Chiny zamiast Rosji przesądzą o losie kryzysu energetycznego

Chiny zamiast Rosji przesądzą o losie kryzysu energetycznego

Kondycja gospodarcza Państwa Środka może przesądzić o ciągu dalszym kryzysu energetycznego. Rosja traci inicjatywę w tym zakresie – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Kolejny czarny łabędź w Chinach

Chiny znów otwierają granice i spodziewają się wzrostu popytu na paliwa. Walka z koronawirusem w tym kraju przechodzi do nowego etapu z mniejszymi restrykcjami oraz możliwością podróży zagranicznych, które będą szczególnie popularne w chiński Nowy Rok, kiedy – jak w pandemicznym 2020 roku – Chińczycy masowo ruszą w trasę odwiedzać krewnych w związku ze świętem. Zwiększony ruch na drogach oraz na niebie może zwiększyć zużycie ropy oraz produktów naftowych w Państwie Środka, zwiększając też presję na podwyżki cen i zmniejszając dostępność paliwa na rynku. Odbicie w Chinach może mieć także znaczenie dla rynku gazu skroplonego. Jeżeli popyt Państwa Środka wróci do poziomu sprzed pandemii, a Europa będzie notowała dalsze spadki wartości gazu na giełdzie TTF, ceny kontraktów LNG u Azjatów mogą stać się znów bardziej atrakcyjne od europejskich, wywołując odwrót z Europy, zmniejszając podaż i zwiększając presję na nowe podwyżki cen. Czarny łabędź w Chinach to postępy walki z pandemią koronawirusa oraz kondycja gospodarki. Nie wiadomo czy luzowanie restrykcji wystarczy, by Chińczycy przezwyciężyli obawy przed globalną recesją sygnalizowane przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Jeżeli okaże się, że pomimo wolnego przepływu ludzi i kapitału, koronawirus nie daje za wygraną albo gospodarka nie wraca do formy, zapotrzebowanie na ropę, produkty naftowe oraz gaz w Chinach nie będzie rosło szybko, a ceny nie odbiją się z obecnych spadków. Będzie to zła wiadomość, bo może oznaczać recesję, ale pocieszeniem będzie fakt, że obniży ona ceny surowców, zmniejszając oddziaływanie kryzysu energetycznego na gospodarki zachodnie, w tym w Polsce.

Ropa Brent kosztuje już 79 dolarów za baryłkę i notuje spadek o ponad 7 dolarów od początku roku. Był to spadek o ponad osiem procent, najwyższy od 2016 roku, kiedy trwał kryzys cen ropy. Cena gazu na giełdzie TTF w Holandii jest najniższa od początku 2022 roku, czyli czasu sprzed inwazji Rosji na Ukrainie, sięgając poniżej 70 euro za megawatogodzinę. Zmiana wartości tych notowań będzie w nadchodzącym czasie zależała w dużej mierze od popytu w Chinach, a coraz mniej od polityki Kremla, który chciał w 2022 roku zaszantażować świat kryzysem energetycznym, ale jego plany pokrzyżowała ciepła zima oraz odwrót Europejczyków od surowców z Rosji. Rosjanie podsycali kryzys energetyczny od wakacji 2021 roku, ograniczając podaż gazu w Europie. Mogą ograniczyć ją dodatkowo poprzez zatrzymanie dostaw przez Ukrainę lub Turcję w 2023 roku, ale Europejczycy zareagowali już wprowadzeniem ceny maksymalnej gazu na giełdzie TTF w wysokości 180 euro za megawatogodzinę. Jeśli Rosja spróbuje znów wysadzić rynek gazu, ten uniezależni się od jej działań. Podobnie działa cena maksymalna dostaw ropy z Rosji. Jeżeli Kreml chce utrzymać przypływ petrodolarów ze sprzedaży baryłek na Zachód, musi sprzedawać w cenie do 60 dolarów za baryłkę wyznaczonej przez G7, Australię i Unię Europejską. Limit będzie cyklicznie rewidowany do 5 procent poniżej wartości rynkowej, a jeśli Kreml postanowi zakręcić kurek, zagrozi swej stabilności budżetowej w 2023 roku, kiedy może wyczerpać Fundusz Bogactwa Narodowego zasilany petrodolarami.

Ciąg dalszy kryzysu energetycznego nastąpi

Rosjanie tracą inicjatywę w kryzysie energetycznym po stronie podażowej, a jego los może zależeć bardziej od popytu warunkowanego przez ciąg dalszy wypadków w Chinach oraz perspektywy recesji globalnej. Najczarniejszy scenariusz zakłada połączony wpływ ograniczonej podaży gazu oraz ropy z Rosji, szczególnie po wejściu w życie embargo na produkty naftowe w Unii Europejskiej od piątego lutego oraz zwiększonego popytu w Chinach, wzmocnionego dodatkowo atakiem zimy, jak w styczniu 2022 roku. Wówczas Międzynarodowa Agencja Energii prognozuje deficyt gazu w Europie sięgający 27 mld m sześc. ENTSO-E ostrzega przed takim scenariuszem połączonym z niewystarczającą podażą mocy z europejskiego atomu i problemami z dystrybucją węgla, w którym należy liczyć się z blackoutami na kontynencie. Oznacza to, że Zachód wciąż powinien oszczędzać zasoby i gromadzić zapasy na czarną godzinę. Kryzys energetyczny trwa.

