NATO: Kryzys energetyczny pokazał zagrożenie militarne w energetyce | Niemiec prorosyjski płakał jak sprzedawał Rafinerię Schwedt

NATO: Kryzys energetyczny pokazał zagrożenie militarne w energetyce | Niemiec prorosyjski płakał jak sprzedawał Rafinerię Schwedt

:Sojusz Północnoatlantycki przygotował dyskusję przy okazji Monachijskiego Forum Bezpieczeństwa poświęconą bezpieczeństwu energetycznemu sojuszu, które ma zapewnić transformacja energetyczna armii. NATO zwraca uwagę na odporność infrastruktury krytycznej, której waga jest widoczna w dobie inwazji Rosji na Ukrainie.

:BiznesAlert.pl informował o planie wprowadzenia specustawy usuwającej rosyjski Rosnieft z akcjonariatu niemieckiej Rafinerii Schwedt, do której może wejść polski PKN Orlen. Prorosyjska partia AfD krytykuje ewentualne wejście Polaków, bo miałoby kosztować mało.

:Plan transformacji energetycznej poprzez usuwanie silników spalinowych w programie Fit for 55 Komisji Europejskiej wzbudził duże emocje w Polsce, ale okazuje się, że już nawet Rosjanie chcą inwestować w elektromobilność.

Czytaj dalej„NATO: Kryzys energetyczny pokazał zagrożenie militarne w energetyce | Niemiec prorosyjski płakał jak sprzedawał Rafinerię Schwedt”

Atomowe kimchi dla Polski czeka na konkrety

Atomowe kimchi dla Polski czeka na konkrety

– Czy w Pątnowie powstanie druga, polska elektrownia jądrowa? Nowe rozstrzygnięcia mogą pojawić się w połowie stycznia – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Czytaj dalej„Atomowe kimchi dla Polski czeka na konkrety”

Atomowe kimchi dla Polski czeka na konkrety

Atomowe kimchi dla Polski czeka na konkrety

– Czy w Pątnowie powstanie druga, polska elektrownia jądrowa? Nowe rozstrzygnięcia mogą pojawić się w połowie stycznia – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Rząd polski wybrał Westinghouse z USA na partnera technologicznego budowy pierwszej elektrowni jądrowej na Pomorzu w ramach Programu Polskiej Energetyki Jądrowej. Jeżeli Amerykanie zbudują wszystkie reaktory w ramach PPEJ zgodnie z pierwotnym planem zapewnią 7200 MW w sześciu reaktorach zainstalowanych w dwóch lokalizacjach, z których druga ma być ustalona w 2023 roku.

Nie wiadomo czy znów zostanie wzięty pod uwagę Pątnów, w którym usytuowane są stare bloki węglowe ZE PAK, bo może tam potencjalnie powstać projekt „prywatny” promowany przez spółkę Zbigniewa Solorza oraz Polską Grupę Energetyczną i koreańskie KHNP. Tak zwane studium możliwości (nie wykonalności) w sprawie budowy dwóch do czterech reaktorów APR1400 miało zostać przeprowadzone do końca 2022 roku. Według informacji BiznesAlert.pl potwierdza ono zasadność budowy atomu w Pątnowie a więcej informacji na jego temat można będzie poznać w połowie stycznia, bo w pierwszej dekadzie tego miesiąca toczyły się rozmowy ministerstwa aktywów państwowych oraz ZE PAK w tej sprawie.

Niezależne źródła BiznesAlert.pl w spółkach oraz rządzie potwierdziły, że owo studium możliwości potwierdza sens budowy elektrowni jądrowej w Pątnowie. Jednakże przed atomowym kimchi jest do przejścia analogiczny proces, który przechodzi atom na Pomorzu. Jeżeli ZE PAK, PGE i KHNP zdecydują się na budowę elektrowni jądrowej, będzie musiała powstać określona spółka celowa, do której już ściągane są talenty z rynku, jak były dyrektor Departamentu Energetyki Jądrowej resortu klimatu Tomasz Nowacki.

Nowa spółka celowa PGE, której nazwa pozostaje nieznana, a wiadomo, że PGE EJ1 albo EJ2 zostały już wykorzystane w przeszłości to początek żmudnej procedury znanej z losów pierwszego atomu. Atom koreański będzie musiał ubiegać się o decyzję środowiskową oraz lokalizacyjną, które może potrwać trzy-cztery lata, czyli potrwać do około 2025-26 roku. Prace przygotowawcze mogą potrwać około dwóch lat, a zatem do 2028-29 roku, kiedy może zostać przyznane pozwolenie na budowę Państwowej Agencji Atomistyki. Budowa pierwszego reaktora mogłaby wówczas ruszyć w 2030 roku i w razie braku opóźnień, z którego znani są Koreańczycy, zakończyć się w 2036 roku, a zatem w momencie planowanego rozruchu trzeciego reaktora atomu amerykańskiego na Pomorzu mającego dać 3600 MW mocy.

