Czy Europejczycy przez Gazprom zaczną jeść chomiki?

Czy Europejczycy przez Gazprom zaczną jeść chomiki?

– Film z Europejczykami zjadającymi chomika na Święta Bożego Narodzenia 2023 roku był chyba apogeum propagandy rosyjskiej na temat kryzysu energetycznego w mijającym roku. Jednak dane z sektora energetycznego pokazują, że gra Gazpromu mająca sparaliżować Europę została pokpiona, ale ciąg dalszy nastąpi – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Pokpiona gra Gazpromu

W analizie pt. „Nowa gra Gazpromu” z 27 grudnia 2021 roku postawiłem tezę, że Rosjanie celowo ograniczają podaż, żeby skłonić Europejczyków do odblokowania spornej magistrali Nord Stream 2. Od tego czasu kryzys energetyczny podsycany przez Gazprom osiągnął apogeum po ataku na Ukrainę z lutego 2022 roku, który paradoksalnie nie przerwał dostaw przez terytorium ukraińskie. To jeden z dwóch ostatnich szlaków dostaw gazu z Rosji do Europy oprócz Turcji. Być może dlatego, że Nord Stream 2 nie został dopuszczony do pracy, a potem stał się celem sabotażu w wykonaniu dotąd nieznanych sprawców. Inwazja Rosji na Ukrainie, do której przygotowaniem mogła być również gra Gazpromu. skłoniła państwa unijne do przyjęcia planu REPowerEU, który zakłada porzucenie gazu rosyjskiego najpóźniej w 2027 roku. Wysiłek państw europejskich sprawił, że udział rosyjskiego Gazpromu na rynku europejskim spadł z ponad 40 procent w 2021 roku do kilku procent w 2022 roku. Dane tego koncernu pozyskane przez Reutersa sugerują, że eksport poza kraje byłego Związku Sowieckiego, a zatem do Unii Europejskiej, Chin oraz Turcji sięgnie w 2022 roku 100,9 mld m sześc. rocznie. To najniższy poziom od upadku Sowietów. Warto podkreślić, że te dane podkreślają jak nikłą alternatywą wobec Europy jest w tym momencie rynek Państwa Środka, bo eksport do niego ma wynieść w 2022 roku 10,39 mld m sześc., to znaczy niewiele więcej niż importowali tylko Polacy na mocy tzw. kontraktu jamalskiego Gazprom-PGNiG zanim Rosjanie zakręcili kurek z gazem. Polska nie podpisała w 2022 roku drugiego kontraktu jamalskiego, choć komentarze przekonujące do takiego rozwiązania były publikowane jeszcze miesiąc przed atakiem Rosji na Ukrainie. Przeciwnie, Polacy stali się celem gry Gazpromu, a kontrakt jamalski został zerwany w kwietniu 2022 roku pod pozorem braku woli płatności w rublach nieprzewidzianej w umowie, ale zarządzonej dekretem prezydenta Władimira Putina. Przyspieszona realizacja planu odejścia od gazu z Rosji wyznaczonego pierwotnie na koniec kontraktu z Gazpromem, pozwoliła poradzić sobie bez tego źródła wcześniej. To zjawisko, które nazwałem turbodywersyfikacją z użyciem przyspieszonych gazociągów Polska-Litwa, Polska-Słowacja, a także wzrostem przepustowości terminalu LNG w Świnoujściu. Te możliwości połączone ze spadkiem zapotrzebowania wywołanym destrukcją popytu przez kryzys (-17 procent w 2022 roku według szacunków resortu klimatu) pozwoliły Polakom zapewnić bezpieczeństwo dostaw w minionym roku.

Gazprom ustępuje miejsca innym

2023 rok może nie być końcem kryzysu energetycznego, jeżeli popyt na gaz będzie zbyt wolno spadał pomimo recesji. Gra Gazpromu może być kontynuowana, jeśli ten zdecyduje się na domknięcie ostatnich szlaków przez Ukrainę czy Turcję. Mógłby to zrobić na przykład za pośrednictwem kolejnego dekretu w odpowiedzi na cenę maksymalną gazu na giełdzie TTF wyznaczoną przez Komisję Europejską wzorem takiego dekretu o cenie maksymalnej ropy. Gra Rosjan będzie także do pewnego stopnia możliwa, jeśli niektóre kraje europejskie będą nadal chętne do importu rosyjskiego gazu, idąc w zamian na koncesje polityczne, jak robiły to do tej pory Węgry Wiktora Orbana. Należy przytoczyć dane Międzynarodowej Agencji Energii, która szacuje niedobór gazu na rynku europejskim w 2023 roku na 30 mld m sześc. Te szacunki skłoniły rosyjski Gazprom do publikacji kontrowersyjnego filmu pokazującego zamarzniętą Europą bez jego gazu. To kolejna porażka wizerunkowa tej firmy będąca ofiarą na ołtarzu polityki zagranicznej Kremla. O ile zima 2022/23 przebiega do momentu publikacji tego tekstu bez problemów z bezpieczeństwem dostaw gazu, to należy pamiętać, że rekordowe zapasy były gromadzone z udziałem dostaw z Rosji, a ostrzeżenie MAE dotyczy sytuacji, w której Rosjanie lub Europejczycy zakręcą kurek do zera. To z tego powodu niektóre kraje europejskie, korzystając z cieplejszej aury drugiej połowy grudnia 2022 roku, zaczęły zatłaczać na nowo gaz do magazynów jeszcze w grudniu 2022 roku, aby maksymalnie je zapełnić przed sezonem grzewczym 2023/24 już teraz. Jest to duże osiągnięcie organizacyjne, które będzie możliwe do naśladowania przy odpowiednim reżimie ograniczającym zużycie. Warto rozważyć urzędowe ograniczenia zużycia gazu także w Polsce, do czego nie są póki co przekonane władze spoglądające na kalendarz wyborczy z głosowaniem parlamentarnym jesienią 2023 roku. Należy przy tym zadbać o dalszą dywersyfikację źródeł dostaw i maksymalną kontraktację z kierunków innych niż rosyjski. Tak stało się w przypadku gazociągu Baltic Pipe po miesiącach obaw. Jego przepustowość ma zostać wykorzystana do 6,5 z 10 mld m sześc. rocznie przez PGNiG w 2023 roku i 7,7 mld m sześc. w 2024 roku. Kontrakty na dostawy LNG pozwolą zwiększyć dostawy do Polski do przepustowości gazoportu w wysokości 6,1 mld m sześc., a przy odpowiedniej organizacji pracy do jeszcze większego stopnia. To wystarczająca ilość w razie spełnienia się szacunków resortu klimatu i spadku zapotrzebowania na gaz w Polsce z 19 mld m sześc. w 2021 do około 16 mld m sześc. w 2022 roku, zsumowane dostawy Baltic Pipe, LNG oraz wydobycie krajowe w wysokości 4,5 mld m sześc. rocznie powinno zaspokoić potrzeby polskie w przyszłym roku. Te możliwości mogą zostać zwiększone o terminal pływający FSRU, który mógłby stanąć w 2026 roku, o ile nowe władze Gaz-Systemu, operatora gazociągów w Polsce nie doprowadzą do jego przyspieszenia, bo warto przypomnieć, że pominięcie niektórych procedur w Niemczech pozwoliło sprowadzić FSRU w kilka miesięcy. W Polsce potrzebna jest dodatkowo rozbudowa gazociągów, ale ta już ruszyła. Dzięki polskiemu pływającemu gazoportowi pojawi się możliwość importu dodatkowych 6-12 mld m sześc. rocznie w zależności od zapotrzebowania rynkowego. W zaczynającym się roku mogą się pojawić nowe możliwości rozwoju dostaw spoza Rosji poza Polską. Wyłączenie Nord Stream 1 i 2 z użytku oznacza, że odnogi tych gazociągów staną w 2023 roku otworem do dostaw z innych kierunków z szczególnym uwzględnieniem terminali LNG w Polsce i Niemczech oraz gazociągu Baltic Pipe z Norwegii. Ośrodek ICIS ustalił, że operator gazociągów wschodnioniemieckich GASCADE ma zwolnić w styczniu 2023 roku większość przepustowości zarezerwowanej na dostawy przez gazociągi Nord Stream 1 i 2 zniszczone w wyniku sabotażu. Jeżeli nie będzie woli wykorzystania rzekomo ocalałej nitki B gazociągu Nord Stream 2, te moce mogą posłużyć do dostaw spoza Rosji, a należy przypomnieć, że gazociąg EUGAL będący odnogą rury z Rosji ma przepustowość 54 mld m sześć., której większość została zarezerwowana na poczet dostaw do Europy Środkowo-Wschodniej. Oznacza to, że w 2023 roku będą mogły tamtędy płynąc dostawy LNG z German LNG Terminal w Brunsbuttel (8 mld m sześc. rocznie), Wilhelmshaven FSRU (5 mld m sześc. rocznie) oraz Lubmin FSRU (4,5 mld m sześc.). To wszystko pod warunkiem uruchomienia tych projektów, wśród których w momencie ukończenia tego tekstu ruszył do pracy jeden, w Wilhelmshaven. Docelowo Niemcy chcą mieć pięć gazoportów i 30 mld m sześc. przepustowości. Dodatkowo można sobie wyobrazić dostawy z użyciem EUGAL przez terminal LNG w Świnoujściu albo Baltic Pipe w razie takiej potrzeby. Z kolei dostawy z terminali niemieckich mogłyby docierać do Polski. Póki co jednak to Polacy mają zakontraktowane odpowiednie mocy, a Niemcy tylko część w postaci kontraktu QatarEnergy z ConocoPhillips na dotawy w sumie 2 mln ton LNG rocznie przez 15 lat od 2026 roku oraz niepodanych wolumenów od tradera Trafigura o wartości 3 mld dolarów pożyczonych dzięki gwarancji rządu federalnego. Paradoksalnie więc spadek nasycenia rynku Europy Środkowo-Wschodniej gazem z Rosji tworzy podstawy ekonomiczne do dalszej dywersyfikacji z użyciem innych źródeł pod warunkiem braku zwrotu ku staremu dostawcy, który jest proponowany przez siły prorosyjskie używające argumentu kryzysu energetycznego.