Sankcje na dostawy ropy przez Ropociąg Przyjaźń do Polski i Niemiec mogą wprowadzić się same | Sankcje zachodnie mogą pozbawić Rosję połowę przychodów ze sprzedaży ropy i gazu

Sankcje na dostawy ropy przez Ropociąg Przyjaźń do Polski i Niemiec mogą wprowadzić się same | Sankcje zachodnie mogą pozbawić Rosję połowę przychodów ze sprzedaży ropy i gazu

:Ministerstwo klimatu i środowiska nie podaje nowych informacji na temat rozmów Polski i Niemiec o sankcjach na dostawy ropy z Rosji przez północną nitkę Ropociągu Przyjaźń do tych, krajów a tymczasem zbliża się cezura, w której wprowadzą się same, albo raczej za sprawą Władimira Putina.

:Financial Times przewiduje, że sankcje zachodnie przeciwko Rosji za inwazję na Ukrainie uderzą mocniej w 2023 roku. Mogą pozbawić Rosjan prawie połowy przychodów ze sprzedaży ropy i gazu.

Czytaj dalej„Sankcje na dostawy ropy przez Ropociąg Przyjaźń do Polski i Niemiec mogą wprowadzić się same | Sankcje zachodnie mogą pozbawić Rosję połowę przychodów ze sprzedaży ropy i gazu”

Ukraińcy liczą na obronę atomu przez inspektorów przez groźbę ataku z Białorusi | Europejczycy importują diesla na potęgę przed embargo

Ukraińcy liczą na obronę atomu przez inspektorów przez groźbę ataku z Białorusi | Europejczycy importują diesla na potęgę przed embargo

:Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej ma rozmieścić inspektorów we wszystkich elektrowniach jądrowych na Ukrainie po licznych incydentach na Zaporożu.

:Stary Kontynent importuje rekordowe ilości oleju napędowego, w dużej mierze z Rosji, szykując się na embargo wobec produktów naftowych tego kierunku, a Rystad Energy wróży niedobór sięgający pół miliona ton.

Ukraińcy liczą na obronę atomu przez inspektorów przez groźbę ataku z Białorusi

Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej ma rozmieścić inspektorów we wszystkich elektrowniach jądrowych na Ukrainie po licznych incydentach na Zaporożu.

Zaporoska Elektrownia Jądrowa jest nadal okupowana przez Rosjan, którzy dokonali inwazji na Ukrainę w lutym 2022 roku. Pozostałe cztery działające elektrownie jądrowe znajdują się pod kontrolą Ukrainy.

Ukraińcy liczą na to, że obecność inspektorów zniechęci Rosjan do bombardowania Zaporoża, do którego doszło już kilkukrotnie. Obawiają się przy tym nowego ataku z terytorium Białorusi, który mógłby zagrozić Elektrowni Równe. Należy jednak zaznaczyć, że ataki na elektrownię zaporoską trwały pomimo obecności inspektorów MAEA jesienią 2022 roku.

Szef MAEA Rafael Grossi ma odwiedzić Kijów 19 stycznia. Rozmawiał już z prezydentem Rosji Władimirem Putinem w Moskwie, ale wciąż nie uzyskał deklaracji w sprawie demilitaryzacji Zaporoża. Załoga tego obiektu pracuje pod nadzorem sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej. Ukraińcy ostrzegają o przypadkach nadużyć i tajemniczych zgonów. Pracownicy ukraińskiego Energoatomu są zmuszani do przejścia do Rosatomu.

Wall Street Journal/Wojciech Jakóbik

Europejczycy importują diesla na potęgę przed embargo

Stary Kontynent importuje rekordowe ilości oleju napędowego, w dużej mierze z Rosji, szykując się na embargo wobec produktów naftowych tego kierunku, a Rystad Energy wróży niedobór sięgający pół miliona ton.

Według danych Refinitiv Eikon dla Politico, zapotrzebowanie na diesla sięgnęło rekordowych 8,2 mln ton w grudniu 2022 roku z tego 3,51 mln ton z Rosji. Europejczycy importują na zapas przed embargo. Niemcy sprowadziły z Rosji 640 tysięcy ton diesla z Rosji w grudniu 2022 roku i są największym jego importerem na kontynencie. To najwięcej od maja 2020 roku.

Piątego lutego wchodzi w życie embargo na dostawy morskie i cena maksymalna G7, Australii i Unii Europejskiej produktów naftowych z Rosji, w tym paliwo diesla. Politico sugeruje za Rystad Energy, że najważniejsze alternatywne źródła dostaw to Kuwejt i Arabia Saudyjska. Warto nadmienić, że Polska rozpoczęła dostawy paliwa z Arabii Saudyjskiej przez naftoport w Gdańsku po inwazji Rosji na Ukrainie. Rystad przewiduje jednak niedobór na rynku europejskim sięgający pół miliona ton.