Dobudówka atomowa z Korei nie zaszkodzi programowi rządowemu, a może zwiększyć podaż mocy ze źródła, które daje tanią energię oraz niższą emisję dwutlenku węgla. Wyzwaniem będzie jednak podział zasobów tak, aby dwie elektrownie budowane równolegle nie kanibalizowały kadr ani materiałów. Do rozstrzygnięcia pozostaje także to, kto będzie operatorem atomu w Polsce. Pierwotnie Polskie Elektrownie Jądrowe miały zarządzać wszystkimi reaktorami w naszym kraju. Nie wiadomo kto będzie operatorem ewentualnego obiektu w Pątnowie. Wyzwanie to również spór Westinghouse-KHNP o transfer technologii jądrowych. Wygląda na to, że porozumienie sugerowane przez BiznesAlert.pl w październiku jest w zasięgu rękiMedia koreańskie sugerują już podział tortu przy drugim atomie, który sprawi, że Amerykanie odpuszczą Koreańczykom drugi projekt w Polsce.

Atom w Polsce znów czeka, tym razem na model finansowania

Atom w Polsce znów czeka, tym razem na model finansowania

– Polska elektrownia jądrowa czeka na kolejną cezurę w postaci modelu finansowania. Są co najmniej dwie, rywalizujące koncepcje, a czas nie stoi w miejscu – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Czytaj dalej„Atom w Polsce znów czeka, tym razem na model finansowania”

Atomowe menu na wyborach

<a href="https://biznesalert.pl/wp-admin/post.php?post=266880&action=edit">Atomowe menu na wyborach</a>

– Spór o energetykę jądrową towarzyszący uchwale rządu o wyborze partnera technologicznego z zagranicy wchodzi w fazę wyborczą. Zmiany w menu z amerykańskim burgerem i koreańskim kimchi nie pozostawiają miejsca na francuski deser – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Czytaj dalejAtomowe menu na wyborach

Co będzie pierwsze? Atomowy burger czy kimchi?

<a href="https://biznesalert.pl/wp-admin/post.php?post=266801&action=edit">Co będzie pierwsze? Atomowy burger czy kimchi?</a>

– Polacy mogą potencjalnie budować dwie elektrownie jądrowe równocześnie: jedną z Amerykanami a drugą z Koreańczykami. Oto z jakich składników mogą zostać przygotowane atomowy burger i kimchi – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Kimchi oprócz, nie zamiast burgera

Polakom zależy na transferze technologii jądrowej oraz zaangażowaniu KHNP przez Polskę w realizację innych projektów w regionie wzorem Westinghouse, który zbudował w Krakowie Centrum Usług Wspólnych do inwestycji w całej Europie Środkowo-Wschodniej. Koreańczycy mogliby też zaangażować się w inne dziedziny gospodarki jak wodór i elektromobilność. Są już dostawcą sprzętu wojskowego w ramach licznych umów resortu obrony, mogliby inwestować w elektromobilność, magazyny energii oraz inne branże. O ile jednak KHNP chciało oferować taki offset w ramach rządowego programu jądrowego, w ramach „prywatnego” mogłoby zaangażować się kapitałowo w przeciwieństwie do amerykańskiego Westinghouse, który nie włoży kapitału do realizacji Programu Polskiej Energetyki Jądrowej, a zrobi to EXIMBANK z USA pożyczający pieniądze Polakom. Nieoficjalnie można usłyszeć, że Polacy liczyli na udział kapitałowy Amerykanów, choć plan pamiętający czasy ministra Piotra Naimskiego zakładał zaangażowanie wspomnianego banku inwestycyjnego z USA. Polacy naciskali na Amerykanów ze względu na offset polityczno-biznesowy, czyli większe zaangażowanie firm i sił zbrojnych USA w naszym kraju. Z kolei projekt prywatny z Koreańczykami ma nie zakładać udziału rządu polskiego, ale notowanego na giełdzie PGE w roli udziałowca mniejszościowego, ZE PAK Zygmunta Solorza-Żaka oraz państwowego KHNP, który miałby być zainteresowany zaangażowaniem kapitałowym w to przedsięwzięcie, skoro nie dostał takiej możliwości w programie rządowym. Jednakże prezes tej firmy powiedział autorowi tekstu na konferencji w Seulu, że to Export Import Bank z Korei i inne banki włączą się w finansowanie. Projekt mógłby zatem być finansowany komercyjnie przy założeniu sukcesu rozmów biznesowych na etapie tworzenia spółki celowej.

