Kryzys energetyczny potrwa całą zimę. Chiny i Unia już odczuwają jego skutki | Dał nam przykład polski sektor jak zapasy gazu robić mamy. Czas na strategiczne zapasy gazu w Unii?

Kryzys energetyczny potrwa całą zimę. Chiny i Unia już odczuwają jego skutki

Rosyjski Kommiersant pisze o kryzysie energetycznym w Chinach i Unii Europejskiej. – Ci najwięksi importerzy energii na świecie są bliscy kryzysu energetycznego. Rekordowe ceny gazu i węgla prowadzą do zatrzymania dostaw do instalacji przemysłowych oraz blackoutów na wielkich obszarach Chin. Eksperci uważają, że spadek zapotrzebowania nie wystarczy do zrównoważenia rynku w przededniu sezonu grzewczego – pisze gazeta. Kryzys ma potrwać całą zimę.

Ceny gazu ziemnego w Europie są najwyższe w historii i przekroczyły już 28 września 85,65 euro za megawatogodzinę, czyli 1084 dolary za 1000 m sześc. Powinny się utrzymać powyżej 1000 dolarów do lutego 2022 roku, czyli w czasie sezonu grzewczego zaczynającego się w listopadzie. Koszt LNG w Azji na Platts JKM Marker sięga 26,8 dolarów za MMBtu, czyli 1051 dolarów za 1000 m sześc., dostawy listopadowe kosztują w kontraktach futures 28,898 dolarów za tę samą jednostkę, czyli 1134 dolary za 1000 m sześc.

Tak wysokie ceny gazu przekładają się na ograniczenia produkcji amoniaku w instalacjach niemieckiego BASF w Antwerpii i Ludwigshafen. Niemiecki dostawca energii Deutsche Energiepool anulował kontrakty na dostawy energii ze względu na trzykrotną podwyżkę cen prądu oraz gazu sprawiającą, że jego oferta przestała odpowiadać warunkom rynkowym. E.on przejął jego klientów.

Dmitrij Marinczenko z Fitcha przekonuje na łamach Kommiersanta, że sama obniżka zapotrzebowania przy pomocy wyłączeń nie wystarczy do obniżenia cen gazu i energii. – Ceny i równowaga popytu oraz podaży będą teraz w znacznej mierze zależeć od pogody, a także od tego, czy najwięksi dostawcy jak Gazprom, będą w stanie i będą chcieli zwiększyć dostawy – powiedział w odniesieniu do faktu, że Rosjanie nie zwiększają eksportu gazu do Europy pomimo rosnącego zapotrzebowania. Część analityków ocenia, że jest to sposób na wymuszenie rozpoczęcia dostaw przez sporny gazociąg Nord Stream 2.

Tymczasem w Chinach doszło do pierwszych blackoutów w co najmniej 17 prowincjach odpowiadających za 66 procent Produktu Krajowego Brutto. Media zachodnie informują, że powodem może być decyzja partii komunistycznej o odcięciu dostaw do regionów, które przekroczyły wyznaczone kwoty, ale oficjalne media chińskie przekonują, że chodzi o wysokie ceny energii oraz gazu, a także problemy z dostawami wynikające z niedoboru zapasów węgla oraz przerwami pracy niektórych kopalni. Chiński regulator nakazuje gromadzić większe zapasy tego surowca przed sezonem grzewczym zaczynającym się w tej części świata 15 listopada. To dlatego ceny węgla w Chinach sięgają 192 dolarów za tonę tego surowca o kaloryczności 5500 kilokalorii. Oznacza to konieczność podniesienia taryf, także tam gdzie komuniści wprowadzili zakaz takich podwyżek.

Kommiersant/Wojciech Jakóbik

Dał nam przykład polski sektor jak zapasy gazu robić mamy. Czas na strategiczne zapasy gazu w Unii?

Rekordowe ceny gazu w Europie doprowadziły do sformułowania postulatu stworzenia europejskiej rezerwy strategicznej tego surowca. To rozwiązanie podobne do ustawy o zapasach funkcjonującej w Polsce, dzięki której posiada ona pełne magazyny w przeciwieństwie do Europy Zachodniej, gdzie Gazprom je wypróżnił i wymusza Nord Stream 2.

Panika wywołana podwyżkami ceny gazu do rekordowych poziomów w Europie przy jednoczesnym niskim zapełnieniu magazynów (72 procent na poziomie europejskim w porównaniu z 94 procentami w zeszłym roku) skłoniła S&P Global Platts do refleksji na temat możliwości stworzenia rezerw strategicznych gazu w Unii Europejskiej.

S&P przekonuje, że zależność części krajów unijnych od importu gazu wymaga stworzenia zapasów na wypadek problemów z dostawcą jak Gazprom. – Ta zależność od importu tylko wzrośnie po uruchomieniu gazociągu Nord Stream 2 – ostrzega. Przykładem takich zapasów może być Rezerwa Strategiczna Ropy w USA zarządzona przez prezydenta Geralda Forda w 1975 roku w odpowiedzi na kryzys naftowy, po którym Zachód postanowił uniezależnić się od dostaw z Bliskiego Wschodu.

Według S&P stworzenie analogicznego systemu w Europie pomogłoby uniknąć zjawisk, jak te widoczne obecnie, które są już nazywane nowym kryzysem energetycznym i porównywane ze zdarzeniami z lat 70’ dwudziestego wieku. One także mogą doprowadzić do zmniejszenia zależności od dostaw ze Wschodu, czego przykładem mogą być działania Polski. Ta wprowadziła ustawę o zapasach, która zobowiązuje firmy do utrzymywania rezerw na wypadek problemów z dostawami i przez to magazyny Gas Storage Poland są zapełnione w ponad 97 procentach pomimo braku przesłanek rynkowych latem do ich zapełniania. Inaczej jest w Europie Zachodniej, która teraz dopiero nadrabia zaległości nie licząc magazynów pod kontrolą rosyjskiego Gazpromu.

Te pozostają puste, a Rosjanie przekonują, że podaż wzrośnie wraz z uruchomieniem spornego gazociągu Nord Stream 2, który jednak może ruszyć dopiero po dostosowaniu jego pracy do przepisów dyrektywy gazowej oraz przezwyciężeniu obowiązujących sankcji USA na firmy ubezpieczające i certyfikujące technicznie tę magistralę.

S&P Global Platts/Wojciech Jakóbik

Ropa uczy się żyć z wirusem, a gaz bije kolejne rekordy. Nadchodzą czasy niedoboru. Co zrobi OPEC+? | Gazprom flankuje Ukrainę przez Węgry. Kijów ostrzega przed Turkish Stream i Nord Stream 2

Ropa uczy się żyć z wirusem, a gaz bije kolejne rekordy. Nadchodzą czasy niedoboru. Co zrobi OPEC+?

