Redaktor naczelny BiznesAlert.pl Wojciech Jakóbik w rozmowie z MarketNews24 przewiduje, że w tym roku może skończyć się „telenowela wokół polskiego atomu”. – Rząd ma wybrać z jakim partnerem technologicznym i w jakim modelu finansowym mają powstawać elektrownie jądrowe – dodał.
– W 2022 roku ma skończyć się polska telenowela wokół polskiego atomu i rząd ma wybrać z jakim partnerem technologicznym i w jakim modelu finansowym mają powstawać elektrownie jądrowe powiedział ekspert.
– Pierwsza ma powstać w 2033 roku, a musimy budować polski atom, bo bez tego nie zapewnimy sobie bezpiecznych dostaw w dobie odnawialnych źródeł energii – podkreślił.
Bez atomu Polska nie zrealizuje europejskiej polityki energetycznej
Redaktor naczelny BiznesAlert.pl tłumaczy, że alternatywą teoretycznie pozostaje węgiel i gaz, ale te surowce są wysoko emisyjne. – Bez atomu nie zrealizuje europejskiej polityki energetycznej, pod którą podpisaliśmy się – alarmuje.
– Tylko atom pozwoli nam na skokowe obniżenie emisyjności i cen energii – dodaje Jakóbik. Tłumaczy, że dyskusja o polskich elektrowniach w jego ocenie trwa już o wiele za długo, a decyzje są opóźnione o ponad czterdzieści lat.
Atom ma szansę na utrzymanie finansowania w Unii Europejskiej za pośrednictwem taksonomii jak gaz, ale potrzebne są nowe elektrownie jądrowe oraz regulacje na rzecz bezpieczeństwa dostaw tego paliwa, by zależność od Gazpromu nie przeniosła się do sektora wodorowego. Rosjanie już budują dolinę wodorową we wschodnich Niemczech – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.
Etykietowanie atomu i gazu po myśli Polski
Taksonomia Unii Europejskiej to system klasyfikacji aktywności ekonomicznej mający wejść w życie od 2022 roku. Ma określać które jej rodzaje są zrównoważone z punktu widzenia środowiska z pomocą określonych definicji. Ma zastosowanie między innymi w sektorze wytwarzania energii elektrycznej, faworyzując określone jej źródła i dając im szansę na finansowanie. Inwestycje dopuszczone w taksonomii nie będą miały problemów z pozyskaniem wsparcia banków, a potrzebują ich do realizacji megaprojektów, jak elektrociepłownie gazowe lub elektrownie jądrowe. Trwa dyskusja na temat zapisów taksonomii na temat gazu i atomu. Eksperci Komisji Europejskiej (Ekspercka Grupa Techniczna, do której należa m.in. Maciej Bukowski i Georg Zachmann komentujący na łamach BiznesAlert.pl) uznali, że atom pomaga chronić klimat i jest bezpieczny. Gaz ziemny został potraktowany przez tych ekspertów jako paliwo przejściowe umożliwiające rozpoczęcie transformacji energetycznej jako źródło uzupełniające niestabilne dostawy z Odnawialnych Źródeł Energii poprzez wprowadzenie terminu technologii przejściowej oprócz zrównoważonej. To otwarte drzwi dla energetyki gazowej, także tej opalanej tak zwanymi gazami odnawialnymi, jak biometan czy wodór (z różnych źródeł), a także technologii wychwytu i składowania dwutlenku węgla CCS. Wciąż nie ma porozumienia w sprawie atomu i gazu. Los atomu i gazu w taksonomii ma zostać rozstrzygnięty w osobnym akcie delegowanym zaplanowanym na czwarty kwartał 2021 roku, a więc realnie grudzień 2021 roku rodząc obawy o bezpieczeństwo terminu wdrożenia taksonomii.
Niemcy będą natomiast zainteresowane wpisaniem gazu do taksonomii jak Polska, ale z innych powodów. Polacy musza inwestować gaz w latach dwudziestych, ponieważ będą mieli atom dopiero w latach trzydziestych. Nasi zachodni sąsiedzi mają atom, ale chcą z niego zrezygnować do 2022 roku i zabezpieczać Odnawialne Źródła Energii z użyciem gazu. Ośrodek analityczny DIW z Berlina szacuje, że odejście od atomu zwiększy użycie węgla kamiennego i brunatnego, co widać na grafice 1.