Harmonogram i lokalizacja drugiej elektrowni jądrowej

Budowa elektrowni jądrowej w Pątnowie mogłaby według założeń przebiegać równolegle do realizacji Programu Polskiej Elektrowni Jądrowej, który zakłada budowę sześciu bloków AP1000 o mocy ponad 6 GW we współpracy Polskich Elektrowni Jądrowych ze stuprocentowym udziałem państwa oraz Westinghouse. Projekt „prywatny” ZE PAK-PGE-KHNP miałby być uzupełnieniem o maksymalnej mocy 5600 MW w razie budowy czterech bloków w Pątnowie wzorem Elektrowni Barakah z Zjednoczonych Emiratów Arabskich o takiej mocy. Zaleta tej lokalizacji do dostęp do wody chłodzącej reaktory z jezior służących do chłodzenia elektrowni węglowych ZE PAK i tych powstałych po zalaniu wyczerpanych kopalni odkrywkowych. Takie rozwiązanie rezerwowałoby jedną z trzech lokalizacji branych dotąd pod uwagę w Polsce oprócz Lubiatowo-Kopalino, gdzie ma stanąć pierwsza elektrownia amerykańska oraz Bełchatowa, który ma do rozwiązania wyzwanie z dostępem do wody. Kolejne lokalizacje będą rozstrzygane dzięki decyzjom środowiskowym, więc uchwała rządowa w sprawie oferty amerykańskiej może uwzględniać zapis na temat pierwszej z nich. Kolejna zostałaby dodana po jej ustaleniu, ale ewentualny sukces projektu prywatnego w Pątnowie zarezerwuje ten obszar i Amerykanie będą mogli liczyć na Bełchatów lub inną, jeszcze nieznaną opcję.

Plan budowy atomu z Koreańczykami tworzony na przełomie 2022-23 roku miałby prowadzić do podpisania umowy inwestycyjnej w przyszłym roku. Zakłada przygotowanie wstępnej analizy warunków geologicznych, sejsmicznych i środowiskowych, opracowanie budżetu, modelu finansowania oraz harmonogramu realizacji projektu. ZE PAK ma mieć już pierwsze dane na temat ewentualnej budowy atomu w Pątnowie. Sam rezygnuje jednak z planów budowy małych reaktorów jądrowych SMR, które początkowo chciał zapewnić dzięki współpracy technologicznej z Synthosem. Warto przypomnieć, że w przeszłości były prowadzone badania na ewentualność budowy atomu z Francuzami (przed 2015 rokiem) w Turku niedaleko Pątnowa, a zatem o podobnych warunkach geologicznych.

Dużo pracy przed atomem w Pątnowie

Wyzwanie na drodze do realizacji atomu z USA i Korei równocześnie to podział zasobów materiałowych (beton, kable, podwykonawcy) oraz administracyjnych, a także los sporu KHNP-Westinghouse o transfer technologiczny. Możliwa jest ugoda w tej sprawie. Spór koreańsko-amerykański o technologie jądrowe na razie obejmuje skargę, która może zamienić się w pozew sądowy lub zakończyć ugodą, która mogłaby uwzględniać ustępstwa KHNP wobec Westinghouse, jak kawałek tortu w projekcie pątnowskim na wzór podwykonawstwa w Barakah, w zamian za zgodę na przeniesienie technologii do Polski. W razie porozumienia atom w Pątnowie mógłby powstać w około dekadę uwzględniając konieczność przejścia procedur administracyjnych analogicznych do atomu w Lubiatowo-Kopalino budowanego z Westinghouse, w tym decyzji środowiskowej. Do rozstrzygnięcia pozostaje także ciągłość tego projektu w razie zmiany władzy po wyborach parlamentarnych. Politycznie atom w Pątnowie jest alternatywą do wygaszanego węgla atrakcyjną przed wyborami samorządowymi w 2023 roku. Biznesowo jest to modus vivendi firmy Zbigniewa Solorza-Żaka na dekady stabilnego rozwoju.

Jeżeli projekt prywatny z Koreańczykami dojdzie do skutku, zostanie wpisany do Programu Polskiej Energetyki Jądrowej oraz Polityki Energetycznej Polski do 2040 roku, które czeka aktualizacja. Nowe realia widoczne w obliczu kryzysu energetycznego i inwazji Rosji na Ukrainie mają doprowadzić do zredukowania roli gazu w strategii energetycznej do minimum. Oznacza to dłuższe wykorzystanie istniejących elektrowni gazowych, pozostawienie jedynie roli regulacyjnej gazu tam, gdzie został już rozpoczęty proces inwestycyjny, a także więcej mocy z atomu. Jednak ten sam kryzys spowoduje, że dwa projekty naraz musiałyby się dzielić tymi samymi zasobami, które będą się kurczyć przynajmniej na początku. Czasami KHNP dostarczy coś Westinghouse albo na odwrót, o ile dojdzie do ugody i realizacji projektu prywatnego.

