OZE będzie w Polsce coraz więcej, pewnych elektrowni coraz mniej, a nie ma pieniędzy na nowe | Stacja benzynowa Putina wydobywa coraz mniej ropy i gazu przez sankcje

OZE będzie w Polsce coraz więcej, pewnych elektrowni coraz mniej, a nie ma pieniędzy na nowe | Stacja benzynowa Putina wydobywa coraz mniej ropy i gazu przez sankcje

:Urząd Regulacji Energetyki ostrzega, że z zaplanowanych dodatkowych 22 GW mocy wytwórczych w Polsce tylko około 12,6 GW będą stanowić moce dyspozycyjne, czyli elektrownie niezależne od warunków pogodowych. Prawie wszystkie projekty zaplanowane na czas po 2027 rok nie mają zaś finansowania.

:Wiedomosti ustaliły w ministerstwie energetyki Rosji, że wydobycie gazu w tym kraju spadło o 10,7 procent w styczniu 2023 roku rok do roku, głównie w Gazpromie. Spadek sięgnął w tej firmie prawie 10 mld m sześc., czyli tyle, ile eksportowała rocznie do Polski.

Czytaj dalej„OZE będzie w Polsce coraz więcej, pewnych elektrowni coraz mniej, a nie ma pieniędzy na nowe | Stacja benzynowa Putina wydobywa coraz mniej ropy i gazu przez sankcje”

Polska będzie miała coraz więcej OZE i kłopotów z ich ujarzmieniem

Polska będzie miała coraz więcej OZE i kłopotów z ich ujarzmieniem

Pierwszego lutego o godz. 6.15 farmy wiatrowe pracowały z chwilową mocą 7 677 MW. Był to rekord. Będzie coraz więcej rekordów Odnawialnych Źródeł Energii, a Polskie Sieci Elektroenergetyczne przewidują, że razem z nimi redukcji na wezwanie operatora, dopóki sieć nie będzie w stanie przyjąć więcej OZE – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Kłopotliwy rekord OZE

W styczniu tego roku PSE już dwukrotnie musiały dokonać redukcji generacji farm wiatrowych z powodu nadmiaru generacji w systemie. BiznesAlert.pl informował o nocy sylwestrowej zeszłego roku, kiedy energetyka wiatrowa w Polsce miała zapewnić tyle energii, że operator Polskie Sieci Elektroenergetyczne musiał wystąpić wyprzedzająco do wytwórców z tego sektora o ograniczenie mocy. Było to koniecznie ze względów bezpieczeństwa. Zapotrzebowanie na energię 31 grudnia 2022 roku było rekordowo niskie, a jednostki konwencjonalne pracowały na minimum blisko 5 GW, doszło do awaryjnego eksportu energii. To nie wystarczyło. PSE poleciły redukcję pracy farm wiatrowych o 1200 MWh 31 grudnia i 23400 MWh pierwszego stycznia. PSE potwierdziły, że pierwszego lutego o godz. 6.15 farmy wiatrowe pracowały z chwilową mocą 7 677 MW, poprzedni rekord padł 4 stycznia tego roku i wynosił 7600 MW. Pierwszego lutego padł także rekord godzinowej produkcji. Między godz. 6 a 7 wiatraki wyprodukowały 7603 MWh energii elektrycznej. Poprzedni rekord zarejestrowano 4 stycznia i wyniósł 7 576 MWh.

Uwzględniając obserwowany w ostatnich latach dynamiczny przyrost mocy farm wiatrowych i źródeł fotowoltaicznych, ta sytuacja będzie się powtarzać. Nadmiar OZE i okresowe potrzeby ich redukcji wiążą się jednak z kosztami rekompensat, które są pokrywane przez wszystkich krajowych odbiorców energii elektrycznej. Sam fakt redukcji generacji, na którą nie ma zbytu to nic złego, ale trzeba mieć świadomość, że takie działania powiększają koszty integracji OZE i będą one rosnąć. Rozwiązaniem może być zwiększenie elastyczności elektrowni oraz odbiorców, a także inwestycje w magazyny energii lub inne formy zagospodarowania nadwyżek. PSE wyliczyły, że generacja dobowa OZE przebijała okresowo 40 procent zapotrzebowania krajowego, czyli 174 tysiące MW w ciągu doby. Według danych PSE będzie coraz więcej OZE. Moc lądowej energetyki wiatrowej ma wzrosnąć z 7302 do 14 936 MW, morskie farmy wiatrowe mają zapewniać 8389 MW w 2030 roku, a obecnie jest to zero. Fotowoltaika ma zwiększyć moc z 7780 do aż 22123 MW w 2030 roku. Potencjał OZE ma sięgnąć według PSE 100 TWh w 2030 roku, czyli 50 procent zużycia rocznego w Polsce.

– Obecnie nie ma jak zagospodarować nadwyżek generacji OZE w systemie. Jeśli odbiorcy w kraju lub za granicą nie są zainteresowani odebraniem tej energii i nie ma żadnej innej technicznej możliwości jej wykorzystywania, nie ma innego wyjścia jak redukować generację odnawialną. Głównie dotyczy to farm wiatrowych, które są w przeciwieństwie do prosumenckiej rozproszonej fotowoltaiki znacznie większymi, lepiej opomiarowanymi i sterowalnymi instalacjami. Wraz z postępem technologii, zwłaszcza w obszarze magazynowania energii elektrycznej i jej konwersji na inne nośniki energetyczne,  sytuacja ta może ulec zmianie. Ta sytuacja będzie się z czasem zmieniać. Inwestycje w magazyny energii i gospodarkę wodorową będą otwierać nowy potencjał, pozwalający rozwijać dalej OZE i zmieniając zasady. Należy znaleźć określone optimum – podkreślają przedstawiciele PSE. – Przenoszenie ryzyka na odbiorców w ramach rozwoju OZE ma gdzieś swoje granice. Musimy być też oparci na dwóch nogach, czyli OZE i stabilnej generacji, zastępującej te źródła w odpowiednim momencie – dodają. W tym miejscu należy przypomnieć, że OZE są zależne od pogody, a elektrownie konwencjonalne muszą dostosować pracę do ich zmienności. O ile w Sylwestra został zanotowany rekord wytwarzania z wiatraków w Polsce to w styczniu 2022 roku nastąpiła Dunkelflaute i nie wiało, przez co generacja była rekordowo niska. Elektrownie węglowe nie są przygotowane na takie wahania.

System ma minimum techniczne pod względem ilości elektrowni i mocy dostarczanej w celu utrzymania parametrów technicznych, jak częstotliwość. Według PSE to minimum jest szacowane na od 9000 MW zimą do 7000 MW latem. To minimum wytwarzania w dużych źródłach systemowych (Jednostki Wytwórcze Centralnie Dysponowane) i rozproszonych elektrociepłowniach oraz jednostkach przemysłowych (NJWCD – niedysponowane). Te drugie nie podlegają poleceniom operatora, więc nie są brane pod uwagę jako pewne w zabiegach o utrzymanie niezbędnego minimum mocy. Jeśli generacja jest wysoka, a zapotrzebowanie niskie, jak na Sylwestra 2022 roku, ceny energii zaczynają spadać aż do poziomu ujemnego. To sygnał ze źródeł konwencjonalnych, że nie mogą się wyłączyć z obawy o ich żywotność. Przykładowo, PSE wyliczają, że bloki 200 MW na węgiel wymagają 7-10 godzin rozruchu i mają minimum techniczne w wysokości 20-40 procent mocy. Zmieniają też obciążenie powoli więc nie są elastyczne w odróżnieniu do OZE. Program Bloki 200+ wydłużający ich żywot ma odpowiedzieć między innymi na to wyzwanie pod warunkiem, że będzie dostępny ich wykonawca Rafako znajdujący się na progu bankructwa. Nie jest także możliwy eksport na inne rynki, jeżeli tam także są nadwyżki, a one często są ze sobą skorelowane przez podobne warunki pogodowe, na przykład w Polsce i Niemczech. Wówczas elektrownie zaczynają dopłacać za odbiór jej energii. Nadwyżka musi zatem zostać zredukowana przez operatora na koszt odbiorców energii w taryfach PSE. Im więcej będzie OZE, tym większa będzie skala tych wyzwań.