Grafika 1. Zmiana miksu energetycznego Niemiec bez atomu. Grafika: DIW Berlin
Chociaż DIW przekonuje, że zużycie węgla zakończy się w okolicach 2030 roku, a w latach trzydziestych gwałtownie spadnie zużycie gazu ze względu na rozwój OZE tak, aby w 2040 roku wytwarzanie energii pochodziło całkowicie ze źródeł odnawialnych, to bez efektywnej technologii magazynów energii niedostępnej dotychczas spalanie błękitnego paliwa będzie rosło, o czym informuje z kolei raport instytucji reprezentującej przemysł niemiecki BDI stąpający mocniej po ziemi. Apeluje on o dostarczenie dodatkowych 43 GW energetyki gazowej po to, aby możliwe było odejście od węgla w 2030 roku z 80 procent udziału OZE według umowy koalicyjnej nowego rządu. Grafika 2. ze zmianą miksu energetycznego Niemiec według BDI pokazuje zależność: im więcej OZE, tym więcej gazu do stabilizacji. 43 GW to przy zgrubnych szacunkach około 40 mld m sześc. rocznie dodatkowego zużycia gazu.
Grafika 2: Wzrost roli gazu w Niemczech. Grafika: BDI
To ważny punkt, bo tłumaczy dlaczego pomimo faktu, że w umowie koalicyjnej w Niemczech nie ma bezpośrednich zapisów o spornym gazociągu Nord Stream 2 (przepustowość to 55 mld m sześc. rocznie), za to są o imporcie wodoru z Rosji. BDI postuluje budowę energetyki gazowej „Hydrogen-ready”, aby mogła być kiedyś opalana tym gazem odnawialnym, zeroemisyjnym. Mógłby wówczas pochodzić w dużej mierze z Rosji. Firmy niemieckie i rosyjskie już lokalizują miejsca potencjalnych inwestycji wodorowych w obu krajach, a Gazprom posunął się wręcz do przedstawienia planów budowy doliny wodorowej u wylotu Nord Stream 2 w Meklemburgii-Pomorzu Przednim z pomocą spółki Gazprom-Hydrogen. To jednak nie tylko ta firma. Rosnieft wykupił udziały Shella w Rafinerii Schwedt, która także ma posłużyć do produkcji wodoru, a także zazieleniać swą aktywność. Rosjanie szykują sobie zagłębie wodorowe na wschodzie Niemiec. Być może dlatego prezydent Władimir Putin mówił na Forum Rosja Wzywa o możliwości eksportu wodoru istniejącymi gazociągami z Rosji. Przekonywał, że gospodarka rosyjska jest jedną z „najbardziej zielonych” na świecie wbrew faktom o największych wyciekach metanu z tamtejszych instalacji zaopatrujących m.in. Nord Stream 2. Gazprom ma przygotować raport o możliwości użycia gazociągów do eksportu wodoru do czerwca 2022 roku, wcześniej już dopuszczał taką możliwość. Niezależnie od tego symbioza gospodarcza niemiecko-rosyjska znana z sektora gazu, a przeniesiona do sektora wodoru może stać się niezbywalnym elementem transformacji energetycznej według modelu zaplanowanego w Berlinie, nawet po wejściu Zielonych i Liberałów krytycznych wobec Nord Stream 2 do koalicji z SPD. Należy się spodziewać, że będą pilnować dostosowania tego spornego projektu do przepisów unijnych, ale nie zablokują go. To dlatego BDI apeluje o wpisanie gazu do taksonomii jako źródła zrównoważonego. Przemysł niemiecki uznaje za to, że należy nadal dążyć do denuklearyzacji Europy zgodnie z postulatem resortu klimatu poprzedniego rządu pod wodzą Svenji Schulze z SPD, bo „energia jądrowa nie jest szansą w walce z kryzysem klimatycznym ani nie jest zgodna z celami klimatycznymi”. To nieprawda, bo bez atomu Niemcy mogą czasowo zwiększyć zależność od paliw kopalnych i emisję CO2, chociaż faktycznie zwiększą udział OZE w miksie. Ten paradoks pokazuje napięcie między dwoma celami polityki klimatycznej całej Unii Europejskiej – obniżką emisji CO2 i zwiększaniem udziału OZE. Stanowisko BDI jest oderwane od rzeczywistości jak postulaty ministerstwa klimatu Austrii, która domagała się taryfy ulgowej dla krajów zwiększających emisję CO2 w dobie kryzysu energetycznego, żeby nie musiały sięgać po atom w celu ich obniżenia. Tymczasem rusyfikacja polityki klimatycznej może przedłużyć zależność surowcową od Rosji i utrzymać ryzyko polityczne z nią związane.
Jak nie wpaść w pułapkę gazową Putina?
