Dwa szlaki doprowadzenia gazu ziemnego z Rosji do Chin - zachodni i wschodni (w 2020 roku w jego ramach ma ruszyć gazociąg Siła Syberii)
Dwa szlaki doprowadzenia gazu ziemnego z Rosji do Chin – zachodni i wschodni (w 2020 roku w jego ramach ma ruszyć gazociąg Siła Syberii)

Rozwój technologiczny obniżył koszty dostaw LNG. Czy zwyciężą one z dostawami świadczonymi przez gazociągi? Odpowiedź na to pytanie będzie kluczowa dla przyszłości polskich planów.

Jak donosi dziennik Diengi, w 2014 roku Chiny zainwestowały w Rosji mniej niż 800 mln dolarów. To mniej niż 1 procent chińskich inwestycji zagranicznych, które w 2014 roku wyniosły 116 mld dolarów.

Jaką drogą Polacy sprowadzą gaz z Norwegii?

(Natural Gas Europe/Wojciech Jakóbik)

Rozwój technologiczny obniżył koszty dostaw LNG. Czy zwyciężą one z dostawami świadczonymi przez gazociągi? Odpowiedź na to pytanie będzie kluczowa dla przyszłości polskich planów.

Zdaniem dr Filipposa Proedrou z Instytutu Relacji Międzynarodowych cytowanego przez Natural Gas Europe czasy gazociągów kończą się. Elastyczność umów na dostawy LNG ma wypierać długoterminowe kontrakty, które z kolei są narzędziami gwarantującymi zwrot z inwestycji w nowe magistrale gazowe.

Jednocześnie wzrost płynności rynku LNG ma zakończyć okres względnej stabilności cenowej gazu ziemnego na świecie. Z tego względu upadają wielkie projekty gazociągowe jak South Stream, Turkish Stream i tego rodzaju inwestycje. Zdaniem Proedrou testem tej prognozy będzie los projektów Nord Stream 2 i Siła Syberii promowanych przez Gazprom.

Autor nie odnosi się do proponowanego Polskę projektu gazociągów Korytarza Norweskiego. Połączenie gazowe Polski z Danią (Baltic Pipe) i Danii z Norwegią, ma w założeniu polskiego operatora gazociągów dać od 7 do 10 mld m3 gazu ziemnego rocznie. Alternatywny plan zakłada rozbudowę istniejącego gazoportu w Świnoujściu i ewentualne sprowadzenie do Zatoki Gdańskiej pływającego obiektu do magazynowania i regazyfikacji LNG (FSRU).

Jeżeli przewidywania Proedrou potwierdzą się, Polacy mogą wybrać rozwiązanie zwiększające wykorzystanie gazu skroplonego, a wtedy norweski gaz dotrze do naszego kraju gazowcami. Pierwsze dostawy tą drogą zaplanowało już PGNiG na czerwiec 2016 roku. Jeżeli jednak studium wykonalności, które prowadzą Gaz-System i duński Energinet.dk udowodni sens ekonomiczny budowy Baltic Pipe, a potem Korytarza Norweskiego, powstanie połączenie gazowe ze złożami norweskimi PGNiG. Taką inwestycję musiałaby urentownić umowa długoterminowa na dostawy do Polski.

Naftogaz ogłasza przetarg na zakup gazu spoza Rosji. Czy kupi polskie LNG?

(Wojciech Jakóbik)

Na stronach Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju opublikowano informację generalną o zaproszeniu do prekwalifikacji na dostawy gazu ziemnego dla Naftogazu – ukraińskiej spółki gazowej. Otrzymała ona od EBOiR pożyczkę na zakup surowca z kierunku innego niż rosyjski.

Przetarg dotyczy dostaw od 20 czerwca 2016 roku do 20 stycznia 2017 roku, więc jest kluczowy dla poziomu rezerw gazu w magazynach ukraińskich w sezonie grzewczym, który rozpocznie się w listopadzie tego roku. Ten z kolei jest kluczowy dla utrzymania dostaw do klientów w Unii Europejskiej. Musi mieć odpowiedni poziom, aby technicznie możliwe był tranzyt przez Ukrainę. Firmy gazowe mogą zgłaszać aplikacje do 10 czerwca 2016 roku.

Naftogaz zrezygnował w zeszłym roku z dostaw gazu ziemnego od rosyjskiego Gazpromu. Zmniejsza zużycie gazu w kraju i importuje surowiec z połączeń gazowych na granicy z Polską, Słowacją i Węgrami.

W przyszłości dostawy na Ukrainę może ułatwić planowany Gazociąg Polska-Ukraina, którego przepustowość jest szacowana na 8 mld m3. Warunkiem będzie sfinansowanie około 100 km odcinka gazociągu po stronie ukraińskiej. Toczą się już rozmowy na temat dostaw gazu skroplonego z terminala LNG w Świnoujściu tym szlakiem. Niewykluczone, że do przetargu Naftogazu przystąpi polskie PGNiG, które w czerwcu odbierze gaz skroplony z Kataru i Norwegii. Firma informowała o rozmowach z Ukraińcami na temat dostaw tego rodzaju surowca nad Dniepr.