– Zbliżamy się do 20 procent udziału odnawialnych źródeł energii w produkcji energii. Do tego wzrostu przykładają się zwłaszcza farmy fotowoltaiczne, których moc z każdym miesiącem jest coraz wyższa. Obecnie w systemie mamy zainstalowanych już ok. 12 000 MW jeśli chodzi
o fotowoltaikę i ponad 9 000 MW w przypadku farm wiatrowych – wyliczał Konrad Purchała, dyrektor Departamentu Zarządzania Systemem w Polskich Sieciach Elektroenergetycznych.

Maksymalna generacja PV kwadransowa przekroczyła 6700 MW. Maksymalna kwadransowa generacja z wiatru przebiła 7600 MW. Taka moc jest zazwyczaj dużym wsparciem dla systemu, uzupełniając bardzo skutecznie bilans mocy. Niemniej wyzwaniem są okresy o niskim zapotrzebowaniu odbiorców, np. weekendy i dni świąteczne, oraz godziny nocne. Elektrownie systemowe nie mogą być całkowicie wyłączone, ponieważ ich praca jest niezbędna dla zapewnienia stabilnej pracy systemu i dotrzymania jego technicznych parametrów.

Wyzwaniem są zatem okresy niskiego zapotrzebowania i wysokiej generacji wiatrowej. Generacja wiatrowa często pracuje intensywnie w nocy, kiedy zapotrzebowanie jest najniższe, a także w święta i dni wolne od pracy. – W nocy z 31 stycznia na 1 lutego, pomimo odnotowania rekordowej generacji farm wiatrowych, nie musieliśmy ograniczać ich pracy, ale konieczne było podjęcie innych działań na rzecz bilansowania systemu – przyznał Konrad Purchała z PSE w odniesieniu do rekordowej produkcji energetyki wiatrowej przekraczającej 7,6 GWh. Produkcja farm wiatrowych stanowiła wtedy jedną trzecią krajowej produkcji energii elektrycznej w owym czasie.

– Źródła odnawialne są bardzo dobrym uzupełnieniem bilansu mocy, ale ich produkcja jest zależna od warunków pogodowych. Zapewnienie ciągłości dostaw energii elektrycznej do odbiorców na poziomie wymaganym przez nowoczesne społeczeństwo wymaga dyspozycyjnych i sterowalnych mocy wytwórczych, którymi są dziś czyli elektrownie moce rezerwowe, konwencjonalne – powiedział Konrad Purchała. – Zastępowalność jednych OZE przez drugie jest niestety zbyt niska dla zachowania ciągłości dostaw. Jeśli chcemy mieć pewność  na poziomie wymaganym dla dynamicznie rozwijającej się gospodarki, musimy mieć źródła rezerwowe, gwarantujące zdolność do pokrycia zapotrzebowania nawet w okresach suszy klimatycznej, tj. kiedy nie wieje wiatr i nie świeci słońce – dodał.

Podstawowe narzędzie bilansowania systemu to rynek hurtowy. Jeśli uczestnikom rynku nie uda się zapewnić równowagi między zapotrzebowaniem na energię elektryczną z jej produkcją z rynku, na operatorze spoczywa obowiązek dostosowania bilansu mocy. W przypadku nadmiaru energii w systemie i przy braku możliwości jej wykorzystania w inny sposób, operator musi podjąć dodatkowe działania. Wśród nich jest ingerowanie w podaż energii, jak to miało miejsce w przypadku redukcji generacji wiatraków w Nowy Rok i Sylwestra. –  Uczestnicy rynku nie zawsze podejmują decyzje zgodne z potrzebami systemu, przez co często w okresach wysokiej generacji źródeł odnawialnych i niskiego zapotrzebowania zostajemy z dużym niezbilansowaniem i nadpodażą energii  – przyznaje przedstawiciel PSE. W takich sytuacjach maksymalnie zaniżamy generację. Kiedy mamy za dużo niezagospodarowanej energii w systemie, pozostaje zaniżenie generacji jednostek konwencjonalnych. Uruchamiamy pompy gromadzące energię w wodnych elektrowniach szczytowo-pompowych oraz próbujemy uzgadniać pozarynkowy eksport międzyoperatorski. Działania te mogą jednak czasem okazać się niewystarczające, ponieważ zaniżenie lub wyłączenie elektrowni nie zawsze jest możliwe z przyczyn technicznych, a w momentach wysokiej generacji wiatrowej w Polsce sąsiedzi często także borykają się z problemami nadmiaru generacji i nie chcą energii z Polski. Wtedy jedynym dostępnym narzędziem jest eksport awaryjny i ograniczenie wytwarzania generacji OZE. Zgodnie z Rozporządzeniem PE i Rady UE w sprawie rynku wewnętrznego energii elektrycznej,  zastosowanie nierynkowej redukcji OZE z powodów bilansowych podlega rekompensacie finansowej – w praktyce PSE pokrywa zredukowanym wytwórcom OZE utracone przychody z tytułu niewytworzonej energii i praw majątkowych. Środki na ten cel pochodzą z wpływów z taryfy przesyłowej operatora, a więc są ponoszone przez wszystkich krajowych odbiorców energii elektrycznej.

Czekając na rezerwę

Dopóki zatem nie wzrośnie rezerwa konwencjonalna, rozwój OZE może być ograniczany barierami systemowymi. Węgiel pracujący w podstawie i mało elastyczny ma zostać zastąpiony przez energetykę jądrową, ale dopiero w latach trzydziestych. Energetyka gazowa z większą elastycznością musi być ograniczona ze względów bezpieczeństwa. To oznacza, że dni, w których będą stawać wiatraki, będą się powtarzać coraz częściej. Jak ograniczyć te zjawiska? Operator rozwiązanie widzi w zachętach dla odbiorców zmiany zapotrzebowania na energię w zależności od cen, a także rynkowych bodźców dla wytwórców, by sami ograniczali generację w sytuacjach nadmiaru energii w systemie. Pomogłyby także elastyczne źródła konwencjonalne, nowe lub modernizowane, a także magazyny energii lub elektrolizery.