Zapotrzebowanie na ropę na świecie ma sięgnąć poziomu sprzed pandemii koronawirusa na początku 2022 roku dzięki temu, że gospodarka odzyskuje tempo pomimo widma czwartej fali. Grożą jej jednak niedobory. Baryłka jest już jednak prawie dwa razy tańsza od gazu, który ma jeszcze większe kłopoty.

Popyt na ropę ma sięgnąć 100 mln baryłek dziennie do końca 2021 lub pierwszego kwartału 2022 roku – przewiduje Hess Corporation, amerykański producent ropy łupkowej. Ten wskaźnik wyniósł 99,7 mln w 2019 roku.

Jednakże ograniczenia wydobycia, transportu i inne problemy wynikające z pandemii powodują zagrożenie podaży. Goldman Sachs przewiduje, że ropa będzie kosztować około 90 dolarów za baryłkę do końca roku. Obecnie jest to około 80 dolarów.

Rośnie presja na producentów porozumienia naftowego OPEC+ na zwiększenie podaży poprzez jeszcze większe luzowanie układu, który został poluzowany w 2021 roku. Kommiersant wylicza, że gaz kosztuje przy cenach około 1000 dolarów za 1000 m sześc. na spocie blisko 150 dolarów za ekwiwalent baryłki, czyniąc kontrakty długoterminowe indeksowane do ropy znów atrakcyjnymi. Z tego względu kraje OPEC+ mogą maksymalizować zyski i między innymi kupować za nie coraz droższy gaz, albo odkręcić mocniej kurki. Następne spotkanie producentów jest zaplanowane na początek października.

Reuters/Platts/Kommiersant/Wojciech Jakóbik

Gazprom flankuje Ukrainę przez Węgry. Kijów ostrzega przed Turkish Stream i Nord Stream 2

Kontrakt Gazpromu na Węgrzech dzieli Budapeszt i Kijów. Ukraińcy ostrzegają, a Węgrzy nie pozostają im dłużni.

Gazprom podpisał z Węgrami nowy kontrakt na dostawy gazu po 3,5 mld m sześc. rocznie do końca 2036 roku z użyciem gazociągu Turkish Stream omijającego Ukrainę. Zdaniem Giennadija Moskala jest on jeszcze większym zagrożeniem niż Nord Stream 2.

– Sprowadzamy rewersowe dostawy gazu ze Słowacji, ale ona nie posiada żadnych odwiertów i nie produkuje nawet metra sześciennego gazu, ale tam właśnie kupujemy gaz. Turkish Stream to zagrożenie ekonomiczne dużo większe niż Nord Stream 2 – ocenił Moskal cytowany przez RIA Novosti. Jego zdaniem Słowacja może kupować gaz z Turkish Stream oraz Nord Stream 2, więc Ukraińcy kupujący na tamtejszym rynku będą także skazani na dostawy z tego kierunku, kiedy Rosjanie zastąpią ich szlak dostaw niemieckim.

Krytyka kontraktu węgierskiego Gazpromu na Ukrainie, która uznała go za „decyzję czysto polityczną, nieuzasadnioną ekonomicznie”, spotkała się z odpowiedzią Budapesztu. Zdaniem ministra spraw zagranicznych Petera Szijjarto Ukraina „miesza się do spraw wewnętrznych” jego kraju. – Zużycie gazu nie spadnie, a rola Gazpromu w tym zakresie nie zmaleje – powiedział minister węgierski. – Z punktu widzenia Węgier bezpieczeństwo energetyczne to sprawa bezpieczeństwa, suwerenności i ekonomii bardziej niż polityki. Nie można ogrzać domów deklaracjami politycznymi.

RIA Novosti/Wojciech Jakóbik

Gazprom chce rzucić wyzwanie Tik Tokowi z oskarżeniami o szpiegostwo Chin w tle

Koncern Gazprom Media należący do firmy o tej samej nazwie przygotowuje aplikację Yappy, która ma rzucić wyzwanie popularnemu Tik Tokowi. W przeszłości pojawiły się oskarżenia USA, że Tik Tok służy do szpiegowania użytkowników przez partię komunistyczną Chin.

Spółka-córka Gazprom Media, czyli Ritm Media, zarejestrowała już znak handlowy Yappy, a sama aplikacja jest już dostępna w App Store firmy Apple. Oficjalne uruchomienie Yappiego ma nastąpić do końca roku, a w testach beta biorą już teraz trzy setki blogerów rosyjskich.

Yappy ma być konkurencją do Tik Toka. Obie aplikacja pozwalają nagrywać wideo w ujęciu pionowym. Ta druga jest czwartą najpopularniejszą w Rosji po vkontakte, Instagramie i Odnoklasnikach.

Administracja USA oskarżała w przeszłości Tik Tok o szpiegowanie użytkowników na Zachodzie w celu zbierania danych dla rządu komunistycznego w Chinach. Właściciele TikToka odrzucają te oskarżenia i przekonują, że nie ma dowodów na ich potwierdzenie.

Kommiersant/Wojciech Jakóbik

Nowe sankcje wobec Nord Stream 2 w projekcie budżetu obronnego USA mogą uniemożliwić dostawy | Brytyjczycy potrzebują atomu do ochrony klimatu, ale muszą przekonać ludzi do składowisk odpadów

Komisja Regulacji Izby Reprezentantów USA przyjęła szereg propozycji zapisów budżetu obronnego USA na 2022 rok. Wśród nich znalazła się propozycja nowych sankcji wobec spornego Nord Stream 2 mających uniemożliwić uruchomienie go. Musi ona jeszcze zyskać aprobatę Senatu oraz podpis prezydenta Joe Bidena.

Poprawki Izby Reprezentantów narzucają na prezydenta obowiązek wdrożenia sankcji na firmy oraz osoby fizyczne zaangażowane w planowanie, budowę i uruchomienie spornego gazociągu Nord Stream 2. Jego budowa się zakończyła, ale nie został uruchomiony.

Prawodawcy domagają się także raportu Pentagonu oraz Departamentu Stanu USA na temat korzyści finansowych Kremla z Nord Stream 2 oraz zagrożeń z zakresu bezpieczeństwa z powodu tego gazociągu dla Ukrainy oraz sojuszników w NATO.

Budżet obronny NDAA 2022 w kształcie przyjętym przez parlament będzie musiał zostać zrealizowany przez administrację Joe Bidena. W podobny sposób zostały zakomenderowane pierwsze sankcje przeciwko Nord Stream 2, do których wdrożenia został zobowiązany prezydent Donald Trump.

Co ciekawe, szkic budżetu zaproponowany przez Izbę Reprezentantów wzywa także do zwiększenia współpracy USA i Ukrainy w sektorze tytanu oraz do zwiększenia obecności sił zbrojnych Ameryki w Polsce, Rumunii oraz krajach bałtyckich.

