
USA: Nie mogliśmy zatrzymać Nord Stream 2, więc mówiliśmy Niemcom o oczekiwaniach Polski i Ukrainy
Doradca Departamentu Stanu USA Derek Chollet odwiedził Polskę i Ukrainę, by rozmawiać o spornym projekcie Nord Stream 2, w sprawie którego Amerykanie oraz Niemcy przyjęli deklarację zawierającą zapewnienia wsparcia gospodarczego Europy Środkowo-Wschodniej oraz ewentualnych sankcjach wobec Rosji.
– Za kadencji Joe Bidena nałożono 19 sankcji na konsorcjum budujące Nord Stream 2. Niestety to nie wystarczyło, aby powstrzymać budowę, która dziś jest zakończona mniej więcej w 99 proc. Uznaliśmy więc, że po prostu nie jesteśmy w stanie tego zatrzymać. Oczywiście, mogliśmy nakładać jeszcze dalej idące restrykcje na Niemcy, ale nawet to nie zablokowałoby Nord Stream 2. Podcięłoby za to relacje transatlantyckie. To byłby prezent dla Władimira Putina – tłumaczy Derek Chollet, doradca Departamentu Stanu USA, w rozmowie z Rzeczpospolitą. – Chcieliśmy wprowadzić rozwiązania wzmacniające bezpieczeństwo energetyczne, w szczególności dla Ukrainy, ale też dla Polski, choć jej sytuacja pod tym względem jest znacząco lepsza. Podjęliśmy więc twarde negocjacje z Niemcami, w znacznym stopniu wychodząc od oczekiwań, jakie usłyszeliśmy od naszych ukraińskich i polskich partnerów.
– Rosja nie może użyć dostaw energii jako broni, a jeśli to zrobi, poniesie konsekwencje. Mogą to być sankcje, ograniczenie przepływu gazu. Jest tu szereg możliwości – powiedział w odniesieniu do zapowiedzi sankcji przeciwko Rosji z deklaracji USA i Niemcy. Odniósł się także do propozycji gospodarczych i przyznał, że część zapisów dotyczy Polski. – W to wpisuje się większe zaangażowanie w projekt Trójmorza, którego Polska była inicjatorem.
Rzeczpospolita/Wojciech Jakóbik
Aktywiści z Polski walczą z „fobią antyatomową” w Niemczech
Polska inicjatywa FOTA4Climate protestowała w Niemczech przeciw decyzji o zamknięciu sześciu działających elektrowni jądrowych.
– Akcja przeciw decyzji Angeli Merkel odbyła się w Hamelin, miasteczku nieopodal którego pracuje elektrownia jądrowa. Działacze F4C tłumaczą, że elektrownia Grohnde ma 35 lat i co najmniej jeszcze drugie tyle mogłaby dawać czysty prąd. Wyłączenie do 2022 roku wszystkich elektrowni jądrowych, uznają za złą decyzję klimatyczną i polityczną. W konsekwencji oznacza bowiem skokowy wzrost emisji gazów cieplarnianych ze spalania węgla i gazu – informuje F4C.
– Przyroda nie może być zakładnikiem anty-atomowych fobii – punktował Adam Błażowski, lider FOTA4Climate, podczas swojego przemówienia w Hamelin. – Protestujemy w Niemczech, bo to nie jest wewnętrzna sprawa Niemiec, że zamykają przyjazne klimatowi źródła energii. Żeby zbilansować tę stratę inne kraje, wśród nich Polska, będą musiały starać się jeszcze mocniej, żeby zredukować emisje gazów cieplarnianych. To nie jest europejska solidarność. Klimat jest ważniejszy niż polityka jednego kraju. Wiemy, że transformacja energetyczna jest trudna, ale energiewende jest po prostu szkodliwa dla nas wszystkich – tłumaczył zgromadzonym.
Podobnie Andrzej Gąsiorowski z F4C podkreślił, że elektrownia, wraz z sześcioma innymi, zostanie zamknięta w imię doraźnych interesów politycznych i ekonomicznych. – Niemiecki rząd wie, że będzie to oznaczać ogromny wzrost emisji w Niemczech, i że wyjście z atomu ma wszelki potencjał, aby ostatecznie zniszczyć wszelkie dążenia ludzkości do dekarbonizacji, o ile kiedykolwiek takie się pojawiły, bo nie jest to oczywiste.