Godzina dla Ukrainy

Godzina dla Ukrainy

– Każda oszczędzona megawatogodzina to strata Putina. Każda akcja na rzecz oszczędzania energii oraz surowców jest teraz na wagę złota. Dlatego warto w tym roku poszerzyć formułę akcji Godzina dla Ziemi o kontekst wsparcia Ukrainy – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Czytaj dalej„Godzina dla Ukrainy”

Ropa drożeje wobec rozmów o embargu na dostawy z Rosji | Europa dałaby radę bez gazu z Rosji. Polska i Litwa są gotowe na embargo

Ropa drożeje wobec rozmów o embargu na dostawy z Rosji | Europa dałaby radę bez gazu z Rosji. Polska i Litwa są gotowe na embargo

:Ropa Brent kosztuje już ponad 130 dolarów w kontraktach majowych na giełdzie ICE w Londynie. USA rozmawiają z sojusznikami o zakazie importu tego surowca z Rosji w odpowiedzi na atak na Ukrainę oraz liczne zbrodnie wojska rosyjskiego.

:Rosyjski Kommiersant przyznaje, że USA mogłyby całkowicie zastąpić Gazprom na rynku europejskim zwiększając wydobycie gazu o 10 procent. Zachód rozważa zakaz importu gazu z Rosji. Polska i Litwa deklarują gotowość dzięki terminalom LNG oraz innej infrastrukturze dywersyfikacyjnej.

:Minister finansów Christian Lindner zapowiedział w telewizji ARD, że Niemcy wydadzą 200 mld euro na transformację gospodarczą, społeczną i państwową. Berlin chce porzucić zależność od surowców z Rosji, między innymi poprzez budowę terminali LNG jak Warszawa.

Czytaj dalej„Ropa drożeje wobec rozmów o embargu na dostawy z Rosji | Europa dałaby radę bez gazu z Rosji. Polska i Litwa są gotowe na embargo”

Polska powinna użyć polityki klimatycznej do rozwoju technologii napędzających gospodarkę

– Mamy wielkiego słonia w pokoju, o którym wszyscy mówią zamiast o szczycie klimatycznym, czyli kryzys energetyczny. Jest wielka pokusa żeby przekreślić politykę klimatyczną, bo przecież teraz energia i ciepło będą drogie, więc to nie ma sensu. Na szczęście na ratunek przychodzi technologia, która obiektywnie pokazuje, co będzie się rozwijać – powiedział redaktor naczelny BiznesAlert.pl Wojciech Jakóbik w programie Telewizji wPolsce.

– Jeżeli przyjąć, że rewolucja przemysłowa zapewniła nam największe emisje dwutlenku węgla w historii, to na pewno kraje najbardziej rozwinięte, które w XIX wieku zaczęły się bardzo szybko rozwijać, zaczęły emitować bardzo dużo gazów cieplarnianych i teraz w ich ślad dopiero idą państwa takie jak Indie, czy Chiny, które teraz mają swój boom gospodarczy i które teraz chcą się rozwijać, tak jak kraje Europy Zachodniej, Stanów Zjednoczonych kilkadziesiąt czy nawet kilkaset lat temu – mówił Wojciech Jakóbik.

Mityczny zielony fundusz

Redaktor naczelny BiznesAlert.pl podkreślił, że największy ciężar emisji jest w świecie zachodnim, który się najbardziej rozwinął gospodarczo w ostatnich dziesięcioleciach. – Natomiast podział zobowiązań musi być w miarę sprawiedliwy. To znaczy, ci którzy mają więcej pieniędzy mają dać te pieniądze. Słyszymy już od lat o mitycznym zielonym funduszu, który nie został stworzony, bo z poszukiwaniem tych pieniędzy różnie nam idzie. Z drugiej strony kraje mniej zaawansowane też muszą się zobowiązać, do usunięcia gospodarki rabunkowej widocznej szczególnie w Chinach. Jest też komponent praw człowieka, który jest podnoszony przez Unię Europejską, Stany Zjednoczone i tutaj bardzo ciekawa jest inicjatywa, która jest mniej popularna, bo to dopiero nowy temat, czyli walka z emisjami metanu. To też gaz cieplarniany. Tak się składa, że jest nieodzownym elementem działalności sektora wydobywczego, ropy i gazu. Tak jak super rozwinięta Unia Europejska, USA i najsilniejsze kraje Unii Europejskiej, bo Polska już trochę mniej poradzą sobie z emisjami metanu. Rosja czy Chiny już niekoniecznie. Widać, że takie inicjatywy to jest właśnie atak tych krajów najbardziej rozwiniętych na rywali, takich jak Chiny czy Rosja. Nieprzypadkowo pod inicjatywą tej sprawy podpisała się koalicja krajów, a Chiny, Indie i Rosja nie, bo to dla nich jest wyrok – powiedział.

– Nie ma porozumienia także przez to, że mamy wielkiego słonia w pokoju, o którym wszyscy mówią zamiast o szczycie klimatycznym, czyli o kryzys energetyczny. Jest wielka pokusa żeby przekreślić politykę klimatyczną, bo przecież teraz energia i ciepło będą drogie, więc to nie ma sensu. Na szczęście na ratunek przychodzi technologia, która obiektywnie pokazuje, co będzie się rozwijać – dodał.

– Ciekawym elementem dyskusji z punktu widzenia Polski jest fakt, że na przykład Chińczycy ogłosili, że teraz będą szli bardzo mocno w atom. Komisja Europejska na pewno też dzięki staraniom Polski, czy Francji mówi o tym, że atom ma być narzędziem dekarbonizacji, ma być wsparciem polityki klimatycznej. Jeżeli mamy my Polacy coś wygrać na tych rozmowach to na przykład właśnie uznanie atomu – powiedział Jakóbik.

Ile ma kosztować walka ze zmianami klimatu i kto za nią zapłaci

– Oczywiście wszyscy za to zapłacą tak samo jak za wyższe ceny energii, wyższe ceny ciepła i za kryzys gospodarczy, który nas czeka, więc i tak będziemy płacić. W tej rzeczywistości warto zastanowić się za co chcemy płacić, czy chcemy konserwować węgiel wbrew trendom, które każą odchodzić od tego paliwa, czy chcemy iść na sto procent w odnawialne źródła energii, które jeszcze nie są gotowe, ponieważ nie mają zabezpieczeń w postaci magazynów energii na odpowiednią skalę. Atak zimy i kryzys energetyczny pokazują, że dalej jeszcze nie wystarczą, czy właśnie chcemy skorzystać z atomu, który jest sprawdzony i daje stabilne dostawy zeroemisyjne. Wyzwaniem są odpady nuklearne, jednak są one bezpiecznie składowane – mówił Wojciech Jakóbik.

Zdaniem redaktora, jeżeli Polskę czeka nas kryzys energetyczny to ona musi inwestować mądrze te miliardy, czy też biliony dolarów, które zostaną wydane na transformację energetyczną. – To też inwestycja w nowe dziedziny gospodarki. Inwestorzy często podejmują decyzję sami, ale decyzje regulacyjne pozwalają wskazać, które branże gospodarki będą faworyzowane. Oczywiście wodór będzie faworyzowany, bo jest w interesie Niemiec, OZE będą faworyzowane, bo są w interesie tych najsilniejszych gospodarek. Obecnie sprzyja im także administracja Stanów Zjednoczonych. Zobaczymy co będzie po ewentualnych zmianach politycznych – powiedział.