NDAA 2022 w kształcie proponowanym przez Izbę wymaga od Białego Domu określenia, czy trzydziestu pięciu oficjeli rosyjskich zasługuje na sankcje personalne. Są wśród nich prezesi Rosnieftu oraz Gazpromu.

Dokument musi zostać przyjęty przez Senat i podpisany przez prezydenta.

Głos Ameryki/Wojciech Jakóbik

Brytyjczycy potrzebują atomu do ochrony klimatu, ale muszą przekonać ludzi do składowisk odpadów

Financial Times ostrzega, że remedium na obecny kryzys energetyczny w Wielkiej Brytanii może być tylko energetyka jądrowa. Brytyjczycy chcą przekonać społeczeństwo do składowania odpadów nuklearnych.

– Wielu uważa, że energetyka jądrowa jest niezbędna do realizacji celu rządu brytyjskiego osiągnięcia neutralności klimatycznej do 2050 roku. Obecny kryzys energetyczny na Wyspach wywołany wzrostem cen gazu ziemnego przeniósł uwagę specjalistów na paliwa niekopalne i niezależne od pogody – czytamy w FT.

Gazeta przyznaje, że nowe reaktory jądrowe w Wielkiej Brytanii są drogie. Hinkley Point C ma kosztować 22 mld funtów i być finansowany z kontraktów różnicowych przenoszących koszty na odbiorców energii. Nieznane są też koszty wygaszania pierwszych reaktorów brytyjskich oraz usuwania odpadów nuklearnych, ale pierwsze szacunku z 2019 roku mówią o 124 mld funtów przez 120 lat czyszczenia sektora jądrowego po starych reaktorach. Jednak zwolennicy atomu jak Stowarzyszenie Przemysłu Jądrowego przekonują, że koszty będą spadać dzięki rozwojowi technologii, recyklingowi paliwa jądrowego, a także mogą być pokryte z budżetu operacyjnego reaktorów, jak w przypadku Hinkley Point C, który zarezerwował trzy procent przychodu na ten cel.

Zwolennicy atomu muszą jeszcze pokonać opór społeczny wobec składowisk odpadów nuklearnych, które znajdują się pod ziemią i muszą przechowywać niebezpieczny ładunek przez tysiące lat, jak w Trawnsfynydd na Wyspach. Jednak akceptacja społeczna rośnie w Finlandii szukającej miejsca na składowiska. Podobne plany ma Szwecja. Nawet raport Greenpeace cytowany przez Financial Times potwierdza, że nie ma naukowych dowodów na niebezpieczeństwo składowisk, ani na problemy niemożliwe do rozwiązania. Brytyjczycy zamierzają przekonać opinię publiczną do budowy składowiska na ich ziemi. Będzie niezbędne, jeżeli atom ma być zeroemisyjnym i stabilnym źródłem energii na Wyspach.

Financial Times/Wojciech Jakóbik

Politico ujawnia jak Chińczycy kupują media w Brukseli i przekonują do 5G od Huawei

Politico ujawnia, że Huawei przekonało uznany portal brukselski do rocznej kampanii wizerunkowej polegającej na przekonywaniu do racji Chińczyków w sporze o 5G z użyciem cytatów z informacji prasowych tej firmy przedstawianych jako niezależne opinie.

– Od początku lutego 2020 roku portal EU Reporter z Brukseli, który ma na liście sponsorów Huawei prowadził roczne działania lobbingowe na korzyść tej firmy z Chin – podaje Politico. – Kampania uwzględniała anonimowe materiały informacyjne przeniesione co do słowa z informacji prasowych Huawei, wydarzenie online promujące poglądy tej firmy na spory polityczne wokół technologii 5G, a także artykuły opiniodawcze przygotowane przez wysokich oficjeli Huawei niepodpisane jako opłacone – czytamy w portalu.

Te materiały sprzyjały Huawei i były wykorzystywane przez tę firmę w sporach o 5G. Politico przyznaje, że EU Reporter nie złamał prawa belgijskiego ani unijnego, ale jest naruszeniem standardów dziennikarskich. Huawei broni się faktem, że współpracuje także z Politico. Ta strona przekonuje jednak, że związki EU Reportera z Chinami są ścisłe i polegają między innymi na wymianie treści z Dziennikiem Ludowym Partii Komunistycznej Chin.

Politico/Wojciech Jakóbik

Zapłacimy za to, że przyłapano nas na gorącym uczynku

Przedłużyliśmy koncesję na wydobycie w Turowie w sposób niezgodny z prawem unijnym. Teraz sami to prawo zmieniamy, potwierdzając niejako zarzuty Czechów – mówi DoRzeczy.pl Wojciech Jakóbik, ekspert ds. energetyki, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Damian Cygan: Jak ocenia pan sprawę nałożenia na Polskę kar finansowych za działanie kopalni w Turowie?

Wojciech Jakóbik: Kara nałożona na Polskę jest skutkiem tego, że nie udało się dojść do porozumienia polubownie z końcem zimy 2021 roku, kiedy Czesi grozili złożeniem pozwu do Trybunału Sprawiedliwości UE. Ten orzekł, że na czas trwania sprawy w kopalni Turów nie powinno odbywać się wydobycie węgla na wypadek, gdyby okazało się, że czeskie obawy o środowisko są uzasadnione. Nie rozstrzygamy teraz, czy są uzasadnione, czy nie. Polska nie zastosowała się do orzeczenia TSUE i została na nią nałożona kara w wysokości 500 tys. euro dziennie.

Skąd taka kwota?

To nie jest najwyższa możliwa kara, ponieważ Czesi wnioskowali o 5 mln euro dziennie. Z punktu widzenia podatnika to jest duża kwota, natomiast z punktu widzenia budżetu państwa jest na pewno niższa niż koszty wyłączenia kopalni Turów – a co za tym idzie – elektrowni Turów. Dalsze rozmowy w tej sprawie będą odbywały się pod dodatkową presją finansową, ale myślę, że w końcu dojdzie do jakiegoś porozumienia. Polacy na pewno zastosują środki zaradcze, jakich oczekują Czesi. A na razie zapłacimy za to, że zostaliśmy przyłapani na gorącym uczynku, bo ważnym elementem zarzutów czeskich jest fakt, że przedłużyliśmy koncesję na wydobycie w Turowie w sposób niezgodny z prawem unijnym. Teraz sami to prawo zmieniamy, potwierdzając niejako te zarzuty.

Politycy PiS sugerują, że cała sprawa ma związek z wyborami w Czechach i że po wyborach problem sam się rozwiąże. Ile jest w tym prawdy?