Politico/Wojciech Jakóbik

Chiny zamiast Rosji przesądzą o losie kryzysu energetycznego

Chiny zamiast Rosji przesądzą o losie kryzysu energetycznego

Kondycja gospodarcza Państwa Środka może przesądzić o ciągu dalszym kryzysu energetycznego. Rosja traci inicjatywę w tym zakresie – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Władimir Putin i Xi Jinping. Fot. Kancelaria Prezydenta Federacji Rosyjskiej

Władimir Putin i Xi Jinping. Fot. Kancelaria Prezydenta Federacji Rosyjskiej

Kolejny czarny łabędź w Chinach

Chiny znów otwierają granice i spodziewają się wzrostu popytu na paliwa. Walka z koronawirusem w tym kraju przechodzi do nowego etapu z mniejszymi restrykcjami oraz możliwością podróży zagranicznych, które będą szczególnie popularne w chiński Nowy Rok, kiedy – jak w pandemicznym 2020 roku – Chińczycy masowo ruszą w trasę odwiedzać krewnych w związku ze świętem. Zwiększony ruch na drogach oraz na niebie może zwiększyć zużycie ropy oraz produktów naftowych w Państwie Środka, zwiększając też presję na podwyżki cen i zmniejszając dostępność paliwa na rynku. Odbicie w Chinach może mieć także znaczenie dla rynku gazu skroplonego. Jeżeli popyt Państwa Środka wróci do poziomu sprzed pandemii, a Europa będzie notowała dalsze spadki wartości gazu na giełdzie TTF, ceny kontraktów LNG u Azjatów mogą stać się znów bardziej atrakcyjne od europejskich, wywołując odwrót z Europy, zmniejszając podaż i zwiększając presję na nowe podwyżki cen. Czarny łabędź w Chinach to postępy walki z pandemią koronawirusa oraz kondycja gospodarki. Nie wiadomo czy luzowanie restrykcji wystarczy, by Chińczycy przezwyciężyli obawy przed globalną recesją sygnalizowane przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Jeżeli okaże się, że pomimo wolnego przepływu ludzi i kapitału, koronawirus nie daje za wygraną albo gospodarka nie wraca do formy, zapotrzebowanie na ropę, produkty naftowe oraz gaz w Chinach nie będzie rosło szybko, a ceny nie odbiją się z obecnych spadków. Będzie to zła wiadomość, bo może oznaczać recesję, ale pocieszeniem będzie fakt, że obniży ona ceny surowców, zmniejszając oddziaływanie kryzysu energetycznego na gospodarki zachodnie, w tym w Polsce.

Ropa Brent kosztuje już 79 dolarów za baryłkę i notuje spadek o ponad 7 dolarów od początku roku. Był to spadek o ponad osiem procent, najwyższy od 2016 roku, kiedy trwał kryzys cen ropy. Cena gazu na giełdzie TTF w Holandii jest najniższa od początku 2022 roku, czyli czasu sprzed inwazji Rosji na Ukrainie, sięgając poniżej 70 euro za megawatogodzinę. Zmiana wartości tych notowań będzie w nadchodzącym czasie zależała w dużej mierze od popytu w Chinach, a coraz mniej od polityki Kremla, który chciał w 2022 roku zaszantażować świat kryzysem energetycznym, ale jego plany pokrzyżowała ciepła zima oraz odwrót Europejczyków od surowców z Rosji. Rosjanie podsycali kryzys energetyczny od wakacji 2021 roku, ograniczając podaż gazu w Europie. Mogą ograniczyć ją dodatkowo poprzez zatrzymanie dostaw przez Ukrainę lub Turcję w 2023 roku, ale Europejczycy zareagowali już wprowadzeniem ceny maksymalnej gazu na giełdzie TTF w wysokości 180 euro za megawatogodzinę. Jeśli Rosja spróbuje znów wysadzić rynek gazu, ten uniezależni się od jej działań. Podobnie działa cena maksymalna dostaw ropy z Rosji. Jeżeli Kreml chce utrzymać przypływ petrodolarów ze sprzedaży baryłek na Zachód, musi sprzedawać w cenie do 60 dolarów za baryłkę wyznaczonej przez G7, Australię i Unię Europejską. Limit będzie cyklicznie rewidowany do 5 procent poniżej wartości rynkowej, a jeśli Kreml postanowi zakręcić kurek, zagrozi swej stabilności budżetowej w 2023 roku, kiedy może wyczerpać Fundusz Bogactwa Narodowego zasilany petrodolarami.