Gra interesów o to kto dostanie więcej

– Natomiast atom, czyste technologie węglowe, różne rozwiązania, które można poruszyć w debacie sprawdzą się lub nie. Oczywiście czyste technologie węglowe są bardzo niepopularne, więc Polakom trudno będzie je przeforsować na arenie międzynarodowej. Polacy są w awangardzie transportu zeroemisyjnego, elektrycznego, one mogą wygrać i zyskać środki z tego wielkiego koszyka. To gra interesów o to kto dostanie więcej. Jest jedno zastrzeżenie, Polska nie jest krajem trzeciego świata, jest w gronie 20-25 najsilniej rozwiniętych państw na świecie i z tej perspektywy powinniśmy na to patrzeć. Oczywiście jest wiele zaniedbań i niedostatków, ale możemy ambitną politykę klimatyczną. Znowu wracam tu do atomu, który jest naszą suwerenną decyzją nigdy niezrealizowaną od 30 lat. Jak w końcu zrealizujemy ten plan będziemy mogli swobodniej prowadzić politykę klimatyczną – mówił w rozmowie z Telewizją wPolsce.

Opracowała Gabriela Cydejko

Polska powinna użyć polityki klimatycznej do rozwoju technologii napędzających gospodarkę

Polska powinna użyć polityki klimatycznej do rozwoju technologii napędzających gospodarkę

– Mamy wielkiego słonia w pokoju, o którym wszyscy mówią zamiast o szczycie klimatycznym, czyli kryzys energetyczny. Jest wielka pokusa żeby przekreślić politykę klimatyczną, bo przecież teraz energia i ciepło będą drogie, więc to nie ma sensu. Na szczęście na ratunek przychodzi technologia, która obiektywnie pokazuje, co będzie się rozwijać – powiedział redaktor naczelny BiznesAlert.pl Wojciech Jakóbik w programie Telewizji wPolsce.

– Jeżeli przyjąć, że rewolucja przemysłowa zapewniła nam największe emisje dwutlenku węgla w historii, to na pewno kraje najbardziej rozwinięte, które w XIX wieku zaczęły się bardzo szybko rozwijać, zaczęły emitować bardzo dużo gazów cieplarnianych i teraz w ich ślad dopiero idą państwa takie jak Indie, czy Chiny, które teraz mają swój boom gospodarczy i które teraz chcą się rozwijać, tak jak kraje Europy Zachodniej, Stanów Zjednoczonych kilkadziesiąt czy nawet kilkaset lat temu – mówił Wojciech Jakóbik.

Mityczny zielony fundusz

Redaktor naczelny BiznesAlert.pl podkreślił, że największy ciężar emisji jest w świecie zachodnim, który się najbardziej rozwinął gospodarczo w ostatnich dziesięcioleciach. – Natomiast podział zobowiązań musi być w miarę sprawiedliwy. To znaczy, ci którzy mają więcej pieniędzy mają dać te pieniądze. Słyszymy już od lat o mitycznym zielonym funduszu, który nie został stworzony, bo z poszukiwaniem tych pieniędzy różnie nam idzie. Z drugiej strony kraje mniej zaawansowane też muszą się zobowiązać, do usunięcia gospodarki rabunkowej widocznej szczególnie w Chinach. Jest też komponent praw człowieka, który jest podnoszony przez Unię Europejską, Stany Zjednoczone i tutaj bardzo ciekawa jest inicjatywa, która jest mniej popularna, bo to dopiero nowy temat, czyli walka z emisjami metanu. To też gaz cieplarniany. Tak się składa, że jest nieodzownym elementem działalności sektora wydobywczego, ropy i gazu. Tak jak super rozwinięta Unia Europejska, USA i najsilniejsze kraje Unii Europejskiej, bo Polska już trochę mniej poradzą sobie z emisjami metanu. Rosja czy Chiny już niekoniecznie. Widać, że takie inicjatywy to jest właśnie atak tych krajów najbardziej rozwiniętych na rywali, takich jak Chiny czy Rosja. Nieprzypadkowo pod inicjatywą tej sprawy podpisała się koalicja krajów, a Chiny, Indie i Rosja nie, bo to dla nich jest wyrok – powiedział.

– Nie ma porozumienia także przez to, że mamy wielkiego słonia w pokoju, o którym wszyscy mówią zamiast o szczycie klimatycznym, czyli o kryzys energetyczny. Jest wielka pokusa żeby przekreślić politykę klimatyczną, bo przecież teraz energia i ciepło będą drogie, więc to nie ma sensu. Na szczęście na ratunek przychodzi technologia, która obiektywnie pokazuje, co będzie się rozwijać – dodał.

– Ciekawym elementem dyskusji z punktu widzenia Polski jest fakt, że na przykład Chińczycy ogłosili, że teraz będą szli bardzo mocno w atom. Komisja Europejska na pewno też dzięki staraniom Polski, czy Francji mówi o tym, że atom ma być narzędziem dekarbonizacji, ma być wsparciem polityki klimatycznej. Jeżeli mamy my Polacy coś wygrać na tych rozmowach to na przykład właśnie uznanie atomu – powiedział Jakóbik.

Ile ma kosztować walka ze zmianami klimatu i kto za nią zapłaci

– Oczywiście wszyscy za to zapłacą tak samo jak za wyższe ceny energii, wyższe ceny ciepła i za kryzys gospodarczy, który nas czeka, więc i tak będziemy płacić. W tej rzeczywistości warto zastanowić się za co chcemy płacić, czy chcemy konserwować węgiel wbrew trendom, które każą odchodzić od tego paliwa, czy chcemy iść na sto procent w odnawialne źródła energii, które jeszcze nie są gotowe, ponieważ nie mają zabezpieczeń w postaci magazynów energii na odpowiednią skalę. Atak zimy i kryzys energetyczny pokazują, że dalej jeszcze nie wystarczą, czy właśnie chcemy skorzystać z atomu, który jest sprawdzony i daje stabilne dostawy zeroemisyjne. Wyzwaniem są odpady nuklearne, jednak są one bezpiecznie składowane – mówił Wojciech Jakóbik.

Zdaniem redaktora, jeżeli Polskę czeka kryzys energetyczny to ona musi inwestować mądrze te miliardy, czy też biliony dolarów, które zostaną wydane na transformację energetyczną. – To też inwestycja w nowe dziedziny gospodarki. Inwestorzy często podejmują decyzję sami, ale decyzje regulacyjne pozwalają wskazać, które branże gospodarki będą faworyzowane. Oczywiście wodór będzie faworyzowany, bo jest w interesie Niemiec, OZE będą faworyzowane, bo są w interesie tych najsilniejszych gospodarek. Obecnie sprzyja im także administracja Stanów Zjednoczonych. Zobaczymy co będzie po ewentualnych zmianach politycznych – powiedział.

Gra interesów o to kto dostanie więcej

– Natomiast atom, czyste technologie węglowe, różne rozwiązania, które można poruszyć w debacie sprawdzą się lub nie. Oczywiście czyste technologie węglowe są bardzo niepopularne, więc Polakom trudno będzie je przeforsować na arenie międzynarodowej. Polacy są w awangardzie transportu zeroemisyjnego, elektrycznego, one mogą wygrać i zyskać środki z tego wielkiego koszyka. To gra interesów o to kto dostanie więcej. Jest jedno zastrzeżenie, Polska nie jest krajem trzeciego świata, jest w gronie 20-25 najsilniej rozwiniętych państw na świecie i z tej perspektywy powinniśmy na to patrzeć. Oczywiście jest wiele zaniedbań i niedostatków, ale możemy ambitną politykę klimatyczną. Znowu wracam tu do atomu, który jest naszą suwerenną decyzją nigdy niezrealizowaną od 30 lat. Jak w końcu zrealizujemy ten plan będziemy mogli swobodniej prowadzić politykę klimatyczną – mówił w rozmowie z Telewizją wPolsce.

