:Rosjanie przekonują, że ewentualna wojna na Ukrainie nie zagrozi dostawom gazu jedynie do Europy, ale także do Obwodu Królewieckiego przez Litwę. Dlatego mają według Kommiersanta testować interwencyjne dostawy LNG do tej eksklawy niczym USA poszukujące gazu dla Europy.
:Rekordowe ceny gazu powodują, że analitycy podnoszą prognozy cen uprawnień do emisji CO2 w Europie do średniej 84,14 euro za tonę w 2022 roku i 91,71 euro w 2023 roku. To podwyżka o odpowiednio 27,2 i 38,5 procent, którą odczuje przede wszystkim Polska z najbardziej emisyjną energetyką na kontynencie.
Pomoc gazowa USA dla Europy jest w drodze, a Rosjanie przekonują, że sami potrzebują interwencji
Rosjanie przekonują, że ewentualna wojna na Ukrainie nie zagrozi dostawom gazu jedynie do Europy, ale także do Obwodu Królewieckiego przez Litwę. Dlatego mają według Kommiersanta testować interwencyjne dostawy LNG do tej eksklawy niczym USA poszukujące gazu dla Europy.
Gazeta ustaliła, że Gazprom zdecydował się na ponowne testy bezpieczeństwa dostaw gazu do Obwodu Królewieckiego zaopatrywanego na co dzień przez gazociągi litewskie. Do Kaliningradu dotarł tankowiec Marszałek Wasilewski z ładunkiem LNG. – Analitycy odnotowują dziwny termin i możliwe straty ekonomiczne – czytamy w Kommiersancie. Wizyta Wasilewskiego po dwóch latach przerwy pozwoliła prawdopodobnie dostarczyć gaz Novateku z Belgii o wolumenie 138 mln m sześc. W 2019 roku Wasilewski został z powodzeniem przyłączony do sieci gazowej Obwodu uzbrojonej w instalacje regazyfikacji oraz magazyny gazu. Kommiersant odkrył, że Gazprom przeprowadził podobny test bezpieczeństwa dostaw gazu do eksklawy w lutym 2021 roku, kiedy na dzień zatrzymał dostawy z Litwy i korzystał tylko z surowca zgromadzonego w magazynach.
Tymczasem USA poszukują możliwości sprowadzenia interwencyjnych dostaw LNG do Europy w razie wojny na Ukrainie. Wcześniej Reuters i New York Times publikowały przecieki na ten temat. Biały Dom przedstawił jednak formalne odpowiedzi swego przedstawiciela pragnącego zachować anonimowość.
– Podczas gdy przygotowujemy się do maksymalizacji presji na przywództwo rosyjskie, jesteśmy równie skupieni na zmniejszeniu niepotrzebnych efektów ubocznych. Wiemy, że wielu pyta o potencjalny wpływ konfliktu na Ukrainie na dostawy surowców – mówił oficjel cytowany przez Biały Dom.
– Przez ostatnie kilka tygodni, co widać po doniesieniach medialnych, pracowaliśmy z naszymi sojusznikami europejskimi w celu określenia obszarów, w których Rosja mogłaby użyć energetyki jako broni swej agresywnej strategii wobec Ukrainy. Obejmują one między innymi planowanie awaryjne w razie inwazji rosyjskiej która może podważyć porządek globalny, uszkodzić infrastrukturę lub doprowadzić do wstrzymywania dostaw w odpowiedzi na sankcje lub inne środki zaradcze USA oraz ich sojuszników – tłumaczył inny oficjel.
– Pracujemy z krajami i firmami z całego świata na rzecz zapewnienia bezpieczeństwa dostaw i ograniczenia szoków cenowych uderzających w Amerykanów oraz gospodarkę globalną – tłumaczył daje. – Przerwa fizycznych dostaw energii przez Ukrainę w sposób oczywisty najmocniej uderzyłaby rynku gazu w Europie. Angażujemy zatem naszych sojuszników europejskich by skoordynować nasze planowanie, także z uwzględnieniem rozmów na temat wykorzystania przez nich istniejących zapasów, które, co oczywiste, znajdują się obecnie na znacząco niskim poziomie w tym roku przez zmniejszone dostawy rosyjskie w ostatnich miesiącach – dodał. Przyznał, że USA szukają dodatkowych wolumenów w Afryce Północnej, na Bliskim Wschodzie, Azji i w Stanach. Mają rozmawiać z dostawcami LNG o większej elastyczności ich kontraktów oraz wykorzystania zapasów. Rozmawiają także o zwiększeniu wydobycia wśród producentów chcących dostarczyć więcej gazu do Europy.