Ciąg dalszy kryzysu energetycznego nastąpi

Rosjanie tracą inicjatywę w kryzysie energetycznym po stronie podażowej, a jego los może zależeć bardziej od popytu warunkowanego przez ciąg dalszy wypadków w Chinach oraz perspektywy recesji globalnej. Najczarniejszy scenariusz zakłada połączony wpływ ograniczonej podaży gazu oraz ropy z Rosji, szczególnie po wejściu w życie embargo na produkty naftowe w Unii Europejskiej od piątego lutego oraz zwiększonego popytu w Chinach, wzmocnionego dodatkowo atakiem zimy, jak w styczniu 2022 roku. Wówczas Międzynarodowa Agencja Energii prognozuje deficyt gazu w Europie sięgający 27 mld m sześc. ENTSO-E ostrzega przed takim scenariuszem połączonym z niewystarczającą podażą mocy z europejskiego atomu i problemami z dystrybucją węgla, w którym należy liczyć się z blackoutami na kontynencie. Oznacza to, że Zachód wciąż powinien oszczędzać zasoby i gromadzić zapasy na czarną godzinę. Kryzys energetyczny trwa.

Saudyjczycy robią przecenę, ale Chiny mogą zatrzymać rekordowy spadek cen ropy | Europa importuje LNG na potęgę, ale musi oszczędzać, by uniknąć najczarniejszego scenariusza

:Saudyjczycy obniżają ceny ropy słanej do Europy przez rekordowy spadek wartości baryłki na giełdzie, ale to może nie być koniec drożyzny, która zależy także od kondycji światowej gospodarki na czele z Chinami.

:Europa sprowadza najwięcej LNG w historii przez kryzys energetyczny podsycany przez Rosję, ale musi zaciskać pasa, by uniknąć najczarniejszego scenariusza.

Czytaj dalej„Saudyjczycy robią przecenę, ale Chiny mogą zatrzymać rekordowy spadek cen ropy | Europa importuje LNG na potęgę, ale musi oszczędzać, by uniknąć najczarniejszego scenariusza”

Czy Polska zachowa kontrolę nad Rafinerią Gdańską?

Nieoficjalne ustalenia TVN24 na temat warunków współpracy Orlenu i Saudi Aramco w Rafinerii Gdańskiej dotyczą jednej umowy, która ma być według tego medium niekorzystna, ale pozwolić na utrzymanie kontroli. Tych kontraktów jest jednak kilka. Rozstrzygnięcie sporu na ten temat może mieć kluczowe znaczenie przed wyborami parlamentarnymi w Polsce – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Rafineria Gdańska. Fot. Grupa Lotos https://www.lotos.pl/webimage/upload/photos/id_photos_app_photos_path_file__mg_1973_panorama_1cf36c_full.jpg

Rafineria Gdańska. Fot. Grupa Lotos

W tekście pt. „Nie ma fuzji bez kolców” z 2020 roku opisywałem, że warunki przepisów antymonopolowych w Unii Europejskiej zmuszają uczestników fuzji do ochrony konkurencji na rynku poprzez wypuszczanie spod kontroli różnych aktywów. Tak musiało być w przypadku fuzji Orlenu i Lotosu z zastrzeżeniem, że nie powinna ona prowadzić do utraty kontroli nad aktywami strategicznymi, na czele z Rafinerią Gdańską, która jest oknem na świat Polski oraz regionu na ropę spoza Rosji. W ramach propozycji Orlenu zaakceptowanej przez Komisji Europejskiej i obwarowanej stosownymi umowami z wakacji Saudi otrzymało 30 procent akcji joint venture mającego zarządzać Rafinerią Gdańską i prawo do 50 procent jej produktów na czele z dieslem szczególnie cennym w dobie kryzysu energetycznego podsycanego przez Rosję. Ustalenia TVN24 zmierzają do tezy, że umowa Orlenu i Saudi Aramco o współpracy w Rafinerii Gdańskiej nie jest wyważona i nie została zweryfikowana przez służby w ramach Komisji Konsultacyjnej z udziałem służb do wykorzystania w ramach ustawy o ochronie inwestycji. Orlen przekonuje, że utrzyma większość w organach nadzorczych, a reżim covidowy pozwalał nie korzystać z Komisji Konsultacyjnej, tymczasem nadzór służb został utrzymany i bez niej. To spór do rozstrzygnięcia przez prawników.

Z punktu widzenia bezpieczeństwa narodowego najważniejsze jest utrzymanie kontroli nad Rafinerią Gdańską. TVN24 wspomina o tym, że państwo polskie może zablokować odsprzedaż udziałów Saudi na rzecz niepożądanego kupca, jakim mogłaby teoretycznie być firma rosyjska działająca pod fałszywą flagą. Musi jednak przedstawić alternatywę, która będzie równie opłacalna dla Saudyjczyków. To oznaczałoby, że jest bezpiecznik, ale może być kosztowny. Można sobie wyobrazić, że Saudi będzie kiedyś chciało sprzedać udziały kupione za ponad miliard złotych kilka razy drożej, a wówczas Polacy ze względów bezpieczeństwa zechcą, by kupił je Orlen. Należy przy tym zaznaczyć, że wciąż nie znamy wszystkich warunków współpracy, bo umów jest kilka, a do mediów dotarła jedna z nich, tymczasem rząd i Orlen nie ujawniają szczegółów pozostałych. To tam powinny się znajdować informacja na temat kolejnych zabezpieczeń sygnalizowanych przez spółkę pod wodzą Daniela Obajtka jak zakaz odsprzedaży na trzy lata i pierwokup Orlenu, o których nie ma wzmianek w pierwszej umowie.