Atomowa dobudówka Polski, czyli kimchi oprócz burgera?

<a href="https://biznesalert.pl/wp-admin/post.php?post=265931&action=edit">Atomowa dobudówka Polski, czyli kimchi oprócz burgera?</a>

– Media obiegły spekulacje na temat zaangażowania Polskiej Grupy Energetycznej w budowę atomu z Koreańczykami. Gdyby doszło do układu o dobudówce do Programu Polskiej Energetyki Jądrowej, byłaby to dobra wiadomość dla Polski. Im więcej stabilnej i zeroemisyjnej energii tym lepiej – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Atom ministra Sasina?

Strefa Inwestorów oraz Business Insider sugerują, że minister aktywów państwowych Jacek Sasin miał się udać do Korei Południowej w celu zawarcia układu o budowie atomu w Polsce przez państwową PGE, prywatny ZE PAK i koreańskie KHNP. Jego wizytę miał według tych mediów zablokować premier Mateusz Morawiecki zaskoczony planami resortu aktywów. Jeżeli do wydarzenia faktycznie miało dojść, wytłumaczenie problemów może być inne, bo w Korei miał być w tym samym czasie minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak, który nie dotarł na miejsce, według mediów koreańskich przez blokadę lotu nad Chinami. Te same wyzwania mogły ograniczyć ministra Sasina, a niekoniecznie rezygnowałby z konferencji prasowej na żywo przy wydarzeniu tej rangi. Nie ma oficjalnych informacji na ten temat, więc pozostają spekulacje.

W teorii Polska mogłaby poszerzyć plany atomowe o kolejne megawaty z Korei Południowej, o czym pisałem w lipcu 2022 roku po dymisji pełnomocnika rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Piotra Naimskiego. Jeszcze za jego czasów była brana pod uwagę dobudówka jądrowa. Natomiast uzupełnienie Programu Polskiej Energetyki Jądrowej o kolejne megawaty z innym partnerem byłoby możliwe jedynie obok niego, bo ten plan zakłada 6-9 GW od jednego partnera technologicznego, którym prawdopodobnie byłby Westinghouse z USA, o czym pisałem w marcu 2021 roku. Pewnym zgrzytem byłby fakt, że to Polskie Elektrownie Jądrowe pod skrzydłami nowego pełnomocnika Mateusza Bergera miały zarządzać wszystkimi atomówkami: na Pomorzu, Pątnowie czy Bełchatowie. Jednakże projekt „prywatny” mógłby rządzić się innymi prawami. Kolejne wyzwanie to podział zasobów między dwa równoległe projekty jądrowe. Polska potrzebowałaby jeszcze więcej cementu, kabli i innych prozaicznych dóbr coraz droższych w dobie kryzysu energetycznego oraz gospodarczego oraz problemów z łańcuchami dostaw. Być może jednak względy bezpieczeństwa energetycznego by przeważyły, jak militarne w sprawie masowych zakupów zbrojeniowych w USA oraz Korei uzupełniających arsenał wysłany na Ukrainę.

Te i inne wyzwania są do przezwyciężenia. W przeszłości mogliśmy przeczytać, że nie będzie chętnych do budowy elektrowni jądrowej, a jest trzech konkurentów z Westinghouse, KHNP oraz francuskiego EDF, którzy walczą o kawałki tortu jądrowego w naszym kraju. Teraz pojawia się sugestia, że Komisja Europejska nie wyrazi zgody na finansowanie atomu w Polsce przez zastrzeżenia do przetargu, ale warto przypomnieć, że pomimo wstępnych uwag dopuściła do rozbudowy Elektrowni Paks na Węgrzech przez rosyjski Rosatom. Warto w tym kontekście przypomnieć debatę publiczną o notyfikacji rynku mocy dla węgla w Polsce, która miała być niemożliwa, a okazało się, że Bruksela dała zielone światło nie tylko tym przepisom subsydiującym elektrownie do 2025 roku, ale nawet na ostatni blok węglowy w Ostrołęce zablokowany z innych powodów. Poza tym w zeszłym roku doszło do wpisania atomu do taksonomii unijnej, która decyduje o tym, jakie inwestycje zasługują na wsparcie. Nie byłoby to możliwe bez konsensusu z udziałem Niemiec, które najwyraźniej odwiesiły na hak postulat denuklearyzacji Europy i póki co utrzymają do wiosny trzy ostatnie elektrownie jądrowe w sieci. Jeśli Berlin zdecyduje się jednak na dostawy paliwa jądrowego do tych obiektów, będą mogły pracować do 2024 roku.