Opracowała Gabriela Cydejko

Putin obiecuje Europie gaz z Nord Stream 2, ale ceny zależą bardziej od oblicza tej zimy | Wobec kryzysu Komisja rozważy doraźną interwencję, ale długoterminowo stawia na transformację

Putin obiecuje Europie gaz z Nord Stream 2, ale ceny zależą bardziej od oblicza tej zimy

Rosjanie rozmawiają o ewentualnym zwiększeniu podaży gazu w Europie i przy okazji próbują wymusić start spornego Nord Stream 2, ale rekordowo wysokie ceny mogą zależeć tej zimy od temperatury za oknem decydującej o skali popytu.

Prezydent Federacji Rosyjskiej Władimir Putin przyznał, że Rosjanie mogliby „ładnie” zwiększyć sprzedaż gazu na platformie elektronicznej SPIMEX. – Jeśli w ten sposób zbijemy szczyt zapotrzebowania, możemy to zrobić, ale tylko bez szkody dla nas samych, oczywiście – miał powiedzieć w rozmowie z ministrem energetyki Aleksandrem Nowakiem.

Platforma elektroniczna Gazpromu to dodatkowy kanał sprzedaży gazu poza kontraktami długoterminowymi. Obsługuje aukcje określonych wolumenów przekazanych tam przez tę firmę dostępne dla uczestników dopuszczonych po kwalifikacji wstępnej. Gazprom może odmówić realizacji aukcji.

Wolumen sprzedaży na platformie ETP w 2020 roku, podczas kryzysu pandemicznego, przekroczył 27 mld m sześc. i odpowiadał za około 15 procent dostaw Gazpromu do Europy. Jednak w 2021 roku wraz ze wzrostem ceny gazu w Europie dostawy tym kanałem zmalały do niewiele ponad 5 mld m sześc. do tej pory. Gazprom zdecydował we wrześniu o zatrzymaniu dostaw na ETP. Kommiersant pisze, że ten ruch miał skłonić Niemcy do dopuszczenia Nord Stream 2 do pracy.

Chociaż Gazprom przekonuje, że teraz ma ograniczone możliwości zwiększenia podaży przez wzrost zapotrzebowania na gaz w Rosji oraz usterkę instalacji Urengoj, część rozmówców Kommiersanta uważa te stanowiska za demonstrację. Putin przyznał podczas rozmowy z Nowakiem, że jego zdaniem dostawy przez Ukrainę są „nieopłacalne” i Gazprom będzie zwiększał dostawy przez „nowe szlaki”. Takim ma być właśnie Nord Stream 2 omijający terytorium ukraińskie od północy i Turkish Stream, który zaopatruje już w gaz Węgry omijając ten obszar od południa.

Ceny gazu na giełdzie TTF w Holandii w dostawach październikowych spadły do 104,9 euro za MWh czyli 1250 dolarów za 1000 m sześc., ale sięgały już nawet do 1900 dolarów za tę samą ilość. Jednak Kommiersant przekonuje, że nawet ewentualne uruchomienie dostaw przez sporny Nord Stream 2, przed którym stoi szereg przeszkód na czele z koniecznością dostosowania jego pracy do przepisów unijnych dyrektywy gazowej, nie obniży znacznie ceny, a największe znaczenie będzie miała temperatura tej zimy decydująca o skali popytu.

Kommiersant/Wojciech Jakóbik

Wobec kryzysu Komisja rozważy doraźną interwencję, ale długoterminowo stawia na transformację

Komisja Europejska przyjrzy się propozycjom reformy rynku energii i gazu, w tym rekompensat cen energii oraz stworzenia strategicznej rezerwy gazu, ale uznaje, że długofalowym rozwiązaniem problemów z surowcami, których skutkiem jest obecny kryzys energetyczny, jest transformacja tych sektorów.

Zastępca rzecznika Komisji Europejskiej Dana Spinant powiedziała dziennikarzom, że Bruksela rozważy propozycje składane przez różne kraje w sprawie rynku gazu i energii elektrycznej. Padły pomysły rekompensat wzrostu cen energii oraz stworzenia europejskich rezerw błękitnego paliwa, które mają być odpowiedzią na trwający kryzys energetyczny podnoszący do rekordowych poziomów ceny tych mediów.

Spinant zaznaczyła, że długoterminowe rozwiązanie tych problemów to transformacja energetyczna oraz zmniejszenie zależności od paliw kopalnych.

Neftegaz.ru/Wojciech Jakóbik

Fit for 55, czyli jak nie wylać transformacji energetycznej z kąpielą

Plan Fit for 55 to radykalna propozycja usunięcia paliw kopalnych z gospodarki, za którą zapłacą najwięcej najbiedniejsi, jeżeli nie pojawią się dodatkowe mechanizmy wsparcia. Jeżeli polityka klimatyczna Unii Europejskiej nie rozleje się na jej partnerów zagranicznych, zabije gospodarkę Europy zamiast promować jej innowacyjność. Rewizja strategii energetycznej Polski jest zaplanowana na 2023 rok, tuż przed spodziewanym zakończeniem negocjacji Fit for 55 w 2024 roku. Być może warto skoordynować te prace – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Co zawiera pakiet Fit for 55?

  • Reformę systemu handlu emisjami EU ETS
  • Propozycję mechanizmu dostosowania śladu węglowego na granicy (CBAM)
  • Rewizję regulacji o podziale obciążeń (ESR)
  • Rewizję dyrektywy o opodatkowaniu energetyki
  • Poprawki w dyrektywie o odnawialnych źródłach energii
  • Rozwiązania na rzecz walki z emisjami metanu
  • Uwzględnienie emisji gazów cieplarnianych związanych z użytkowaniem gruntów i leśnictwem (LULUCF)
  • Rewizję dyrektywy o wykorzystaniu infrastruktury paliw alternatywnych
  • Rewizję regulacji o standardach emisji CO2 w samochodach pasażerskich i lekkich pojazdach komercyjnych

W ostatnim kwartale 2021 roku mają się także pojawić propozycje zmian dyrektywy o efektywności energetycznej budynków oraz rewizja trzeciego pakietu energetycznego w celu uregulowania dekarbonizacji sektora gazu. Strategia metanowa i rozwiązania na rzecz walki z emisjami metanu mają się pojawić w ciągu kilku miesięcy. Rozwiązania przedstawione przez Komisję Europejską zakładają między innymi nowe obciążenia podnoszące ceny energii i paliw ze źródeł kopalnych.

Taryfa ulgowa dla najuboższych

Polski Instytut Ekonomiczny z European Roundtable on Climate Change and Sustainable Transition oraz Cambridge Econometrics obliczył, że redukcja emisji CO2 o 50 procent w sektorach budownictwa i transportu będzie możliwa przy cenie uprawnień do emisji w wysokości 170 euro za tonę w 2030 roku, czyli przy dodatkowych kosztach gospodarstw domowych w wysokości 1,112 bln euro w latach 2025-2040. Opłaty związane z emisją w transporcie dla najuboższych wzrosną o 44 procent a z ogrzewaniem budynków o 50 procent. Z tego względu PIE apeluje o rozwój narzędzi na rzecz sprawiedliwej transformacji energetycznej wspierających zmiany u najuboższych oraz szybszą promocję nowych technologii za pośrednictwem Funduszu Modernizacji, Funduszu Innowacji, a także taryfy ulgowej w systemie EU ETS dla najuboższych. Fundusz Społeczno-Klimatyczny z budżetem w wysokości 72,2 mld euro w latach 2025-32, z którego Polska mogłaby otrzymać 12,7 mld euro to dobry początek, ale nie robi tak dużego wrażenia w zestawieniu z kosztami transformacji podsumowanymi przez PIE.