Problem na pewno sam się nie rozwiąże. Oczywiście może być tak, że wewnętrzna polityka czeska odgrywa w tych rozmowach pewną rolę, ale ciężko rozstrzygnąć, jak jest naprawdę. Natomiast po owocach można poznać efekty dotychczasowej polityki. Nie udało się wygrać w sądzie, więc potrzebujemy porozumienia pozasądowego. Z punktu widzenia miejsc pracy i firm zajmujących się energetyką w tym regionie to porozumienie powinno nastąpić jak najszybciej.

Co bardziej opłaca się rządowi tak czysto ekonomicznie – zamknąć kopalnię ze wszystkimi tego konsekwencjami, czy płacić dziennie 500 tys. euro kary?

Kopalnia Turów kiedyś zostanie zamknięta i zgodnie z polityką klimatyczną należy do tego dążyć. Natomiast rewolucyjne zamknięcie elektrowni z dnia na dzień tylko z tego powodu, że nie będzie mogła pracować kopalnia, to zagrożenie dla kilkudziesięciu tysięcy miejsc pracy i nie kilkaset tysięcy złotych dziennie strat, lecz miliony, jeśli nie miliardy.

Jakie wnioski ze sprawy Turowa powinni wyciągnąć politycy obozu rządzącego? Część z nich reagując na problemy z TSUE zajęła się tematem polexitu i bilansem członkostwa Polski w UE.

Postulat polexitu to absurd. Cieszymy się z wyroków TSUE, kiedy orzeka na naszą korzyść, jak w sprawie Nord Stream 2. W sytuacji, w której orzeczenie jest nie po naszej myśli, też trzeba je przyjąć. Nie możemy stosować moralności Kalego. Wyrok może nam się nie podobać, natomiast musimy z nim polemizować w sposób profesjonalny, wysyłając ekspertów i prowadząc aktywne rozmowy. Sądzę, że porozumienie polsko-czeskie jest możliwe.

DoRzeczy.pl

Nowe sankcje wobec Nord Stream 2 przed wyborami w Niemczech. Ukraina chce konsultacji z Komisją

Izba Reprezentantów przyjęła nowe sankcje USA przeciwko Rosji, wśród których znalazły się te uderzające w sporny projekt Nord Stream 2. Kandydat partii Angeli Merkel na nowego kanclerza Niemiec broni tego gazociągu. Ukraina liczy na konsultacje z Komisją Europejską.

Izba przyjęła nowe sankcje wobec Rosji 316 głosami za przy 113 przeciwko. Są ich trzy rodzaje: przeciwko próbom wykupywania obligacji rosyjskich przez inwestorów amerykańskich na rynku wtórnym, przeciwko 35 oficjelom rosyjskim, wśród których zabrakło jednak prezesów Gazpromu i Rosnieftu branych pod uwagę, a także rozszerzenie sankcji przeciwko Nord Stream 2.

Zapisy ustawy budżetu obronnego NDAA 2022 muszą zostać obowiązkowo wdrożone przez administrację USA. Projekt zmian prawa przyjęty przez Izbę Reprezentantów trafi teraz do Senatu, a stamtąd na biurko prezydenta Joe Bidena. Warto przypomnieć, że parlament amerykański przedstawił już nowe sankcje przeciwko Nord Stream 2 wycelowane w jego operatora Nord Stream 2 AG oraz prezesa, ale Biały Dom nie wdrożył ich korzystając z zapisu o obronie interesów narodowych USA jako usprawiedliwieniu ich zawieszenia na czas rozmów z Niemcami.

Była zastępczyni doradcy do spraw bezpieczeństwa narodowego prezydenta Donalda Trumpa, Victoria Coates, wezwała prezydenta Joe Bidena do działania przeciwko Nord Stream 2. – Możemy podwoić sankcje sprawiając, że jakiekolwiek wsparcie Nord Stream 2 będzie szkodliwe ekonomicznie – powiedziała w Fox News.

Kandydat na kanclerza Niemiec przed wyborami parlamentarnymi zapowiedzianymi na 26 września Armin Laschet z CDU/CSU przekonywał, że Nord Stream „to projekt ekonomiczny”. – Jeśli porzucimy wszelkie alternatywne źródła energii, będziemy potrzebować więcej gazu – przyznał w ostatniej debacie kandydatów na kanclerza. Jego główny rywal to Olaf Scholtz z SPD. Obie wspomniane partie mają obecnie najwięcej głosów w sondażach poparcia w Niemczech i mogą stworzyć koalicję. Są także inne opcje, w których brana jest pod uwagę także Annnalena Baerbock z partii Zielonych, która jednak ma gorsze sondaże od Lascheta i Scholtza.

USA i Niemcy zaproponowały w lipcu porozumienie o Nord Stream 2 zakładające zgodę na rozpoczęcie dostaw przez ten gazociąg w zamian za wsparcie na rzecz bezpieczeństwa energetycznego oraz transformacji energetycznej na Ukrainie i nie tylko. Kijów odrzucił tę propozycje, podobnie jak Polska i inni krytycy Nord Stream 2, domagając się konsultacji w sprawie Nord Stream 2 z Komisją Europejską, a także ostrzegając przed możliwą agresją rosyjską lub incydentami z dostawami gazu wobec rekordowo wysokich cen gazu w Europie, na które miał wpływ Gazprom.

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełeński oczekuje konsultacji z Komisją Europejską w sprawie Nord Stream 2. Przypomniał o tym na spotkaniu z przewodniczącą Komisji Ursulą von der Leyen w Stanach Zjednoczonych. – Prezydent podkreślił, że Ukraina jest gotowa do przeprowadzenia oficjalnych konsultacji o Nord Stream 2 w bliskiej przyszłości, podobnie jak innych spraw związanych z monopolizacją europejskiego rynku gazu przez Rosję – czytamy na stronie prezydenta. Ukraina należy do Wspólnoty Energetycznej i w ten sposób integruje rynki energii oraz gazu z Unią.

TASS/Fox News/RBK/Wojciech Jakóbik

Nord Stream 2 na nielegalu? Może się jeszcze zamienić w ruinę

– Rosjanie nie wahają się przed stosowaniem szantażu wysokimi cenami gazu w Europie w celu jak najszybszego uruchomienia Nord Stream 2. Posłowie europejscy obawiają się nielegalnego startu tej inwestycji. Jednak działania przeciwników tego projektu wsparte przez Komisję Europejska mogą go jeszcze zamienić w ruinę. PGNiG dołącza do sporu o certyfikację – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Nord Stream 2 na nielegalu?