Czas na decyzję

Największa przeszkoda na drodze do polskiego atomu leży gdzie indziej. To brak decyzji o wyborze partnera technologicznego PPEJ, która nie wykluczy dobudówek. Minister klimatu i środowiska Anna Moskwa przyznała w rozmowie z BiznesAlert.pl, że uchwała rządu w sprawie oferty USA wymaga jeszcze trochę czasu pomimo wstępnych deklaracji o rozstrzygnięciu w październiku. Polska ma problem z wielogłosem w rządzie albo targuje się do ostatniej chwili. Wszystkie oferty są na stole, więc czas wybrać – z dobudówką lub bez. Dyskusja trwająca już 30 lat powinna zakończyć się konkretami.

Rosja straszy atomem, bo może (ANALIZA)

– Pomimo straszenia atakiem jądrowym na Ukrainę oraz używania Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej jako zakładnika przez Rosję, Zachód nie jest gotowy na sankcje jądrowe uderzające w Rosatom przez kolejną nić zależności, z której musi teraz wychodzić – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Prezydent Rosji Władimir Putin. Fot. kremlin.ru

Prezydent Rosji Władimir Putin. Fot. kremlin.ru

Rosyjskie strachy jądrowe

Rosja grozi Ukrainie taktycznym atakiem jądrowym po tym, jak przyłączyła w pseudoreferendum tereny okupowane wokół Doniecka, Ługańska, Zaporoża i Chersonia. Ma w doktrynie wojskowej możliwość użycia takiej broni w obronie swego terytorium, za które teraz uznaje obszary zagrabione Ukrainie, które są systematycznie odbijane w toku kontrofensywy ukraińskiej.

Rosjanie nieprzerwanie dokonują prowokacji w Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej, która znajduje się pod kontrolą ich sił zbrojnych, ale na miejscu pracują kadry Euratomu. Dekret prezydenta Władimira Putina ma przekazywać zakład pod kontrolę Rosatomu, a rozwiązanie siłowe grozi incydentem w Zaporożu w wyniku błędu ludzkiego lub kolejnej prowokacji z udziałem Rosjan. Skażenie miałoby charakter lokalny, ale dodatkowo zdestabilizowałoby rynek europejski i przekreśliło szanse na handel energią z Ukrainą, na który liczy między innymi Polska, bo Zaporoże było największą elektrownią stabilizującą ukraiński system przesyłowy. Te fakty kazałyby Zachodowi wprowadzić kolejne sankcje wobec Rosji, na przykład w sektorze jądrowym – wobec Rosatomu i TVEL, które zajmują się projektami jądrowymi w Europie i zaopatrują je w paliwo. Zachód nie decyduje się jednak na taki krok. W projekcie ósmego pakietu sankcji Unii Europejskiej wobec Rosji próżno szukać zapisów o rosyjskim atomie. Jest tak, ponieważ zależność od rosyjskiego paliwa jądrowego to kolejna zaszłość historyczna pozwalająca Rosjanom uzyskiwać wpływy, podobnie jak w sektorze gazu, ropy i węgla.

Był to jeden z tematów Warsaw Security Forum 2022, podczas którego miałem przyjemność prowadzić panel poświęcony autonomii strategicznej energetyki jądrowej w obliczu zależności od dostaw paliwa. Był na nim obecny wysoki przedstawiciel Kanady w Unii Europejskiej i Europe Stephane Dion reprezentujący ważnego producenta paliwa jądrowego. Deklarował, że Kanada może zwiększyć dostawy do Europy, ale nie z dnia na dzień. Może w najbliższym czasie dojść do wzmocnienia współpracy Polski i Kanady przy paliwie jądrowym. – Kanada i Polska przewodziły rezolucji o konieczności zapewnienia bezpieczeństwa w Zaporożu. Musimy zapewnić, że wojna nie doprowadzi do katastrofy nuklearnej – mówił mi Dion na WSF 2022.

Warto przypomnieć, że to z ich inicjatywy MAEA zajęła się incydentami w Zaporożu. Obecna w panelu Aleksandra Kaźmierczak, dyrektor generalna Agencji Dostaw Euratom (Euratom Supply Agency – przyp. red.) przekonywała, że potrzebujemy do siedmiu lat, aby uniezależnić się od rosyjskich dostaw. – Bezpieczeństwo dostaw musi zostać zapewnione na każdym etapie cyklu paliwowego: od wydobycia, przerobu poprzez wzbogacanie i produkcję. Jest niezwykle ważne, aby wszyscy aktorzy wspólnego rynku nuklearnego przystosowali się do sytuacji i przygotowali się na ryzyko w oparciu o trzeźwą ocenę sytuacji poprzez dywersyfikację źródeł dostaw – pisała Kaźmierczak w raporcie podsumowującym 2021 rok z sierpnia 2022 roku. Ta dywersyfikacja nie nastąpiła, bo paliwo rosyjskie było dotąd tanie i łatwo dostępne, a rozwój własnego łańcucha dostaw był nieopłacalny ekonomicznie. Zachód złapał się na ten sam haczyk, co w sektorze gazu albo węgla.