Z tego względu w Niemczech narasta dyskusja na temat ocalenia pozostałych sześciu reaktorów jądrowych, a w Polsce jest poparcie rządu dla budowy 6-9 GW energetyki jądrowej do 2043 roku. Polacy potrzebują atomu by nie wpaść w pułapkę gazową, ale pójdą póki co szlakiem Niemiec, ze względu na to, że w latach dwudziestych nie będą jeszcze mieli reaktorów i będą bronić gazu w taksonomii jak ich zachodni sąsiedzi. Powinni jednak zadbać o to, aby taryfa ulgowa dla gazu w latach dwudziestych realna wobec poparcia Niemiec nie pociągnęła całej Europy, a razem z nią Polski, w głębszą zależność od Rosji, także w sektorze wodoru. Jacques Delors Energy Centre publikuje raport, z którego wynika, że Gazprom jest jedynym dostawcą gazu do Europy, który posiada wolne moce eksportowe, choć ich nie wykorzystuje w pełni, przez co jest oskarżany o celowe podnoszenie cen gazu w celu wymuszenia certyfikacji Nord Stream 2 (Grafika 3). Tymczasem zależność Europy od gazu z Rosji wzrosła z 30 do 41 procent w 2021 roku.
Grafika 3. Wolne moce Gazpromu, z których nie chce skorzystać. Grafika: Jacques Delors Energy Centre.
– Obniżka wydobycia lokalnego w Europie spowodowała, że spadła także dywersyfikacja dostaw i wzrosła zależność od importu. To podejście skończyło się wzrostem siły rynkowej firm węglowodorowych korzystających na rosnących udziałach rynkowych, a za Gazpromem stoi Federacja Rosyjska z oczywistą agendą osłabiania Unii Europejskiej i karania Ukrainy – piszą autorzy raportu. – Rosyjski gaz może być piętą achillesową Europy. Rekomendują zwrócenie się Rady Unii Europejskiej do Władimira Putina o zakończenie manipulacji ceną gazu w Europie, zastąpienie negocjacji Nord Stream 2 bilateralnych z udziałem Niemiec i Rosji, multilateralnymi pod przewodnictwem Komisji Europejskiej, a także wprowadzenie obowiązkowych zapasów gazu w całej Europie na wzór rozwiązań z Francji i Polski. Zalecają także inwestycje w magazyny energii pozwalające szybciej odejść od paliw kopalnych. Rozwiązanie alternatywne, ale mniej modne w Europie to powrót do atomu, szczególnie wobec rozwoju nowych technologii, które mogą przyspieszyć powstawanie nowych reaktorów. Z tego względu energetyka jądrowa powinna się znaleźć w taksonomii oprócz gazu, ale dopuszczenie tego drugiego źródła powinno zostać uzupełnione przez wzmocnione regulacje na rzecz bezpieczeństwa dostaw, które będą chronić przed nadmierną zależnością od jednego dostawcy, aby obniżyć znaczenie Gazpromu na rynku gazu, a w przyszłości różnych spółek rosyjskich na rynku wodoru, które tworzą już sobie zagłębie w na wschodnie Niemiec. Jeśli nawet rewolucja wodorowa nie wypali, zostanie stary dobry gaz a pułapka Putina się zatrzaśnie.
:Świat nie wie jak nowy wariant koronawirusa o nazwie omikron wpłynie na gospodarkę. Cena ropy pikuje przez strach przed nieskutecznością istniejących szczepionek oraz ograniczeniami pandemicznymi.
:Kiedy senatorzy USA rozważają nowe sankcje mogące dalej opóźnić rozpoczęcie dostaw przez sporn projekt gazociągu Nord Stream 2, prezydent Rosji Władimir Putin oferuje go jako źródło gazu oraz wodoru potrzebnych do realizacji unijnej polityki klimatycznej.
:Umowa koalicyjna nowego rządu w Niemczech jest pozbawiona bezpośrednich zapisów o Nord Stream 2. Zawiera jednak postulat współpracy przy wodorze z Rosją, który nie dotrze do zachodniego sąsiada Polski inaczej niż gazociągami jak sporna magistrala Władimira Putina. Gazprom ma już plany eksportu.
:Amerykanie obiecali wypuścić 50 mln baryłek ropy na rynek w celu obniżenia cen. Mają za nimi pójść inne kraje. OPEC+ ostrzega przed nadpodażą i rozważa odpowiedź.
:Francuski portal opinii Opinion Internationale publikuje obszerną analizę na temat ograniczenia podaży gazu w Europie przez Gazprom w celu wymuszenia Nord Stream 2. Pada teza, która rzuca nowe światło na spór o kryzys cen gazu. Czy niemieccy partnerzy Rosjan wiedzieli o nim z wyprzedzeniem?
:Niemieckie stowarzyszenie przemysłowe BDI szacuje, że nowy rząd niemiecki musiałby wydać 860 mld euro do 2030 roku aby zrealizować cele redukcji emisji CO2 w całej gospodarce, głównie poprzez inwestycje w elektrociepłownie gazowe zdolne do spalania zielonego wodoru. Zaleca wpisanie gazu do taksonomii. To postulat dzielący przyszłych koalicjantów.
:Zapowiedź uwolnienia rezerw strategicznych ropy w USA rozczarowała tych, którzy liczyli na szybkie zwiększenie podaży. Za Amerykanami póki co nie poszły inne gospodarki sugerowane przez Waszyngton, a ropa odzyskuje wartość.
