenta USA Joe Bidena do utrzymania poparcia rozwoju cywilnej floty nuklearnej i zapobieżenia zamykaniu reaktorów w Stanach Zjednoczonych. Przekonuje, że pozwala zmniejszać emisje CO2 bez poświęcania stabilności systemu.

: Die Welt ustalił, że część polityków niemieckich opowiada się za moratorium na budowę Nord Stream 2 znajdującego się na finiszu konstrukcji. Ich oponenci proponują wyłącznik zależny od działań Rosji działający już po ukończeniu gazociągu.

Porozumienie naftowe OPEC+ uderza w gospodarkę Rosji

Ministerstwo gospodarki Rosji przedstawiło aktualizację prognozy rozwoju gospodarczego kraju do 2024 roku w której obniżyło planowany wzrost Produktu Krajowego Brutto z 3,3 do 2,9 procent w 2021 roku przez niższy wzrost wydobycia ropy w ramach porozumienia naftowego OPEC+.

Reuters/Kommiersant/SP&Global/Wojciech Jakóbik

Analiza FocusEconomics przewiduje spowolnienie wzrostu PKB w Rosji do 1,8 procent w 2025 roku. Resort gospodarki Rosji liczy jednak na około 3 procent PKB w 2024 roku w nadziei na cykl inwestycji. Ten jednak może zależeć od kondycji sektora wydobywczego znajdującego się pod wpływem porozumienia naftowego OPEC+ nie pozwalającego mu wydobywać więcej, niż zostało ustalone w układzie.

Chodzi o porozumienie producentów ropy z grupy OPEC+, w której znajduje się między innymi Rosja, które zakłada ograniczenie wydobycia tego surowca w celu podniesienia jego ceny na rynku. Przedstawiciele OPEC+ mają rozmawiać 28 kwietnia na temat poluzowania ograniczeń o milion baryłek dziennie w odpowiedzi na wzrost zapotrzebowania na rynku oraz nadzieje na odrodzenie gospodarcze związane ze szczepieniami na koronawirusa.

Kraje grupy mają zwiększyć wydobycie o 350 tysięcy baryłek w maju, kolejne tyle w czerwcu i 441 mln w lipcu. Arabia Saudyjska, która samodzielnie ograniczyła je o milion baryłek ma luzować ograniczenie o 250 tysięcy baryłek w maju, 350 tysięcy baryłek w czerwcu i 400 tysięcy baryłek w lipcu. Nie wiadomo, czy spotkanie odbędzie się na szczeblu ministrów czy technicznym. Będzie tak pod warunkiem pojawienia się ważnych sygnałów rynkowych zmuszających ich do negocjacji.

Komisja Senatu USA wzywa Bidena do obrony atomu jako narzędzia polityki klimatycznej

Przewodniczący komisji senatu USA do spraw energetyki i surowców naturalnych Joe Manchin wezwał prezydenta USA Joe Bidena do utrzymania poparcia rozwoju cywilnej floty nuklearnej i zapobieżenia zamykaniu reaktorów w Stanach Zjednoczonych. Przekonuje, że pozwala zmniejszać emisje CO2 bez poświęcania stabilności systemu.

World Nuclear News/Wojciech Jakóbik

List Manchina z 20 kwietnia trafił do prezydenta z argumentacją, że elektrownie jądrowe są niezbędne do redukcji emisji CO2 oraz utrzymania stabilności sieci przesyłowej w Stanach. Flota reaktorów jądrowych w USA zmalała w ostatnich dwóch dekadach z 104 do 94, a kolejne 5,1 GW ma zostać odstawionych w 2021 roku. Bez zmiany polityki połowa tej floty zostanie wyłączona do 2030 roku.

Tymczasem energetyka jądrowa pozwoliła USA zmniejszyć emisje CO2 o 476 mln ton metrycznych, które zostałyby wyemitowane gdyby nie jej funkcjonowanie. Odpowiadała za 55 procent energii wytworzonej bez emisji w Stanach w 2019 roku.

Manchin odniósł się do poparcia Joe Bidena dla energetyki jądrowej i wezwał go do wsparcia istniejących elektrowni jądrowych w USA. – Jeśli chcemy być poważni w wysiłkach na rzecz realizacji celów klimatycznych bez poświęcania niezawodności, musimy chronić istniejącą flotę. Dlaczego więc się ona zmniejsza i wyłączamy coraz więcej reaktorów – mówił na posiedzeniu swej komisji.