Euratom jako traktatowa agencja zrzeszająca te same państwa co Unia Europejska i nadzorowana przez Komisję Europejską stoi na straży bezpieczeństwa dostaw, pośrednicząc w transakcjach zakupu paliwa jądrowego. W raportach słanych od lat do Brukseli ostrzega przed rosnącą zależnością od rosyjskiego paliwa jądrowego. Według agencji Unia Europejska ma zróżnicowane źródła dostaw, ale część podmiotów na rynku czerpie paliwo jądrowe z jednego źródła, a niektóre pozostają zależne od technologii WWER z Rosji. Reaktory WWER są rozsiane na całej wschodniej flance NATO: w Finlandii oraz krajach Grupy Wyszehradzkiej. Amerykański Westinghouse podjął wysiłek na rzecz zastąpienia rosyjskiego paliwa własnym na Ukrainie oraz w Czechach, ale zależność Węgier liczących na rozbudowę jądrowej Elektrowni Paks przez Rosjan jest alarmująca, szczególnie wobec prorosyjskiej polityki tego kraju rozsadzającej jedność europejską. Produkcja paliwa jądrowego na potrzeby WWER tworzy zależność od Rosji, która w celu jej utrzymania podjęła różne wysiłki na rzecz zablokowania dostaw z alternatywnych źródeł. Przykładowo, kasetony w które wprowadzane są pręty paliwowe zostały zaprojektowane przez Rosjan tak, aby utrudnić zmianę dostawcy. Mają kształt plastrów miodu, podczas gdy inne są prostokątne.

– Inwazja rosyjska na Ukrainie stworzyła nowy kontekst bezpieczeństwa dostaw materiałów nuklearnych do Unii Europejskiej. Agencja przedstawiła szereg rekomendacji mających usunąć tę wrażliwość. Rekomenduje rewizję oceny ryzyka, między innymi w zakresie transportu i składowania, stworzenie planów przygotowawczych i długoterminową dywersyfikację kontraktów oraz składowanie zapasów strategicznych. Zachęca także do inwestycji przemysłowych – czytamy w raporcie z wakacji 2022 roku, który powtarza rekomendacje Euratom znane od lat. – Cykl paliwowy w Unii Europejskiej i nie tylko pozostaje nadal zależny od Rosji. Jest pełno uranu, który może być wydobyty poza Rosją. Rosja zapewnia 25 procent uranu na potrzeby Euratomu. Zaczęliśmy rozmawiać o ponownym uruchomieniu kopalni w Kanadzie. To nie jest prawdziwe wąskie gardło. Ono jest dalej. W celu wyprodukowania paliwa jądrowego, należy przerobić i wzbogacić uran – przypomniała Kaźmierczak na WSF 2022. – 25 procent uranu na potrzeby Unii jest przerabiana w Rosji. Patrząc w przyszłość to nie wydaje się dużo, ale jeśli mielibyśmy zastąpić rosyjskie, a być może chiński przerób uranu, potrzebowalibyśmy co najmniej siedmiu lat na inwestycje, bo nie ma potencjału na Zachodzie. Rosjanie od lat dziewięćdziesiątych prowadzili dumping na rynku usług tego typu. Nie było sensu inwestować w przerób uranu w Europie ani USA. Dopiero teraz ten potencjał wraca w Stanach do poziomu z przeszłości. To był celowy atak hybrydowy mający zapewnić, że Rosjanie utrzymają udział w tym obszarze rynku – mówiła Kaźmierczak w Warszawie odnosząc się do wielu ostrzeżeń Euratomu z przeszłości. – Sankcje na Rosatom z natychmiastowym efektem znacznie osłabiłyby bezpieczeństwo dostaw energii z energetyki jądrowej. To wyzwanie z punktu widzenia geopolitycznej zimy przed nami, a także kolejnej. Musimy zbudować silne dostawy z alternatywnych źródeł, które w pełni zastąpią źródło rosyjskie. Musimy to zrobić etapami, bo inaczej zapewnimy sobie kolejny kryzys – podsumowała Kaźmierczak.

Usługi przerobu paliwa jądrowego w Unii Europejskiej. Grafika: Euratom Supply Agency.