Putin zapewnia, że Rosja zwiększa dostawy gazu do Europy. Wolta wobec groźby nowego śledztwa przeciwko Gazpromowi?
Rosjanie zmieniają retorykę i przekonują, że już zaczęli zwiększać dostawy gazu na rynek europejski. Prezydent Władimir Putin odrzuca oskarżenia o to, że jego kraj używa tego surowca jako broni. Tymczasem Parlament Europejski i kraje jak Polska domagają się nowego śledztwa antymonopolowego przeciwko Gazpromowi.
Prezydent Władimir Putin wystąpił na konferencji Russian Energy Week i został przepytany przez dziennikarkę Headley Gamble z USA. Został zapytany o dostawy gazu z Rosji, które nie zostały zwiększone pomimo rosnącego popytu i rekordowych cen w Europie. – Doszło do średniego wzrostu dostaw o 15 procent, to znaczy w sektorze LNG. Jesteśmy gotowi robić to dalej, nie było nawet jednego przypadku, abyśmy odmówili realizacji prośby naszych partnerów – zapewniał.
– Tymczasem dostawy partnerów amerykańskich popłynęły z Europy do Azji, kiedy pojawiła się odpowiednia koniunkcja cenowa. Połowa całkowitego spadku wolumenu gazu to wynik niedostatecznej podaży z USA – przekonywał Putin. Został zapytany o to, czy Rosja używa gazu jako broni.
– My zwiększamy, a inni – w tym USA – zmniejszają dostawy gazu do Europy. Te dane są dostępne. Wystarczy zajrzeć do Internetu, tam jest wszystko. To kompletny nonsens i pogaduszki polityczne nie niosące żadnej poważnej treści, nic rozsądnego – przekonywał. To reakcja na apel Międzynarodowej Agencji Energii, która wezwała Rosję do zwiększenia dostaw gazu do Europy. Wcześniej Rosjanie przekonywali, że nie posiadają odpowiedniego wolumenu i muszą najpierw uzupełnić zapasy rosyjskie, a także nie mogą działać na szkodę własnego systemu przesyłowego gazu.
– Jesteśmy gotowi dostarczać jeszcze więcej gazu, ale zwiększymy dostawy o tyle o ile jesteśmy proszeni – zapewnił Putin. – Gazprom używa indeksacji do ropy naftowej i jego ceny nie wynoszą dwa tysiące dolarów za 1000 m sześc. jak na giełdzie w Londynie czy gdzie indziej w Europie, ale tyle, co w kontraktach długoterminowych. Oczywiście kraje jak Niemcy powinny ukłonić się przed ludźmi jak Gerhard Schroeder za fakt, że otrzymują teraz gaz nie za 1000 czy 15000 dolarów, ale za 300 dolarów za 1000 m sześc. – mówił prezydent Rosji. Na początku października Gazprom zwiększył sprzedaż gazu na platformie elektronicznej ETP. W międzyczasie Rosjanie nadal przekonywali, że ceny gazu spadną dopiero po uruchomieniu gazociągu Nord Stream 2 wbrew przeszkodom w postaci konieczności wdrożenia przepisów unijnych oraz sankcjom USA.
Nie inaczej postąpił prezydent Putin, który ocenił, że „trwa debata na tym temat, także z udziałem władz Niemiec”, ale „gdybyśmy zwiększyli dostawy z użyciem tego szlaku, moglibyśmy z pewnością powiedzieć na sto procent, że napięcie na rynku energetycznym Europy znacząco by zmalało”. Kommiersant wskazuje, że powrót do dziennych aukcji Gazpromu na giełdzie SPIMEX z 13 października pokazuje, że ta firma ma wolny gazu.
Władimir Putin przekonywał także, że Rosja zwiększyła dostawy gazu przez Ukrainę o 10 procent, ale dalszy wzrost zależy od „doprowadzenia tego systemu do normalnego stanu”. – Kiedy jednak Europa mówi nam, że będzie odchodzić od węglowodorów, a jednocześnie nie wiadomo jak długo po 2024 roku… – nie dokończył zdania. Trwa dyskusja o tym, czy Nord Stream 2 pozwoli Rosji zatrzymać dostawy przez Ukrainę po lub w trakcie trwania umowy tymczasowej wynegocjowanej z Ukrainą oraz Komisją Europejską. Putin nie odpowiedział na pytanie w tej sprawie.
