Niemcy boją się, że Rosjanie użyją kolejnego pretekstu by zatrzymać całkiem dostawy gazu | USA przedstawią G7 plan sprawienia Rosji maksymalnego bólu w sektorze naftowym

Niemcy boją się, że Rosjanie użyją kolejnego pretekstu by zatrzymać całkiem dostawy gazu | USA przedstawią G7 plan sprawienia Rosji maksymalnego bólu w sektorze naftowym

:Rząd niemiecki obawia się, że przerwa techniczna Nord Stream 1 w lipcu zakończy dostawy gazu z Rosji do Niemiec utrudniając zebranie zapasów przed zimą. Rosjanie pod różnymi wymówkami ograniczyli eksport tym szlakiem o 60 procent a w połowie lipca zaplanowali remont zatrzymujący jego pracę.

:Źródło Reutersa w Białym Domu przekonuje, że USA przedstawią na szczycie G7 w Niemczech w dniach 26-27 czerwca plan sprawienia Rosji „maksymalnego bólu” poprzez nowe uderzenie w jej przychody ze sprzedaży ropy notującej rekordowe ceny z jej winy.

Niemcy boją się, że Rosjanie użyją kolejnego pretekstu by zatrzymać całkiem dostawy gazu

Rząd niemiecki obawia się, że przerwa techniczna Nord Stream 1 w lipcu zakończy dostawy gazu z Rosji do Niemiec utrudniając zebranie zapasów przed zimą. Rosjanie pod różnymi wymówkami ograniczyli eksport tym szlakiem o 60 procent a w połowie lipca zaplanowali remont zatrzymujący jego pracę.

Źródło Financial Times w Berlinie sygnalizuje obawę, że dostawy nie wrócą po przerwie technicznej. Poza tym dotychczas przerwy techniczne Nord Stream 1 wiązały się z większymi dostawami do Niemiec przez Gazociąg Jamalski na Białorusi i w Polsce albo szlak przez Ukrainę. Istnieje ryzyko, że w tym roku tak nie będzie w związku z atakiem Rosji na terytorium ukraińskie.

Przedstawiciel niemieckiego RWE Markus Krebber uważa, że to ruch polityczny Rosji, bo spadek dostaw przez Nord Stream 1 nie został zrekompensowany większym eksportem przez szlaki alternatywne. Jego zdaniem Gazprom może użyć przerwy technicznej Nord Stream 1 jako pretekstu do zatrzymania całkowicie dostaw na dłużej „z użyciem różnych powodów technicznych”.

Niemcy zapełniły już średnio 85 procent mocy magazynów gazu na swym terytorium i planują sięgnąć 90 procent przed zimą. Kolejne ograniczenia dostaw gazu do Europy po ultimatum rublowym i deklarowanych problemach Nord Stream 1 mogą utrudnić realizację tego celu, a wówczas Niemcom grożą niedobory gazu istotnego dla ich gospodarki. – Regulator Bundesnetzagentur będzie musiał wydawać dyspozycję redukcji poboru gazu albo nawet wyłączać niektóre instalacje przemysłowe – powiedział Jorg Rothermel stojący na czele Niemieckiego Stowarzyszenia Przemysłu Chemicznego.

Financial Times/Wojciech Jakóbik

USA przedstawią G7 plan sprawienia Rosji maksymalnego bólu w sektorze naftowym

Źródło Reutersa w Białym Domu przekonuje, że USA przedstawią na szczycie G7 w Niemczech w dniach 26-27 czerwca plan sprawienia Rosji „maksymalnego bólu” poprzez nowe uderzenie w jej przychody ze sprzedaży ropy notującej rekordowe ceny z jej winy.

– Na szczycie zostanie przedstawiony konkretny zestaw propozycji mających zwiększyć presję na Federację Rosyjską i pokazać nasze wspólne wsparcie Ukrainy – powiedziało źródło Reutersa. Przywódcy G7 mają także rozmawiać o kryzysie energetycznym i żywnościowym na świecie oraz o galopującej inflacji.

Plan przedstawiony przez USA ma zakładać nowe uderzenie w przychody Rosji ze sprzedaży ropy, która notuje rekordowe ceny przez destabilizację wywołaną jej atakiem na Ukrainę. Jedna z opcji to cena maksymalna dostaw z Rosji. Pomysł amerykański ma jednocześnie minimalizować straty państw zachodnich, które wprowadziły już embargo naftowe.

Prezydent USA Joe Biden odniósł się oficjalnie do tej sytuacji stwierdzając, że „wolny świat nie miał wyboru” i musiał wprowadzić sankcje naftowe. – Rosja to jeden z największych producentów ropy. Zatrzymaliśmy jej dostawy do USA i nasi partnerzy europejscy zrobili to samo wiedząc, że będziemy się musieli zmierzyć z wyższymi cenami benzyny – przyznał Biden w wystąpieniu na YouTube. Jednakże jego zdaniem świat zachodni nie mógł przymykać oczu na atak Rosji na Ukrainę. – To byłoby złe rozwiązanie. Uważałem tak wtedy i dalej tak uważam. Wolny świat nie miał wyboru – dodał.

Reuters/Kommiersant/Wojciech Jakóbik

Węgry też odczuły obniżkę dostaw gazu z Rosji, ale Gazprom obiecuje rekompensatę | Reanimacja atomu w Niemczech jest możliwa, ale na razie wolą węgiel

Węgry też odczuły obniżkę dostaw gazu z Rosji, ale Gazprom obiecuje rekompensatę | Reanimacja atomu w Niemczech jest możliwa, ale na razie wolą węgiel

:Węgierski minister spraw zagranicznych Peter Szijjarto poinformował, że jego kraj otrzymuje jedynie 88 procent gazu zamówionego w Gazpromie. Rozmawiał na ten temat z wicepremierem Rosji Aleksandrem Nowakiem, który obiecał uzupełnienie braków.

:Niemiecki Handelsblatt przyznaje, że przedłużenie pracy elektrowni jądrowych w Niemczech jest trudne, ale możliwe. Rząd w Berlinie wciąż nie decyduje się na ten krok i zwiększa zużycie węgla, by nie polegać na gazie z Rosji.

Węgry też odczuły obniżkę dostaw gazu z Rosji, ale Gazprom obiecuje rekompensatę

Węgierski minister spraw zagranicznych Peter Szijjarto poinformował, że jego kraj otrzymuje jedynie 88 procent gazu zamówionego w Gazpromie. Rozmawiał na ten temat z wicepremierem Rosji Aleksandrem Nowakiem, który obiecał uzupełnienie braków.

Szijjarto poinformował o problemie z gazem rosyjskim na Facebooku i przyznał, że Gazprom dostarczył 10,6 zamiast 12 mld m sześc. gazu przez zmniejszenie dostaw gazociągiem Nord Stream 1. Rosjanie tłumaczą, że powodem są sankcje zachodnie uniemożliwiające wymianę jednej z turbin, ale mogliby od ręki zwiększyć dostawy przez Ukrainę. Szijjarto zapewnił jednak, że rosyjski koncern nie zagroził w ten sposób bezpieczeństwu energetycznemu Węgier, bo gaz dociera także szlakiem południowym Turkish Stream.

Węgry prowadzą prorosyjską politykę zagraniczną i energetyczną pomimo obecności w Unii Europejskiej oraz NATO. Mimo to także odczuwają kryzys energetyczny podsycany przez Rosję.

Kommiersant/Wojciech Jakóbik

Reanimacja atomu w Niemczech jest możliwa, ale na razie wolą węgiel

Niemiecki Handelsblatt przyznaje, że przedłużenie pracy elektrowni jądrowych w Niemczech jest trudne, ale możliwe. Rząd w Berlinie wciąż nie decyduje się na ten krok i zwiększa zużycie węgla, by nie polegać na gazie z Rosji.

Ostatnie trzy elektrownie jądrowe w Niemczech mają przestać pracować z końcem 2022 roku zgodnie z długoterminowym planem odejścia od atomu w tym kraju. Jednakże atak Rosji na Ukrainę oraz ograniczenie podaży gazu przez Gazprom zagrażające gospodarce niemieckiej kazał zrewidować politykę energetyczną Niemiec. Do tej pory postanowili dłużej korzystać z węgla i porzucić gaz z Rosji do 2024 roku. Nie chcą jednak wrócić do atomu.

Handelsblatt przekonuje, że jest możliwe wydłużenie pracy z użyciem prętów paliwowych do pierwszego kwartału 2023 roku w celu zapewnienia dodatkowej mocy w systemie elektroenergetycznym. Alternatywa to wykorzystanie węgla z rezerwy. Niemcy zapewniły sobie taką możliwość.

Paliwo jądrowe do atomu w Niemczech nie musi pochodzić z Rosji. Handelsblatt przypomina, że Niemcy zwróciły się z pytaniem o dostępność takiego paliwa do amerykańskiego Westinghouse tuż po ataku Rosji na Ukrainę. Amerykanie mieli zapewnić, że są w stanie zapewnić paliwo do końca roku.

Przedłużenie pracy reaktorów niemieckich wymagałoby zmiany ustawy o energetyce jądrowej. Wymagałoby także utrzymania kadr potrzebnych do pracy 4,3 GW mocy atomu pozostałego w Niemczech.

Argumenty za atomem przytoczone przez Handelsblatt zostały przedstawione przez Stowarzyszenie Technologii Jądrowych Niemiec (KernD). Rząd niemiecki jest podzielony w tej sprawie. Liberałowie z FDP chcą utrzymania reaktorów, ale SPD i Zieloni są przeciwko.

Niemcy otworzą ponownie część zamkniętych elektrowni węglowych w odpowiedzi na ograniczenie dostaw gazu z Rosji i obawy o jego niedobory zimą. Niemcy mają 31,4 GW energetyki węglowej i 27,9 GW gazowej. Nowe prawo zakłada tymczasowe wznowienie pracy do 10 GW energetyki opalanej węglem na dwa lata. Moc energetyki jądrowej przeznaczonej do wyłączenia z końcem tego roku to 4 GW, ale Niemcy uznały, że nie warto ich utrzymywać przy życiu ze względów ekonomicznych i bezpieczeństwa.

Handelsblatt/Wojciech Jakóbik

Gazprom triumfuje, ale traci Europę i nie ma alternatywy | Powrót węgla w Europie przez Gazprom

Gazprom triumfuje, ale traci Europę i nie ma alternatywy | Powrót węgla w Europie przez Gazprom

:Rosjanie przekonują, ze tylko sześć firm europejskich odmówiło płatności w rublach nieprzewidzianej w umowie, ale narzuconej dekretem prezydenta Władimira Putina, a dostawy przez Nord Stream 1 spadają. Mimo to Gazprom może stracić rynek europejski nie mając dotąd alternatywy, o czym pisze Kommiersant.

:Komisja Europejska przekonuje, że państwa członkowskie Unii powinny wykorzystać kryzys energetyczny do przyspieszenia transformacji energetycznej zamiast wracać do węgla. Jednakże trend jest odwrotny i widoczny w całej Europie Zachodniej.

Gazprom triumfuje, ale traci Europę i nie ma alternatywy

Rosjanie przekonują, ze tylko sześć firm europejskich odmówiło płatności w rublach nieprzewidzianej w umowie, ale narzuconej dekretem prezydenta Władimira Putina, a dostawy przez Nord Stream 1 spadają. Mimo to Gazprom może stracić rynek europejski nie mając dotąd alternatywy, o czym pisze Kommiersant.

Ta rosyjska gazeta przypomina, że kryzys naftowy z lat 70. XX wieku także zaczął się od rekordowo wysokich cen węglowodorów wywołanych napięciem między Zachodem i Bliskim Wschodem, ale potem przyniósł kilkanaście lat rekordowo niskich cen. Najbardziej zależny wydaje się być Gazprom.

– O ile jest techniczna możliwość przekierowania ropy do Azji to Gazprom jest przywiązany do Europy gazociągami budowanymi od dekad. Sprzedaż gazu do Europy stanowiła w 2021 roku połowę przychodów Grupy Gazprom, więc czym ją zastąpić? – pyta autor Kommiersanta. Informuje o spowolnieniu rozmów o nowym kontrakcie gazowym w Chinach. Jego zdaniem optymizm prezesów sektora węglowodór w Rosji widoczny na Międzynarodowym Forum Ekonomicznym w Petersburgu (SPIEF) wynika z rekordowych cen gazu i ropy. – Jeśli jednak sektor energetyczno-paliwowy Rosji zamierza wznowić relacje z Europą w określonej przyszłości, nie jest jasne na czym bazuje tę nadzieję, a przynajmniej nikt na forum tego nie powiedział – podsumowuje.

Gazociąg Siła Syberii pozwala na dostawy do 38 mld m sześc. rocznie ze złóż wschodniosyberyjskich, które nie są przeznaczone na rynek europejski, ale dostarczył 16,5 mld m sześc. w 2021 roku. Tymczasem dostawy do Europy sięgnęły 150 mld m sześc. Projekt Siła Syberii 2 łączący złoża zachodniosyberyjskie na Półwyspie Jamalskim jest na etapie memorandum o porozumieniu.

Europa odczuwa zależność od gazu z Rosji poprzez rekordowo wysokie ceny, które wzrosły dodatkowo po zatrzymaniu dostaw do krajów, które nie uległy ultimatum rublowemu, jak Polska, a także po ograniczeniu przesyłu przez gazociąg Nord Stream 1. Jednakże unijny plan REPowerEU zakłada, że Europa porzuci gaz rosyjski najpóźniej w 2027 roku. – To nasz gaz i nasze zasady. Nie będziemy grać według zasad, których nie ustaliliśmy – mówił prezes Gazpromu Aleksiej Miller na SPIEF. To oznacza, że rynek zbytu Rosjan będzie się dalej kurczył.