List posłów do Parlamentu Europejskiego skierowany do wiceprzewodniczącej Komisji Europejskiej Margrethe Vestager zawiera apel o śledztwo w sprawie manipulacji rynkowych Gazpromu mających promować sporny gazociąg Nord Stream 2. Zawiera jednak także dużo ważniejszy, ale niedoceniany zapis o konieczności wprowadzenia środków zaradczych w razie rozpoczęcia pracy tego gazociągu w sposób nielegalny. – Komisja ma do dyspozycji prerogatywy z Artykułu 8 Regulacji 1/2003 o możliwości zastosowania tymczasowych środków przeciwko Gazpromowi, jeżeli Nord Stream 2 zacznie pracę nielegalnie, a także innych środków niezbędnych do dostosowania jego działań do regulacji energetycznych i konkurencyjnych w Unii Europejskiej – czytamy w liście posła Andriusa Kubiliusa odpowiedzialnego za raporty o Rosji pod którym podpisali się zgodnie posłowie różnych krajów i stron sporu politycznego, w tym z Polski: Jacek Saryusz-Wolski, Jerzy Buzek, Marek Belka, Robert Biedroń, Adam Bielan, Witold Waszczykowski, Elżbieta Rafalska, Elżbieta Kruk, Zbigniew Kuźmiuk, Beata Kempa, Anna Zalewska, Andrzej Halicki i Anna Fotyga. Artykuł ósmy rozporządzenia Rady Unii Europejskiej nr 1/20003 odnosi się do prawa konkurencji chroniącego przed nadużyciami oraz sankcji za ewentualne naruszenia. To stare-nowe pole do ewentualnego sporu sądowego, bo Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta z Polski, działając na gruncie prawa europejskiego, już kwestionuje zgodność modelu finansowania Nord Stream 2 z przepisami antymonopolowymi. Nielegalny start tego gazociągu mógłby być podstawą do dalszych działań i sankcji.

Posłowie zareagowali w ten sposób na sugestie rosyjskiego Gazpromu, że mógłby rozpocząć dostawy przez Nord Stream 2 już pierwszego października. Jednak nawet ta firma przyznaje, że nie będzie to możliwe bez certyfikacji, a przed tą przedstawiają się kolejne przeszkody opisane już w BiznesAlert.pl, o których mówi też Komisja Europejska. Sekretarz Vivienne Lunela cytowana przez agencję PRIME przypomniała, że Federalna Agencja Sieci (Bundesnetzagentur) ma cztery miesiące na przygotowanie szkicu decyzji o zastosowaniu trzeciego pakietu energetycznego względem Nord Stream 2. – Najpierw zostanie przedstawiony szkic, potem nastąpi ciąg dalszy procedury. Kiedy Komisja Europejska otrzyma go, będziemy mieli dwa miesiące na odpowiedź z możliwością przedłużenia terminu – dodała. Rosjanie robią wszystko, żeby przyspieszyć lub ominąć ten proces nie wahając się przed użyciem szantażu wysokimi cenami gazu na Starym Kontynencie, za które są częściowo odpowiedzialni. Sugerują, że Nord Stream 2 mógłby wcześniej przesłać gaz techniczny niezbędny do testów w ciągu miesiąca-dwóch. Rozważają także dopuszczenie rosyjskiego Rosnieftu do przepustowości spornego gazociągu w celu wypełnienia jednej z regulacji trzeciego pakietu energetycznego wymuszającej dostęp stron trzecich do przepustowości infrastruktury przesyłowej.

Przeciwnicy mają dalej oręż przeciwko Nord Stream 2

– Jeżeli chodzi o procedurę certyfikacji, wszystkie projekty decyzji organów regulacyjnych państw członkowskich w sprawie certyfikacji operatora systemu przesyłowego muszą zostać przedłożone Komisji do zaopiniowania. Projekt decyzji w sprawie certyfikacji gazociągu Nord Stream 2 nie został jeszcze przedstawiony Komisji do zaopiniowania. Dalsze działania w tej sprawie będą zależały od tego wniosku o wydanie opinii. Ponadto budowa gazociągu Nord Stream 2 podlega prawu krajowemu (w krajach, przez których wody przybrzeżne gazociąg przebiega) – tłumaczyła komisarz ds. energii KAdri Simson w odpowiedzi na pytania Anny Fotygi cytowane przez Polską Agencję Prasową. Reinhard Butikofer z niemieckich Zielonych podpisany pod listem pod wodzą Kubiliusa przekonuje w Die Zeit, że jeśli Komisja Europejska uzna decyzję regulatora niemieckiego Bundesnetzagentur za neizgodną z przepisami unijnymi, Nord Stream 2 „może zamienić się w ruinę inwestycyjną”, a dostawy nie ruszą.

Tymczasem Polacy odnieśli kolejne zwycięstwo w sporze o Nord Stream 2. PGNiG zostało dopuszczone do procesu certyfikacji operatora tego gazociągu na wodach niemieckich, czyli Nord Stream 2 AG. Według Polaków ta firma należąca w stu procentach do Gazpromu nie będzie niezależna i nie powinna zostać operatorem. Bez operatora nie będzie dostaw. PGNiG będzie miał wgląd w proces oraz może mieć zastrzeżenia do jego rezultatu, a więc także kwestionować go w razie potrzeby w Komisji Europejskiej lub sądach na terenie Unii. Z pomocą przyjdzie zasada solidarności energetycznej potwierdzona inną wiktorią sądową Polaków polegającą na orzeczeniu Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej o tym, że należy stosować zasadę solidarności energetycznej przy projektach jak odnoga Nord Stream 1 w Niemczech, czyli OPAL i nie mogą one godzić w interesy innych państw członkowskich. To precedens możliwy do wykorzystania w sporach o Nord Stream 2, który jest uznawany przez PGNiG za zagrożenie dla bezpieczeństwa energetycznego.

Kolejna przeszkoda to obowiązujące sankcje USA na firmy pragnące ubezpieczyć i certyfikować technicznie Nord Stream 2. Bez takiej certyfikacji oraz ubezpieczenia nie będzie on mógł rozpocząć pracy. Mogą do nich dołączyć kolejne, proponowane w budżecie obronnym na 2022 rok.

Komisja Regulacji Izby Reprezentantów USA przyjęła szereg propozycji zapisów budżetu obronnego USA na 2022 rok. Wśród nich znalazła się propozycja nowych sankcji wobec spornego Nord Stream 2 mających uniemożliwić uruchomienie go. Musi ona jeszcze zyskać aprobatę Senatu oraz podpis prezydenta Joe Bidena. Poprawki Izby Reprezentantów narzucają na prezydenta obowiązek wdrożenia sankcji na firmy oraz osoby fizyczne zaangażowane w planowanie, budowę i uruchomienie spornego gazociągu Nord Stream 2. Jego budowa się zakończyła, ale nie został uruchomiony.

Prawodawcy domagają się także raportu Pentagonu oraz Departamentu Stanu USA na temat korzyści finansowych Kremla z Nord Stream 2 oraz zagrożeń z zakresu bezpieczeństwa z powodu tego gazociągu dla Ukrainy oraz sojuszników w NATO. Budżet obronny NDAA 2022 w kształcie przyjętym przez parlament będzie musiał zostać zrealizowany przez administrację Joe Bidena. W podobny sposób zostały zakomenderowane pierwsze sankcje przeciwko Nord Stream 2, do których wdrożenia został zobowiązany prezydent Donald Trump.

