:Spór o gazociąg Nord Stream 2 trwa po tym jak Niemcy zawiesili jego certyfikację niezbędną do rozpoczęcia dostaw. Niektórzy dziennikarze nazywają go „harakiri Europy”. Prawnicy z Polski i Ukrainy mogą je jeszcze opóźnić lub zatrzymać, ale będą potrzebowali pomocy Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
:Sekretariat Wspólnoty Energetycznej skierował do Mołdawii list o porażce wdrożenia zapisów rozdziału właścicielskiego oraz certyfikacji operatora systemu przesyłowego gazu Moldovatransgaz. To spółka należąca do Moldovagaz z udziałami Gazpromu. Tymczasem nowy kontrakt gazowy z Rosjanami ma uwzględniać zapisy o tym, że zmiany są możliwe dopiero po spłaceniu długu.
Nord Stream 2 „to harakiri Europy”. Polska może go zamrozić, ale potrzebuje Trybunału
Spór o gazociąg Nord Stream 2 trwa po tym jak Niemcy zawiesili jego certyfikację niezbędną do rozpoczęcia dostaw. Niektórzy dziennikarze nazywają go „harakiri Europy”. Prawnicy z Polski i Ukrainy mogą je jeszcze opóźnić lub zatrzymać, ale będą potrzebowali pomocy Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
– Putin uruchomił realizacje swego wielkiego planu w lipcu i sierpniu. Początkowo w niego nie wierzyłem, ale teraz nie ma wątpliwości – ocenia Thierry Bros, analityk sektora energii doradzający rządowi Francji, cytowany przez The Telegraph. – Powiedział o większych dostawach w październiku, ale te nie nastąpiły. Listopad był jeszcze gorszy, bo teraz nie będzie jeszcze dostaw przez Mallnow (punkt wejścia Gazociągu Jamalskiego do Niemiec – przyp. red.). Zdaniem Brosa, Europa wystawiła się na zagrożenie bezpieczeństwa dostaw, które może zdestabilizować wspólną politykę energetyczną a z nią cały blok polityczny. Włoska publikacja dziennikarzy śledzczych Altrenotizie nazywa Nord Stream 2 „harakiri Europy”.
Tymczasem rozpoczęcie dostaw może się opóźnić do marca 2022 roku (według źródeł Reutersa) albo wakacji 2022 roku (według szacunków Kommiersanta) ze względu na konieczność ponownej certyfikacji przez regulatora niemieckiego Bundesnetzagentur zarządzonego 17 listopada. Procedura odbywa się pod czujnym okiem firm PGNiG z Polski oraz Naftogaz i GTSOUA z Ukrainy.
– Przegląd projektu przez władze niemieckie jest oczywiście częścią procesu prawnego. Próby rządu rosyjskiego wymierzone w wykolejenie tych procedur z użyciem presji politycznej są póki co bezskuteczne – ocenił poseł do Parlamentu Europejskiego Sergey Logodinsky z frakcji Zielonych. To niemiecki polityk pochodzenia rosyjskiego. – Zasada rozdziału właścicielskiego między działem sprzedaży gazu a operatorem sieci jest ważnym filarem europejskiej polityki energetycznej. Ta zasada nie może być omijana przez fałszywe firmy. Niezależnie od obecnej rewizji prawnej Nord Stream 2, faktem jest, że ten gazociąg był złą decyzją szkodliwą dla Europy i klimatu – dodał.
Zdaniem prezesa operatora gazociągów przesyłowych na Ukrainie, czyli GTSOUA, Serhija Makogona, istnieją „duże szanse” na to, że Nord Stream 2 nie będzie mógł rozpocząć pracy z pełną przepustowością. Jego firma bierze udział w procesie certyfikacji razem z Naftogazem i PGNiG. – Mamy wizję sporu i pomimo faktu, że ten gazociąg został technicznie ukończony, wierzę, że są nadal duże szanse na uniemożliwienie jego startu z pełną mocą – powiedział na antenie kanału 1+1 cytowany przez RIA Novosti.