Kommiersant/Wojciech Jakóbik

Powrót węgla w Europie przez Gazprom

Komisja Europejska przekonuje, że państwa członkowskie Unii powinny wykorzystać kryzys energetyczny do przyspieszenia transformacji energetycznej zamiast wracać do węgla. Jednakże trend jest odwrotny i widoczny w całej Europie Zachodniej.

– Musimy zapewnić, że wykorzystamy kryzys by iść naprzód i nie zawracać ku paliwom kopalnym – mówiła przewodnicząca Komisji Ursula von der Leyen w rozmowie z Financial Times. Zaleciła masowe inwestycje w Odnawialne Źródła Energii. Rosyjski Kommiersant przypomina, że ministerstwo spraw zagranicznych RP zaapelowało, aby w siódmym pakiecie sankcji unijnych znalazły się ograniczenia uderzające w dostawy gazu z Rosji.

Państwa unijne dotknięte ograniczeniem dostaw gazu oraz jego rekordową ceną na giełdach z winy Gazpromu szukają alternatywy. Najczęściej jest nią węgiel. Austria, Holandia, Niemcy i Włochy dają zielone światło węglowi, by zgromadzić zapasy gazu na zimę, które muszą sięgnąć 90 procent dostępnej pojemności w zgodzie z regulacjami unijnymi przyjętymi w odpowiedzi na atak Rosji na Ukrainę.

Austriacy zgodzili się, by firma Verbund zamieniła elektrownie gazowe w węglowe w razie kryzysu dostaw energii spowodowanego ograniczeniem dostaw gazu przez Nord Stream 1. Holandia zniosła limit wykorzystania węgla w elektrowniach.

Również Polska reaguje na kryzys energetyczny podsycany przez Gazprom bardziej przychylnym stanowiskiem wobec węgla. – To najlepszy magazyn energii – powtarza wiceminister aktywów państwowych Piotr Pyzik. Jednakże resort klimatu przypomina o konieczności dalszych inwestycji w Odnawialne Źródła Energii, które docelowo mają zmniejszyć zapotrzebowanie na paliwa kopalne stabilizowane przez energetykę jądrową.

Kommiersant/Financial Times/Reuters/Wojciech Jakóbik

Wiatraki mogą zakłócać pracę radarów. Finlandia odradza ich budowę przy granicy z Rosją | Groźba niedoboru gazu skłania Niemcy do węgla, ale nie do atomu

Wiatraki mogą zakłócać pracę radarów. Finlandia odradza ich budowę przy granicy z Rosją | Groźba niedoboru gazu skłania Niemcy do węgla, ale nie do atomu

:Armia fińska odradza budowę farm wiatrowych w pobliżu granicy z Rosją bo mogą zakłócić pracę radarów potrzebnych do obrony kraju.

:Niemcy otworzą ponownie część zamkniętych elektrowni węglowych w odpowiedzi na ograniczenie dostaw gazu z Rosji i obawy o jego niedobory zimą.

Wiatraki mogą zakłócać pracę radarów. Finlandia odradza ich budowę przy granicy z Rosją

Armia fińska odradza budowę farm wiatrowych w pobliżu granicy z Rosją bo mogą zakłócić pracę radarów potrzebnych do obrony kraju. Chodzi o turbiny wyższe niż 50 m. Muszą stawać co najmniej 40 km od radarów bo inaczej będą utrudniać wykrywanie zagrożenia.

EurActiv.com donosi, że większość nowych pozwoleń na farmy wiatrowe w Finlandii w tym roku została zablokowana właśnie ze względów bezpieczeństwa, tworząc nierównowagę między zachodem i wschodem kraju i skłaniając wschodnie samorządy do apeli o rekompensaty.

Finlandia czerpie około 10 procent energii z farm wiatrowych, których jest tam około tysiąca. Cel to udział 27 procent w 2025 roku.

Polska również ocenia aplikacje o budowę farm wiatrowych (póki co morskich) z punktu widzenia bezpieczeństwa. Obiekty lądowe są zablokowane przez ustawę odległościową, która jednak ma ulec liberalizacji dzięki przełomowi w rządzie z początku czerwca.

EurActiv.com/Wojciech Jakóbik

Groźba niedoboru gazu skłania Niemcy do węgla, ale nie do atomu

Niemcy otworzą ponownie część zamkniętych elektrowni węglowych w odpowiedzi na ograniczenie dostaw gazu z Rosji i obawy o jego niedobory zimą.

Niemcy mają 31,4 GW energetyki węglowej i 27,9 GW gazowej. Nowe prawo zakłada tymczasowe wznowienie pracy do 10 GW energetyki opalanej węglem na dwa lata. Moc energetyki jądrowej przeznaczonej do wyłączenia z końcem tego roku to 4 GW, ale Niemcy uznały, że nie warto ich utrzymywać przy życiu ze względów ekonomicznych i bezpieczeństwa.

Rząd niemiecki planuje redukcję zużycia gazu o jedną piątą bez konieczności wprowadzenia ograniczeń poboru przy jednoczesnym wzroście importu spoza Rosji dzięki czterem pływającym terminalom LNG, które mają być oddawane do użytku od lutego 2023 roku oraz gazowi z Norwegii. Financial Times szacuje, że zapasy gazu w Niemczech sięgające 90 procent mocy magazynowych pozwolą zapewnić dwa-trzy miesiące z użycia w czasie typowej zimy, ale bez jakichkolwiek dostaw z Rosji.

Niemcy wprowadzą także system aukcji rekompensat dla przemysłu za ograniczenie poboru gazu.

Financial Times/Wojciech Jakóbik

Drugi gazoport w Polsce nie zaszkodzi klimatowi, tylko Putinowi

Ekolodzy krytykują plan pływającego gazoportu w Zatoce Gdańskiej uznając, że nie jest potrzebny do porzucenia gazu z Rosji, ale dlaczego w takim razie Niemcy chcą mieć cztery takie jednostki? Pewne fakty mogły umknąć krytykom – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

FSRU Kłajpeda, Klaipedos Nafta

Niemcy chcą wydzierżawić cztery jednostki do magazynowania i regazyfikacji LNG, czyli FSRU, z pierwszą gotową do pracy jeszcze w lutym 2023 roku. Polacy chcą mieć FSRU w 2025-27 roku w zależności od tempa przystosowania infrastruktury na lądzie, którą Niemcy już posiadają. Ministerstwo klimatu potwierdziło BiznesAlert.pl zainteresowanie mocą tej jednostki w Czechach i na Słowacji. Obiekt może mieć zatem nie 6 a 12 mld m sześc. przepustowości dzięki drugiemu statkowi przy nabrzeżu.