To będzie trudna zima, a potem następna

Należy spojrzeć na wyzwania rynku gazu w Europie w szerszym kontekście. Zapotrzebowanie na gaz może wzrosnąć ze względu na czynniki spoza sektora, o których wspominają w raporcie operatorzy gazowy i elektroenergetyczni zrzeszeni w europejskich ETNSO-E oraz ENTSO-G. ENTSO-E ostrzega w Winter Outlook 2022 roku przed scenariuszem pt. „Combined Sensitivity”, czyli powiązanej wrażliwości, że jeśli w Europie wystąpią naraz ograniczenia mocy wytwórczej energetyki jądrowej (widoczne w momencie publikacji tego tekstu we Francji i Szwecji), problemy z dystrybucją węgla (obecnie niewidoczne) między innymi w Polsce, a przy tym pojawi się atak zimy jak w styczniu 2021 roku, może znacznie wzrosnąć zapotrzebowanie na gaz, a tego może zabraknąć. ENTSO-G szacuje, że w razie srogiej zimy zakończenie sezonu grzewczego z średnimi zapasami w magazynach europejskich w wysokości 30 procent ich pojemności będzie możliwe tylko przy ograniczeniu zużycia w Europie o 10-15 procent zalecane, ale nie narzucane dotąd przez Komisję Europejską. Ta może narzucić obowiązek redukcji zużycia o 15 procent dopiero w razie ogłoszenia alertu na rynku gazu, kiedy może być już za późno. ENTSO-G ostrzega, że w najczarniejszym scenariuszu południe Europy będzie miało zapełnione magazyny gazu przed zimą 2023/24 jedynie w 15 procentach wobec celu unijnego w wysokości 90 procent. To kolejny argument za administracyjnym ograniczeniem zużycia nawet pomimo mrożenia cen energii oraz gazu w 2023 roku wprowadzonego w Polsce oraz innych krajach unijnych. Kolejny czynnik ryzyka to dostępność LNG, która może zależeć od kondycji gospodarczej Chin. Jeżeli popyt na gaz w Państwie Środka przyspieszy, będzie go mniej do dyspozycji w Europie. Moce przesyłowe rosnące w szybkim tempie to jedno, a drugie to kontraktacja. Głośny spot propagandowy Kremla z końca 2022 roku straszy Zachód widmem jeszcze głębszego kryzysu energetycznego w 2023 roku. Póki co jednak gra Gazpromu nie przyniosła oczekiwanych efektów. Rosjanie straszyli Zachód widmem zamarzniętych miast, ale póki co odmrażają uszy własnemu sektorowi energetycznemu. Głośny spot z jedzeniem chomika na Święta wciąż bardziej przypomina rosyjską codzienność poza nielicznymi centrami dobrobytu, niż życie na Zachodzie doby kryzysu energetycznego. – Monitorujemy szoki energetyczne w Europie podczas gdy ta wyswabadza się od Rosji. To będzie trudna zima, a następna jeszcze trudniejsza, ale wolność od zależności od Rosji nadchodzi – oceniła Kristalina Georgijewa, szefowa Międzynarodowego Funduszu Walutowego, w podsumowaniu noworocznym.

Derusyfikacja Gazociągu Jamalskiego z przyległościami (ANALIZA)

Derusyfikacja Gazociągu Jamalskiego z przyległościami (ANALIZA)

Niezależnie od dyskusji o embargo na surowce z Rosji, która nie przyniosła dotąd rozstrzygnięcia, należy wyciągnąć wnioski z ataku rosyjskiego na Ukrainę i zderusyfikować energetykę europejską. Do rozważenia jest zgodne z prawem usunięcie kapitału rosyjskiego ze strategicznej infrastruktury energetycznej w Polsce i Niemczech. Przykład to Gazociąg Jamalski – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Sektor energetyczny Europy został spenetrowany przez Rosjan do stopnia, który pozwolił im spotęgować kryzys energetyczny poprzez ograniczenie podaży gazu, a te działania z dzisiejszej perspektywy mogą być postrzegane jako element przygotowań do inwazji na Ukrainę. Zależność od gazu rosyjskiego mogła paraliżować działania Zachodu i do pewnego stopnia hamuje część krajów europejskich przed sięgnięciem po bardziej zaawansowane sankcje gospodarcze z embargiem na surowce rosyjskie włącznie.

Najlepszy przykład penetracji energetyki europejskiej przez Rosjan to rynek niemiecki na którym głównym dostawcą jest rosyjski Gazprom. Niemcy od kilku lat nie publikują danych na temat źródeł pochodzenia gazu, które wywoływały kontrowersje w debacie publicznej. Oficjalnie sprowadziły w 2021 roku w sumie 142 mld m sześc. i zużyły 100 mld m sześc. Z tego według ICIS 32 procent gazu pochodziło z Rosji, 20 procent z Norwegii a 12 procent z Holandii, to znaczy z tamtejszego rynku gazu zaopatrywanego ze złóż krajowych oraz dostaw LNG. Rosjanie posiadają także udziały w operatorach wschodnioniemieckiego systemu przesyłowego gazu Gascade, OPAL i NEL za pośrednictwem spółki WIGA z udziałami Gazpromu z Rosji oraz niemieckiego Wintershall Dea. Gazociągi pod kontrolą tych firm rozprowadzają gaz rosyjski z Nord Stream 1 oraz Gazociągu Jamalskiego po wschodnich Niemczech i dalej, do Europy Środkowo-Wschodniej. Rosja posiada także kontrolę nad częścią magazynów gazu w Niemczech poprzez spółkę zależną Gazpromu o nazwie Astora opisaną w innym miejscu. Oficjalnie operatorzy są niezależni od Gazpromu, ale kryzys energetyczny oraz atak Rosjan na Ukrainie pokazuje ryzyko wykorzystania tej infrastruktury do manipulacji rynkiem.