Polska cegiełka bezpieczeństwa dostaw paliwa jądrowego do Europy

Co ciekawe, jeden z potencjalnych partnerów programu jądrowego w Polsce, przekonuje, iż produkcja paliwa jądrowego mogłaby się odbywać na naszym terytorium. Chodzi o Koreańczyków z KHNP, którzy twierdzą, że koreańskie KEPCO mogłoby przenieść technologię produkcji paliwa jądrowego do Polski, o czym informował naszego dziennikarza wiceprezes tej firmy podczas wizyty studyjnej w Korei. Amerykański Westinghouse twierdzi, że zapewni paliwo z fabryki w Szwecji, która ma służyć także reaktorom planowanym na Ukrainie czy Czechach. Westinghouse i EDF z Francji (kolejny potencjalny partner) współpracują także na rzecz zapewnienia paliwa EnCore w reaktorach francuskich po 2030 roku. Polska ma wybrać partnera jądrowego w październiku, a według nieoficjalnych informacji mogłoby się to stać na dniach. Program Polskiej Energetyki Jądrowej zakładający póki co 6-9 GW energetyki jądrowej do 2043 roku mógłby dorzucić cegiełkę do budowy strategicznej autonomii Zachodu w zakresie bezpieczeństwa dostaw paliwa jądrowego. Póki co jednak Rosjanie mogą używać zależności od ich paliwa jako kolejnego straszaka w obliczu inwazji na Ukrainie.

Polacy mogą przejąć rafinerię w Niemczech odbitą od Rosjan albo dostarczać jej ropę | Szarża Koreańczyków przed wyborem partnera atomu w Polsce. Tandem z USA na stole

Polacy mogą przejąć rafinerię w Niemczech odbitą od Rosjan albo dostarczać jej ropę | <strong>Szarża Koreańczyków przed wyborem partnera atomu w Polsce. Tandem z USA na stole</strong>

:Rafineria Schwedt w Niemczech przejęta w zarząd powierniczy przez rząd niemiecki może trafić w ręce Polaków, ale ci nie potwierdzają doniesień Reutersa o zainteresowaniu tym aktywem. Tak czy inaczej może tam dotrzeć nierosyjska ropa z Gdańska.

:Źródła koreańskiego Pulse News donoszą, że nowy szef KHNP odwiedzi Czechy i Polskę w ostatniej szarży po kontrakty na budowę reaktorów jądrowych przed decyzją Warszawy zapowiadaną na październik. Możliwa jest budowa tandemu koreańsko-amerykańskiego, o którym pisał BiznesAlert.pl.

Czytaj dalej„Polacy mogą przejąć rafinerię w Niemczech odbitą od Rosjan albo dostarczać jej ropę | Szarża Koreańczyków przed wyborem partnera atomu w Polsce. Tandem z USA na stole

Gra o atom w Polsce trwa. Premier uciera nosa Amerykanom | Gazprom robi dobrą minę do złej gry w Europie

Gra o atom w Polsce trwa. Premier uciera nosa Amerykanom | Gazprom robi dobrą minę do złej gry w Europie

:Amerykański Westinghouse typowany w czasach Piotra Naimskiego na faworyta biegu po kontrakty na budowę elektrowni jądrowych w Polsce ma kłopot. W kuluarach ostatnich rozmów premiera RP z Francuzami i Koreańczykami pojawił się wątek współpracy energetycznej. EDF i KHNP też liczą na umowy.

:Prezes Gazpromu Aleksiej Miller wystąpił przed pracownikami przy okazji dnia gazowników i nafciarzy w Rosji z 31 sierpnia. Przyznał, że jego firma straciła rynek zbytu o wolumenie 40 mld m sześc., głównie w Europie odwracającej się od gazu z Rosji, przedstawiając Chiny jako alternatywę bez konkretów.

Gra o atom w Polsce trwa. Premier uciera nosa Amerykanom

Amerykański Westinghouse typowany w czasach Piotra Naimskiego na faworyta biegu po kontrakty na budowę elektrowni jądrowych w Polsce ma kłopot. W kuluarach ostatnich rozmów premiera RP z Francuzami i Koreańczykami pojawił się wątek współpracy energetycznej. EDF i KHNP też liczą na umowy.

– W odniesieniu do elektrowni jądrowych Francja jest naturalnym partnerem. Od razu przychodzi na myśl, kiedy myślimy o naszych projektach atomowych. Rozmawialiśmy o tym wcześniej. Chciałbym przyspieszyć ten proces – mówił premier RP Mateusz Morawiecki przed spotkaniem z prezydentem Emmanuelem Macronem w Paryżu 30 sierpnia.

Tego samego dnia Morawiecki wykonał telefon do prezydenta Korei Południowej Yoon Suk-yeola. Jeden z tematów rozmowy to współpraca energetyczna Warszawy i Seulu. W komunikacie rządu ze spotkania został zaznaczony wątek gry o atom nad Wisłą. – Polska podejmuje zdecydowane kroki w kierunku zabezpieczenia tego sektora. Koreański dostawca technologii – KHNP – wyraził zainteresowanie udziałem w programie polskiej energetyki jądrowej. 21 kwietnia 2022 roku złożył ofertę na budowę elektrowni jądrowych w Polsce.