FSRU w Polsce stało się przedmiotem krytyki Pracowni na rzecz Wszystkich Istot, organizacji ekologicznej krytykującej wcześniej wydobycie węgla w Turowie, czy nowy blok węglowy a potem gazowy w Ostrołęce. – Uzasadnieniem budowy ma być pomoc Czechom, Słowacji i Ukrainie, choć odchodzenie od gazu z Rosji to potrzeba najbliższych miesięcy, a nie lat, zanim FSRU powstanie. Nie można pozwolić, aby krótkoterminowe obawy o dostawy energii sprawiły, że Polska i Europa ugrzęzną w długoterminowych, kosztownych umowach i budowie niepotrzebnej infrastruktury do odbioru LNG. Odejście od rosyjskiego gazu jest konieczne i pilne, aby pomóc w zakończeniu wojny w Ukrainie, jednak eksperci wykazali, że można to osiągnąć bez nowych inwestycji w paliwa kopalne. Zamiast marnować lata a potem importować szkodliwe dla klimatu, drogie paliwo z drugiego końca świata, pieniądze te należy inwestować tu i teraz w zmniejszenie zużycia gazu, czyli programy termomodernizacji, pompy ciepła i lokalną infrastrukturę energii odnawialnej – mówi Diana Maciąga, koordynatorka ds. klimatu i energii Stowarzyszenia Pracownia na rzecz Wszystkich Istot i ekspertka Koalicji Klimatycznej.

Należy zatem przypomnieć, że polskie FSRU także ma być wynajmowane i może zostać odprawione, gdy nie będzie potrzebne, na przykład wobec nadzwyczajnego tempa transformacji energetycznej pozwalającej szybciej porzucić gaz. Alternatywa to przestawienie tej infrastruktury na tak zwane gazy odnawialne: wodór i biometan, pozwalające wykorzystywać instalacje gazowe bez emisji gazów cieplarnianych, choć i te bywają już krytykowane za potencjalne wycieki. Warto dodać, że rewizja unijnej regulacji TEN-E zakłada, że projekty gazowe będą mogły liczyć na wsparcie finansowe Unii Europejskiej z Narzędzia Łącząc Europę (Connecting Europe Facility) do końca 2027 roku, jeżeli będą gotowe do przestawienia na zielone gazy. Oznacza to, że FSRU w Zatoce Gdańskiej może ułatwić Polsce oraz innym krajom regionu porzucenie gazu z Rosji do 2027 roku zgodnie z celem unijnego planu REPowerEU, a przy tym uwzględnić troskę o klimat poprzez pozostawienie furtki dla gazów odnawialnych lub odprawienie go, gdy już nie będzie potrzebny. Torpedowanie tego projektu z użyciem argumentów ekologicznych może zaś doprowadzić do przedłużenia zależności od gazu z Rosji, która dba o klimat znacznie mniej niż Unia Europejska, szczególnie ostatnio wyzwalając olbrzymie ilości gazów cieplarnianych przy okazji niszczenia suwerennej Ukrainy.

Gazprom ogranicza dostawy gazu. Ukraina ostrzega, że wysokie ceny mają paraliżować Zachód | Biały Dom chce więcej od rafinerii i upomina się o ich zyski, a sam je sekował

Gazprom ogranicza dostawy gazu. Ukraina ostrzega, że wysokie ceny mają paraliżować Zachód | Biały Dom chce więcej od rafinerii i upomina się o ich zyski, a sam je sekował

Gazprom ogranicza dostawy gazu. Ukraina ostrzega, że wysokie ceny mają paraliżować Zachód

Rosjanie odrzucają oskarżenia o celowe ograniczenie dostaw gazu do Europy i podnoszenie w ten sposób cen. Obarczają winą sankcje za atak Rosji na Ukrainę, a prezydent ukraiński ostrzega Zachód, że wysokie ceny mają być karą za wsparcie Kijowa.

– Nasz produkt, nasze zasady. Nie będziemy podlegać regułom, których sami nie stworzyliśmy – powiedział prezes Gazpromu na Międzynarodowym Forum Ekonomicznym w odpowiedzi na pytania o ograniczenia dostaw gazu z Rosji.

BBC podaje, że prezes Gazpromu Aleksiej Miller uznał, że sankcje uniemożliwiają zwrot sprzętu potrzebnego do usunięcia problemów tłoczni Portowaja z naprawy od niemieckiego Siemensa. Innego zdania jest Robert Habeck, minister gospodarki i klimatu Niemiec, który uznał działania Rosji za decyzję polityczną. Szef regulatora Bundesnetzagetur Klaus Mueller oskarżył Rosjan o próbę destabilizacji i podnoszenia cen gazu. Rząd niemiecki wezwał obywateli do oszczędzania gazu, ale zapewnia, że nie ma póki co ryzyka ograniczenia dostaw.

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełeński cytowany przez Reuters oskarżył Rosję o próbę wstrząśnięcia krajami zachodnimi i ukarania ich wysokimi cenami gazu za wsparcie Ukraińców zaatakowanych przez Rosjan. Cena gazu wzrosła w tym miesiącu o 25 procent, a w kilka godzin po informacjach o ograniczeniu dostaw z Rosji do Niemiec, Francji i Włoch, których reprezentanci odwiedzili 16 czerwca Kijów, podrożała z 80 do 120 euro za MWh na giełdzie TTF w Holandii.

BBC/Reuters/Wojciech Jakóbik

Biały Dom chce więcej od rafinerii i upomina się o ich zyski, a sam je sekował

Prezydent USA Joe Biden wezwał spółki naftowe do większej podaży paliw na rynku ze względu na dodatkowe zyski z rekordowych cen ropy. Jednakże to polityka Białego Domu sugerowała zmierzch ropy i przemysłu rafineryjnego.

Według informacji Reutersa, Biden adresował list do Marathon Petroleum, Valero Energy, Exxon Mobil , Chevrona, Phillipsa 66, BP i Shella w sprawie rekordowych cen paliw w USA. – W czasie wojny marże rafineryjne są znacznie powyżej normy i przenoszą koszty bezpośrednio na rodziny amerykańskie. Jest to nie do zaakceptowania – napisał prezydent USA. Jego zdaniem ceny przerobu paliw rosną szybciej niż ropy, a brak działań branży utrudnia próby ograniczenia wpływu ataku Rosji na Ukrainę na rynek paliw w Stanach.

Rzecznik Białego Domu Karine Jean-Pierre uznała, ze zwiększenie podaży i obniżka obciążeń klientów to „obowiązek patriotyczny”. – Wzywamy ich do wykonania odpowiednich działań, do pokazania patriotyzmu – powiedziała dziennikarzom.