Spór o fuzję Orlenu i Lotosu w przeddzień wyborów parlamentarnych zaplanowanych na 2023 rok powoduje, że może się stać elementem kampanii wyborczej. Nie pomaga także sytuacja na rynku. Fuzja była planowana w czasie kiedy transformacja energetyczna jedynie przyspieszała, a aktywa rafineryjne w Europie jawiły się spółkom paliwowym jako obciążenie. Giganci rynku ogłaszali transformację i przeobrażenie działalności z naftowej na petrochemiczną oraz paliwa alternatywne. Tak samo miało zadziałać połączenie Orlenu z Lotosem, dzięki któremu Saudi Aramco miało wejść do Rafinerii Gdańskiej, inwestując w jej transformację energetyczną niczym w Korei Południowej, gdzie wyłożyło 7 mld dolarów na rozwój petrochemii w Ulsan albo we Włoszech, gdzie zbuduje z Totalem obiekt petrochemiczny wart 11 mld dolarów. Jednakże kryzys energetyczny podsycany przez Rosjan, a potem ich inwazja na Ukrainie spowodowały, że strategiczna infrastruktura zaopatrująca Europę w paliwa spoza Rosji pokazała swe znaczenie z punktu widzenia bezpieczeństwa dostaw. Rafineria Gdańska jest oknem na świat na ropę oraz paliwa nierosyjskie dla Polski oraz całej Europy Środkowo-Wschodniej, a dostęp do nierosyjskiego diesla w dobie sankcji unijnych na ten kierunek w Europie Środkowo-Wschodniej jest na wagę złota. Daje go właśnie obiekt w Gdańsku.

Z tego punktu widzenia rozstrzygnięcie sporu o Rafinerię Gdańską może mieć znaczenie dla przyszłości dywersyfikacji dostaw ropy i paliw do naszego kraju, transformacji energetycznej naszego sektora paliwowego oraz – to także możliwe – wyniku wyborów parlamentarnych w 2023 roku. Opinia publiczna potrzebuje maksymalnego dostępu do informacji na ten temat z zastrzeżeniem tych, które powinny pozostać niejawne z punktu widzenia bezpieczeństwa kraju.

Recesja i koronawirus w Chinach mogą obniżyć ceny paliw w Polsce | Naprawa Nord Stream 1 i 2 przez Rosję pod znakiem zapytania

Recesja i koronawirus w Chinach mogą obniżyć ceny paliw w Polsce | Naprawa Nord Stream 1 i 2 przez Rosję pod znakiem zapytania

:Dzielnica biznesowa Pekinu pozostanie zamknięta po pierwszym przypadku śmiertelnym koronawirusa w Chinach, który rodzi obawy o popyt tego kraju na surowce. To szansa na niższe ceny paliw w Polsce.

:Rosjanie mają dopiero dokonać pełnej oceny zniszczeń gazociągów Nord Stream 1 i 2 w wyniku sabotażu z użyciem materiałów wybuchowych. Sugerowali, że jedna z dwóch nitek Nord Stream 2 jest gotowa do pracy, ale Niemcy uznali, że ryzyko uszkodzenia było zbyt duże.

Czytaj dalej„Recesja i koronawirus w Chinach mogą obniżyć ceny paliw w Polsce | Naprawa Nord Stream 1 i 2 przez Rosję pod znakiem zapytania”

Gazprom ogranicza dostawy gazu. Ukraina ostrzega, że wysokie ceny mają paraliżować Zachód | Biały Dom chce więcej od rafinerii i upomina się o ich zyski, a sam je sekował

Gazprom ogranicza dostawy gazu. Ukraina ostrzega, że wysokie ceny mają paraliżować Zachód | Biały Dom chce więcej od rafinerii i upomina się o ich zyski, a sam je sekował

Gazprom ogranicza dostawy gazu. Ukraina ostrzega, że wysokie ceny mają paraliżować Zachód

Rosjanie odrzucają oskarżenia o celowe ograniczenie dostaw gazu do Europy i podnoszenie w ten sposób cen. Obarczają winą sankcje za atak Rosji na Ukrainę, a prezydent ukraiński ostrzega Zachód, że wysokie ceny mają być karą za wsparcie Kijowa.

– Nasz produkt, nasze zasady. Nie będziemy podlegać regułom, których sami nie stworzyliśmy – powiedział prezes Gazpromu na Międzynarodowym Forum Ekonomicznym w odpowiedzi na pytania o ograniczenia dostaw gazu z Rosji.

BBC podaje, że prezes Gazpromu Aleksiej Miller uznał, że sankcje uniemożliwiają zwrot sprzętu potrzebnego do usunięcia problemów tłoczni Portowaja z naprawy od niemieckiego Siemensa. Innego zdania jest Robert Habeck, minister gospodarki i klimatu Niemiec, który uznał działania Rosji za decyzję polityczną. Szef regulatora Bundesnetzagetur Klaus Mueller oskarżył Rosjan o próbę destabilizacji i podnoszenia cen gazu. Rząd niemiecki wezwał obywateli do oszczędzania gazu, ale zapewnia, że nie ma póki co ryzyka ograniczenia dostaw.