Wiceminister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Riabkow wystąpił w BBC i odpierał podobne zarzuty o to, że Rosja używa gazu jako broni. – Popieramy bezpieczeństwo energetyczne Europy, chcemy współpracować. Gazprom w rzeczywistości zaczął pompować gaz z rezerw do gazociągów w celu ustabilizowania rynku – zapewnił. Agencja Interfax podała, że Gazprom wypompował część gazu z magazynu Haidach w Austrii w odpowiedzi na skok ceny z 7 października. – Pracujemy celowo, po cichu i realistycznie na rzecz stabilizacji. Nie jest w naszym interesie bujanie łódką dalej – zapewnił Riabkow.
Parlament Europejski domaga się od Komisji Europejskiej zbadania wpływu Gazpromu na kryzys energetyczny w Europie i historyczny rekord cen gazu na kontynencie. Polska apeluje o śledztwo antymonopolowe. Gazprom ograniczał podaż na rynku gazu od wakacji do października. Pierwsze sygnały podane przez agencję Interfax dotyczą magazynu europejskiego, który nie zgromadził odpowiednich rezerw i jest tak w przypadku wszystkich obiektów tego typu z udziałami Gazpromu. Jego krytycy uznają ten fakt za dowód na to, że Rosjanie celowo ograniczyli podaż i używają jej do promocji rozpoczęcia dostaw przez gazociąg Nord Stream 2 pomimo uprzedniej konieczności dostosowania go do przepisów unijnej dyrektywy gazowej.
Kommiersant/Reuters/Interfax/Wojciech Jakóbik
Apel o utrzymanie atomu w Niemczech. Alternatywa to porażka polityki klimatycznej
Dwudziestu pięciu intelektualistów wzywa Niemcy do utrzymania elektrowni jądrowych pomimo planu wyłączenia wszystkich do 2022 roku oraz postulatu dekarbonizacji całej Europy. Atom ma uchronić ten kraj przed porażką polityki klimatycznej. Polska, Francja i inni obrońcy energetyki jądrowej używają podobnych argumentów.
List został podpisany przez specjalistów polityki zagranicznej, dziennikarzy i intelektualistów. Został opublikowany w gazecie Die Welt 13 października. – Niemcom grozi niewypełnienie celu klimatycznego do 2030 roku pomimo wszelkich ich wysiłków – czytamy w liście. Porzucenie energetyki jądrowej zwiększy emisje CO2 i nie pozwoli osiągnąć celu redukcji o 65 procent do 2030 roku.
Autorzy listu odnoszą się do raportu rządu Niemiec, który szacuje, że obniżą emisję o 49 procent do 2030 roku. Ministerstwo środowiska Niemiec już skrytykowało ten raport, przypominając, że bazuje na cenie emisji CO2 w systemie EU ETS w wysokości 30 euro za tonę, podczas gdy przebiła już 60 euro i zwiększa presję na dekarbonizację.
Jednak zdaniem autorów listu należy utrzymać w systemie działające elektrownie jądrowe, czyli ostatnie sześć obiektów tego typu zapewniające 12 procent zapotrzebowania na energię w Niemczech. Wyłączenie ich spowoduje konieczność wytworzenia dodatkowych 60 mln ton emisji CO2 i zwiększenia emisji w Niemczech o 5 procent.
To wyzwanie dla nowej koalicji, w której mogą się znaleźć Zieloni bezkompromisowo domagający się wyłączenia energetyki jądrowej. – Drogie Niemcy, proszę zostawcie włączone reaktory jądrowe – apelują autorzy listu.
Niemcy wyszły z postulatem denuklearyzacji całej Europy wyartykułowanym przez resort środowiska cytowany wyżej. Zieloni skrytykowali plan budowy atomu w Polsce strasząc ryzykiem katastrofy i nadciągnięcia chmury radioaktywnej nad Niemcy. Ich raport został skrytykowany przez specjalistów jako niemerytoryczny.
Tymczasem Polska, Francja i ośmiu innych obrońców atomu w Europie używają tych samych argumentów, co autorzy wspomnianego listu. Przekonują, że atom da Europie obniżkę emisji CO2 oraz bezpieczeństwo dostaw energii w dobie kryzysu energetycznego.
Nie ma finału budowy Nord Stream 2 ani konsensusu Ukrainy i Niemiec
Kanclerz Niemiec Angela Merkel spotkała się w Kijowie z prezydentem Wołodymyrem Zełeńskim zapewniając, że nie pozwoli, aby sporny gazociąg Nord Stream 2 został użyty przeciwko Ukrainie. Nie przekonała Zełeńskiego. Budowa spornego gazociągu trwa pomimo przecieku o finiszu 23 sierpnia.
– Gaz nie może być używany jako broń – zadeklarowała Merkel. – Poprzemy nowe sankcje, jeśli Rosja użyje tego gazociągu jako broni – dodała, nie precyzując działań, które miałby podjąć Berlin oraz na jakich warunkach je podejmie.