Rafinerie amerykańskie zmniejszyły przerób po kryzysie cen ropy wywołanym przez pandemię koronawirusa w 2020 roku, kiedy spadł on z 19 mln baryłek dziennie w kwietniu 2020 roku do 17,9 mlnb baryłek dziennie w marcu 2022 roku. Rafinerie odpierają zarzuty Bidena i przekonują, że wykorzystują 94 procent mocy. Niektórzy producenci deklarują gotowość do współpracy z Białym Domem. Warto przypomnieć, że administracja Joe Bidena promowała politykę klimatyczną zakładającą odchodzenie od wydobycia i przerobu ropy naftowej na rzecz transformacji energetycznej, wprowadzając kolejne regulacje ograniczające tę branżę.

Reuters/Wojciech Jakóbik

Rozwód z ropą rosyjską będzie bolał mniej, jeśli Polska i Niemcy nauczą się współpracować

Polska i Niemcy szykują się do porzucenia ropy z Rosji z końcem roku. Bezpieczeństwo dostaw prawdopodobnie zostanie utrzymane, ale ceny paliw będą zależały od wielu czynników, więc te kraje potrzebują siebie nawzajem – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Tankowiec w naftoporcie. Fot. Naftoport.pl

Tankowiec w naftoporcie. Fot. Naftoport.pl

Wąskie gardła będą podnosić cenę

Polski naftoport posiada przepustowość 36 mln ton ropy rocznie. Polska potrzebuje około 25 mln ton rocznie, więc teoretycznie naftoport pozwala w całości realizować zapotrzebowanie w tym kraju, a nadwyżki słać do rafinerii wschodnioniemieckich, bo Niemcy także chcą porzucić ropę z Rosji do końca roku. Do portu w Gdańsku wpływały już duże tankowce o pojemności 100 tysięcy ton dając nadzieję, na maksymalne wykorzystanie tego szlaku do dostaw spoza Rosji. Ograniczenie to płytkość cieśnin duńskich nie pozwalająca słać tamtędy jeszcze większych tankowców. Alternatywa to dostawy przez port w Rostocku, który ma służyć także dostawom nierosyjskim do Niemiec, a potem transport kolejowy do Polski. Warto jednak zaznaczyć, że na dostępność przepustowości w Rostocku czy Gdańsku a potem na szlakach kolejowych w Polsce oraz Niemczech będzie także wpływać dywersyfikacja dostaw węgla, a także dostawy paliw na Ukrainę. Po zbombardowaniu Rafinerii Kremeńczuk ten kraj nie jest w stanie sam wytwarzać paliwa. Ma do dyspozycji obiekty w Drohobyczu i Nadwirnej, które teoretycznie mogłyby przerabiać ropę z Zachodu. Z tego punktu widzenia w przyszłości jest przestrzeń do powrotu do projektu ropociągu Odessa-Brody-Gdańsk, bo rynek ukraiński w razie stabilizacji będzie atrakcyjnym kierunkiem ekspansji polskich sprzedawców ropy i paliw, zakładając, że Kijów podobnie jak Berlin i Warszawa będzie chciał porzucić dostawy z Rosji. Póki co jednak pozostają dostawy na potrzeby wojenne realizowane przez terytorium polskie, które będą zmniejszać przepustowość infrastruktury dostępnej na potrzeby dostaw nierosyjskich do Polski. Wąskie gardła infrastruktury będą podnosić cenę ropy oraz paliw, co widać szczególnie po bardziej intensywnym wzroście ceny benzyny niezależnie od umiarkowanego wzrostu cen baryłki na giełdzie. Koszty logistyczne wzrosły do tego stopnia, że benzyna dostarczana koleją i szosami drożeje szybciej niż ropa w dużej mierze wciąż dostarczana Ropociągiem Przyjaźń. To oznacza konieczność stworzenia systemu koordynacji logistyki dostaw ropy oraz paliw do krajów Unii Europejskiej oraz na Ukrainę przed zimą, kiedy zapotrzebowanie na nie dodatkowo wzrośnie. Paliwa prawdopodobnie nie zabraknie, ale skala wzrostu jego ceny będzie zależała od tego, czy Europejczykom uda się je efektywnie rozprowadzić. Polityka socjalna ograniczająca wpływ kryzysu energetycznego na nastroje społeczne oraz poparcie społeczeństwa oporu Ukrainy w obliczu dalszej agresji rosyjskiej powinna być kontynuowana do czasu zakończenia szoku wywołanego koniecznością nagłego przestawienia infrastruktury na dostawy spoza Rosji, który może potrwać całą zimę.

Niemcy zależą od Polski, ale i na odwrót

W tym kontekście trwa dyskusja o rozbudowie Ropociągu Pomorskiego łączącego naftoport z Rafinerią Płocką. PKN Orlen zastrzega, że nie jest pewien zapotrzebowania na dodatkową ropę. W PKN Orlen zastanawiamy się nad paliwami syntetycznymi, wychwytywaniem CO2 i zatłaczaniem go do kawern na Bałtyku. Jeśli będziemy produkować węglowodory na naszych rafineriach, o tyle spadnie zapotrzebowanie na import ropy – powiedział Józef Węgrecki, członek zarządu PKN Orlen podczas konferencji Nafta i Gaz. Jednakże Ropociąg Pomorski może być potrzebny do dostarczania nierosyjskiej ropy nie tylko na rynek polski, ale do Niemiec czy na Ukrainę. – W trzecim i czwartym kwartale 2022 będzie pozwolenie na budowę drugiej nitki Ropociągu Pomorskiego, która mogłaby też zaopatrywać rynek niemiecki – mówił Paweł Wysocki, wiceprezes PERN, na tej samej konferencji. Przypomniał, że już teraz przez Polskę płynie ropa do Rafinerii Schwedt, która może zostać znacjonalizowana przez rząd niemiecki, który mimo to nie może znaleźć chętnych na akwizycję. – W Europie Zachodniej do kupienia jest nawet kilkanaście rafinerii i specjalnie nie ma na nie chętnych. W tym momencie przejęcie Rafinerii Schwedt nie jawi się perspektywicznie – ocenił Karol Wolff z PKN Orlen na tej samej konferencji. Tymczasem PERN czeka na sygnał z rynku, że jest zainteresowany rozbudową Ropociągu Pomorskiego. Wiceprezes Rafał Miland został zapytany przez BiznesAlert.pl o to, jaki to miałby być sygnał, bo w rynku gazu są nim kontrakty na przepustowość, jak rezerwacja mocy Baltic Pipe przez PGNiG. Zdaniem Milanda deklaracja Orlenu lub innego kupca o zainteresowaniu dodatkową mocą byłaby wystarczającym uzasadnieniem do budowy. Warto przypomnieć, że Orlen zarezerwował pierwszą nitkę Ropociągu Pomorskiego, ale zainteresowanych może być więcej, w tym firmy spoza Polski dostarczające paliwo do zachodniej części tego kraju.