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełeński cytowany przez Reuters oskarżył Rosję o próbę wstrząśnięcia krajami zachodnimi i ukarania ich wysokimi cenami gazu za wsparcie Ukraińców zaatakowanych przez Rosjan. Cena gazu wzrosła w tym miesiącu o 25 procent, a w kilka godzin po informacjach o ograniczeniu dostaw z Rosji do Niemiec, Francji i Włoch, których reprezentanci odwiedzili 16 czerwca Kijów, podrożała z 80 do 120 euro za MWh na giełdzie TTF w Holandii.

BBC/Reuters/Wojciech Jakóbik

Biały Dom chce więcej od rafinerii i upomina się o ich zyski, a sam je sekował

Prezydent USA Joe Biden wezwał spółki naftowe do większej podaży paliw na rynku ze względu na dodatkowe zyski z rekordowych cen ropy. Jednakże to polityka Białego Domu sugerowała zmierzch ropy i przemysłu rafineryjnego.

Według informacji Reutersa, Biden adresował list do Marathon Petroleum, Valero Energy, Exxon Mobil , Chevrona, Phillipsa 66, BP i Shella w sprawie rekordowych cen paliw w USA. – W czasie wojny marże rafineryjne są znacznie powyżej normy i przenoszą koszty bezpośrednio na rodziny amerykańskie. Jest to nie do zaakceptowania – napisał prezydent USA. Jego zdaniem ceny przerobu paliw rosną szybciej niż ropy, a brak działań branży utrudnia próby ograniczenia wpływu ataku Rosji na Ukrainę na rynek paliw w Stanach.

Rzecznik Białego Domu Karine Jean-Pierre uznała, ze zwiększenie podaży i obniżka obciążeń klientów to „obowiązek patriotyczny”. – Wzywamy ich do wykonania odpowiednich działań, do pokazania patriotyzmu – powiedziała dziennikarzom.

Rafinerie amerykańskie zmniejszyły przerób po kryzysie cen ropy wywołanym przez pandemię koronawirusa w 2020 roku, kiedy spadł on z 19 mln baryłek dziennie w kwietniu 2020 roku do 17,9 mlnb baryłek dziennie w marcu 2022 roku. Rafinerie odpierają zarzuty Bidena i przekonują, że wykorzystują 94 procent mocy. Niektórzy producenci deklarują gotowość do współpracy z Białym Domem. Warto przypomnieć, że administracja Joe Bidena promowała politykę klimatyczną zakładającą odchodzenie od wydobycia i przerobu ropy naftowej na rzecz transformacji energetycznej, wprowadzając kolejne regulacje ograniczające tę branżę.

Reuters/Wojciech Jakóbik

Rozwód z ropą rosyjską będzie bolał mniej, jeśli Polska i Niemcy nauczą się współpracować

Polska i Niemcy szykują się do porzucenia ropy z Rosji z końcem roku. Bezpieczeństwo dostaw prawdopodobnie zostanie utrzymane, ale ceny paliw będą zależały od wielu czynników, więc te kraje potrzebują siebie nawzajem – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Tankowiec w naftoporcie. Fot. Naftoport.pl

Tankowiec w naftoporcie. Fot. Naftoport.pl

Wąskie gardła będą podnosić cenę

Polski naftoport posiada przepustowość 36 mln ton ropy rocznie. Polska potrzebuje około 25 mln ton rocznie, więc teoretycznie naftoport pozwala w całości realizować zapotrzebowanie w tym kraju, a nadwyżki słać do rafinerii wschodnioniemieckich, bo Niemcy także chcą porzucić ropę z Rosji do końca roku. Do portu w Gdańsku wpływały już duże tankowce o pojemności 100 tysięcy ton dając nadzieję, na maksymalne wykorzystanie tego szlaku do dostaw spoza Rosji. Ograniczenie to płytkość cieśnin duńskich nie pozwalająca słać tamtędy jeszcze większych tankowców. Alternatywa to dostawy przez port w Rostocku, który ma służyć także dostawom nierosyjskim do Niemiec, a potem transport kolejowy do Polski. Warto jednak zaznaczyć, że na dostępność przepustowości w Rostocku czy Gdańsku a potem na szlakach kolejowych w Polsce oraz Niemczech będzie także wpływać dywersyfikacja dostaw węgla, a także dostawy paliw na Ukrainę. Po zbombardowaniu Rafinerii Kremeńczuk ten kraj nie jest w stanie sam wytwarzać paliwa. Ma do dyspozycji obiekty w Drohobyczu i Nadwirnej, które teoretycznie mogłyby przerabiać ropę z Zachodu. Z tego punktu widzenia w przyszłości jest przestrzeń do powrotu do projektu ropociągu Odessa-Brody-Gdańsk, bo rynek ukraiński w razie stabilizacji będzie atrakcyjnym kierunkiem ekspansji polskich sprzedawców ropy i paliw, zakładając, że Kijów podobnie jak Berlin i Warszawa będzie chciał porzucić dostawy z Rosji. Póki co jednak pozostają dostawy na potrzeby wojenne realizowane przez terytorium polskie, które będą zmniejszać przepustowość infrastruktury dostępnej na potrzeby dostaw nierosyjskich do Polski. Wąskie gardła infrastruktury będą podnosić cenę ropy oraz paliw, co widać szczególnie po bardziej intensywnym wzroście ceny benzyny niezależnie od umiarkowanego wzrostu cen baryłki na giełdzie. Koszty logistyczne wzrosły do tego stopnia, że benzyna dostarczana koleją i szosami drożeje szybciej niż ropa w dużej mierze wciąż dostarczana Ropociągiem Przyjaźń. To oznacza konieczność stworzenia systemu koordynacji logistyki dostaw ropy oraz paliw do krajów Unii Europejskiej oraz na Ukrainę przed zimą, kiedy zapotrzebowanie na nie dodatkowo wzrośnie. Paliwa prawdopodobnie nie zabraknie, ale skala wzrostu jego ceny będzie zależała od tego, czy Europejczykom uda się je efektywnie rozprowadzić. Polityka socjalna ograniczająca wpływ kryzysu energetycznego na nastroje społeczne oraz poparcie społeczeństwa oporu Ukrainy w obliczu dalszej agresji rosyjskiej powinna być kontynuowana do czasu zakończenia szoku wywołanego koniecznością nagłego przestawienia infrastruktury na dostawy spoza Rosji, który może potrwać całą zimę.