Certyfikacja została zawieszona w Niemczech być może ze względu na Polskę. – Polska natychmiast zaskarżyłaby certyfikację w Trybunale Sprawiedliwości Unii Europejskiej – tłumaczy prof. Alan Riley w The Telegraph. Polscy prawnicy będą mogli także kwestionować w Trybunale ewentualne rozstrzygniecie w sprawie certyfikacji po tym, jak Gazprom doprowadzi do wydzielenia nowej spółki niemieckiej, która miałaby według doniesień regulatora Bundesnetzagentur zarządzać tylko odcinkiem Nord Stream 2 na wodach terytorialnych Niemiec, gdzie obowiązuje dyrektywa gazowa Unii Europejskiej narzucająca te przepisy.
Jednak według informacji BiznesAlert.pl zarówno PGNiG, jak i spółki ukraińskie zaangażowane w certyfikację, będą domagać się objęcia prawem całego gazociągu uznając rozwiązanie połowiczne za niezgodne z przepisami. Mogą także zakwestionować ewentualne próby stworzenia umowy agencyjnej Gazprom-Rosnieft pozwalającej wpuścić gaz tej drugiej firmy w celu spełnienia wymogów trzeciego pakietu energetycznego na mocy dyrektywy gazowej. Ponadto, ukraińskie ministerstwo energetyki poinformowało, że Komisja Europejska mająca zatwierdzić rozstrzygnięcie w Niemczech będzie się konsultowała z Ukrainą w tej sprawie.
Agencja Fitch utrzymała rating Gazpromu na poziomie BBB- wskazując, że założyła w szacunkach wykorzystanie Nord Stream 2 w 2022 roku jedynie w połowie (jednej z dwóch nitek). Fitch pisze, że „operator nie otrzymał jeszcze niezbędnych pozwoleń od regulatora, więc konserwatywnie należy ująć jedynie część oszczędności kosztowych związanych z Nord Stream 2 w prognozie na 2022 rok”. – Zakładamy, że ten projekt wniesie do EBITDA Gazpromu niski, jednoliczbowy udział procentowy – czytamy w komunikacie. Fitch pokdreśla także, że Gazprom będzie wytwarzał negatywny przepływ finansowy w latach 2022-2024 ze względu na wysokie wydatki inwestycyjne, wysokie dywidendy i rosnące koszty.
The Telegraph/RIA Novosti/UNIAN/Fitch/Wojciech Jakóbik
Jest pokłosie ustępstw wobec Gazpromu. Reforma gazowa w Mołdawii stoi, a Europa upomina
Sekretariat Wspólnoty Energetycznej skierował do Mołdawii list o porażce wdrożenia zapisów rozdziału właścicielskiego oraz certyfikacji operatora systemu przesyłowego gazu Moldovatransgaz. To spółka należąca do Moldovagaz z udziałami Gazpromu. Tymczasem nowy kontrakt gazowy z Rosjanami ma uwzględniać zapisy o tym, że zmiany są możliwe dopiero po spłaceniu długu.
– Wstępna ocena sekretariatu zakłada, że Mołdawia nie realizuje swych zobowiązań na mocy Traktatu Wspólnoty Energetycznej poprzez niewdrożenie wymogów rozdziału oraz certyfikacji operatora systemu przesyłu gazu Moldovatransgaz – czytamy w komunikacie Wspólnoty, która jest zagranicznym wymiarem polityki energetyczno-klimatycznej Unii Europejskiej pozwalającym krajom stowarzyszonym jak Mołdawia czy Ukraina integrować sektory gazu i energii elektrycznej z Europą pod warunkiem reform dostosowujących ich funkcjonowanie do regulacji unijnych.
Po kryzysie dostaw na terytorium mołdawskie Gazprom zobowiązał Moldovagaz do podpisania dwóch protokołów odwlekających reformę opisaną przez Wspólnotę Energetyczną do czasu spłaty długów naliczonych przez Rosjan. Mołdawia zagrożona niedoborami gazu niezbędnego do opalania elektrociepłowni w sezonie grzewczym ustąpiła i podpisała z Gazpromem kontrakt pięcioletni. Wsparcie finansowe Unii Europejskiej warte 60 mln euro pomogło doraźnie, podobnie jak dostawy interwencyjne od polskiego PGNiG czy innych dostawców.
Wcześniej Mołdawia planowała całkowicie porzucić dostawy z Rosji z pomocą alternatywnego szlaku przez Rumunię, który do tej pory jednak nie jest drożny.
Wspólnota Energetyczna/Wojciech Jakóbik