Co ciekawe, szkic budżetu zaproponowany przez Izbę Reprezentantów wzywa także do zwiększenia współpracy USA i Ukrainy w sektorze tytanu oraz do zwiększenia obecności sił zbrojnych Ameryki w Polsce, Rumunii oraz krajach bałtyckich. NDAA 2022 w kształcie proponowanym przez Izbę wymaga od Białego Domu określenia, czy trzydziestu pięciu oficjeli rosyjskich zasługuje na sankcje personalne. Są wśród nich prezesi Rosnieftu oraz Gazpromu. Dokument musi zostać przyjęty przez Senat i podpisany przez prezydenta. Warto przypomnieć, że obowiązujące sankcje USA uderzają w firmy mające certyfikować technicznie i ubezpieczać Nord Stream 2.

Różne stopnie zagrożenia Nord Stream 2

Jeżeli Europejczycy nie ulegną szantażowi Gazpromu w związku z kryzysem cen gazu, upłynie jeszcze dużo czasu zanim ruszą dostawy przez Nord Stream 2 opóźniony już prawie o dwa lata. Może faktycznie zamienić się w ruinę finansową. Jeżeli uda się go dostosować do przepisów unijnych, nie będzie stanowił tak istotnego zagrożenia dla bezpieczeństwa energetycznego Polski oraz Unii Europejskiej, choć wciąż będzie zagrożeniem egzystencjalnym dla Ukrainy.

Polska zapłaci za grzech zaniechania w sprawie Turowa

– Pisaliśmy w BiznesAlert.pl, że spór o Kopalnię Turów między Polską a Czechami dotyczy obaw o środowisko oraz luki prawnej. Kara Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej sprawi, że Polska będzie płacić za grzech zaniechania, bo dało się rozwiązać ten problem za porozumieniem stron – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Grzech zaniechania

Kopalnia Turów musi pracować, ponieważ zapewnia węgiel brunatny Elektrowni Turów. Polska Grupa Energetyczna Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna, spółka-córka Polskiej Grupy Energetycznej, jest przedmiotem a nie podmiotem sporu. Może jedynie kontynuować pracę w celu dostarczenia energii elektrycznej. Trybunał zasądził karę pięciuset tysięcy euro dziennie za niezastosowanie się do orzeczenia. Negocjacje Polska-Czechy w sprawie polubownego zakończenia sporu poza wokandą zostały zerwane przez stronę czeską po tym, jak Praga i Warszawa wzajemnie oskarżyły się o opóźnianie rozmów.

Polska będzie zatem płacić karę za grzech zaniechania w sprawie Turowa. Jeszcze w lutym delegacja czeska odwiedziła Warszawę by rozmawiać o warunkach polubownego zakończenia sporu trwającego od dłuższego czasu. Minister spraw zagranicznych Czech Tomasz Petriczek spotkał się 12 lutego z jego polskim odpowiednikiem Zbigniewem Rau. Przedstawił listę oczekiwań: „budowa muru ochronnego, który ochroni mieszkańców Czech przed zwiększoną ilością pyłu; wypłata odszkodowania za utratę wody w okolicach Uhelnej w wysokości 175 mln koron, zobowiązanie do kontynuowania negocjacji w sprawie budowy alternatywnych źródeł wody na dotkniętych obszarach (szacunkowa cena 800 mln koron), utworzenie funduszu, z którego będą finansowane mniejsze projekty ochronne (w wysokości 2,5 mln koron), utworzenie międzyrządowej komisji do regularnej oceny wpływu wydobycia”. – Jest ostatnim gestem naszej woli wyrażenia zgody przed podjęciem decyzji o wniesieniu pozwu – mówił wówczas Petriczek o wizycie.

– Dziś miałem okazję wyjaśnić stronie polskiej wymagania regionu libereckiego, w tym zaopatrzenie mieszkańców regionu w wodę pitną, a jednocześnie poinformowałem, że czeski rząd zdecyduje o kolejnych krokach pod koniec lutego. Żałowaliśmy, że nie mogliśmy działać na szczeblu ministrów środowiska. Strona polska zaproponowała jedynie negocjacje na poziomie wiceministrów, z drugiej strony mieliśmy możliwość omówienia wspomnianych wymagań regionu i obietnicy, że Polska wkrótce wyrazi swoją opinię – mówił w lutym minister środowiska Czech Władisław Smrza.

Sprawa skończyła się zatem w sądzie. Czesi przydybali także Polaków na furtce prawnej niezgodnej z przepisami unijnymi, która pozwoliła przedłużyć koncesję wydobywczą Kopalni Turów do 2044 roku, czyli tak zwanym Lex Turów. Polacy usuwają już tę lukę, ale zostali przyłapani i tego faktu nie da się cofnąć.

Oznacza to, że Praga i Warszawa ostatecznie dojdą do porozumienia w toku negocjacji albo wskutek ostatecznego wyroku TSUE. To pierwsze rozwiązanie byłoby zapewne mniej dolegliwe dla Polski. Rozmowy będą toczyć się odtąd pod jeszcze większą presją kary finansowej, która mimo to jest mała z punktu widzenia budżetu polskiego, a warto przypomnieć, że Czesi domagali się pięciu milionów euro dziennie. Jednak nawet te liczby to nic w porównaniu ze stratami wywołanymi ewentualnym zatrzymaniem pracy Kopalni Turów, a co za tym idzie Elektrowni w Turowie.

Kopalnia musi pracować, rząd musi płacić

Kara Trybunału sprawi, że Polacy będą musieli uelastycznić pozycję negocjacyjną. Najwyższy czas przyspieszyć negocjacje i zakończyć je porozumieniem kończącym ten spór. Nie powinno być mowy o niepodporządkowaniu się TSUE, bo działanie w zgodzie z przepisami w ramach systemu instytucjonalnego Unii Europejskiej to warunek skutecznej ochrony interesów Polski w jego ramach. Polacy jeszcze niedawno cieszyli się z wyroków TSUE na niekorzyść Gazpromu. To Trybunał stoi na straży zasady solidarności energetycznej, na gruncie której krytycy spornego projektu Nord Stream 2 stawiają mu kolejne kłody na drodze do rozpoczęcia dostaw. Spotkanie kryzysowe w Kancelarii Premiera ma umożliwić stworzenie dalszego planu działania.