Polska i Niemcy są skazane na współpracę

Jeżeli dostawy ropy przez Polskę do Niemiec nie zastąpią w całości importu z Rosji, praca rafinerii wschodnioniemieckich Leuna i Schwedt będzie musiała zwolnić, co oznacza mniejszy przerób ropy i spadek zaopatrzenia Polski Zachodniej w paliwa. Orlen będzie musiał wówczas wypełnić tę pustkę, co rodzi pokusę wypchnięcia zagranicznej konkurencji, ale jeśli wąskie gardła infrastrukturalne to utrudnią, cena na stacjach wzrośnie dodatkowo.  Oznacza to, że długoterminowo warto zwiększać drożność infrastruktury przesyłowej nawet jeżeli w przyszłości znaczenie ropy oraz paliw konwencjonalnych będzie spadać, szczególnie w Europie Zachodniej. Spadek zapotrzebowania na paliwa powinien być wspierany przez rozwój komunikacji zbiorowej oraz inne rozwiązania znane z Niemiec jak tańsze bilety, ale nie przyniesie natychmiastowych efektów, szczególnie poza największymi aglomeracjami w Polsce. Polacy i Niemcy są zatem skazani na współpracę, jeżeli chcą jak najmniej boleśnie porzucić ropę z Rosji.

– Trzeba sobie uświadomić, że jest czas wojny. To będzie kosztowało. Nagła zmiana dostawców zwykle powoduje, że ci nowi chcą zdyskontować tę potrzebę. Można się spodziewać, że to będzie kosztowało więcej. To kwestia zrozumienia sytuacji geopolitycznej, w jakiej się znajdujemy. Trudno przewidzieć jak to się dalej potoczy. Dyskusje toczą się na arenie unijnej. Sankcje na ropę rosyjską będą dotkliwe, jeżeli zostaną wspólnie wprowadzone i oby tak się stało – mówił pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Piotr Naimski.

Windfall tax, czyli jak zostać Robin Hoodem kryzysu energetycznego?

Były premier Donald Tusk starł się z prezesem PKN Orlen o ceny benzyny obiecując, że ma sposób na obniżkę ceny z obecnych blisko 8 do 5 zł za litr. Jedno z rozważanych rozwiązań to tak zwany windfall tax, którego nie chce wprowadzić Polska – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

PKN Orlen, stacje Benzina na Słowacji. Fot. PKN Orlen

PKN Orlen, stacje Benzina na Słowacji. Fot. PKN Orlen

Skąd wziąć pieniądze na walkę z kryzysem?

Premier Donald Tusk zaproponował zamiast windfall tax obniżenie marży Orlenu i Lotosu w celu uzyskania benzyny po 5,19 zł za litr. Orlen odparował, że byłoby to naruszenie zasad konkurencji na rynku. Warto odnieść te tezy do innej, ważniejszej debaty europejskiej o tak zwanym windfall tax, czyli podatku od niespodziewanych przychodów.

Komisja Europejska zapisała w programie REPowerEU mającym doprowadzić do uniezależnienia Europy od surowców rosyjskich rozwiązania na rzecz uśmierzenia kryzysu cen paliw na stacjach. Z jednej stronu dopuściła pomoc publiczną z limitem cen włącznie oraz możliwość opodatkowania dodatkowych przychodów spółek paliwowych. Międzynarodowa Agencja Energii przekonuje, że jest to sposób na zgromadzenie nawet 220 mld euro do końca 2022 roku, które mogłyby posłużyć do walki z kryzysem energetycznym.

Podatek od niespodziewanych przychodów, czyli tak zwany windfall tax, jest stosowany wobec podmiotów o uprzywilejowanej pozycji na rynku. Zwolennicy tego rozwiązania w Polsce przekonują, że PKN Orlen i Grupa Lotos są uprzywilejowane, dzierżąc większość rynku paliw i mogą z tego tytułu odcinać kupony w dobie wysokich cen surowców. W Polsce znajduje się prawie 8000 stacji paliw. Orlen posiada 1,8 tysiąca a Lotos ponad 500. Fuzja Orlenu i Lotosu ma sprawić w ramach środków zaradczych zarządzonych przez Komisję Europejską, że węgierski MOL zyska ponad 400 stacji Lotosu, a zatem w dyspozycji połączonego koncernu będzie około 2200, czyli jedna czwarta stacji w Polsce. Dla części uczestników debaty o windfall tax w Polsce jest to wystarczający argument za objęciem nim państwowych spółek paliwowych. Innego zdania jest resort klimatu. –  Windfall tax nie wydaje się w Polsce niezbędny. Nie działają u nas podmioty prywatne niemające bezpieczeństwa energetycznego w statuach, które należy opodatkować, aby dywidenda nie uciekała za granicę. U nas działają spółki państwowe – mówiła minister klimatu i środowiska Anna Moskwa w wywiadzie BiznesAlert.pl.

Innego zdania jest minister finansów Magdalena Rzeczkowska, ale ma na myśli kraje inne niż Polska. – Przekładając logikę opodatkowywania nadmiarowych zysków koncernów energetycznych na potrzeby sfinansowania działań osłonowych w poszczególnych krajach na arenę międzynarodową, można pokusić się o stwierdzenie, że w obliczu napaści Rosji na Ukrainę, kraje czerpiące wysokie dochody ze sprzedaży gazu czy ropy naftowej w ramach szeroko pojętej solidarności międzynarodowej z wyniszczaną Ukrainą, mogłyby część środków z nadmiarowych zysków przekazać na wsparcie i odbudowę gospodarki naszego wschodniego sąsiada – powiedziała Polskiej Agencji Prasowej.