Gazociągi przesyłowe w Niemczech z zaznaczeniem OPAL. Grafika: Gascade

Oznacza to, że rynek gazu w największej gospodarce Unii Europejskiej uległ stopniowej rusyfikacji i jest źródłem wpływu Federacji Rosyjskiej na politykę zagraniczną Niemiec. Zwrot Berlina widoczny po ataku Rosji na Ukrainę uwzględnia dlatego uniezależnienie od gazu rosyjskiego. Nie wystarczy jednak stopniowe zmniejszenie importu z Rosji, ale także zmiany właścicielskie chroniące wspólny rynek gazu przed nadużyciami rynkowymi Gazpromu oraz zagrożeniami płynącymi z wrogiej polityki zagranicznej oraz bezpieczeństwa Kremla. W interesie polityki zagranicznej i bezpieczeństwa a także rozwoju rynku gazu w Unii Europejskiej będzie zatem derusyfikacja energetyki europejskiej której elementem powinno być zgodne z prawem usunięcie udziałów kapitału rosyjskiego w strategicznej infrastrukturze przesyłowej oraz magazynowej w Niemczech oraz innych krajach europejskich.

Z tego punktu widzenia do rozstrzygnięcia pozostaje los Gazociągu Jamalskiego w Polsce, który znajduje się pod kontrolą operatora Gaz-System, ale należy do spółki EuRoPol Gaz z udziałami PGNiG w wysokości 52 procent (4 procent Gas-Trading) i Gazpromu (48 procent). Tak zwana polonizacja mocy Gazociągu Jamalskiego nastąpi w drodze zmian ustawowych. Gaz-System organizuje już aukcje przepustowości na Jamale a w przyszłości będzie także wyznaczał taryfę przesyłową. Do rozważenia pozostaje przyszłość udziałów Gazpromu w tej infrastrukturze. Drugie śledztwo antymonopolowe Komisji Europejskiej prowadzone na razie w sprawie, ale nie przeciwko tej firmie z Rosji powinno także dać odpowiedź na pytanie o to, czy i w jaki sposób należy usunąć szkodliwy wpływ kapitału rosyjskiego na rynek gazu na szlaku Gazociągu Jamalskiego w Polsce oraz Niemczech.

Nowa gra Gazpromu

– Gazprom umiejętnie wykorzystuje narzędzia rynkowe do gry, która ma zgoła nierynkowy charakter i oprócz biznesowych, także cele polityczne po myśli Kremla. Ta gra może ściągnąć na Polskę scenariusz w którym ta jednak podpisze nowy kontrakt jamalski z Gazpromem a Europa wpadnie w pułapkę gazową razem z nią – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Nowe oblicze kryzysu gazowego

Rosjanie nie zakręcili kurka z gazem, nie zagrozili także nowym kryzysem gazowym. Kryjąc się za rutynowymi procedurami ograniczają podaż tego paliwa w Europie oczekując określonych ruchów po drugiej stronie. Zapasy gazu w magazynach europejskich z udziałami Gazpromu za pośrednictwem spółki Astora znajdują się na rekordowo niskim poziomie. Historia ich użycia pokazuje, że Rosjanie nie uzupełniali zapasów latem 2021 roku po tym jak zostało ich dużo po sezonie grzewczym 2020/21, kiedy rynek notował rekordowo niskie zapotrzebowanie wywołane ograniczeniami pandemicznymi. Dane historyczne z magazynów Astory w Niemczech sięgające stycznia 2016 roku pokazują względnie regularny proces zatłaczania gazu latem, kiedy jest tani a zapotrzebowanie niskie oraz poboru w sezonie grzewczym, gdy drożeje i rośnie popyt. Zaburzenie jest widoczne w pandemicznym 2020 roku, kiedy pobór gazu w sezonie grzewczym był rekordowo niski. Wykres zapełnienia magazynów gazu po okresie regularnych fal pokazuje wówczas wysokie zapełnienie utrzymujące się od końca 2019 roku do jesieni 2021 roku. Zapasy nie zostały zużyte jak w poprzednich latach przez mniejsze zapotrzebowanie ze względu na ograniczenia pandemiczne zmniejszające aktywność gospodarczą, a co za tym idzie także popyt na gaz. Kolejną anomalią był atak zimy na początku 2021 roku, kiedy pobór gazu z magazynów nagle wzrósł do rekordowego poziomu czwartego stycznia 2021 roku.

Warto przypomnieć, że Gazprom wysłał do Europy Zachodniej oraz Turcji w 2020 roku 135,75 mld m sześc., w tym najwięcej do Niemiec, bo 45,84 mld m sześc. W tym samym czasie sprzedał w Europie Środkowo-Wschodniej 39,14 mld m sześc., z czego 9,67 mld m sześc. w Polsce. Daje to razem 174,89 mld m sześc. w 2020 roku. Gazprom przewiduje, że sprzedaż do Europy Zachodniej, Środkowo-Wschodniej i Turcji, nie licząc krajów byłego Związku Sowieckiego, sięgnie w 2021 roku 175-183 mld m sześc. Oznacza to, że eksport gazu z Rosji utrzymuje się na stałym poziomie pomimo rekordowych cen gazu sugerujących jego zwiększanie w interesie ekonomicznym tej firmy niezależnie od apeli importerów o więcej dostaw. Co ciekawe, ten temat padł na jednej z konferencji prasowych Gazpromu jeszcze w kwietniu 2021 roku, a szefowa Gazprom Exportu odpowiedzialnego za sprzedaż za granicą Elena Burmistrowa mówiła jeszcze w kwietniu 2021 roku, że będzie planować politykę eksportową w uzależnieniu do wyników z pierwszego kwartału tego roku. Tymczasem pokazały one rekordowo niskie zapasy i wysoki pobór, a także rekordową sprzedaż do tak zwanej dalekiej zagranicy (wspomniana Europa i Turcja bez krajów byłych Sowietów). Ta wzrosła rok do roku od pierwszego stycznia do 15 kwietnia 2021 roku o 28 procent do 60,5 mld m sześc. Po tych rekordach Rosjanie prawdopodobnie zdecydowali ograniczyć sprzedaż w Europie.

Już latem 2021 roku dalej chwalili się rekordowym wzrostem eksportu, ale ów rekord faktycznie nastąpił jedynie w odniesieniu do rekordowych spadków dostaw z 2020 roku wskutek ograniczeń pandemicznych. Gazprom Export informował o sprzedaży 115,3 mld m sześc. gazu krajom spoza Wspólnoty Niepodległych Państw w pierwszej połowie 2021 roku. To wzrost rok do roku o 23,2 procent, czyli 21,7 mld m sześc. Jednakże dostawy w pierwszej połowie 2021 roku są w rzeczywistości niższe niż w okresie styczeń-czerwiec 2018 roku, kiedy nastąpił faktyczny rekord w wysokości 117,1 mld m sześc. Gazprom wysłał zaś na Stary Kontynent 198,97 mld m sześc. w 2019 roku, a w pandemicznym 2020 roku tylko 174,9 mld m sześc. Oznacza to, że Gazprom zmniejszył eksport do Europy i Turcji w stosunku do poziomu sprzed pandemii pomimo rekordowych cen kryzysu energetycznego, a także spodziewa się istotnie mniejszych dostaw w 2021 roku (wspomniany przedział 175-183 mld m sześc.) niż w przedpandemicznym 2019 roku (198,97). Nie był to ruch polegający na walce jak największą sprzedażą i niską ceną o klienta, do którego przyzwyczajeni są Europejczycy. Gazprom zadziałał wbrew tak rozumianej logice rynkowej. Rosjanie mają jednak własną logikę z pogranicza biznesu i polityki.

Gra rynkowa czy polityczna?