Prezydent Zełeński odparł, że Nord Stream 2 to „zagrożenie” dla Ukrainy, która musi jeszcze ocenić „co konkretnie dostanie” za to, że ten projekt powstanie oraz „kto da konkretne gwarancje”. – Jestem przywódcą kraju znajdującego się w stanie wojny (…) uznajemy ten projekt za groźną broń geopolityczną Kremla – dodał. Przyznał, że inwestycje w zieloną energetykę oraz wodór proponowane w układzie USA-Niemcy o Nord Stream 2 to domena przyszłości, a potrzebne są rozwiązania z zakresu bezpieczeństwa. – Zielony wodór to przyszłość, a Nord Stream 2 jest dzisiaj – podsumował.
Merkel rozpoczęła rozmowy z prezydentem Rosji Władimirem Putinem o warunkach przedłużenia umowy o przesyle gazu rosyjskiego przez Ukrainę, która obowiązuje do końca 2024 roku. Putin wyraził oczekiwanie, że firmy europejskie określą konkretnie ile gazu chcą czerpać tym szlakiem. Jego zdaniem Ukraina nie chce porozumienia. – Wygląda na to, że przywództwo tego kraju przyjęło postawę odrzucenia rozwiązania pokojowego dla zasady – powiedział.
Kanclerz Niemiec oceniła, że potrzebne jest kolejne spotkanie Formatu Normandzkiego poświęconego okupacji Krymu. – Rosja jest uczestnikiem tego konfliktu – powiedziała. Nie została jednak na uroczystość powołania Karty Krymskiej, inicjatywy Kijowa wymierzonej w przywrócenie okupowanego półwyspu Ukrainie, zaplanowanej na 23 sierpnia. Weźmie w niej udział minister gospodarki Peter Altmaier. Niemcy nie dostarczyły także dostaw broni o które wnioskowali Ukraińcy.
Tymczasem budowa Nord Stream 2 postępuje, ale nie zakończy się 23 sierpnia jak sugerowało niemieckie Deutsche Welle, wywołując krytyczne komentarze w odniesieniu do historycznej rocznicy Paktu Ribbentrop-Mołotow przypadającej tego dnia. Prace na wodach duńskich z udziałem barki Fortuna zostały zakończone. Zostało do dokończenia kilkanaście kilometrów na wodach niemieckich. Agencja Bloomberg ustaliła w Niemczech, że prace mają się skończyć 12 września.
Nowe sankcje USA uderzyły w weekend w dwa statki zaangażowane w budowę oraz firmę ubezpieczeniową Constanca. Mogą nie zablokować budowy, ale bez ubezpieczenia i certyfikacji technicznej Nord Stream 2 nie będzie mógł rozpocząć dostaw, na co liczą Rosjanie.
RWE i Naftogaz chcą sprowadzać zielony wodór z Ukrainy zamiast z Nord Stream 2
Niemcy i Ukraińcy chcą zbadać możliwość wspólnego importu zielonego wodoru z Ukrainy do Unii Europejskiej. Politycy prorosyjscy w Bundestagu chcieliby go czerpać z Nord Stream 2.
Niemiecka spółka RWE oraz ukraiński Naftogaz podpisały memorandum o porozumieniu w sprawie badania możliwości współpracy przy całym łańcuchu wartości wodoru oraz jego pochodnych jak amoniak na Ukrainie, w tym w celu ich dostarczania do Niemiec.
Kontekst to inicjatywa H2Global uruchomiona przez rząd niemiecki, która zakłada inwestycje w wodór na całym świecie w celu sprowadzenia go do Europy, która sama nie wytworzy całego wolumenu potrzebnego gospodarce w razie realizacji celu neutralności klimatycznej Unii Europejskiej do 2050 roku.
Naftogaz i RWE mają zbadać możliwość sprzedaży zielonego wodoru z Ukrainy na rynku europejskim. Grupy robocze obu firm mają przez następny miesiąc opracować konkretne rozwiązania w tym zakresie.
Rozmowy tych firm toczą się równolegle do dyskusji o spornym projekcie gazociągu Nord Stream 2 z udziałem polityków. Prorosyjski szef komisji gospodarki i energetyki Bundestagu Klaus Ernst zasugerował, że zielony wodór dla Niemiec powinien pochodzić z Rosji i docierać tą sporną magistralą. – Nord Stream 2 może zostać przystosowany do dostaw wodoru. Rosja ma niezwykły potencjał produkcji zielonego wodoru potrzebnego nam do transformacji energetycznej. Z tego powodu byłoby dobrze zacząć rozmowy z Rosją o dostawach tego paliwa – powiedział cytowany przez TASS.
: Minister koordynator do spraw służb specjalnych Stanisław Żaryn ostrzega, że Rosjanie prowadzą kampanię dezinformacyjną mającą uderzyć w Program Polskiej Energetyki Jądrowej. – Propaganda rosyjska próbuje pokazać, że Polska nie potrzebuje własnych elektrowni jądrowych, ponieważ lepiej będzie, gdy sprowadzi energię z Białorusi albo Rosji – ostrzega. Komentuje tekst o atomie w Obwodzie Królewieckim.