Moratorium czy wyłącznik? Niemcy spierają się o Nord Stream 2

Die Welt ustalił, że część polityków niemieckich opowiada się za moratorium na budowę Nord Stream 2 znajdującego się na finiszu konstrukcji. Ich oponenci proponują wyłącznik zależny od działań Rosji działający już po ukończeniu gazociągu.

Die Welt/Wojciech Jakóbik

USA deklarują, że chcą powstrzymać budowę gazociągu Nord Stream 2 za wszelką cenę. Prezydent Joe Biden zapewnił, że chce go „unicestwić”. Mimo to nowe sankcje wobec podmiotów zaangażowanych w ten projekt nie nadchodzą, a zgodnie z terminarzem mogą pojawić się dopiero w maju. Nord Stream 2 ma zostać zbudowany do końca roku, a nawet jesienią, według deklaracji rosyjskiego Gazpromu.

Politycy CDU rozważają wprowadzenie moratorium zatrzymującego budowę. – Potrzebujemy rozwiązania ratującego wizerunek wszystkich stron, a moratorium mogłoby być takim – powiedział Die Welt ekspert do polityki zagranicznej i poseł CDU Roderich Kiesewetter. Do tej pory większość polityków niemieckich była przeciwko, łącznie z Kiesewetterem, ale teraz widać zmianę – donosi Die Welt. Ten pomysł zyskał poparcie minister obrony Annegret Kramp-Karrenbauer, która wyraziła otwartość na rozmowę w tej sprawie.

Jednakże politycy SPD przekonują, że lepszym rozwiązaniem będzie „wyłącznik” Nord Stream 2 uzależniający dostawy po ukończeniu budowy od postępowania Rosji. Nils Schmid odpowiadający za politykę zagraniczną w SPD przekonuje, że nie da się zatrzymać budowy spornego gazociągu, ale „byłoby możliwe uzależnienie pracy Nord Stream 2 od określonych warunków. Należy o tym rozmawiać”. Minister spraw zagranicznych Niemiec Heiko Maas z SPD ocenił, że zatrzymanie Nord Stream 2 oznaczałoby eskalację w relacjach z Rosją pomimo apeli sojuszników o wycofanie się z tego kontrowersyjnego przedsięwzięcia.

Senatorzy chcą rozstrzygnięcia losu sankcji USA wobec Nord Stream 2. Jest apel o moratorium | Odroczenie rozstrzygnięcia roli gazu i atomu w taksonomii rodzi protest ekologów

Senatorzy chcą rozstrzygnięcia losu sankcji USA wobec Nord Stream 2. Jest apel o moratorium | Odroczenie rozstrzygnięcia roli gazu i atomu w taksonomii rodzi protest ekologów

: Amerykańscy senatorzy apelują o pomoc wojskową dla Ukrainy i wzywają Biały Dom do rozstrzygnięcia losu nowych sankcji przeciwko Nord Stream 2. Były dyplomata amerykański apeluje o moratorium na budowę tego gazociągu w Niemczech.

: BiznesAlert.pl podawał, że Komisja Europejska nie zdecydowała się na rozstrzygnięcie losu gazu i atomu w taksonomii, czyli regulacjach opisujących jakie inwestycje są korzystne dla klimatu. WWF oraz European Consumer Group opuściły platformę konsultacji z Komisją w ramach protestu.

Senatorzy chcą rozstrzygnięcia losu sankcji USA wobec Nord Stream 2. Jest apel o moratorium

Amerykańscy senatorzy apelują o pomoc wojskową dla Ukrainy i wzywają Biały Dom do rozstrzygnięcia losu nowych sankcji przeciwko Nord Stream 2. Były dyplomata amerykański apeluje o moratorium na budowę tego gazociągu w Niemczech.

Reuters/Euractiv.com/Wojciech Jakóbik

Komisja spraw zagranicznych Senatu USA przyjęła ustawę wzywającą Waszyngton do udzielenia pomocy Ukrainie oraz poszerzenia sankcji wobec Nord Stream 2. Pojawił się też apel byłego dyplomaty amerykańskiego o moratorium na budowę tego spornego gazociągu.