Dane Oxford Institute for Energy Studies znanego z analiz tłumaczących rosyjski punkt widzenia pokazuje, że nadpodaż gazu w Europie w 2020 roku przyniosła rekordowo niską cenę, wzrost sprzedaży LNG i spadek udziałów rynkowych Rosjan przegrywających z konkurencją. Wzrost dostaw LNG do Europy w pierwszej połowie 2020 roku był połączony ze spadkiem zakupów u Gazpromu. Dostawy LNG z USA sięgnęły w pierwszej połowie 2020 roku 9,3 mld m sześc. Klienci Gazpromu mają w umowach długoterminowych klauzule take or pay (TOP) dotyczące części zamawianego wolumenu, która musi zostać opłacona nawet jeżeli nie zostanie odebrana. Oznacza to, że mają przestrzeń do redukcji zakupów w Rosji o pozostałą ilość w zależności od tego, czy mają lepszą alternatywę, którą w 2020 roku był nierzadko właśnie gaz skroplony z bardziej atrakcyjną ceną. Dostawy do Niemiec spadły o 25 procent rok do roku w pierwszej połowie 2020 roku. OIES przyznaje, że Niemcy optymalizowali portfolio zwiększając zakupy LNG i obniżając zakupy w Rosji do minimum kontraktowego. Przykładem obrazującym ten trend może być import polskiego PGNiG z klauzulą TOP na około 80 procent dostaw w kontrakcie jamalskim z Gazpromem. PGNiG sprowadziło w 2020 roku około 9 mld m sześc. gazu z Rosji i prawie 4 mld m sześc. LNG. Dostawy gazu skroplonego stanowiły 25 procent importu tej firmy, a te z Rosji – rekordowo niski poziom 60 procent. Import przez giełdy europejskie wyniósł pozostałe 15 procent. Jednakże z danych zebranych przez OIES wynika, że wzrost popytu w 2021 roku był znaczący między innymi przez wspomniany atak zimy w styczniu. Dostawy gazu skroplonego nie wystarczyły do pokrycia dodatkowego zapotrzebowania i klienci znów zwrócili się o więcej dostaw do Gazpromu. Dane z pierwszej połowy 2021 roku pokazują, że PGNiG zwiększyło wówczas zakupy z Rosji o 17 procent do 4,8 mld m sześc., czyli o 700 mln m sześc, utrzymując udział tego kierunku w okolicach 60 procent. Tymczasem według najnowszych dostępnych danych import gazu do Polski w trzecim kwartale 2021 roku składał się już w 67 procentach z dostaw ze Wschodu (spadek o 1 procent rok do roku) oraz 24 procentach w postaci LNG (wzrost o 4 procent). Dostawy od sąsiadów z giełd europejskich odpowiadały zaś za 9 procent, czyli spadek o 6 procent. Widać zatem podjęte przez PGNiG próby maksymalizacji importu spoza Rosji, przy jednoczesnym ograniczeniu dostaw z giełd dotkniętych rekordami cen. Jednakże z jakiegoś powodu ta cena na giełdach była tak wysoka, a jeden z nich to ograniczenie podaży przez Rosjan. Nie dążą oni do wojny cenowej o klienta, ale do maksymalizacji udziałów rynkowych oraz sprzedaży za pomocą kontraktów długoterminowych.

Udziały rynkowe poszczególnych graczy. Grafika: OIES

Z tego powodu Gazprom realizuje jedynie minimalne zobowiązania kontraktowe rezerwując na ten cel niezbędne moce przesyłowe gazociągów. Opłaca dostawy 40 mld m sześc. gazu rocznie przez Ukrainę zgodnie z kontraktem tymczasowym obowiązującym do końca 2024 roku. Pozostałe ilości gazu docierają do Europy przez Nord Stream 1, Gazociąg Jamalski oraz Turkish Stream. Dostawy przez Nord Stream 1 i Jamał-Europa są realizowane w drodze aukcji bez kontraktów przesyłowych. Gazprom rezerwuje ich moc w aukcjach śróddziennych, dobowych, miesięcznych i kwartalnych. Nie zarezerwował dostaw w aukcji rocznej Jamału, co nie oznacza, że nie wywiąże się ze zobowiązań kontraktowych (PGNiG podaje, że się wywiązuje), ale może to robić mniej przewidywalnie, za pomocą aukcji na krótsze okresy, zwiększając niepewność na rynku pod rządami emocji, a co za tym idzie presję cenową. Według IHS Markit średnie dostawy Gazpromu przez gazociągi do Europy spadły w październiku 2021 roku, kiedy rozpoczął się nowy rok gazowy, do 322 mln m sześc. na dobę w porównaniu z średnią 393 mln m sześc. na dobę w okresie kwiecień-wrzesień 2021 roku. Od wakacji znajdują się coraz niżej w stosunku do średniej z lat 2015-2019.

Dostawy gazociągowe z Rosji. Grafika: IHS Markit.

Kolejne narzędzie presji to giełda Gazpromu, która jest używana zgodnie z prawem, ale w sposób niezgodny z logiką rynkową. Ceny gazu na elektronicznej platformie sprzedażowej Gazpromu (ESP) były rekordowe już w kwietniu 2021 roku. Sięgały wówczas średnio 13,993 euro za megawatogodzinę w porównaniu z najniższą ceną odnotowaną w sierpniu 2020 roku w wysokości 6,744 euro za megawatogodzinę. Rosjanie mieli zatem przesłankę rynkową za zwiększeniem sprzedaży gazu w Europie na giełdach za pośrednictwem ESP. Robili to jednak w coraz skromniejszym zakresie. W rekordowej sesji ESP z 15 kwietnia 2021 roku sprzedali 1 323 504 MWh, czyli 124 mln m sześc. Tymczasem 10 października podczas ostatniej sesji ESP w 2021 roku Gazprom sprzedał 43 800 mWh, czyli cztery mln m sześc. Rosjanie wysłali na platformę elektroniczną tylko tyle gazu pomimo rekordowej ceny 26,702 euro za megawatogodzinę. Gazprom zaplanował pierwotnie cztery sesje sprzedażowe widniejące na jego wykazie internetowym z terminami w listopadzie: 8, 15, 22 i 29 listopada, a także trzema na grudzień: 6, 13 i 20 grudnia. Rosjanie organizują je zwykle w każdy poniedziałek. Tak się jednak nie stało pomimo rekordowej ceny oraz obietnicy Putina, że zwiększy podaż w Europie. Oficjalnie uznali, że dają priorytet rynkowi krajowemu na zlecenie prezydenta Władimira Putina na podstawie szacunków Gazpromu, które sugerują, że zapotrzebowanie na gaz w Federacji Rosyjskiej wzrośnie o 7,5 procent, czyli 18,6 mld m sześc. w latach 2021-25. Zwolennicy punktu widzenia Gazpromu podnoszą, że rok pandemiczny wywołał spadek wydobycia gazu w Rosji o 6,2 procent rok do roku, a więc o 46 mld do 693 mld m sześc. z czego Gazprom obniżył ją o 9,3 procent, a więc 47 mld do 455 mld m sześc. Gazprom zmniejszył wówczas dostawy gazu do magazynów o 38 procent, czyli o 20 mld do 33 mld m sześc. Teraz tłumaczy się brakiem elastyczności i nie dostarcza dodatkowego gazu Europie, choć zaplanował zwiększyć wydobycie w 2021 roku o 55 mld do ponad 510 mld m sześc. To najwięcej od ponad dekady. Można zatem podejrzewać, że Gazprom ma gaz, ale nie chce go sprzedawać inaczej, niż w kontraktach długoterminowych omijających Ukrainę.

