:Ambasador Ukrainy w Kanadzie Julia Kowaliw ostrzegła parlamentarzystów kanadyjskich, że Gazprom może wykorzystać precedens przekazania turbiny Nord Stream 1 z naprawy po zawieszeniu sankcji do dalszej gry przeciwko Zachodowi.
:Źródła Reutersa przekonują, że Arabia Saudyjska i Zjednoczone Emiraty Arabskie zapewnią dodatkową podaż ropy naftowej światu w razie pogłębienia się kryzysu energetycznego i już szykują się do takiego ruchu, choć oficjalnie nie zareagowały na apel Joe Bidena o taki ruch.
Ukraina ostrzega, że szantaż turbiną Nord Stream 1 to dopiero początek gry Gazpromu
Ambasador Ukrainy w Kanadzie Julia Kowaliw ostrzegła parlamentarzystów kanadyjskich, że Gazprom może wykorzystać precedens przekazania turbiny Nord Stream 1 z naprawy po zawieszeniu sankcji do dalszej gry przeciwko Zachodowi.
Jej zdaniem przekazanie tego urządzenia Rosjanom tworzy „niebezpieczny precedens”, który może zostać wykorzystany w przyszłości do szantażu z użyciem kolejnych tego typu, bo Nord Stream 1 działa z wykorzystaniem sześciu sztuk. – Konserwacja wszystkich sześciu turbin w Kanadzie da Rosji możliwość używania energetyki jako broni by podważać wysiłki na rzecz walki ze zmianami klimatu – mówiła ambasador Ukrainy w parlamencie Kanady. Zaapelowała o nowe sankcje wobec Rosji.
Turbina Siemensa przekazana Niemcom, aby ci mogli ją przekazać Gazpromowi nie została przez niego odebrana. Rosjanie tłumaczą się sankcjami zachodnimi, które uniemożliwiają im odbiór. To urządzenie nie jest potrzebne do utrzymania lub zwiększenia dostaw gazu do Europy, a jednak po przerwie technicznej Nord Stream 1 wykorzystuje jedynie 20 procent przepustowości, co strona rosyjska tłumaczy problemami z turbiną.
Na spotkaniu z ambasador Ukrainy pojawiła się jej odpowiedniczka z Niemiec, Sabine Sparwasser. Jej zdaniem przekazanie turbiny do Niemiec to „zwycięstwo”. – Stracilibyśmy znacznie na wojnie informacyjnej gdyby ta turbina nie mogła zostać teraz przekazana – oceniła. Zdaniem Niemców ustępstwo Ottawy i Berlina w sprawie turbiny uniemożliwiło Rosjanom blef w celu dalszego zmniejszenia dostaw gazu. Faktem jest jednak, że pozostały one zmniejszone, a strona niemiecka szykuje się na ewentualność niedoborów tego paliwa zimą. – Testowaliśmy co się stanie – tłumaczyła Sparwasser cytowana przez Politico.
Politico/Wojciech Jakóbik
Źródła przekonują, że Biden jednak zapewni dodatkową ropę od Arabów, ale nie od razu
Źródła Reutersa przekonują, że Arabia Saudyjska i Zjednoczone Emiraty Arabskie zapewnią dodatkową podaż ropy naftowej światu w razie pogłębienia się kryzysu energetycznego i już szykują się do takiego ruchu, choć oficjalnie nie zareagowały na apel Joe Bidena o taki ruch.
Media obiegła informacja, że porozumienie naftowe OPEC+ nie zostało zrewidowane na skalę oczekiwaną przez USA, które apelowały do jego sygnatariuszy na czele z Arabią Saudyjską o zwiększenie podaży ropy w celu obniżenia rekordowych cen na stacjach paliw. OPEC+ zwiększy wydobycie o dodatkowe 100 tysięcy barylek dziennie z zastrzeżeniem, że jest ona ujemna przez to, że Rosjanie zmniejszają wydobycie zamiast je zwiększać wskutek sankcji zachodnich.
Reuters dotarł jednak do źródeł, które przekonują, że Rijad i Abu-Dhabi mają plan zwiększenia wydobycia, ale zrealizują go tylko w razie pogłębienia kryzysu energetycznego. – Ze względu na możliwość niedoboru gazu w Europie tej zimy oraz potencjalne narzucenie ceny maksymalnej na ropę z Rosji w Nowym Roku, nie możemy teraz słać na rynek wszystkich baryłek – mówi źródło Reutersa. Agencja szacuje wolną produkcję Arabii i ZEA do wykorzystania na 2,0-2,7 mln baryłek dziennie. – Jedyny moment, w którym będziemy mogli użyć wolnego wydobycia to długotrwały kryzys dostaw – mówi źródło Reutersa.
Tymczasem ropa tanieje ze względu na obawy przed recesją. Brent kosztuje około 94 dolary, a w szczytowym momencie na początku czerwca zbliżał się do 120 dolarów za baryłkę. Argument kryzysu gospodarczego był używany przez przeciwników zwiększania podaży ropy na rynek, którzy obawiali się, że takie działanie w obliczu spadku popytu wywołanego przez kryzys mogłoby doprowadzić do skokowego spadku cen baryłki i problemów w krajach uzależnionych od ich sprzedaży.
Reuters/Wojciech Jakóbik