Ustawa Ukraine Security Partnership ACT przegłosowana przez komisję spraw zagranicznych Senatu USA pozwala na udzielenie pomocy wojskowej wartej 300 mln dolarów Ukrainie, z której 150 mln jest warunkowa. Propozycja musi zostać przegłosowana przez Senat, Izbę Reprezentantów, a potem podpisana przez prezydenta.

Akt zawiera poprawkę senatora republikańskiego Teda Cruza, która wzywa Departament Stanu USA do określenia, czy 20 statków zaangażowanych w budowę spornego gazociągu Nord Stream 2, w tyk Akademik Czerski, Umka i Erreit, powinny podlegać sankcjom amerykańskim wobec tego projektu. Określenie tego jest wymagane w ciągu 15 dni od przyjęcia ustawy. Departament Stanu jest zobowiązany do przedstawienia nowej. „czarnej listy” podmiotów podlegających sankcjom w maju 2021 roku.

Tymczasem Daniel Fried, były ambasador USA w Polsce, wzywa do wprowadzenia moratorium na budowę Nord Stream 2 na łamach Euractiv.pl. – Najlepszym krótkoterminowym rozwiązaniem jest zawieszenie prac – lub moratorium – nad projektem przez Niemcy i zawieszenie sankcji przez USA. Dałoby to wszystkim stronom (Polsce, Ukrainie, Komisji Europejskiej, Niemcom, USA) szansę na przemyślenie najlepszej drogi naprzód. Mogłoby to również odsunąć moment na podjęcie decyzji do czasu po wyborach w Niemczech. A to mogłoby być okazją do ponownego przemyślenia decyzji przez Niemcy – mówi.

Niemiecka minister obrony Annegret Kramp-Karrenbauer zadeklarowała otwartość na rozmowy o moratorium lub mechanizmie pozwalającym zatrzymać dostawy przez Nord Stream 2 po jego ukończeniu w razie niewłaściwego postępowania Rosji na Ukrainie.

Odroczenie rozstrzygnięcia roli gazu i atomu w taksonomii rodzi protest ekologów

BiznesAlert.pl podawał, że Komisja Europejska nie zdecydowała się na rozstrzygnięcie losu gazu i atomu w taksonomii, czyli regulacjach opisujących jakie inwestycje są korzystne dla klimatu. WWF oraz European Consumer Group opuściły platformę konsultacji z Komisją w ramach protestu.

Financial Times/Wojciech Jakóbik

Komisarz do spraw usług finansowych Maieread McGuinness powiedziała, że Komisja chciała zrównoważyć wiedzę naukową o zmianach klimatu z „realnym światem” i zdecydowała o tym, że taksonomia będzie ewoluować wraz z pojawianiem się kolejnych dowodów naukowych. Spór dotyczy roli gazu i atomu w transformacji energetycznej.

Przeciwnicy atomu uważają, że szkodzi środowisku przez konieczność składowania odpadów nuklearnych i grozi katastrofą. Jednakże panel IPCC w Organizacji Narodów Zjednoczonych uznaje go za jedno z narzędzi polityki klimatycznej, bo jest źródłem zeroemisyjnym. Połączona Komisja Badań przy Komisji Europejskiej także uznała go za pożądany element polityki na rzecz ochrony klimatu.

Krytycy wykorzystania gazu jako paliwa przejściowego transformacji energetycznej przekonują, że to nadal emisyjne, paliwo kopalne. Jego zwolennicy tłumaczą, że nie ma mowy o udanej transformacji bez okresu przejściowego, w którym gaz będzie zastępował bardziej emisyjne paliwo, czyli węgiel.

Financial Times ustalił, że część rządów europejskich zagroziła wetem wobec taksonomii, jeżeli nie znajdzie się w niej miejsce dla gazu. Polska, Niemcy i inne kraje Europy Środkowo-Wschodniej chcą go użyć jako paliwa przejściowego. Z kolei Bułgaria, Czechy, Francja, Polska, Rumunia i Słowenia chcą użyć atomu do dekarbonizacji i wezwały Komisję do uwzględnienia energetyki jądrowej w polityce klimatycznej Unii Europejskiej. Wskutek tego sporu Komisja zamierza przedstawić odrębny dokument jesienią.