To może być sygnał, że do czasu wyboru partnera technologicznego Programu Polskiej Energetyki Jądrowej wszystkie opcje są na stole. Amerykański Westinghouse faworyzowany w czasie rządów Piotra Naimskiego jako pełnomocnika rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej może spaść z piedestału na rzecz EDF albo KHNP. Polska ma w tym roku wybrać technologię i przedstawić model finansowania atomu. Chce mieć pierwszy reaktor w 2033 roku i 6-9 GW w 2033 roku z jednym partnerem technologicznym. BiznesAlert.pl informował, że wchodzi w grę poszerzenie programu o kolejne gigawaty oraz partnerów.

Wojciech Jakóbik

Gazprom robi dobrą minę do złej gry w Europie

Prezes Gazpromu Aleksiej Miller wystąpił przed pracownikami przy okazji dnia gazowników i nafciarzy w Rosji z 31 sierpnia. Przyznał, że jego firma straciła rynek zbytu o wolumenie 40 mld m sześc., głównie w Europie odwracającej się od gazu z Rosji, przedstawiając Chiny jako alternatywę bez konkretów.

– W tym roku nasze święto przypada na czas głębokich zmian na rynkach gazu i generalnie radykalnej przemiany systemu energetycznego na świecie – mówił Miller. Jego zdaniem polityka klimatyczna na rzecz dekarbonizacji zmniejsza zapotrzebowanie na gaz, zniechęca do kontraktów długoterminowych jak te z Gazpromem.

Miller mówi także o rekordowych cenach gazu, nie podając przyczyny ich wzrostu, czyli systematycznego ograniczenia podaży w Europie przez Gazprom. – Nasze prognozy na nadchodzącą zimę zgodnie z konserwatywnym scenariuszem zakładają przy utrzymaniu obecnych trendów cenę w szczycie powyżej czterech tysięcy dolarów za 1000 m sześc. – powiedział. Póki co jednak ceny spadły z ponad 300 do 250 euro za megawatogodzinę, czyli około 3000 dolarów za 1000 m sześc. w odpowiedzi na fakt, że zapełnienie magazynów gazu w Unii Europejskiej przekroczyło 80 procent ich pojemności.

Rekordowe ceny spowodowały, że „polityka klimatyczna została wyrzucona do kosza”. Europejczycy sięgnęli po tańsze węgiel i olej opałowy. – W pierwszych ośmiu miesiącach tego roku, globalne zapotrzebowanie na gaz spadło o 40 mld m sześc. Spójrzmy jednak gdzie to się stało. 29 albo 30 mld m sześc. redukcji zapotrzebowania na gaz nastąpiło w dwudziestu siedmiu krajach unijnych. To 73 procent spadku globalnego, a razem z Wielką Brytnaią aż 85 procent – wyliczał Miller.

Przedstawił jako alternatywę rynek chiński zaopatrywany jednak ze złóż niepowiązanych z Europą. – Wzrost wolumenu dostaw gazu na rynek chiński w ośmiu miesiącach 2022 roku w porównaniu z 2021 rokiem sięgnął 60 procent – podał Miller, nie odnosząc się do metrów sześciennych. Gazprom wysłał do Chin zaledwie 8,5 mld m sześc. przez Siłę Syberii, która nie pozwala przekierować gazu z Europy. Nowy gazociąg Siła Syberii 2 nie został jeszcze zaplanowany, a Miller wspomniał w nim lakonicznie. – Podpisaliśmy kolejny kontrakt na dostawy gazu do Chin. Chodzi o szlak dalekowschodni. Rozpoczynamy już rozwijać projekt i przygotowywać dokumentację na potrzeby tego projektu. Jest jeszcze projekt Sojuz Wostok, gazociąg przez Mongolię, który będzie kontynuacją gazociągu Siła Syberii 2 – powiedział.

Mimo spadku eksportu Gazprom przynosi rekordowe przychody przez to, że winduje cenę gazu na świecie. Rosjanie wydobyli w pierwszych ośmiu miesiącach tego roku 288,1 mld m sześc. gazu, z czego 154,7 mld m sześc. trafiło na rynek krajowy, a 82,2 mld m sześc. do krajów spoza Wspólnoty Niepodległych Państw, czyli do Europy i Turcji. Miller zapowiedział na pcoieszenie, że przychody Gazpromu w tym roku będą jeszcze większe niż w 2021 roku i przyniosą sowite dywidendy. Nie zdradził jednak szczegółów na ten temat.

Gazprom/Wojciech Jakóbik