Rafinerie w całej Europie zarabiają na drożyźnie

Należy przyznać, że sektor rafineryjny w całej Europie korzysta na wysokich cenach surowców. The Economist oblicza, że typowa marża rafineryjna na Zachodzie sięga 5-10 dolarów za baryłkę. Presja polityki klimatycznej sprawiła, że rafinerie znalazły się na cenzurowanym i są postrzegane jako potencjalne aktywa osierocone. Dlatego Orlen deklaruje brak zainteresowania wejściem do akcjonariatu Rafinerii Schwedt oferowanej przez Niemców po przejęciu jej większościowych udziałów od rosyjskiego Rosnieftu w związku z atakiem Rosji na Ukrainę. Nie ma też wielu chętnych na to aktywo. Ostracyzm wobec rafinerii sprawił, że moce przerobowe takich zakładów poza Bliskim Wschodem i Chinami spadły według Wood Mackenzie o trzy mln baryłek dziennie. Tymczasem inwazja Rosji oraz brak chęci potęg porozumienia naftowego OPEC+ do radykalnego zwiększenia podaży ropy pomimo kryzysu podnoszą cenę surowców, a embargo unijne na ropę rosyjską dostarczaną morzem zwiększa presję na przerób surowca z innych kierunków. Dlatego rafinerie podnoszą marże, które mogłyby się stać potencjalnie celem windfall tax, ale wówczas miałyby mniej środków na zmiany potrzebne do unormowania łańcucha dostaw na stacje benzynowe. To ta operacja powoduje, że firmy paliwowe podnoszą tak zwaną modelową marżę rafineryjną. Wynika ona z prognozy różnicy między ceną ropa a paliwa, które trafia na stację po jej przerobie. Konieczność zastępowania ropy Urals z Rosji dostawami nierosyjskimi, w przypadku Polski głównie saudyjskimi, podnosi koszty, a firmy odbijają je sobie w marżach. Warto jednak odwołać się do tłumaczenia Orlenu, że wyniki finansowe z pierwszego kwartału 2022 roku przywoływane przez PKN Orlen pokazują wzrost marży modelowej o 30 procent w czasie, gdy hiszpański Repsol podniósł je o 54 procent, austriackie OMV o 56 procent a Total o 177 procent. Orlen broni się, że pomimo wzrostu marży odnotował niższe zyski w pierwszym kwartale 2022 roku niż w ostatnim 2021 roku. Tłumaczy, że wyższa marża przekłada się na ceny paliw niższe niż przykładowo w Czechach. U nas litr benzyny kosztował w maju średnio 7,55 zł za litr a Czesi w przeliczeniu na złotówki musieli w tym samym czasie zapłacić średnio 8,64 zł za litr. Warto zaznaczyć, że Czechy nie mają bezpośredniego dostępu do morza i naftoportu w przeciwieństwie do Polaków posiadających taki obiekt w Gdańsku. Z kolei Polacy mają dodatkowy wzrost popytu na benzynę wynikający z obecności uchodźców wojennych oraz współpracy gospodarczej z Ukrainą.

Niektóre kraje decydują się na podatek od niespodziewanych przychodów, a wśród nich są Ciekawy przykład wprowadzenia windfall tax to Węgry, uderzając między innymi w państwowy MOL wspomniany wyżej. Budapeszt przedstawił rozwiązanie będące jaskrawym przykładem wykorzystania furtki pomocy publicznej otwartej przez Komisję Europejską w planie REPowerEU. Windfall tax obejmujący sektory paliwowy, ubezpieczeniowy, reklamowy, lotniczy i telekomunikacyjny ma obowiązywać w latach 2022-23 i zasilić dwa fundusze pozwalające pokrywać limity cen energii dla gospodarstw domowych oraz cen paliw na stacjach zapewniając po 300 mld forintów rocznie, z tego 60 mld forintów od firm paliwowych, czyli prawie 70 mln zł. To rozwiązanie sprawiło, że Węgrzy mają dzisiaj najtańsze paliwo w Europie i jako jedyne zanotowały od lutego spadek, a nie wzrost cen na stacjach. Nie jest to jednak rozwiązanie idealne. Skutek uboczny tego rozwiązania to fakt, że niektóre firmy postanowiły przerzucić te koszty na klientów. Ryanair na Węgrzech pobiera dodatkowe opłaty za rezerwację z tytułu windfall tax. Ponadto, podatek nie jest w stanie pokryć deficytu sięgającego według agencji państwowej MTI do 2879 mld forintów w maju, a wynikającego częściowo z kosztów limitu cenowego szacowanych na 1,77-2,53 mld euro (708-1012 mld forintów). Koszty windfall tax nałożonego na koncerny paliwowe byłoby trudniej przerzucić na klienta w razie wprowadzenia ceny gwarantowanej paliwa.

Polska woli tarczę antyinflacyjną

Podsumowując, przemysł rafineryjny w całej Europie zarabia na wyższych marżach, które jednak nie przekładają się bezpośrednio na wyniki spółek znajdujące się także pod wpływem innych czynników, jak kurs na porzucenie paliw kopalnych wymagający istotnych inwestycji. Teoretycznie można byłoby wprowadzić windfall tax w Polsce, podobnie jak na Węgrzech czy w Wielkiej Brytanii i finansować z tego źródła walkę z kryzysem energetycznym, na przykład poprzez wprowadzenie ceny maksymalnej paliwa. Póki co jednak zanosi się na przedłużenie funkcjonowania tarczy antyinflacyjnej, która doprowadziła do obniżki VAT i akcyzy na paliwa, bez których cena benzyny na stacjach mogłaby być jeszcze wyższa.

Gaz Izraela dotrze do Europy przez Egipt by uniezależnić ją od Rosji | Ukraina chce wykorzystać program lend-lease USA do dostaw LNG przez Polskę

Gaz Izraela dotrze do Europy przez Egipt by uniezależnić ją od Rosji | Ukraina chce wykorzystać program lend-lease USA do dostaw LNG przez Polskę

:Unia Europejska zawrze porozumienie z Izraelem oraz Egiptem w sprawie dostaw gazu pozwalającego zmniejszyć zależność od Rosji. Planuje także dwa megaprojekty energetyczne.

:Wieści o problemach technicznych gazociągu Nord Stream 1 z Rosji oraz gazoportu Freeport LNG w USA nałożyły się na siebie i podniosły cenę gazu na giełdzie holenderskiej TTF o 10 euro za megawatogodzinę.

:Przedstawiciele Ukrainy poprosili USA, aby środki przekazane im w ramach amerykańskiego lend-lease mogły posłużyć także do zakupów LNG.

Gaz Izraela dotrze do Europy przez Egipt by uniezależnić ją od Rosji

Unia Europejska zawrze porozumienie z Izraelem oraz Egiptem w sprawie dostaw gazu pozwalającego zmniejszyć zależność od Rosji. Planuje także dwa megaprojekty energetyczne.

– Jestem wdzięczna Izraelowi za to, że zamierza zwiększyć dostawy do Unii Europejskiej przez Egipt. Jutro (15 czerwca) podejmiemy ważny krok podpisując porozumienie trójstronne Unii, Izraela i Egiptu. Połączymy też siły, by chronić świat przed kryzysem żywnościowym – zadeklarowała przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen po wizycie w Tel-Awiwie.

– Gaz zostanie dostarczony z Izraela gazociągiem, który – miejmy nadzieję – kiedyś będzie gotów do dostaw wodoru, do Egiptu, tam zostanie skroplony i w formie LNG dostarczony do Europy. To bardzo ważny projekt, ale wiemy, że z czasem powinniśmy razem rozwijać infrastrukturę do wykorzystania energetyki odnawialnej.

– Kreml wykorzystał naszą zależność od paliw kopalnych z Rosji by nas szantażować – powiedziała von der Leyen. – Od początku wojny Rosja celowo zatrzymała dostawy gazu do Polski, Bułgarii i Finlandii, a także firm holenderskich i duńskich, ze względu na nasze wsparcie Ukrainy – powiedziała.