: Australijski magazyn energii Tesli o nazwie Megapack płonął od 30 lipca. Pożar został opanowany drugiego czerwca. Następnego dnia pojawiła się informacja o jego ugaszeniu.
Ostrzeżenie służb: Dezinformacja Rosji o atomie z Obwodu ma uderzyć w polski program jądrowy
Minister koordynator do spraw służb specjalnych Stanisław Żaryn ostrzega, że Rosjanie prowadzą kampanię dezinformacyjną mającą uderzyć w Program Polskiej Energetyki Jądrowej. – Propaganda rosyjska próbuje pokazać, że Polska nie potrzebuje własnych elektrowni jądrowych, ponieważ lepiej będzie, gdy sprowadzi energię z Białorusi albo Rosji – ostrzega. Komentuje tekst o atomie w Obwodzie Królewieckim.
– Stanisław Stremidłowski permanentnie zaangażowany w kampanie dezinformacyjne przeciwko Polsce opublikował wczesnym lipcem komentarz, w którym utrzymuje, że Polska zamierza przyłączyć się do budowy elektrowni jądrowej w Obwodzie Królewieckim – pisze Żaryn. – W tekście pisze, że Polska jest jeden krok od „rewizji relacji z Moskwą”. Publicysta podkreśla, że decyzja o inwestycji w rosyjską elektrownię jądrową będzie oznaczała zmianę stosunku do Rosji.
Stremidłowski insynuuje także, że Polska, Litwa, Łotwa i Estonia miały wspólny cel w postaci blokady Nord Stream 2, ale „po tym jak Waszyngton się poddał” ich sojusz „nie ma sensu”. Ma to być powód, dla którego Polska mogłaby się przyłączyć do atomu w Obwodzie. Według Żaryna tekst posiada liczne tezy mające przekonać czytelnika, że Polacy są u progu decyzji w sprawie przyłączenia się do tego projektu oraz manipulacji, które sugerują, że jedyna alternatywa to małe reaktory modularne SMR.
– Ten tekst to kolejna publikacja mająca na celu destabilizację Programu Polskiej Energetyki Jądrowej. Propaganda rosyjska próbuje pokazać, że Polska nie potrzebuje własnych elektrowni jądrowych, ponieważ lepiej będzie, gdy sprowadzi energię z Białorusi albo Rosji – podsumowuje minister koordynator.
Twitter/Wojciech Jakóbik
Pożar magazynu energii Tesli został ugaszony, ale pokazuje piętę achillesową tej technologii
Australijski magazyn energii Tesli o nazwie Megapack płonął od 30 lipca. Pożar został opanowany drugiego czerwca. Następnego dnia pojawiła się informacja o jego ugaszeniu.
Wyzwanie strażaków polegało na tym, że baterie litowo-jonowe wykorzystane w Megapacku reagowały z wodą wzmagając, a nie gasząc płomienie. Każde ogniowo składa się anody, katody, seperatora oraz płynnego elektrolitu, który jest łatwopalny. Baterie wystawione na wysokie temperatury mogą wywołać reakcję chemiczną prowadzącą do potężnego wyrzutu energii zwaną ucieczką termiczną.
Władze lokalne musiały ogłosić ostrzeżenie przed dymem toksycznym unoszącym się znad instalacji Tesli. Przyczyna pożaru pozostaje nieznana, ale trwa śledztwo w tej sprawie. Wysoka temperatura wywołana przez pożar jednego z segmentów Megapacku uszkodziła dwa pozostałe. W sumie jest ich 210 i razem pozwalają magazynować 300 megawatogodzin energii.
Baterie litowo-jonowe to tylko jedna z wielu technologii magazynowania energii.
W czasie gdy kolejni potencjalni partnerzy ustawiają się w kolejce do Programu Polskiej Energetyki Jądrowej, a Amerykanie wykonują przełomowy ruch, w Polsce narasta wzmożenie antyatomowe i kryzys polityki zagranicznej nakierowanej na współpracę z USA. Przypadek? Nie sądzę – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny Biznesalert.pl.