Aktywiści z FOTA4Climate zwracają uwagę, że wyłączenie energetyki jądrowej wiąże się z przedłużeniem działania elektrowni węglowych co najmniej do 2038 roku, a to je ze względu na klimat powinniśmy zamykać w pierwszej kolejności. Dlatego podczas protestu domagali się wprowadzenia w Unii Europejskiej zakazu zamykania działających elektrowni jądrowych.
F4C przypomina, że w proteście w Dolnej Saksonii wzięli również udział działacze Nuklearia i Mothers for Nuclear Deutschland – Österreich – Schweiz. Obok protestu przed elektrownia jądrowa Grohnde w Dolnej Saksonii, odbyły się pikiety W Polsce przed ambasadą Niemiec w Warszawie oraz konsulatem we Wrocławiu.
FOTA4CLIMATE/Wojciech Jakóbik
Rosjanie zapłacą Unii Europejskiej nawet miliard euro rocznie za CBAM
Dziennik rosyjski RBK dokonał obliczeń na temat kosztów wprowadzenia przez Unię Europejską obciążeń zależnych od emisji CO2 towarzyszących produkcji towarów eksportowanych z terytorium rosyjskiego. Moskwa może zapłacić nawet 1,1 mld euro rocznie przez ten mechanizm, w skrócie CBAM, gdy wejdzie w pełni w życie w 2035 roku.
Obliczenia resortu bazują na danych z 2020 roku oraz parametrach CBAM przedstawionych przez Komisję Europejską. Największa część obciążeń mogłaby spaść na producentów żelaza i stali (655,1 mln euro) oraz nawozów (397,9 mln), aluminium (74,8) i cementu (0,6). Ministerstwo gospodarki Rosji jest odpowiedzialne za negocjacje handlowe z Unią Europejską. Doprowadziło do wprowadzenia przepisów zobowiązujących producentów rosyjskich do publikacji danych o emisji gazów cieplarnianych towarzyszących produkcji od 2023 roku. Rosyjskie Rusal i NLMK już publikują takie informacje.
Obliczenia RBK zostały potwierdzone przez ministerstwo rozwoju gospodarczego Rosji, które dokonało wcześniej własnych szacunków cytowanych przez BiznesAlert.pl.
RBK/Wojciech Jakóbik
Służby ostrzegają, że protest Zielonych przeciwko atomowi w Polsce może mieć ten sam cel co Rosjanie
Rzecznik ministra koordynatora do spraw służb specjalnych Stanisław Żaryn ostrzega, że protesty niemieckich Zielonych przeciwko atomowi w Polsce może mieć ten sam cel co działania Rosjan przeciwko temu projektowi.
Żaryn przypomina, że niemieccy Zieloni zorganizowali protest przeciwko budowie elektrowni jądrowych w Polsce z udziałem parlamentarzysty polskiego z Partii Zielonych Tomasza Aniśko. – Protest został omówiony przez media niemieckie, które cytowały polskiego posła ostrzegającego przed zagrożeniami związanymi ze składowaniem odpadów nuklearnych. Aniśko wezwał także do przekierowania środków na atom ku inwestycjom w energetykę odnawialną – napisał Żaryn na Twitterze.
– Z kolei niemiecka polityk biorąca udział w proteście ostrzegała, że polska elektrownia jądrowa uderzy mocno w Niemcy. Wyraziła też nadzieję, że Berlin „weźmie sprawę na poważnie i będzie informował obywateli najbardziej zagrożonych tym projektem, a także sprawi, że rząd polski wycofa się ze swych planów – pisze dalej Żaryn. – Posłowie z Polski i Niemiec przekonują, że elektrownie jądrowe to rozwiązanie archaiczne i ostrzegają, że energetyka jądrowa wiąże się z wysokim ryzykiem dla przyszłych pokoleń pod względem wytwarzania oraz składowania odpadów.
– Ten niemiecki protest to ingerencja w debatę publiczną na temat pierwszej elektrowni jądrowej w Polsce. Działalność niemieckich Zielonych w sferze informacyjnej ma na celu destabilizację tego ambitnego projektu. W ostatnich tygodniach mogliśmy zaobserwować większą intensywność skoordynowanych działań mediów rosyjskich – w tym tub Kremla – wymierzonych w Program Polskiej Energetyki Jądrowej. Działalność strony niemieckiej w tej sprawie może mieć taki sam cel jak Rosjanie – podsumował rzecznik koordynatora do spraw służb specjalnych.
Twitter/Wojciech Jakóbik