Niedobór odpowiednich rozwiązań mających wesprzeć gospodarki bardziej zależnie od paliw kopalnych może trwale zmniejszyć ich konkurencyjność, tworząc bariery uniemożliwiające skuteczną transformację energetyczną. Warto w tym kontekście przytoczyć przykład ograniczeń wykorzystania technologii gazowych w Fit for 55 w momencie, kiedy cała Europa Środkowo-Wschodnia i Niemcy prowadzą transformację energetyczną na gazie. Potrzebne jest rozwiązanie pośrednie umożliwiające wykorzystanie niezbędnego minimum tego paliwa i promujące szybsze przejście na technologie odnawialne. W przypadku Polski to energetyka jądrowa ma zmniejszać zależność od gazu, ale podobnie mają działać wodór, magazyny energii i efektywność energetyczna. Fit for 55 być może nie pozwoli na finansowanie gazu, ale nie wyklucza powyższych technologii.

https://biznesalert.pl/raport-pakiet-klimatyczny-fot-for-55-prawo-klimatyczne-oze-energetyka/embed/#?secret=LEdnANxm1k

Globalizacja polityki klimatycznej Unii Europejskiej

Jeżeli nowy pakiet regulacji klimatycznych Fit for 55 nie przyniesie zmian u partnerów Unii Europejskiej, obniży jej konkurencyjność w stosunku do nich, zamiast ją wspierać. Z tego względu w pakiecie znalazł się CBAM, który ma stworzyć podwaliny pod globalny podatek od emisji CO2. Bruksela zamierza przekonać do tego rozwiązania partnerów zagranicznych na czele z USA. Przychód z CBAM szacowany na 9 mld euro rocznie do 2030 roku ma finansować dalszą transformację energetyczną. Obciążenie obejmie sektory aluminiowy, cementowy, nawozowy, energetyczny, stalowe i żelazny. Koszt ma być powiązany z ceną emisji CO2 w systemie unijnym EU ETS, o ile dostawca sam nie wprowadzi własnej ambitnej polityki klimatycznej. W ten sposób rentowność przemysłu europejskiego będzie bardziej konkurencyjna do innych, choć niektórzy kwestionują zgodność takich zapisów z regułami Światowej Organizacji Handlu (WTO), szczególnie darmowe uprawnienia EU ETS rozdawane w Europie, których zwolennikiem jest między innymi Polska.

Think tank Europe Reform szacuje, że CBAM uderzy najmocniej między innymi w Chiny i Rosję, które mogą kwestionować to rozwiązanie w WTO. CBAM nie uderzy w emisje metanu, którym zostaną poświęcone odrębne regulacje, ciesząc Amerykanów. Tym będzie łatwiej poradzić sobie z CBAM, jeśli zgodnie z deklaracjami polityków zwiększą ambicje własnej polityki klimatycznej. Polityka klimatyczna Unii Europejskiej odniesie sukces, jeśli pójdą jej śladem także wspomniane Chiny i Rosja. Wall Street Journal przypomina, że rosyjski eksporter aluminium Rusal już teraz chce wydzielić najbardziej emisyjne aktywa do odrębnej spółki w celu zmniejszenia ekspozycji na regulacje klimatyczne. Chiny ogłosiły pilotażowy system handlu emisjami,  który nie może się równać skalą europejskiemu, ale jest próbą dostosowania się do nowych realiów. Jeżeli Chiny i Rosja nie wprowadzą realnych rozwiązań polityki klimatycznej, Fit for 55 z CBAM na czele będzie podnosił koszty importu ich produktów do Unii Europejskiej, a zatem wszelkiej produkcji chińskiej oraz surowców rosyjskich. Jeżeli strategia metanowa nie stanie się batem na LNG z USA, jak chcieliby lobbyści Gazpromu przekonujący do „czystego gazu” z Nord Stream 2, amerykańska polityka klimatyczna może sprawić, że nowy pakiet klimatyczny dodatkowo zbliży gospodarki europejskie z Ameryka. Jeżeli jednak docelowo unijna ochrona klimatu nie pociągnie zmian w pozostałych gospodarkach, będzie nadal obniżać konkurencyjność przemysłu europejskiego. Założenie jest takie, że wszyscy pójdą śladem Europy zgodnie z porozumieniem klimatycznym z Paryża, a Fit for 55 wypromuje zielone technologie stające się specjalnością Starego Kontynentu pozwalające mu konkurować z innymi.

Polska powinna mądrze wybierać bitwy

Polacy mogą liczyć na taryfę ulgową w toku negocjacji Fit for 55, które mają potrwać nawet do 2024 roku. Nie powinni jednak skupiać się na obronie status quo poprzez promocję sektora gazowego, ale na wykorzystaniu nowych środków do szybszej transformacji energetycznej z użyciem nowych technologii, w tym energetyki jądrowej, wodoru i magazynów energii. Jeżeli Warszawa skupi wszystkie wysiłki na obronie gazu, będzie musiała ustępować więcej w innych obszarach. Polska musi kontynuować inicjatywy na rzecz promocji jej punktu widzenia w Brukseli znane z dyskusji o EU ETS oraz atomie. Finał dyskusji o Fit for 55 może przesądzić o konkurencyjności gospodarki polskiej i europejskiej. Jeżeli unijna polityka klimatyczna nie stanie się globalna, może zabić gospodarkę Starego Kontynentu zamiast przesądzić o zwycięstwie jej innowacji. Ostateczna konstatacja jest jednak taka, że już teraz Polska powinna zrewidować dokumenty strategiczne w odniesieniu do nowych elementów polityki klimatycznej. Rewizja strategii energetycznej jest zaplanowana na 2023 rok, tuż przed spodziewanym zakończeniem negocjacji Fit for 55 w 2024 roku. Być może warto skoordynować te prace.

Atomowa rywalizacja o niezdecydowanego klienta w Polsce

– Amerykanie i Francuzi przygotowują oferty na budowę elektrowni jądrowych w Polsce. W cieniu są Koreańczycy, którzy także deklarują gotowość do udziału w programie. Ich zaangażowanie sugeruje, że termin oddania pierwszego reaktora jądrowego w 2033 roku jest możliwy do spełnienia. Rywalizacja o atom w Polsce służy klientowi, który do tej pory był niezdecydowany – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Klub atomowy w Europie