– Rosja normalnie dostarcza około 30 mld m sześc. gazu rocznie do Europy przez Ukrainę zgodnie z kontraktem z 2019 roku. Rosja już teraz ograniczyła te dostawy o połowę. Aby zapewnić, że Europa przetrwa zimę i wiosnę, chcemy być gotowi do zapewnienia dostaw alternatywnych pokrywających znaczącą większość tego niedoboru – ocenił rozmówca cytowany przez Biały Dom.
– Historia z Europą polega na tym, by zapewnić, że będzie dostęp do odpowiednich obszarów w Europie, które byłyby najbardziej dotknięte przerwą dostaw z Rosji, gdzie zapasy są niższe niż w innych częściach kontynentu – tłumaczył. – Wiedząc, że w magazynach europejskich nadal jest trochę gazu, ale nie wystarczająco dużo, będziemy mogli skorzystać z tych rezerw w pierwszych kilku tygodniach oczekując na dostawy, które zapewnią resztę zapotrzebowania. Nasz wysiłek polega na zmniejszeniu tego czasu z miesięcy do dni lub tygodni oraz zapewnieniu kontynuacji dostawom zimowym aż do wiosny – zdradził.
Wysoki przedstawiciel do spraw polityki zagranicznej i bezpieczeństwa Joseph Borrell ocenił na łamach Politico, że Europa znajduje się w najbardziej groźnym momencie od czasu Zimnej Wojny. – Rosja uczyniła swą gospodarkę odporną na sankcję poprzez budowę silnej odporności. Rosja jest dzisiaj trzecim posiadaczem rezerw w dolarach – tłumaczył Borell. – My nie zrobiliśmy tego samego w sektorze energetycznym i musimy zmniejszyć zależność od surowców z Rosji – przyznał.
Biały Dom/Politico/Wojciech Jakóbik
Drogi gaz podnosi koszty polityki klimatycznej, które najmocniej odczuje Polska
Rekordowe ceny gazu powodują, że analitycy podnoszą prognozy cen uprawnień do emisji CO2 w Europie do średniej 84,14 euro za tonę w 2022 roku i 91,71 euro w 2023 roku. To podwyżka o odpowiednio 27,2 i 38,5 procent, którą odczuje przede wszystkim Polska z najbardziej emisyjną energetyką na kontynencie.
Sondaż Reutersa wśród analityków przyniósł podwyżkę prognozy ceny uprawnień do emisji CO2 w ramach systemu handlu emisjami EU ETS. Powód to rekordowe ceny gazu zwiększające atrakcyjność wytwarzania energii z węgla, a przez to emisję CO2 w Europie i popyt na pozwolenia. – Nasza krzywa konwersji z węgla na gaz przewiduje, że węgiel będzie bardziej opłacalny od gazu do grudnia 2023 implikując wpływ na uprawnienia do emisji – mówi Goda Aglinskaite zajmująca się rynkiem EU ETS w ClearBlue cytowanym przez Reutersa.
Polska wytwarza wciąż około 70 procent energii z węgla i jest przez to najbardziej eksponowana na zmiany cen w EU ETS. Wytwórcy energii w Unii Europejskiej objęci tym systemem muszą wykupić pozwolenie do emisji CO2 podnosząc koszty produkcji i cenę na rachunku. To zachęta do transformacji energetycznej obejmująca energetykę polską odkąd Polska jest uczestnikiem unijnej polityki energetyczno-klimatycznej. Jednakże rekordowe ceny uprawnień do emisji CO2 rodzą obawy o to, że nie zachęcą do transformacji energetycznej, ale ją zatrzymają pozbawiając środków na zmiany. Z tego względu Polacy zabiegają o reformę systemu. Warto przypomnieć jednak, że środki EU ETS wracają do budżetu krajowego i mogą służyć wsparciu transformacji energetycznej.
Reuters/Wojciech Jakóbik