Rosjanie zachęcają do zwiększenia zakupów za pośrednictwem umów długoterminowych prośbą i groźbą, nierzadko strasząc przerwą dostaw, jak w przypadku Mołdawii, która w ten sposób została zmuszona do zawarcia nowej umowy z braku dostępnej alternatywy. Tłumaczą też czasem zmniejszone dostawy do Europy brakiem zamówień klientów we Francji czy Niemczech, jak zrobili to ostatnio ustami prezydenta Władimira Putina podczas wystąpienia podsumowującego 2021 rok. To jednak jest półprawda, bo niektórzy klienci europejscy nie chcą rzeczywiście zawierać nowych kontraktów długoterminowych, ale kupować gaz poza Rosją, na przykład na giełdzie, ale tam jest go za mało przez celowe działania Gazpromu wynikające z jego specyficznej polityki rynkowej. Rosjanie uzyskują w ten sposób długoterminową pewność zbytu oraz omijają terytorium ukraińskie, o ile klienci zostają z nimi na dłużej i godzą się na określony szlak dostaw. Przykład rozstrzygnięcia po myśli Gazpromu to Węgrzy z MOL, którzy zawarli w 2021 roku umowę dziesięcioletnią z opcją przedłużenia o pięć lat do września 2036 roku o wolumenie 4,5 mld m sześc. rocznie z dostawami przez Turkish Stream, a zatem z pominięciem Ukrainy. To także wspomniana Mołdawia, która podpisała kontrakt pięcioletni do 2026 roku godząc się w zamian na opóźnienie reform zgodnych z wymogami integracji energetycznej z Europą w ramach Wspólnoty Energetycznej. Trwają również rozmowy Gazpromu z niemieckim VNG o przedłużeniu kontraktu i zwiększeniu wolumenu dostaw rozpoczęte w listopadzie 2021 roku, gdy pojawiły się szczyty cenowe. Rosjanie wykorzystują zatem rekord cen gazu do zawarcia kontraktów długoterminowych, które będą gruntować ich pozycję na rynku długo po zakończeniu. – Kontrakty długoterminowe zawierają ceny trzy, cztery, a nawet siedem razy niższe – zapewnił Putin w odniesieniu do umów z rosyjskim Gazpromem, które jego zdaniem są tańsze od oferty na giełdach europejskich. – Europejski rynek spotowy jedynie odzwierciedla obecny stan popytu i podaży, ale nie jest narzędziem wyceny dającym równowagę w długim terminie – oceniła Jelena Burmistrowa, szefowa Gazprom Exportu. – Ci, którzy podpisali z nami kontrakty długoterminowe, cieszą się obecnie z ich ceny – dodała. Obecny kryzys energetyczny kiedyś się skończy, ceny na giełdach znów będą atrakcyjniejsze od rosyjskich, ale umowy z Rosjanami zostaną.

Pułapka gazowa

Gra Gazpromu na rynku Starego Kontynentu nie jest tradycyjnie rynkowa, ponieważ ta firma postrzega rynek inaczej niż jej odbiorcy w Unii Europejskiej. Koncern z Petersburga gra na zwiększenie udziału rynkowego, nawet ograniczając przychody na poczet przyszłych zysków z utrzymania pozycji na rynku Unii Europejskiej. Rosjanie wykorzystują dostępne narzędzia rynkowe. Nie jest jednak powiedziane, że działają w zgodzie z prawami rynku, szczególnie w odniesieniu do prawa antymonopolowego Unii Europejskiej. Gazprom działa niczym kartel naftowy OPEC ograniczając sprzedaż w celu windowania ceny w nadziei na odzyskanie udziałów rynkowych traconych na rzecz konkurencji, w przypadku rynku ropy surowca ze złóż łupkowych. Gazprom robi to samo, pragnąc wypchnąć rosnącą konkurencję w postaci LNG z różnych stron świata, choć w coraz większej mierze pochodzącego z gazu łupkowego z USA. To zachowanie może częściowo tłumaczyć również fakt, że Gazprom pozostaje instrumentem polityki zagranicznej Kremla, który z kolei wykorzystuje długoterminowe umowy gazowe do uzyskiwania określonych, długofalowych efektów w relacjach z państwami zależnymi od gazu rosyjskiego nawet kosztem krótkoterminowej utraty zysków z wysokiej ceny. Gazprom zabiega o utrzymanie tej zależności z najbardziej jaskrawym przykładem w Mołdawii, ale chodzi o całą Europę, która rezygnując z dywersyfikacji i uzależniając się od gazu w okresie przejściowym polityki ochrony klimatu może zwiększyć oraz przedłużyć tę zależność kontynentu na dekady, także za pośrednictwem wodoru. Nazywam to zjawisko rusyfikacją polityki klimatycznej, a wpadnięcie w zależność od gazu z Rosji na tym szlaku pułapką gazową. Kryzys energetyczny to kolejna okazja do gry Gazpromu, która formalnie ma charakter rynkowy, ale może się za nią kryć istotne zagrożenie polityczne, z którego powinni sobie zdać sprawę wszyscy Europejczycy i jest to argument za drugim śledztwem antymonopolowym Komisji Europejskiej. Argumenty w tej sprawie zostały przedstawione przez Polskę, Ukrainę oraz innych krytyków Gazpromu, a Komisja się im przygląda, wysławszy już do Rosjan ankietę w tej sprawie, zgodnie z informacją przekazaną przez nią BiznesAlert.pl. Próbują oni także wykorzystać obecną sytuację krótkoterminowo do wymuszenia rozpoczęcia dostaw gazu przez sporny gazociąg Nord Stream 2, które będą mogły jednak ruszyć dopiero po certyfikacji w Niemczech, która ma nie nastąpić przed drugą połową 2022 roku. Wicepremier Rosji Aleksander Nowak przyznał jesienią, że są dwa sposoby na obniżenie rekordowych cen gazu w Europie. To sprzedaż większej ilości gazu na platformie Gazpromu albo zgoda na rozpoczęcie dostaw przez Nord Stream 2. Można zatem wysnuć wniosek, że Rosjanie celowo ograniczają podaż, żeby skłonić Europejczyków do odblokowania spornej magistrali.

Zemsta Katarzyny Wielkiej

Gra Gazpromu to argument za unikaniem nowych kontraktów długoterminowych z Rosjanami pomimo pozornie atrakcyjnej oferty kuszącej kolejnych klientów. Taka pokusa może pojawić się także w Polsce w 2022 roku, kiedy wysokie ceny gazu mogą się nadal utrzymywać. Gazprom przewiduje, że średnia cena gazu w Europie w czwartym kwartale 2021 roku wyniesie 550 dolarów za 1000 m sześc. i podobna będzie w 2022 roku, głównie przez rekordowo niskie zapasy, które – jak już ustaliliśmy – są tak niskie głównie za sprawą rosyjskiego Gazpromu, bo magazyny niemieckie tej firmy (Etzel, Jemgum i Rehden są zapełnione w 16 procentach, austriacki Heidach w 39 procentach, a holenderski Bergemeer w 23 procentach. W tym samym czasie średnia europejska wynosi 60 procent. Ośrodek IHS Markit przewiduje, że zapasy w magazynach europejskich sięgną poniżej 15 mld m sześc. do końca marca. Z tego względu przewiduje, że ceny na giełdzie TTF w lecie 2022 roku będą o 25 procent wyższe od prognoz i sięgną 44 euro za megawatogodzinę w pierwszym kwartale oraz 34 euro za megawatogodzinę w drugim i trzecim kwartale. To więcej niż najwyższa cena na platformie elektronicznej Gazpromu w 2021 roku. Rosjanie mogą mieć w przyszłym roku argument przekonujący do kontraktów długoterminowych w postaci ceny niższej od rekordów utrzymujących się na giełdzie.