Ceny energii 40 plus? Kryzys energetyczny to wyrok polityczny

Europejski Kongres Gospodarczy w Katowicach rusza w cieniu dyskusji o wzroście cen energii. W obiegu pojawiło się 40 procent podwyżki brzmiące jak wyrok na ekipie rządzącej, ale to właśnie nasi prawodawcy mogą złagodzić kryzys energetyczny, który mógłby być wyrokiem politycznym – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Ceny energii rosną w całej Europie przez obiektywne czynniki regulacyjne oraz rynkowe. Pierwszy to odrodzenie gospodarcze podnoszące zapotrzebowanie na wszelkie media, w tym energię elektryczną, któremu nie towarzyszy wystarczająca odbudowa podaży. Gospodarka globalna potrzebuje coraz więcej energii i nie dostaje jej w wystarczającej ilości. Kolejny czynnik to wzrost cen uprawnień do emisji CO2 w Europie, które kosztują już ponad 60 euro za tonę i będą drożały dalej wobec perspektywy przyspieszenia polityki klimatycznej Unii Europejskiej za pośrednictwem pakietu Fit for 55. Następny czynnik, mniej istotny w Polsce, ale oddziałujący na kraje Europy Zachodniej to wzrost cen gazu, za który częściową odpowiedzialność ponosi rosyjski Gazprom pragnący wymusić start gazociągu Nord Stream 2.

Wysokie ceny energii na rynku będą przekładać się na podwyżki taryf, czyli cen ustalanych dla poszczególnych grup odbiorców jak przemysł czy gospodarstwa domowe. Włosi mówią o podwyżkach sięgających 40 procent. Polacy byli do tej pory mniej wylewni, ale za sprawą prezesa Enei pojawiła się w mediach właśnie ta liczba.

Prezes mówił o sytuacji hipotetycznej. Podwyżka cen energii o prawie połowę oznaczałaby jeszcze wyższą inflację w Polsce oraz swoisty dodatkowy podatek obciążający działalność gospodarczą i utrudniający odrodzenie. Tym samym wysokie ceny energii mogą zgasić wzrost i zaprószyć kryzys z poważnymi konsekwencjami politycznymi dla tego, kto będzie akurat u władzy.

Prezes Enei mówił o sytuacji hipotetycznej, ponieważ nieoficjalnie można już usłyszeć, że politycy rządzący rozważają już różne formy interwencji na rynku energii, a spółki elektroenergetyczne nie będą wnioskować o najwyższe możliwe podwyżki. Wewnętrzna opozycja w Zjednoczonej Prawicy postuluje stworzenie nowej grupy odbiorców, którzy otrzymaliby od Urzędu Regulacji Energetyki specjalne, niższe taryfy. Ministerstwo klimatu i środowiska rozważało do tej pory jedynie rekompensaty dla najuboższych od stycznia 2022 roku. Wycelowane wsparcie ograniczone do najbiedniejszych to rozwiązanie najmniej obciążające budżet doświadczony przeróżnymi świadczeniami socjalnymi wprowadzonymi w ostatnich latach. Jednakże drożyzna w Polsce potęgowana przez wysokie ceny energii może skłonić polityków do poszukiwania bardziej radykalnych rozwiązań, jak mrożenie cen energii zaordynowane w 2018 roku na cały 2019 rok.

W dniu przyjęcia ustawy o cenach energii w 2018 roku pisałem, że powinny one wzrosnąć, a jedynym sposobem na poprawę sytuacji będzie transformacja energetyczna. Działania doraźne będą oddziaływać krótkoterminowo i przeniosą obciążenia w inne obszary gospodarki. Jednak politycy patrzący na kalendarz wyborczy mogą wybrać to rozwiązanie, tym bardziej że zostaną one zastosowane w innych krajach. Przykładem może być Grecja, której rząd zapowiedział ingerencję w ceny energii dla gospodarstw domowych w 2022 roku. Mówił o „międzynarodowym kryzysie energetycznym” jako winowajcy podwyżek. Rząd Grecji zamierza dopłacać dziewięć euro do każdych, pierwszych 300 KWh zużytych przez gospodarstwo domowe w danym miesiącu. To narzędzie ma kosztować około 150 mln euro i objąć około 70 procent gospodarstw. Można zatem mówić o rozwiązaniu podobnym do rekompensat dla najbardziej potrzebujących, mniej radykalnym od stworzenia nowej grupy taryfowej proponowanej przez opozycję w rządzie Zjednoczonej Prawicy.

Europejski Kongres Gospodarczy 2021 roku odbywający się w dniach 20-21 września w Katowicach będzie upływał pod znakiem dyskusji o cenach energii, które muszą wzrosnąć przez obiektywną sytuację na rynku w całej Europie. Politycy będą musieli znaleźć odpowiedź na pytanie o to, jak bardzo wzrosną, a od niej może zależeć ich przyszłość w wyborach parlamentarnych, które (według oficjalnego terminarza) mają się odbyć w 2023 roku.

Sekurytyzacja versus liberalizacja Nord Stream 2. Kryzys cen gazu to preludium wojny?

Podczas gdy Polska, Ukraina i kraje Europy Środkowo-Wschodniej ostrzegają, że Rosja już teraz używa Nord Stream 2 jako broni, Kreml chce przekonać Zachód, że ten gazociąg może działać w zgodzie z wymogami rynku europejskiego i tworzy złudną wizję konkurencji między Gazpromem a Rosnieftem. Ukraina ostrzega przed nową wojną na Wschodzie – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Sekurytyzacja Nord Stream 2 i groźba gazowej wojny hybrydowej

Sekurytyzacja to termin z nauki o stosunkach międzynarodowych określający upolitycznienie danego tematu do stopnia, który sprawia, że zaczyna on być postrzegany z punktu widzenia bezpieczeństwa. W przypadku Nord Stream 2 kraje takie jak Polska czy Ukraina są aktorami stosunków międzynarodowych wskazujących na zagrożenie bezpieczeństwa dostaw gazu, a także bezpieczeństwa twardego, jakie niesie ze sobą ten sporny gazociąg z Rosji do Niemiec. Te państwa wraz z innymi krytykami Nord Stream 2 domagają się akceptacji, że jest to zagrożenie dla przetrwania Ukrainy potęgowane przez ryzyko działań hybrydowych lub konwencjonalnych zwiększone w razie rozpoczęcia dostaw nowym szlakiem omijającym terytorium ukraińskie. Można uznać, że gazociąg Nord Stream 2 jest już używany jako broń przeciwko Zachodowi, ponieważ Rosjanie przekonują, że tylko jego uruchomienie da obniżkę cen gazu w Europie, w której osiągają one rekordowy poziom. Rosjanie forsują jak najszybsze uruchomienie Nord Stream 2 pomimo ograniczeń prawnych wynikających z dyrektywy gazowej, która nakłada obowiązek dostosowania jego pracy do przepisów europejskich trzeciego pakietu energetycznego, oraz sankcji USA blokujących firmy certyfikujące technicznie ten gazociąg oraz ubezpieczające go, o czym pisałem w innym miejscu.