Nie ma obecnie alternatywy w sektorze bezpieczeństwa do współpracy ze Stanami Zjednoczonymi pomimo różnic zdań w sprawie polityki wewnętrznej Polski z obecną administracją w Białym Domu. Zaangażowanie Amerykanów w Program Polskiej Energetyki Jądrowej jest najbardziej zaawansowane ze wszystkich potencjalnych partnerów, co nie znaczy, że EDF czy KHNP nie są w stanie przedstawić atrakcyjnej kontroferty, która mogłaby w sposób pożądany dopingować Waszyngton do dalszego działania. Pierwszego lipca 2021 roku doszło do podpisania z pozoru nie robiącej wrażenia, ale faktycznie przełomowej umowy między amerykańską firmą Westinghouse Electric Company a Amerykańską Agencją Handlu i Rozwoju (USTDA). Dokument dotyczył finansowania prac inżynieryjnych i projektowych (Front-End Engineering and Design – FEED) we współpracy z operatorem Bechtel. Studium ma zostać zweryfikowane przez rząd polski w ramach umowy Polska-USA o współpracy przy atomie. Na jego podstawie zostanie rozpatrzona oferta Amerykanów na atom. W skrócie: USA angażują się finansowo po to, aby przekonać Polaków do technologii AP 1000 firmy Westinghouse, dając przy tym sygnał o gotowości do zaangażowania w ramach modelu finansowego mającego umożliwić powstanie 6-9 GW energetyki jądrowej w Polsce. W międzyczasie regularnie pojawiają się kolejne deklaracje konkurentów USA: francuskiego EDF oraz południowokoreańskiego KHNP, o gotowości do przedstawienia modelu finansowego i wyższości ich technologii jądrowej.
Wzmożenie antyatomowe
Dobre wieści o zaangażowaniu Amerykanów i kontynuacji Programu Polskiej Energetyki Jądrowej, który może znaleźć rozstrzygnięcie w postaci wyboru partnera, technologii i lokalizacji w 2022 roku, spotykają się ze wzmożeniem antyatomowym widocznym w mediach oraz ośrodkach eksperckich. Środowiska wrogie atomowi przekonują na łamach prestiżowych mediów, że atom nie może się udać lub wiąże się z różnymi zagrożeniami. Argumentacja w tej sprawie jest posunięta na tyle daleko, że uwzględnia tezy kosmiczne, jak zagrożenia pogodowe dla elektrowni jądrowych przygotowanych do przyjęcia uderzenia samolotu pasażerskiego albo przedstawianie atomu (bezemisyjnego) jako nieskutecznego narzędzia polityki klimatycznej w kontraście do miksu energetyki odnawialnej i konwencjonalnej (emisyjnego). To wzmożenie może być elementem nowej kampanii przeciwko atomowi widocznej szczególnie w obliczu postępów rozmów z Amerykanami, o której rozmawialiśmy dziewiątego lipca w Sejmie na posiedzeniu podkomisji spraw zagranicznych do spraw konferencji o przyszłości Europy. Podpisuję się pod słowami koleżanki po fachu Zuzanny Nowak z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, która ostrzegała przed kampanią antyatomową inspirowaną z zagranicy, także z wykorzystaniem ruchów ekologicznych oraz organizacji kwestionujących wykorzystanie atomu w Polsce.
Być może relacje polsko-amerykańskie wymagają rekapitulacji ze względu na różnice zdań w sprawach polskiej polityki wewnętrznej. Amerykańscy ambasadorowie nie mogą pisać polskich ustaw, ale Polacy także nie powinni sekować kapitału amerykańskiego w Polsce. Te różnice zdań są do przezwyciężenia i nie kwestionują długofalowego interesu w postaci współpracy Polski i USA, także w energetyce. Należy kontynuować politykę zagraniczną America First i przezwyciężyć wzmożenie antyatomowe, które ma demobilizować Polskę na kluczowym etapie realizacji Programu Polskiej Energetyki Jądrowej. Atomu w Polsce nie zbudują za nas Amerykanie, Koreańczycy ani Francuzi jeżeli Polacy oddadzą grę o ten projekt walkowerem na skutek podszeptów suflowanych z zagranicy.
Brytyjska firma JCB oskarża na łamach Financial Times prezesa amerykańskiej Tesli Elona Muska o „mamienie” rządu brytyjskiego perspektywami elektromobilności i odwracanie uwagi od rzeczywistego potencjału wodoru jako narzędzia dekarbonizacji.
Lord Anthony Bamford stojący na czele JCB ostrzega na łamach FT, że napęd wodorowy w transporcie będzie tańszy od elektromobilności. – Osiągnęliśmy coś, co nie udało się dotąd żadnej firmie. Zdołaliśmy z sukcesem doprowadzić do pracy silnika wodorowego przez wiele setek godzin – powiedział.
Bamford jest ważnym fundatorem Partii Konserwatywnej na Wyspach oraz zwolennikiem brexit. Jego zdaniem elektromobilność nie poradzi sobie z napędzaniem ciężkiego sprzętu jak koparki i inne narzędzia tego typu. Testy napędu wodorowego spółki-córki JCB Hydrogen mają zostać przeprowadzone w 2022 roku i pozwolić na wykorzystanie go w ciężarówkach, pociągach, autobusach oraz statkach. Wyzwaniem będzie pozyskanie wodoru, którego póki co jest za mało na rynku.