Ambasada Francji w Warszawie zorganizowała spotkanie z dziennikarzami z okazji otwarcia biura EDF w stolicy Polski mającego się zajmować atomem. Podczas tego wydarzenia przedstawiciele rządu i biznesu francuskiego przekonywali o tym, że oferta EDF będzie najlepsza z punktu widzenia Programu Polskiej Energetyki Jądrowej, który zakłada budowę pierwszego reaktora w 2033 roku i 6-9 GW energetyki jądrowej do 2043 roku. – Koniec 2022 roku to ostatni dzwonek na to by zdążyć z uruchomieniem atomu w Polsce do 2033 roku – powiedział Philippe Crouzet, wysoki przedstawiciel ds. francusko-polskiej współpracy w dziedzinie energetyki jądrowej cywilnej. – Niemcy zrezygnowały z tego źródła energii, a Wielka Brytania wyszła z Unii Europejskiej. Francja wspiera wejście Polski do klubu jądrowego. Będzie to sposób na zrównoważenie sytuacji – powiedział. Dodał, iż, „wiadomo, że są kraje, które chcą odejścia energetyki jądrowej. Francja dzięki swej sile może wspierać Polskę na drodze do realizacji jej celu”. Francuzi używają także argumentu politycznego, proponując wspólne głosowania i debaty polityczne na łonie Unii Europejskiej w sprawie energetyki jądrowej. Warto jednak zastrzec, że Polska i Francja już teraz głosują razem w sprawie atomu i ten trend nie powinien ulec zmianie niezależnie od tego, jakiego partnera wybierze Warszawa, bo jest w interesie obu tych krajów. Dlatego należy się spodziewać kontynuacji współpracy Paryża i Warszawy w obronie atomu w taksonomii unijnej i innych sporach tego typu.  Natomiast Francja będzie kontynuować ambitną politykę klimatyczną, którą może prowadzić komfortowo właśnie dzięki atomowi dającemu jej najmniejszą emisyjność wśród krajów Unii Europejskiej. Należy się zatem liczyć z tym, że niezależnie od wyboru Warszawy, Paryż będzie przykręcał śrubę polityki klimatycznej w czasie, gdy Polacy próbują ją raczej luzować.

Polscy inżynierowie na budowach EDF

Oferta francuska ma przekonać Polaków dostępnością technologii EPR w Europie, która uzyskała już licencje w Francji, Finlandii, a poza Unią Europejską w Chinach i Wielkiej Brytanii. EDF przekonuje, że reaktor tego typu jest o 36 procent bardziej wydajny i wytwarza o 30 procent mniej odpadów w porównaniu z konkurencją. EPR1200 jest w stanie wytworzyć 9 TWh energii rocznie i zapobiec w ten sposób emisji 6,6 mln ton CO2. Francuzi oferują także możliwość utylizacji odpadów jądrowych z pomocą ich firm. Obiecują także elastyczność pracy reaktora pozwalającą zmienić moc o 80 procent w 30 minut oraz wysoką dyspozycyjność na poziomie ponad 90 procent. To cechy ważne w obliczu planów wykorzystania atomu do uzupełniania rosnącej mocy Odnawialnych Źródeł Energii w Polsce. EDF przekonuje, że ich reaktor może z powodzeniem posłużyć do produkcji fioletowego wodoru istotnego z punktu widzenia unijnej polityki dążenia do neutralności klimatycznej. Francuzi przekonują, że powtarzalność projektów jądrowych w Hinkley Point C i Sizewell C w Wielkiej Brytanii pozwala obniżyć koszty budowy o 20 procent. Kopia zastosowana w Polsce miałaby zatem być tańsza od projektów wskazywanych do tej pory przez krytyków atomu jako za drogie. Francuzi wierzą, że wybór wykonawcy polskiego reaktora w 2022 roku pozwoli zbudować go do 2033 roku. – Uważamy, że to jest realne i dlatego prowadzimy dyskusję z naszymi partnerami – powiedział Deschaux. EDF obiecuje polskim inżynierom pracę w kraju i za granicą. Zidentyfikował 350 firm polskich mogących wziąć udział w budowie atomu i przypomina o lokalizacji 64 procent produkcji w przypadku projektu brytyjskiego Hinkley Point C. Polska pozbawiona sektora jądrowego może liczyć na 45 procent na początku a potem do 60 i więcej procent. Firmy pomagające przy reaktorach w Polsce mogłyby potem liczyć na rekomendację do pracy przy kolejnych projektach EPR na całym świecie.

Kto da więcej?

Francuzi zachowują rezerwę w sprawie zaangażowania kapitałowego w projekt atomu w Polsce. – Model finansowy zostanie wybrany przez Polskę jako klienta. EDF dostosuje się do wyboru strony polskiej. Środki będą pochodziły z kredytów eksportowych z odpowiednimi gwarancjami oraz funduszy własnych strony polskiej, czy to publicznych, czy inwestorów prywatnych – ocenił Philippe Crouzet. – W Hinkley Point działa mechanizm kontraktów różnicowych. Pozwala sfinansować część inwestycji. Jest drugi element będący przedmiotem dyskusji w postaci Regulated Asset Base, który pozwala obniżyć ryzyko inwestycyjne i uzyskać tańsze finansowanie. To są konsekwencje dla kosztów produkcji – stwierdził Thierry Deschaux zarządzający biurem EDF w Polsce, co ciekawe, zatrudniony także w Dalkii z grupy EDF. Na spotkaniu nie padły deklaracje odnośnie do zaangażowania finansowego rządu francuskiego, choć w przeszłości pojawiały się plotki o współpracy banków z Francji. To może być czynnik istotny z punktu widzenia rywalizacji z Amerykanami, którzy obiecują Polakom zaangażowanie banku eksportowego EXIMPORTBANK w finansowanie budowy polskich elektrowni jądrowych. Firmy amerykańskie Westinghouse i Bechtel już teraz zyskały grant Amerykańskiej Agencji Handlu i Rozwoju na studium FEED, które przygotuje firma założona przez George’a Westinghouse na potrzeby spółki Polskie Elektrownie Jądrowe (dawniej PGE EJ1). Westinghouse zapewni wiedzę inżynieryjną o technologii AP1000 a Bechtel z zakresu zarządzania obiektami tego typu. Francuzi nie zaoferowali dotąd tak daleko idącego zaangażowania finansowego oraz politycznego. Być może są zrażeni faktem, że praktycznie gotowa propozycja budowy atomu przez EDF w Polsce została odrzucona po zmianie władzy w 2015 roku.

Niezdecydowany klient

Potencjalni dostawcy technologii i kapitału na potrzeby Programu Polskiej Energetyki Jądrowej rywalizują na całego, dowodząc faktycznego potencjału polskich planów. Konkurencja między nimi jest pożądana z punktu widzenia klienta, który ma do wyboru jeszcze ofertę południowokoreańską, którą prezentuje dużo bardziej lakonicznie KHNP, także na łamach BiznesAlert.pl. Fakt, że Polska nie rozstrzygnęła wciąż kto zbuduje elektrownię jądrową na jej terytorium sprawia, że termin oddania pierwszego reaktora w 2033 roku jest umowny i drugorzędny wobec faktu, że już w latach dwudziestych tego wieku wzrośnie zależność naszego kraju od importu energii oraz gazu przez rosnącą lukę wytwórczą, którą z braku alternatywy będziemy usuwać z pomocą energetyki gazowej.