Niemcy zależą od Polski, ale i na odwrót

W tym kontekście trwa dyskusja o rozbudowie Ropociągu Pomorskiego łączącego naftoport z Rafinerią Płocką. PKN Orlen zastrzega, że nie jest pewien zapotrzebowania na dodatkową ropę. W PKN Orlen zastanawiamy się nad paliwami syntetycznymi, wychwytywaniem CO2 i zatłaczaniem go do kawern na Bałtyku. Jeśli będziemy produkować węglowodory na naszych rafineriach, o tyle spadnie zapotrzebowanie na import ropy – powiedział Józef Węgrecki, członek zarządu PKN Orlen podczas konferencji Nafta i Gaz. Jednakże Ropociąg Pomorski może być potrzebny do dostarczania nierosyjskiej ropy nie tylko na rynek polski, ale do Niemiec czy na Ukrainę. – W trzecim i czwartym kwartale 2022 będzie pozwolenie na budowę drugiej nitki Ropociągu Pomorskiego, która mogłaby też zaopatrywać rynek niemiecki – mówił Paweł Wysocki, wiceprezes PERN, na tej samej konferencji. Przypomniał, że już teraz przez Polskę płynie ropa do Rafinerii Schwedt, która może zostać znacjonalizowana przez rząd niemiecki, który mimo to nie może znaleźć chętnych na akwizycję. – W Europie Zachodniej do kupienia jest nawet kilkanaście rafinerii i specjalnie nie ma na nie chętnych. W tym momencie przejęcie Rafinerii Schwedt nie jawi się perspektywicznie – ocenił Karol Wolff z PKN Orlen na tej samej konferencji. Tymczasem PERN czeka na sygnał z rynku, że jest zainteresowany rozbudową Ropociągu Pomorskiego. Wiceprezes Rafał Miland został zapytany przez BiznesAlert.pl o to, jaki to miałby być sygnał, bo w rynku gazu są nim kontrakty na przepustowość, jak rezerwacja mocy Baltic Pipe przez PGNiG. Zdaniem Milanda deklaracja Orlenu lub innego kupca o zainteresowaniu dodatkową mocą byłaby wystarczającym uzasadnieniem do budowy. Warto przypomnieć, że Orlen zarezerwował pierwszą nitkę Ropociągu Pomorskiego, ale zainteresowanych może być więcej, w tym firmy spoza Polski dostarczające paliwo do zachodniej części tego kraju.

Polska i Niemcy są skazane na współpracę

Jeżeli dostawy ropy przez Polskę do Niemiec nie zastąpią w całości importu z Rosji, praca rafinerii wschodnioniemieckich Leuna i Schwedt będzie musiała zwolnić, co oznacza mniejszy przerób ropy i spadek zaopatrzenia Polski Zachodniej w paliwa. Orlen będzie musiał wówczas wypełnić tę pustkę, co rodzi pokusę wypchnięcia zagranicznej konkurencji, ale jeśli wąskie gardła infrastrukturalne to utrudnią, cena na stacjach wzrośnie dodatkowo.  Oznacza to, że długoterminowo warto zwiększać drożność infrastruktury przesyłowej nawet jeżeli w przyszłości znaczenie ropy oraz paliw konwencjonalnych będzie spadać, szczególnie w Europie Zachodniej. Spadek zapotrzebowania na paliwa powinien być wspierany przez rozwój komunikacji zbiorowej oraz inne rozwiązania znane z Niemiec jak tańsze bilety, ale nie przyniesie natychmiastowych efektów, szczególnie poza największymi aglomeracjami w Polsce. Polacy i Niemcy są zatem skazani na współpracę, jeżeli chcą jak najmniej boleśnie porzucić ropę z Rosji.