Niektórzy klienci mogą się skusić jak Węgrzy. Można sobie także wyobrazić, że klienci Gazpromu będą chcieli się stać pośrednikami dostaw w Europie. Dla przykładu w Polsce wspomniane VNG z Niemiec może zechcieć kiedyś sprzedawać więcej gazu za pośrednictwem spółek już tam obecnych Handen i Gaz Energia choćby w punkcie połączenia Gaz-System/Ontras. Operatorem jest tam Ontras z grupy EnBW do której należy VNG. Do podobnych celów może posłużyć VNG lub innemu dostawcy związanemu z Rosjanami rewers na Gazociągu Jamalskim w punkcie Mallnow, którego operatorem jest GASCADE z udziałami po połowie Gazprom Germania i Winteshall DEA. Jeżeli kryzys energetyczny będzie się utrzymywał w 2022 roku, kiedy kończy się kontrakt jamalski PGNiG-Gazprom, Rosjanie będą mogli wykorzystywać opisywaną wyżej grę „rynkową” do skuszenia Polaków na nowy kontrakt długoterminowy, zamiast zakupów na spocie, do których dostęp jest ograniczany już teraz. Polska będzie zainteresowana dodatkowym gazem, bo wyliczenia jeszcze sprzed kryzysu sugerują, że może potrzebować dodatkowo 2,1-3,8 mld m sześc. rocznie od 2023 roku. Gdyby Polacy się skusili, na przykład po przyspieszonych wyborach parlamentarnych w 2022 roku skutkujących koalicją z Polskim Stronnictwem Ludowym i Waldemarem Pawlakiem znanym z przedłużenia kontraktu jamalskiego w 2010 roku, mogłaby zostać zawarta nowa umowa długoterminowa ograniczająca możliwość dalszej dywersyfikacji dostaw gazu do Polski podobna do tej z Mołdawii czy Węgier. Wówczas można sobie wyobrazić, że kiedyś byłaby realizowana za pośrednictwem Nord Stream 2 przez Niemcy pozwalając Rosjanom ominąć Ukrainę przy dostawach do kolejnego klienta i obronić udziały rynkowe, a wszystko zgodnie z priorytetami polityki zagranicznej Kremla. Byłby to drugi kontrakt jamalski, ale zapewne z racji szlaku dostaw być może zwany bałtyckim. Czynnikiem ograniczającym to ryzyko jest ustawa o zapasach, dzięki której Polacy wbrew trendom europejskim uzupełnili zapasy gazu na ten sezon grzewczy prawie w stu procentach i mają najwyższe zapełnienie procentowe w Europie. W innym wypadku mogłoby się okazać, że w 2022 roku uzupełnialiby niedobory z magazynu Katharina w Brandendburgii rozbudowywanego przez VNG z pomocą Gazpromu, pod warunkiem, że byłby w nim gaz.

Co ciekawe, magazyn gazu Katharina cieszy się największym zapełnieniem w Niemczech z poziomem przekraczającym 70 procent przepustowości oraz największym wtryskiem paliwa tak, jakby czekał na dodatkowe zamówienia. Dostawy gazu Nord Stream 2 składowanego z pomocą magazynu nazwanego na cześć Katarzyny Wielkiej do Polski byłyby chichotem historii i sukcesem gry Gazpromu, która tylko z pozoru ma charakter wyłącznie rynkowy. Z tego względu Polska powinna kontynuować kurs na obniżenie zależności od gazu z Rosji pomimo kryzysu energetycznego i za wszelką cenę unikać zwrotu w polityce gazowej w 2022 roku. Drastyczny wzrost kosztu importu gazu zmusił PGNiG do pożyczki wartej 2,7 mld zł. Warto zastanowić się, czy nie subsydiować tej firmy w 2022 roku, aby nie zabrakło gazu ani nie powstało ryzyko powrotu do zależności od Gazpromu w 2023 roku. Jednym z narzędzi do realizacji tego celu jest polonizacja mocy Gazociągu Jamalskiego, który może posłużyć do importu fizycznego gazu z Baltic Pipe i LNG, ale także spotowych zakupów w Niemczech. Polacy kontynuują kurs pozwalający nie podpisywać żadnej umowy z Rosjanami i uzupełniać dostawy LNG oraz z Baltic Pipe kontraktami spotowymi na giełdzie niemieckiej. Pomimo faktu, że w najbliższych miesiącach będzie to droga opcja, to długoterminowo była bardziej konkurencyjna do politycznych umów z Gazpromem i po kryzysie znów będzie.

To nie Nord Stream 2 obniża ceny gazu, ale koronawirus. Benzyna będzie tańsza? (ANALIZA)

To nie Nord Stream 2 obniża ceny gazu, ale koronawirus. Benzyna będzie tańsza? (ANALIZA)

– Rosjanie przekonują, że już same niepotwierdzone wieści o uruchomieniu Nord Stream 2 obniżają cenę gazu, agitując za jego startem jesienią wbrew przeszkodom. Ceny gazu faktycznie drgnęły przez tę plotkę, ale węglowodory tanieją dłużej i mocniej przez inny czynnik, czyli powracające obawy o koronawirusa. Jakiś plus to wizja obniżek cen na stacjach paliw – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Szantaż gazowy w szatach rynkowych

Machina propagandowa Gazpromu działa. Błąd systemu u operatora niemieckiego GASCADE sprawił, że na stronie informującej o przepływach gazu w jego gazociągach pojawiła się informacja o dostawach przez punkt Lubmin 2, czyli miejsce przyszłego wyjścia Nord Stream 2 na ląd. GASCADE należący do niemieckiego BASF i Gazpromu jest operatorem odnogi tego spornego gazociągu w Niemczech o nazwie EUGAL. Szybko zdementował informacje o rozpoczęciu dostaw przez Nord Stream 2, które w sposób oczywisty nie mogły ruszyć przez fakt, że gazociąg nie jest ukończony. Rosjanie poszli jednak za ciosem, przekonując, że nowa rura obniży ceny gazu i liczą na jej uruchomienie w październiku i dostawy 5,6 mld m sześc. do końca 2021 roku.

To nowy element polityki faktów dokonanych, która próbuje przekonać świat, że nie da się już zatrzymać Nord Stream 2. Budowa jest już na finiszu i tylko niespodziewane działanie USA lub sztormów mogłoby jeszcze na nią wpłynąć. Deutsche Welle informuje o ceremonii ukończenia budowy 23 sierpnia, podsycając napięcie przez korelację czasową z rocznicą paktu Ribbentrop-Mołotow. Jednak i ta data nie jest pewna przez czynniki ryzyka mogące opóźnić budowę do września. Tak powstaje przekaz o nieuchronności Nord Stream 2, który czeka jeszcze przeprawa z obowiązującymi sankcjami USA uderzającymi w firmy próbujące dokonać certyfikacji technicznej oraz przepisami unijnymi dyrektywy gazowej, które muszą zostać wdrożone przed rozpoczęciem dostaw. Rosjanie chcą przekonać Europę Zachodnią, że nie warto czekać na te rozstrzygnięcia i należy jak najszybciej uruchomić Nord Stream 2, aby wysokie ceny gazu nie uderzały po kieszeniach. Wykorzystuje do tego nowego szantażu gazowego magazyny w Austrii, Niemczech i Holandii z udziałami Gazpromu, o czym pisał Mariusz Marszałkowski.

https://biznesalert.pl/pandemia-wysokie-ceny-ropa-gaz-bron-putina-nord-stream-2-rafineria-gdanska-baltic-pipe-energetyka-gaz/embed/#?secret=4SFRvqXpyY

Faktyczna przyczyna obniżki cen gazu i nie tylko

Fakty jednak są takie, że ten gazociąg podniesie ceny gazu w Europie Środkowo-Wschodniej i utrudni rozwój rynku. Natomiast ceny gazu bardziej długoterminowo spadają z innego powodu. Na wykresach wartości tego paliwa oraz ropy naftowej widać systematyczny spadek od początku sierpnia. Baryłka Brent kosztowała w pierwszych dniach tego miesiąca 77 dolarów, by spaść do 66 dolarów w jego połowie. Gaz ziemny, który kosztował na giełdzie amerykańskiej trudnej do powiązania z Nord Stream 2 na początku sierpnia ponad 4 dolary za mmbtu, w połowie sierpnia staniał już do 3,7 dolarów. To spadek niezależny od nowej rury Władimira Putina, a nawet od porozumienia naftowego OPEC+ luzowanego przez potęgi wydobywcze z Arabią Saudyjską i Rosją na czele, które jak widać słusznie nie luzowały go dalej pomimo apelu USA.