Pycha Nord Stream 2 kroczy przed upadkiem, ale Polska wciąż musi się strzec

Pycha Nord Stream 2 kroczy przed upadkiem, ale Polska wciąż musi się strzec

– Transformacja energetyczna uderzy w petrostates i Nord Stream 2. CBAM może je dobić. Polska wciąż zależna od paliw kopalnych musi się jednak nadal strzec. Nie będzie zależna od rosyjskiego petrostate, jeżeli sama nie stanie się gas state, a do tego niezbędna jest skuteczna transformacja – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Pycha Nord Stream 2

Budowa spornego gazociągu Nord Stream 2 postępuje między innymi ze względu na niechęć Amerykanów do wdrożenia poszerzonych sankcji wobec tego projektu. Nie jest jednak pewne, czy nawet poszerzone ograniczenia zatrzymałyby budowę. Do rozstrzygnięcia pozostaje czy i kiedy sporny gazociąg mógłby rozpocząć dostawy, bo perspektywa kolejnych przeszkód w postaci obowiązujących sankcji USA wobec firm certyfikujących i ubezpieczających pracę Nord Stream 2 oraz konieczność dostosowania jego pracy do przepisów dyrektywy gazowej Unii Europejskiej. Rosjanie mogą przekonać Niemców, aby ich fundacja Stiftung Klimaschutz stała się „niezależnym” operatorem niemieckiego odcinka Nord Stream 2 i firmy europejskie do wzięcia odpowiedzialności za gaz Gazpromu w punkcie wejścia do systemu unijnego, który należy jeszcze ustalić. Te zmiany mogą zająć jednak trochę czasu, zanim dostawy faktycznie ruszą.

Upadek potęg naftowych

Długofalowo jednak odejście od paliw kopalnych w dążeniu do neutralności klimatycznej uniezależni kraje zachodnie od węglowodorów, w tym projektu Nord Stream 2 o ile ten nie stanie się wodorociągiem. Petrostate uzależnione od ich sprzedaży, jak Rosja, muszą szukać alternatywy.

Według Międzynarodowej Agencji Energii kraje uzależnione od sprzedaży węglowodorów mogą stracić 75 procent przychodów per capita związanych z nią do 2030 roku przez dążenie do neutralności klimatycznej do 2050 roku w krajach zachodnich. Bank Światowy ocenia, że najgorzej przygotowane państwa to Algieria, Azerbejdżan, Gujana, Gwinea Równikowa, Irak, Irak, Kazachstan, Nigeria, Libia oraz Wenezuela. Nie podjęły one dotąd działań na rzecz uniezależnienia budżetu od sprzedaży węglowodorów, są doświadczane wojnami i problemami społecznymi, a także są wystawione na oddziaływanie zmian klimatu. Arabia Saudyjska i Rosja mogą sobie poradzić lepiej, przez większe rezerwy finansowe i działania na rzecz zmniejszenia zależności od węglowodorów. Kanada, Norwegia, Australia i Zjednoczone Emiraty Arabskie są najmniej wrażliwe dzięki rozwojowi innych branż gospodarki dających alternatywę. Niektóre z nich podjęły już kroki ku neutralności klimatycznej. Mimo to kartel naftowy OPEC przewiduje, że na rynku nadal będzie wielu chętnych na węglowodory. Arabia Saudyjska ma jednak mniej optymistyczne spojrzenie. – Jesteśmy krajem naftowym, a nie krajem bogatym – powiedział książę koronny Muhammad bin Salman. – Byliśmy bardzo bogaci w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, kiedy mieliśmy mniejszą populację i dużo ropy. Teraz jednak szybko rośniemy – ocenił książę. – Jeśli nie będziemy utrzymywać oszczędności i wykorzystywać dostępnych narzędzi, zamienimy się w kraj biedniejszy – ostrzegł.

Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen mówiła w tym kontekście o projekcie Nord Stream 2 przy okazji kolejnego szczytu unijnego w dniach 24-25 czerwca. Jej zdaniem „współpraca ekonomiczna z Rosją stała się z czasem coraz trudniejsza” natomiast gospodarka rosyjska wymaga modernizacji i pozostaje zależna od sprzedaży węglowodorów. – Dlatego uważam, że ten sposób komunikacji czy współpracy nie przyniesie żadnej zmiany – powiedziała w kontekście projektu Nord Stream 2, czyli nowego gazociągu mającego dostarczać gaz z Rosji do Niemiec przez Morze Bałtyckie. Von der Leyen zapowiedziała, że na następnym szczycie Unii Europejskiej w czerwcu zostanie przedstawiona nowa propozycja strategii wobec Rosji. Także wtedy ma zostać opisany mechanizm CBAM nakładający obciążenia na dostawców dóbr do Unii Europejskiej, w tym węglowodorów, uzależnione od emisji CO2 towarzyszącej ich produkcji. W ten sposób ma zostać wyrównana konkurencja podmiotów unijnych z pozaunijnymi. Unia prowadzi najbardziej zaawansowaną politykę klimatyczną w regionie. CBAM wzbudził już krytykę Rosji, ale także Ukrainy i USA.

https://biznesalert.pl/strategia-wodorowa-polska-energetyka-innowacje-wodor-ireneusz-zyska/embed/#?secret=odEx4lmoIr

Polska musi się nadal strzec

Spadek zależności od węglowodorów nie będzie jednakowy w całej Unii Europejskiej. Polska pragnąca wykorzystać gaz ziemny jako paliwo przejściowe transformacji energetycznej wręcz zwiększy zależność od tego paliwa w latach dwudziestych XXI wieku. Gaz-System przekonuje, że będzie w stanie zapewnić sto procent zapotrzebowania dostawami spoza Rosji, ale warto przypomnieć, że gaz z Nord Stream 2 będzie sprzedawany nie w Europie Zachodniej, ale Środkowo-Wschodniej i może trafić do Polski. 51 z 55 mld m sześc. przepustowości Nord Stream 2 jest poświęcone dostawom odnogą EUGAL wzdłuż linii Odry do Czech, a stamtąd gazociągiem Gazelle do hubu gazowego Baumgarten. Długoterminowa rezerwacja mocy EUGAL według operatora Gascade z 50 procentami udziałów Gazpromu to 51 mld m sześc. rocznie w kierunku południowo-wschodnim, a nie jak głosi propaganda Gazpromu na Zachód. Sporny gazociąg nasyci Europę Środkowo-Wschodnią gazem rosyjskim, który mógłby potencjalnie trafić do Polski, jeżeli ta zbytnio zwiększy zależność od błękitnego paliwa.

Warto w tym kontekście przypomnieć wrzutkę do Kommiersanta z 2016 roku, kiedy ta gazeta informowała, że polski Gaz-System poprosił o budowę gazociągu pozwalającego sprowadzać do 11 mld m sześc. gazu Nord Stream 2 do Polski. Te informacje zostały zdementowane w Warszawie. Im bliżej końca kontraktu jamalskiego z rosyjskim Gazpromem w 2022 roku, tym więcej może pojawić się podobnych prowokacji. Polacy deklarują, że nie będą zależni od gazu rosyjskiego i nie podpiszą umowy na kształt umowy jamalskiej. Jedyna długoterminowa odpowiedź na to wyzwanie to jednak transformacja energetyczna, o której pisze MAE, którą ma zabezpieczyć energetyka jądrowa w Polsce od 2033 roku ograniczająca zależność od gazu oraz przyspieszyć ją liberalizacja przepisów na rzecz rozwoju Odnawialnych Źródeł Energii: ustawa offshore wspierająca morskie farmy wiatrowe, liberalizacja ustawy krajobrazowej pozwalająca znów budować lądowe farmy wiatrowe oraz program „Mój Prąd” wspierający rozwój fotowoltaiki. Należy także rozwijać krajową produkcję wodoru i alternatywne źródła jego dostaw, aby kiedyś nie było konieczności sprowadzania go przez Nord Stream 2. Polska nie będzie zależna od rosyjskiego petrostate, jeżeli sama nie stanie się gas state, a do tego niezbędna jest skuteczna transformacja energetyczna.