– Gazprom mógłby wykorzystać wahania dostaw gazu podczas nadchodzącej zimy do sabotażu zdolność operatora gazociągów na Ukrainie do wypełnienia zobowiązań odnośnie do jakości oraz ilości dostaw gazu docierającego na Słowację, Węgry, do Polski i Rumunii. Taki atak hybrydowy mógłby pozwolić Putinowi na upieczeniu kilku pieczeni na jednym ogniu. Angela Merkel obiecała, że przesył gazu przez Ukrainę będzie utrzymany, a jeśli Gazprom zmniejszy wolumen do poziomu, który sprawi, że operator ukraiński będzie musiał zatrzymać dostawy z Wschodu na Zachód, kanclerz nie ucierpi wizerunkowo, a Putin będzie mógł obarczyć winą Ukraińców – ostrzega Mychajło Honczar, ekspert ukraiński.

To ryzyko należy uznać za realne. Polska nieprzypadkowo bierze udział w dalszych działaniach przeciwko Nord Stream 2, teraz na etapie negocjacji warunków rozpoczęcia dostaw przez ten gazociąg, pomimo braku egzystencjonalnego zagrożenia przerwą dostaw gazu. To względy polityki zagranicznej oraz chęć utrzymania stabilnego państwa ukraińskiego oddzielającego Polskę od Federacji Rosyjskiej jest motorem działań dyplomacji w Warszawie. Z tego punktu widzenia Nord Stream 2 to oczywisty problem z zakresu bezpieczeństwa narodowego do poruszenia na arenie Unii Europejskiej oraz NATO. To zagrożenie dostrzegają już Amerykanie, do tej pory dający pierwszeństwo dyplomacji z udziałem Niemiec. Doradca prezydenta USA do spraw Nord Stream 2 Amos Hochstein ostrzega przed niedoborami gazu w Europie z powodu ograniczeń dostaw z RosjiMiędzynarodowa Agencja Energii apeluje do Rosjan o zwiększenie podaży i przekonuje, że są do tego zdolni pomimo zarzekań oficjeli kremlowskich. Działania Rosji to argument za wprowadzeniem nowych sankcji argumentowanych przez USA oraz Niemcy wykorzystaniem gazu jako broni. To właśnie się dzieje.

Liberalizacja Nord Stream 2 i spór o rozpoczęcie dostaw

Jednakże Kreml przeciwstawia tej retoryce własną, z uporem przekonując społeczność międzynarodową, że ogranicza dostawy do Europy przez konieczność zapełnienia własnych magazynów gazu. Przekonuje także, że Nord Stream 2 to rozwiązanie rynkowe, które zapewni tańszy gaz Europejczykom. Zdaje się także wychodzić naprzeciw oczekiwaniom wdrożenia dyrektywy gazowej Unii Europejskiej względem tego gazociągu, animując – trudną do weryfikacji – debatę wewnętrzną na temat starego pomysłu dopuszczenia konkurencji Gazpromu do przepustowości Nord Stream 2. Formalnie byłby to sposób na realizację jednego z wymogów trzeciego pakietu energetycznego w postaci wolnego dostępu stron trzecich.

Wicepremier Aleksander Nowak miał przekazać prezydentowi Władimirowi Putinowi raport na temat możliwości włączenia Rosnieftu do przepustowości Nord Stream 2. Gazprom rytualnie skrytykował ten pomysł, bo obecnie zgodnie z prawem rosyjskim ma wyłączne prawo do eksportu gazociągowego gazu z Rosji za granicę. W przeszłości doszło jednak do liberalizacji eksportu LNG dopuszczającego jego konkurencję jak wspomniany Rosnieft oraz Novatek, więc można sobie wyobrazić podobne dostosowanie prawa rosyjskiego do wymogów unijnych pomimo oporu Gazpromu i walki kremlowskich buldogów pod dywanem, o której powstanie inny tekst. Taka operacja wymagałaby jeszcze negocjacji oraz zatwierdzenia przez Komisję Europejską, a już teraz czas potrzebny do rozpoczęcia dostaw przez Nord Stream 2 jest szacowany na osiem miesięcy od września 2021 roku, a zatem do maja 2022 roku. Może się on dalej wydłużać, tym bardziej, że polskie PGNiG chce zostać włączone w proces certyfikacji operatora Nord Stream 2 AG, a może do niego dołączyć jedna lub kilka firm ukraińskich.

Sam pomysł wpuszczenia Rosnieftu do Nord Stream 2 nie jest nowy. Pojawił się w liście prezesa Rosnieftu Igora Sieczina z 12 sierpnia, który trafił do Kommiersanta niedługo po wyroku sądu w Niemczech podporządkowującego Nord Stream 2 zapisom dyrektywy gazowej, czyli zwycięstwie PGNiG domagającego się takiego rozstrzygnięcia. Nie należy postrzegać tej korelacji czasowej jako przypadek. Tymczasem jeszcze w 2017 roku Rosnieft poprosił o zgodę na eksport siedmiu mld m sześc. gazu rocznie do brytyjskiego BP. Było to jednak wyzwanie rzucone Gazpromowi, które nie pociągnęło za sobą realnych działań Kremla. Obecne opowieści o wpuszczeniu dodatkowej firmy do Nord Stream 2 mogą być zasłoną dymną mającą umożliwić jak najszybsze rozpoczęcie dostaw. Ostatecznie należy pamiętać także o tym, że Gazprom i Rosnieft, które konkurują ze sobą na rynku wewnętrznym Rosji oraz zewnętrznym LNG, są narzędziami polityki zagranicznej Kremla i formalne dopuszczenie strony trzeciej w postaci firmy Sieczina możne oznaczać złudną konkurencję moderowaną przez Moskwę według modelu zwanego po angielsku „frenemies”, czyli kooperacji w obszarach wspólnych interesów i konkurencji tam, gdzie ich nie ma. Gazprom oraz Rosnieft nadal realizowałyby priorytety polityki zagranicznej Kremla, więc liberalizacja Nord Stream 2 może zostać zakwestionowana przez organy antymonopolowe jak Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta czy inne. Droga do faktycznego rozpoczęcia dostaw przez Nord Stream 2 nawet po tym procesie może być zatem długa.

Walka z zagrożeniem hybrydowym i iluzjami

Tymczasem nadchodzi sezon grzewczy 2021/2022 i zima sroga, jeśli nie z powodu warunków meteorologicznych, to przez narastające ryzyko interwencji wojskowej Rosji na Ukrainie wspomaganej przez nową broń gazową Kremla w postaci Nord Stream 2. Ten gazociąg, który wciąż nie rozpoczął dostaw, już teraz destabilizuje sytuację w Europie. Należy pogodzić się z sekurytyzacją tego problemu i nie dać się ponieść ułudzie liberalizacji proponowanej przez Kreml.