Ceny gazu i ropy spadają od początku sierpnia po złych danych gospodarczych z Chin oraz nowych ograniczeniach wprowadzonych w odpowiedzi na rosnącą liczbę przypadków zakażeń koronawirusem. Gospodarka Chin wróciła do kondycji sprzed pandemii, ale ma problemy ze względu na ograniczenia wynikające z powrotu restrykcji pandemicznych wywołanych nowymi ogniskami zakażeń oraz ekstremalnymi zjawiskami pogodowymi w części kraju. Doszło między innymi do zamknięcia największego terminalu przeładunkowego Ningbo ze względu na wykrycie tam przypadku zarażenia, grożąc podwyżkami cen dostaw towarów do Europy oraz Ameryki Północnej. Produkcja przemysłowa w Chinach wzrosła w lipcu rok do roku o 6,4 procent wobec szacunków państwowych na poziomie 7,8 procent i wzroście o 8,3 procent w czerwcu. Sprzedaż detaliczna wzrosła w zeszłym miesiącu o 8,5 procent, mniej od szacowanych 11,5 procent i 12,1 procent zanotowanych w czerwcu. Bank Goldman Sachs oszacował, że spowolnienie gospodarcze Państwa Środka spowoduje, że popyt na ropę w tym kraju będzie w tym roku niższy o 2,1 mln baryłek dziennie. To olbrzymia ilość biorąc pod uwagę fakt, że OPEC+ zamierza wypuszczać na rynek dodatkowe 400 tysięcy baryłek na miesiąc, a więc licząc od sierpnia wypuści do końca roku mniej więcej 2 mln, czyli tyle, ile Chińczycy nie będą potrzebować. Z tego względu może dojść do rewizji układu i nowych cięć, bo koronawirus już zbiera żniwo na rynku. Cena baryłki coraz bardziej zależy od popytu uzależnionego od stanu pandemii, a coraz mniej od decyzji OPEC+.

Benzyna będzie tańsza?

Pozytywny aspekt tej przykrej sytuacji to wizja obniżek cen paliw na stacjach w Polsce i na świecie. Nowe spowolnienie gospodarcze i restrykcje pandemiczne mogą obniżyć popyt na paliwa, a co za tym idzie obniżyć rekordowe ceny na stacjach, dając premię do wzrostu Produktu Krajowego Brutto, jak w zeszłym roku. Średnia cena litra benzyny 95 wynosi obecnie 5,71 złotych i jest to już nieznaczna obniżka. Najwyższa cena została zanotowana na początku sierpnia, sięgając średnio 5,72 złotych za litr, ale trudno ocenić czy obecny spadek to już odzwierciedlenie trendu spadkowego na rynku węglowodorów ani jak długo się utrzyma. Należy dalej obserwować wpływ stanu pandemii na świecie na popyt w gospodarce.

https://biznesalert.pl/ropa-porozumienie-naftowe-opec-energetyka-ropa/embed/#?secret=t0Doa0l0TG

Pycha Nord Stream 2 kroczy przed upadkiem, ale Polska wciąż musi się strzec

Pycha Nord Stream 2 kroczy przed upadkiem, ale Polska wciąż musi się strzec

– Transformacja energetyczna uderzy w petrostates i Nord Stream 2. CBAM może je dobić. Polska wciąż zależna od paliw kopalnych musi się jednak nadal strzec. Nie będzie zależna od rosyjskiego petrostate, jeżeli sama nie stanie się gas state, a do tego niezbędna jest skuteczna transformacja – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Pycha Nord Stream 2

Budowa spornego gazociągu Nord Stream 2 postępuje między innymi ze względu na niechęć Amerykanów do wdrożenia poszerzonych sankcji wobec tego projektu. Nie jest jednak pewne, czy nawet poszerzone ograniczenia zatrzymałyby budowę. Do rozstrzygnięcia pozostaje czy i kiedy sporny gazociąg mógłby rozpocząć dostawy, bo perspektywa kolejnych przeszkód w postaci obowiązujących sankcji USA wobec firm certyfikujących i ubezpieczających pracę Nord Stream 2 oraz konieczność dostosowania jego pracy do przepisów dyrektywy gazowej Unii Europejskiej. Rosjanie mogą przekonać Niemców, aby ich fundacja Stiftung Klimaschutz stała się „niezależnym” operatorem niemieckiego odcinka Nord Stream 2 i firmy europejskie do wzięcia odpowiedzialności za gaz Gazpromu w punkcie wejścia do systemu unijnego, który należy jeszcze ustalić. Te zmiany mogą zająć jednak trochę czasu, zanim dostawy faktycznie ruszą.

Upadek potęg naftowych

Długofalowo jednak odejście od paliw kopalnych w dążeniu do neutralności klimatycznej uniezależni kraje zachodnie od węglowodorów, w tym projektu Nord Stream 2 o ile ten nie stanie się wodorociągiem. Petrostate uzależnione od ich sprzedaży, jak Rosja, muszą szukać alternatywy.

Według Międzynarodowej Agencji Energii kraje uzależnione od sprzedaży węglowodorów mogą stracić 75 procent przychodów per capita związanych z nią do 2030 roku przez dążenie do neutralności klimatycznej do 2050 roku w krajach zachodnich. Bank Światowy ocenia, że najgorzej przygotowane państwa to Algieria, Azerbejdżan, Gujana, Gwinea Równikowa, Irak, Irak, Kazachstan, Nigeria, Libia oraz Wenezuela. Nie podjęły one dotąd działań na rzecz uniezależnienia budżetu od sprzedaży węglowodorów, są doświadczane wojnami i problemami społecznymi, a także są wystawione na oddziaływanie zmian klimatu. Arabia Saudyjska i Rosja mogą sobie poradzić lepiej, przez większe rezerwy finansowe i działania na rzecz zmniejszenia zależności od węglowodorów. Kanada, Norwegia, Australia i Zjednoczone Emiraty Arabskie są najmniej wrażliwe dzięki rozwojowi innych branż gospodarki dających alternatywę. Niektóre z nich podjęły już kroki ku neutralności klimatycznej. Mimo to kartel naftowy OPEC przewiduje, że na rynku nadal będzie wielu chętnych na węglowodory. Arabia Saudyjska ma jednak mniej optymistyczne spojrzenie. – Jesteśmy krajem naftowym, a nie krajem bogatym – powiedział książę koronny Muhammad bin Salman. – Byliśmy bardzo bogaci w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, kiedy mieliśmy mniejszą populację i dużo ropy. Teraz jednak szybko rośniemy – ocenił książę. – Jeśli nie będziemy utrzymywać oszczędności i wykorzystywać dostępnych narzędzi, zamienimy się w kraj biedniejszy – ostrzegł.

Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen mówiła w tym kontekście o projekcie Nord Stream 2 przy okazji kolejnego szczytu unijnego w dniach 24-25 czerwca. Jej zdaniem „współpraca ekonomiczna z Rosją stała się z czasem coraz trudniejsza” natomiast gospodarka rosyjska wymaga modernizacji i pozostaje zależna od sprzedaży węglowodorów. – Dlatego uważam, że ten sposób komunikacji czy współpracy nie przyniesie żadnej zmiany – powiedziała w kontekście projektu Nord Stream 2, czyli nowego gazociągu mającego dostarczać gaz z Rosji do Niemiec przez Morze Bałtyckie. Von der Leyen zapowiedziała, że na następnym szczycie Unii Europejskiej w czerwcu zostanie przedstawiona nowa propozycja strategii wobec Rosji. Także wtedy ma zostać opisany mechanizm CBAM nakładający obciążenia na dostawców dóbr do Unii Europejskiej, w tym węglowodorów, uzależnione od emisji CO2 towarzyszącej ich produkcji. W ten sposób ma zostać wyrównana konkurencja podmiotów unijnych z pozaunijnymi. Unia prowadzi najbardziej zaawansowaną politykę klimatyczną w regionie. CBAM wzbudził już krytykę Rosji, ale także Ukrainy i USA.

https://biznesalert.pl/strategia-wodorowa-polska-energetyka-innowacje-wodor-ireneusz-zyska/embed/#?secret=odEx4lmoIr

