– Nie wiemy wciąż jak zostanie sfinansowany atom w Polsce. Wiemy, że Polacy chcą współpracować z Amerykanami przy pierwszym obiekcie na Pomorzu, ale reszta jest wciąż przedmiotem negocjacji, a termin rozpoczęcia budowy jest coraz bliżej – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Jest umowa przedprojektowa

Miała być umowa projektowa Polskich Elektrowni Jądrowych oraz Westinghouse opisująca zasady współpracy przy budowie elektrowni jądrowej w lokalizacji Lubiatowo-Kopalino. 22 lutego została zaś podpisana jednak umowa przedprojektowa, pozwalająca wykonać krok naprzód pomimo braku umowy finansowej. Ów kontrakt opisuje standardy bezpieczeństwa do zastosowania w tej konkretnej lokalizacji, ma podsumować niezbędne inwestycje pozwalające dostosować technologię AP1000 od Westinghouse. Pozwoli także wstępnie oszacować wartość projektu. Prezes Polskich Elektrowni Jądrowych Tomasz Stępień powiedział dziennikarzom, że szacunki funkcjonujące do tej pory w obiegu pozostają aktualne. Elektrownia jądrowa na Pomorzu może kosztować około 100 mld złotych, ale te koszty będą zależały od ostatecznego modelu finansowania, który jeszcze nie został stworzony.

– To nie oznacza, że prace nad modelem finansowym się nie toczą. To zadania pełnomocnika, spółki i zespołu rządowego powołanego w tym celu. Będzie moment podpisania umowy z doradcą finansowym – ujawniła minister klimatu i środowiska Anna Moskwa. – Chcemy, żeby w tym roku jeszcze w sezonie letnim została podpisana umowa projektowa, poza umową o wykonawstwo, którą chcemy mieć także jak najszybciej – wytłumaczyła w odpowiedzi na pytania BiznesAlert.pl. – W ofercie amerykańskiej te elementy finansowe też się znalazły. Jesteśmy w dialogu ze stroną amerykańską, by przeanalizować te zakresy i uzgodnić stopień zaangażowania, a także szukać źródeł finansowania – powiedziała minister. Umowa przedprojektowa ma według informacji BiznesAlert.pl kosztować około 100 mln złotych. Kolejne kontrakty do zawarcia to umowa projektowa i finansowa. Potrzebne są także decyzje i pozwolenia oraz licencjonowanie technologii AP1000 w Polsce. Obiekt na Pomorzu ma składać się z trzech reaktorów AP1000 po 1200 MW każdy, a zatem może zapewnić od 3600 do 3750 MW mocy w zależności od zastosowanego układu chłodzenia. Dopiero po skompletowaniu tych dokumentów będzie możliwe przekazanie pozwolenia na budowie, które powinno zgodnie z planem zostać wydane w 2026 roku, jeśli nie będzie opóźnień.

Spory o polski atom są możliwe po ewentualnej zmianie władzy, a widoczne na przykładzie rewolucji koncepcyjnej Programu Polskiej Energetyki Jądrowej. Polacy chcą budować pierwsze trzy reaktory na Pomorzu z Amerykanami, ale zarzekają się, że resztę negocjują dalej, choć pierwotnie chcieli mieć jednego dostawcę technologii do wszystkich 6-9 GW. – Nie rezygnuję z pozostałych trzech reaktorów – powiedział prezes zarządu Energy Systems w Westinghouse David Durham w odniesieniu do drugiej elektrowni jądrowej. Rozważane lokalizacje to Bełchatów i Połaniec. – Decyzja o trzeciej elektrowni jądrowej cały czas jest przed nami. Amerykanie pozostają w grze. Jesienią wskażemy dwie potencjalne lokalizacje, z nich wybierzemy jedną i ogłosimy partnera – mówił minister aktywów państwowych Jacek Sasin w trzecim programie Polskiego Radio. Do tego należy dodać kolejne dwa do czterech reaktorów APR1400 od koreańskiego KHNP w Pątnowie, w sprawie których toczą się rozmowy Polskiej Grupy Energetycznej oraz ZE PAK oraz małe reaktory modułowe SMR które chcą budować PKN Orlen, KGHM i Enea. To wyzwanie organizacyjne z punktu widzenia pracy urzędników Państwowej Agencji Atomistyki oraz ograniczonych i coraz droższych zasobów potrzebnych do realizacji takich przedsięwzięć. Wielogłos w rządzie ma zostać ograniczony przez pracę nowego zespołu do spraw atomu. – Rezultatem prac zespołu będą wypracowywane dla ministra rekomendacje w zakresie legislacyjnych i pozalegislacyjnych rozwiązań usprawniających wdrażanie energetyki jądrowej w Polsce. – Rekomendacje te będą uwzględniały potrzeby zarówno inwestycji w wielkoskalowe elektrownie jądrowe, jak i małe reaktory modułowe (SMR) – podaje resort klimatu.

Amerykanie pozostają w grze, bo nie ma modelu finansowego polskiego atomu. Nieoficjalnie można usłyszeć, że nie będzie go w 2023 roku. Polskie Elektrownie Jądrowe otrzymały cztery mld zł w obligacjach państwowych w grudniu 2022 roku i według rozmówców BiznesAlert.pl te środki pozwolą na finansowanie programu jądrowego przez około dwa lata, dając przestrzeń do budowy modelu. Ten ma uwzględniać gwarancje państwowe, zaangażowanie finansowe amerykańskiego EXIMBANK oraz Westinghouse. Do rozstrzygnięcia pozostaje, czy zostanie zastosowany model spółdzielczy, w którym odbiorcy energii z atomu będą wchodzić stopniowo do akcjonariatu PEJ, czy też koszty zostaną przerzucone na rachunki odbiorców w postaci dodatkowej opłaty. Obecna ekipa wyklucza w tym momencie takie rozwiązanie, ale jeśli model finansowy nie zostanie przyjęty przed wyborami parlamentarnymi i dojdzie do zmiany ekipy, nowi urzędnicy w instytucjach państwowych będą potrzebowali więcej czasu na wdrożenie oraz ocenę dotychczasowych osiągnięć.

Nie ma nadal umowy finansowej

Oznacza to, że projekt jądrowy dokonał kroku naprzód dzięki umowie przedprojektowej, ale wciąż czeka na projektową oraz finansową, a widać, że negocjacje w tej sprawie trwają dłużej od pierwotnych założeń. Tymczasem inflacja nie czeka, tylko coraz szybciej rośnie, a koszt kapitału ma być najważniejszym czynnikiem przesądzającym o tym ile Polacy zapłacą za elektrownię jądrową, czy to na rachunku, czy to z budżetu. Tymczasem inwazja Rosji na Ukrainie pokazała dobitnie, jak bardzo jej potrzebują, więc czas na przyspieszenie prac i rozstrzygnięcia.

Leave a Reply

Trending

Discover more from Wojciech Jakóbik Blog

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading

Discover more from Wojciech Jakóbik Blog

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading