– Gazprom to dostawca wysokiego ryzyka, o czym przekonują się takie państwa jak Ukraina czy Mołdawia, dlatego nie możemy mieć noża na gardle – mówił w Polskim Radiu 24 Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny portalu biznesalert.pl.
Morski odcinek gazociągu Polska-Dania leży już na dnie Bałtyku. Nowy rurociąg zapewnić ma dostawy gazu na następne 20-30 lat. Zdaniem gościa PR24 czas już na dokończenie odcinka lądowego, który miał „małe” problemy w Danii, tak, by gazociąg był gotowy do pracy z końcem 2022 r.
– Po to, by nie sprowadzać już gazu na mocy kontraktu jamalskiego z Rosjanami, a z wydobycia własnego PGNiG, co będzie tańsze, w ramach jednego lub kilku kontraktów na gaz norweski – przypomniał ekspert ds. energetycznych. Zauważył, że chodzi o płynne zastąpienie gazu z Rosji dostawami z Norwegii.
„Gazprom dostawcą wysokiego ryzyka”
– Jeśli kiedyś Polska będzie chciała sprowadzić gaz Rosji, to ma to być wybór, a nie przymus, nie „nóż na gardle”. Gazprom bowiem to dostawca wysokiego ryzyka, o czym przekonuje się właśnie Ukraina, Mołdawia i każdy, kto dłużej powspółpracuje z Gazpromem – podkreślił Wojciech Jakóbik.
Prawie 20 km od brzegów wyspy Zelandia należąca do koncernu Saipem jednostka Castorone 10 połączyła fragmenty gazociągu Baltic Pipe, wychodzące z polskiego i duńskiego brzegu. Całość została opuszczona na dno. W ten sposób morski odcinek gazociągu Polska-Dania spoczął w całości na dnie Bałtyku.
Źródło: Polskie Radio 24