– Trzeba sobie uświadomić, że jest czas wojny. To będzie kosztowało. Nagła zmiana dostawców zwykle powoduje, że ci nowi chcą zdyskontować tę potrzebę. Można się spodziewać, że to będzie kosztowało więcej. To kwestia zrozumienia sytuacji geopolitycznej, w jakiej się znajdujemy. Trudno przewidzieć jak to się dalej potoczy. Dyskusje toczą się na arenie unijnej. Sankcje na ropę rosyjską będą dotkliwe, jeżeli zostaną wspólnie wprowadzone i oby tak się stało – mówił pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Piotr Naimski.

Orlen podaje, że sprowadza już 70 procent ropy spoza Rosji | Renesans relacji USA i Arabii Saudyjskiej mógłby zakończyć drożyznę na stacjach paliw

Orlen podaje, że sprowadza już 70 procent ropy spoza Rosji | Renesans relacji USA i Arabii Saudyjskiej mógłby zakończyć drożyznę na stacjach paliw

:- Niestety, niemal wszyscy robili z Rosją biznesy. I niestety, wciąż wiele krajów robi z Rosją biznes. Trzeba to powiedzieć wprost: my również jesteśmy związani umowami na dostawy z Rosją. Dziś ten kierunek stanowi już tylko 30 procent w przypadku dostaw ropy – powiedział prezes PKN Orlen Daniel Obajtek w rozmowie z Money.pl.

:Szereg źródeł CNN informuje o możliwości spotkania prezydenta USA oraz księcia Arabii Saudyjskiej mającego zmienić pogarszające się relacje między tymi krajami w sercu kryzysu energetycznego uderzającego między innymi rekordowymi cenami paliw na stacjach.

Orlen podaje, że sprowadza już 70 procent ropy spoza Rosji

– Niestety, niemal wszyscy robili z Rosją biznesy. I niestety, wciąż wiele krajów robi z Rosją biznes. Trzeba to powiedzieć wprost: my również jesteśmy związani umowami na dostawy z Rosją. Dziś ten kierunek stanowi już tylko 30 procent w przypadku dostaw ropy – powiedział prezes PKN Orlen Daniel Obajtek w rozmowie z Money.pl.

Został także zapytany o to, czy zerwie kontrakty naftowe z Rosjanami: Rosnieftem i Tatnieftem. – Nie mamy do tego przesłanek. Niektóre umowy kończą się w tym roku, inne w późniejszym okresie – przypomniał. -Jednocześnie nasze ruchy muszą uwzględniać to, co robią inne firmy – w innych krajach. Nie możemy pozwolić, by Orlen został „zabity” biznesowo przez tani produkt, który sprzedadzą inni.

– Bez żadnych przerw, bez żadnych problemów jesteśmy w stanie dziś zabezpieczać 100 proc. dostaw do Polski z kierunków innych niż rosyjskie. Mamy to zabezpieczone – zadeklarował Daniel Obajtek. – Mamy wiążące nas umowy, więc czekamy na działania Unii Europejskiej w tym zakresie. Niestety, ale trzeba uwzględniać w biznesie to, jak inne rafinerie i inne firmy reagują na politykę wobec Rosji. Precyzyjnie – jak nie reagują.

Money.pl/Wojciech Jakóbik

Renesans relacji USA i Arabii Saudyjskiej mógłby zakończyć drożyznę na stacjach paliw

Szereg źródeł CNN informuje o możliwości spotkania prezydenta USA oraz księcia Arabii Saudyjskiej mającego zmienić pogarszające się relacje między tymi krajami w sercu kryzysu energetycznego uderzającego między innymi rekordowymi cenami paliw na stacjach.

CNN ustaliło w wielu źródłach, że Biały Dom ma już przygotowywać spotkanie Joe Bidena z Mohammedem bin Salmanem w celu poprawy relacji pogorszonych przez spór o prawa człowieka. Arabia Saudyjska jest odpowiedzialna za morderstwo dziennikarza Dżamala Chaszukdżiego.

USA miałyby doprowadzić do spotkania w czerwcu, być może w korelacji z posiedzeniem Rady Współpracy Zatoki, której przewodniczy obecnie Arabia. Saudyjczycy są głównym producentem ropy w kartelu naftowym OPEC oraz jednym z krajów przewodniczących porozumieniu naftowemu OPEC+ obok Rosji. Ten układ reguluje stopniowe zwiększanie produkcji nafty w celu utrzymania wysokiej ceny. Odmawiają dodatkowego zwiększenia podaży ropy na rynku pomimo rekordowych cen baryłki oraz paliw na stacjach na całym świecie.

Doradca Białego Domu do spraw bezpieczeństwa Jake Sullivan zaprzeczył doniesieniom CNN. Amerykanie zabiegają równolegle o powrót Iranu do porozumienia nuklearnego o cywilnym rozwoju jego programu jądrowego w zamian za zniesienie sankcji i, być może, wzrost eksportu ropy na rynek. Saudyjczycy są przeciwni takiemu rozwojowi wypadków.

CNN/Wojciech Jakóbik