Polska musi się nadal strzec

Spadek zależności od węglowodorów nie będzie jednakowy w całej Unii Europejskiej. Polska pragnąca wykorzystać gaz ziemny jako paliwo przejściowe transformacji energetycznej wręcz zwiększy zależność od tego paliwa w latach dwudziestych XXI wieku. Gaz-System przekonuje, że będzie w stanie zapewnić sto procent zapotrzebowania dostawami spoza Rosji, ale warto przypomnieć, że gaz z Nord Stream 2 będzie sprzedawany nie w Europie Zachodniej, ale Środkowo-Wschodniej i może trafić do Polski. 51 z 55 mld m sześc. przepustowości Nord Stream 2 jest poświęcone dostawom odnogą EUGAL wzdłuż linii Odry do Czech, a stamtąd gazociągiem Gazelle do hubu gazowego Baumgarten. Długoterminowa rezerwacja mocy EUGAL według operatora Gascade z 50 procentami udziałów Gazpromu to 51 mld m sześc. rocznie w kierunku południowo-wschodnim, a nie jak głosi propaganda Gazpromu na Zachód. Sporny gazociąg nasyci Europę Środkowo-Wschodnią gazem rosyjskim, który mógłby potencjalnie trafić do Polski, jeżeli ta zbytnio zwiększy zależność od błękitnego paliwa.

Warto w tym kontekście przypomnieć wrzutkę do Kommiersanta z 2016 roku, kiedy ta gazeta informowała, że polski Gaz-System poprosił o budowę gazociągu pozwalającego sprowadzać do 11 mld m sześc. gazu Nord Stream 2 do Polski. Te informacje zostały zdementowane w Warszawie. Im bliżej końca kontraktu jamalskiego z rosyjskim Gazpromem w 2022 roku, tym więcej może pojawić się podobnych prowokacji. Polacy deklarują, że nie będą zależni od gazu rosyjskiego i nie podpiszą umowy na kształt umowy jamalskiej. Jedyna długoterminowa odpowiedź na to wyzwanie to jednak transformacja energetyczna, o której pisze MAE, którą ma zabezpieczyć energetyka jądrowa w Polsce od 2033 roku ograniczająca zależność od gazu oraz przyspieszyć ją liberalizacja przepisów na rzecz rozwoju Odnawialnych Źródeł Energii: ustawa offshore wspierająca morskie farmy wiatrowe, liberalizacja ustawy krajobrazowej pozwalająca znów budować lądowe farmy wiatrowe oraz program „Mój Prąd” wspierający rozwój fotowoltaiki. Należy także rozwijać krajową produkcję wodoru i alternatywne źródła jego dostaw, aby kiedyś nie było konieczności sprowadzania go przez Nord Stream 2. Polska nie będzie zależna od rosyjskiego petrostate, jeżeli sama nie stanie się gas state, a do tego niezbędna jest skuteczna transformacja energetyczna.

Odnoga Nord Stream 2 w Niemczech będzie opóźniona do kwietnia | Sankcje USA zmuszają Huawei do pozbycia się części telefonów

EUGAL. Grafika: Gascade
EUGAL. Grafika: Gascade

:Operatorzy sieci przesyłowych gazu w Niemczech domagają się wsparcia finansowego całkowitego przestawiania gazociągów na transport wodoru. Rząd federalny rozważa rozwiązanie tymczasowe, które wyprzedzi plan rozwoju gospodarki wodorowej kraju.

:Twitter zawiesił konto irańskiego ministra ropy Bijana Zanganeha po wejściu w życie kolejnych sankcji amerykańskich wobec jego kraju.

:Chiński Huawei zdecydował się na sprzedaż marki Honor ze względu na problemy dostępu do podzespołów telefonów komórkowych wywołane sankcjami USA.

:Agencja TASS poświęciła artykuł tłumaczeniu uwarunkowań rynkowych, które nie sprzyjają ukończeniu Nord Stream 2, który miał być gotowy pierwotnie z końcem 2019 roku.

:Operator gazociągów przesyłowych we wschodnich Niemczech o nazwie GASCADE przyznaje, że odnoga gazociągu Nord Stream 2 o nazwie EUGAL zostanie uruchomiona dopiero w kwietniu 2021 roku. Czytaj dalej„Odnoga Nord Stream 2 w Niemczech będzie opóźniona do kwietnia | Sankcje USA zmuszają Huawei do pozbycia się części telefonów”

USA rozważą z Unią sankcje wobec Białorusi, w tym blokadę dostaw ropy. Nie ma decyzji | Polacy i Niemcy zwiększą dostępność Gazociągu Jamalskiego na granicy i nie tylko

Gazociąg Jamalski

:Departament stanu USA zamierza skoordynować odpowiedź na wydarzenia na Białorusi z Unią Europejską. Rozważa wprowadzenie sankcji lub blokadę dostaw ropy amerykańskiej.

:Kartel OPEC ostrzega, że głównym czynnikiem ryzyka będzie w drugiej połowie 2020 roku druga fala koronawirusa i rosnące zapasy baryłek. Porozumienie naftowe może nie wystarczyć do utrzymania wyższej ceny ropy.

:Operatorzy sieci przesyłowych z Polski i Niemiec planują zwiększenie dostępności Gazociągu Jamalskiego oraz połączenia w Lasowie na potrzeby dostaw na Zachód. Czytaj dalej„USA rozważą z Unią sankcje wobec Białorusi, w tym blokadę dostaw ropy. Nie ma decyzji | Polacy i Niemcy zwiększą dostępność Gazociągu Jamalskiego na granicy i nie tylko”

Nowe sankcje USA wobec Nord Stream 2 czy Gazpromu?

Nord Stream. Grafika: Gazprom

Amerykanie grożą sankcjami USA mającymi zablokować projekt Nord Stream 2. Mogą one uderzyć w dostawy gazu przez sporny gazociąg, ale prawdziwym szokiem byłoby objęcie obostrzeniami samego Gazpromu – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl. Czytaj dalej„Nowe sankcje USA wobec Nord Stream 2 czy Gazpromu?”

Spółka Gazpromu chce tłoczyć wodór z Nord Stream 2 do Niemiec | PGNiG może zwiększyć czterokrotnie dostawy gazu na Ukrainę

Budowa Nord Stream 2 w Rugii. Fot. Flickr
Budowa Nord Stream 2 w Rugii. Fot. Flickr

:Statek Akademik Czerski mający dokończyć gazociąg Nord Stream 2 wrócił do portu w niemieckim Mukran, w którym znajduje się baza logistyczna tego przedsięwzięcia.

:Deutsche Welle pisze o pomyśle wykorzystania Nord Stream 2 do dostaw wodoru do Niemiec opisywanym w BiznesAlert.pl w 2019 roku. Spółka niemiecka Gascade z udziałami Gazpromu jest zainteresowana takim rozwiązaniem.

:Prezes PGNiG Jerzy Kwieciński podał na falach Polskiego Radio 24, że jego firma wysłała na Ukrainę 690 mln m sześc. gazu w pierwszym kwartale 2020 roku. Jeżeli ten trend się utrzyma, Polacy mogą podwoić wynik z zeszłego roku. Czytaj dalej„Spółka Gazpromu chce tłoczyć wodór z Nord Stream 2 do Niemiec | PGNiG może zwiększyć czterokrotnie dostawy gazu na Ukrainę”

Niemcy nie wyjmą Nord Stream 2 spod prawa, ale jak Rosjanie je wdrożą?

Nord Stream 2 w Danii. Grafika: DEA
Nord Stream 2 w Danii. Grafika: DEA

Zapadła oficjalna decyzja niemieckiego regulatora o tym, że gazociąg Nord Stream 2 nie zostanie wyjęty spod reżimu dyrektywy gazowej, która może go dalej opóźnić i obniżyć jego rentowność. Jeżeli nie zatrzymają go nowe sankcje USA, jego architekci mogą spróbować zastosować prawo unijne tak, by dalej nie przeszkadzało ich interesom – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl. Czytaj dalej„Niemcy nie wyjmą Nord Stream 2 spod prawa, ale jak Rosjanie je wdrożą?”