Premier Izraela Naftali Bennett pochwalił kraje europejskie za to, że potępiły Iran za niechęć do przekazania nowych informacji o jego cywilnym programie jądrowym. Wezwał także Liban do wykorzystania gazu do współpracy z Europą i porzucenia sporów z jego krajem, które wybuchły po tym jak statek firmy Energean zaczął sięgać po gaz złoża Karisz znajdującego się według Libanu na wodach spornych między tymi krajami. – Europa potrzebuje surowców szybko, a Izrael posiada gaz ziemny w swej strefie ekonomicznej na morzu – przyznał premier tego kraju.

Komisja Europejska liczy także na realizację projektu gazociągu EastMed łączącego Cypr i Izrael posiadającymi złoża gazu Afrodyta oraz Tamar z Grecją a także połączenia elektroenergetycznego EuroAsia pozwalającego w przyszłości importować energię ze źródeł odnawialnych tych państw.

Egipt posiada dwa terminale pływające LNG, czyli FSRU w Idku oraz Damiettcie. Eksport LNG z Egiptu ma sięgnąć 7,5 mln ton rocznie. Ładunki egipskie dotarły już między innymi do Chorwacji i Holandii. Infrastruktura egipska zasilona gazem z izraelskich złóż Morza Śródziemnego zapewni Europie dostawy spoza Rosji i pomoże zrealizować cel planu REPowerEU przedstawionego przez Komisję, który zakłada porzucenie dostaw rosyjskich najpóźniej do 2027 roku.

Komisja Europejska/The Jerusalem Post/Financial Times/Wojciech Jakóbik

Incydenty w USA i Rosji windują ceny gazu w Europie, ale PGNiG ma coś na pocieszenie

Wieści o problemach technicznych gazociągu Nord Stream 1 z Rosji oraz gazoportu Freeport LNG w USA nałożyły się na siebie i podniosły cenę gazu na giełdzie holenderskiej TTF o 10 euro za megawatogodzinę.

BiznesAlert.pl informował, że Nord Stream 1 obniża dostawy gazu do Europy o 40 procent przed planowaną przerwą techniczną w lipcu obniżając dodatkowo podaż zaniżaną przez Gazprom od jesieni 2021 roku. Rosjanie tłumaczą, że problemy Nord Stream 1 biorą się z sankcji zachodnich, które opóźniły zwrot kluczowego elementu infrastruktury z serwisu w niemieckim Siemens Energy przez sankcje kanadyjskie.

Informowaliśmy także o zagadkowym incydencie przy terminalu Freeport LNG z początku czerwca, którego szkody mają być usuwane nawet 90 dni. Co ciekawe, ceny gazu w USA spadły o ponad 15 procent do około 7,20 dolarów za mmbtu w odpowiedzi na problemy Freeport LNG, bo zapowiadają większą podaż na rynku amerykańskim paliwa, które nie będzie mogło dotrzeć do Europy. To pocieszająca wieść dla Polaków, którzy mają umowę PGNiG-Cheniere na dostawy LNG od 2018 do 2042 roku indeksowaną do Henry Hub, który notuje ceny niższe niż giełdy europejskie. Umowa opiewa na dostawy 0,52 ton LNG w latach 2019-2022 oraz 29 mln ton w latach 2023-42, czyli około 0,7 mld m sześc. do 2022 roku oraz 1,95 mld m sześc. rocznie do końca umowy.

Polacy informowali po podpisaniu umowy, że cena może być niższa o 20-30 procent od tej z kontraktu z rosyjskim Gazpromem, który obecnie nie jest realizowany. Różnica może być obecnie jeszcze większa przez kryzys energetyczny w Europie podsycany przez Rosjan.

Financial Times/Wojciech Jakóbik

Ukraina chce wykorzystać program lend-lease USA do dostaw LNG przez Polskę

Przedstawiciele Ukrainy poprosili USA, aby środki przekazane im w ramach amerykańskiego lend-lease mogły posłużyć także do zakupów LNG.

Ukraińcy muszą zebrać gaz w magazynach przed zimą jak cała Europa. Sprowadzają go w całości z Unii Europejskiej, ale chcieliby odebrać do 6 mld m sześc. w formie skroplonej z USA. Potrzebuje do tego importu przez terminale LNG w Europie, w tym w Polsce oraz na Litwie. Amerykanie mieli być zaskoczeni tą propozycją, ale przyjąć ją dobrze.

Program lend-lease zatwierdzony przez prezydenta Joe Bidena dziewiątego maja zakłada, że USA przekażą Ukrainie 40 mld dolarów pomocy militarnej oraz humanitarnej, z tego 23 mld na cele wojskowe. Zielone światło na rzecz wykorzystania części tych środków do umożliwienia dostaw LNG na Ukrainę to szansa na udrożnienie infrastruktury przesyłowej oraz opłacenie kontraktów, które mogłyby być realizowane także przez Polskę. Ukraińcy sugerowali w przeszłości, że mogliby tamtędy sprowadzać właśnie 6 mld m sześc. rocznie. Polacy deklarowali gotowość do modyfikacji planów rozbudowy infrastruktury LNG, w tym FSRU w Zatoce Gdańskiej, w odniesieniu do zapotrzebowania w Czechach i na Słowacji, ale także na Ukrainie. Mówiła o tym minister klimatu Anna Moskwa w rozmowie z BiznesAlert.pl.

Kommiersant/Natural Gas Intelligene/Wojciech Jakóbik

Niemcy mogą dać 10 mld dolarów pożyczki na zakupy gazu spoza Rosji

Bloomberg podaje, że filia Gazpromu w Niemczech przejęta przez rząd federalny po ataku Rosji na Ukrainie może otrzymać około 10 mld dolarów pożyczki rządowej na zakupy gazu nierosyjskiego.

Gazprom Germania pod zarządem komisarycznym regulatora Bundesnetzagentur został odcięty od gazu rosyjskiego po wpisaniu go na listę sankcji rosyjskich w odpowiedzi na przejęcie go przez rząd niemiecki z powodów bezpieczeństwa. Gazprom Germania nie zapełnił magazynów gazu przed zeszłym sezonem grzewczym, więc Niemcy chciały uniknąć takiego scenariusza następnej zimy, szczególnie po ataku Rosji na Ukrainę rodzącym obawy o bezpieczeństwo dostaw do Europy.

Rząd niemiecki ma przekazać Gazprom Germania pożyczkę wartą 5,2-10,4 mld dolarów z konta banku KfW będącego odpowiednikiem polskiego Banku Gospodarstwa Krajowego. Środki mają posłużyć zakupom gazu spoza Rosji w celu zapełnienia magazynów przed następnym sezonem grzewczym pomimo rekordowych cen tego paliwa na giełdzie europejskiej z winy Rosjan ograniczających podaż.

Bloomberg/Wojciech Jakóbik