Rosja deprecjonuje znaczenie Gazociągu Transadriatyckiego

(TASS/Gazprom/Wojciech Jakóbik)

Zdaniem ministra energetyki Rosji Aleksandra Nowaka, Gazociąg Transadriatycki realizowany przez kraje Unii Europejskiej nie podkopie szans na budowę gazociągu z Rosji do Grecji i Włoch. Nie podaje jednak konkretnych argumentów potwierdzających, że rosyjski pomysł zostanie zrealizowany.

Gazociąg Transadriatycki (TAP) to połączenie gazowe między Grecją, Albanią, a Włochami. Ma dostarczać gaz w ramach Południowego Korytarza Gazowego, w którego skład wchodzą Gazociąg Południowokaukaski (SCP) i Gazociąg Transanatolijski (TANAP). Do końca dekady mają pozwolić na dostawy 10 mld m3 gazu ziemnego z Azerbejdżanu na rynek europejski. Istnieje plan podwojenia przepustowości szlaku do 20 mld m3 rocznie i zasilenia go surowcem z Turkmenistanu oraz innych źródeł w Azji Centralnej, na Bliskim Wschodzie lub w basenie Morza Śródziemnego. Projekt ma patronat Komisji Europejskiej, która za jego pomocą chce zapewnić krajom członkowskim alternatywne źródło gazu ziemnego. Jest to uderzenie w interesy Rosji w regionie Europy Południowej.

– Chciałbym zaznaczyć, że nie są to znaczne ilości gazu – przekonuje Nowak. – Oczywiście europejscy klienci potrzebują dywersyfikacji i większych ilości gazu. Z tego względu nawet jeśli powstanie TAP, nie wyklucza on potrzeby zbadania opłacalności projektów, o których rozmawiamy z Grekami i Włochami – dodał, odnosząc się do projektu Posejdon, w sprawie którego Gazprom, włoski Edison i grecka DEPA podpisały memorandum w lutym tego roku. Gazociąg Posejdon zakładał dostawy z Azerbejdżanu przez Grecję i Włochy. Był projektem alternatywnym do TAP, jednak przegrał w konkursie na wybór projektu, który zrealizuje dostawy ze złóż Szach Deniz. Rosjanie zamierzają wykorzystać Posejdona do uruchomienia dostaw rosyjskiego gazu na Bałkany, ale na razie nie informują jakim szlakiem miałby dotrzeć do niego surowiec. Ze względu na zaognione relacje z Turcją, dostawy przez jej terytorium będą utrudnione. Perspektywy Posejdona są więc mniej realne od TAP, którego realizacja już się rozpoczęła.

Pryska chińskie marzenie Rosjan

(Diengi/Kommiersant/Wojciech Jakóbik)

Jak donosi dziennik Diengi, w 2014 roku Chiny zainwestowały w Rosji mniej niż 800 mln dolarów. To mniej niż 1 procent chińskich inwestycji zagranicznych, które w 2014 roku wyniosły 116 mld dolarów.

– Cały poprzedni rok upłynął ona oczekiwaniu na to, ze chińskie inwestycje w Rosji się zmaterializują, ale tak się nie stało – ocenia Aleksiej Masłow ze Szkoły Wyższej Studiów Orientalnych. – W 2015 roku strony podpisały szereg umów o woli współpracy przy projektach wartych dziesiątki miliardów dolarów, ale ostatecznie tylko 1 mld dolarów trafił do Rosji. To zaalarmowało ekspertów – dodaje ekspert.

Jego zdaniem koncepcja wspólnej pracy z Chinami przy wielkich projektach w Rosji nie sprawdziła się. Moskwa założyła, że Pekin będzie chciał skorzystać z rosyjskiej bazy surowcowej na Syberii i w tym celu wejdzie we współpracę. Założono także, że zainwestuje w Kolej Transsyberyjską, aby eksportować z jej pomocą dobra do Europy. W zamian jednak Pekin zaoferował udział Rosji w Nowym Jedwabnym Szlaku, którego nie poparła Moskwa, bo nie chciała się zgodzić na pracę na chińskich warunkach.

Zdaniem Masłowa Rosjanie brali zbyt poważnie memoranda podpisywane przez Chińczyków, którzy podejmują ostateczne decyzje latami, w których los spółek rosyjskich polegających na takich kontraktach może się już rozstrzygnąć.

Rosjanie liczyli na to, że chiński kapitał wesprze megaprojekty infrastrukturalne na rzecz uniezależnienia Rosji od europejskiego rynku gazu. Projekty Siła Syberii, Siła Syberii 2 i Siła Syberii 3 zyskały duże zainteresowanie medialne. Chińczycy podpisali memorandum i ramową umowę gazową w sprawie pierwszego z nich, memorandum w sprawie drugiego. Wyrazili także wstępne zainteresowanie trzecim projektem. Żaden z nich nie otrzymał jednak bezpośredniego wsparcia firm chińskich, na które liczyli Rosjanie pozbawieni partnerów i pieniędzy przez sankcje USA i Unii Europejskiej po agresji na Ukrainę.

Apel o liberalizację polityki Rosji nie wzrusza Putina

(Wiedomosti/Wojciech Jakóbik)

Zdaniem czołowego liberała rosyjskiej polityki gospodarczej Rosja powinna zminimalizować napięcia geopolityczne w celu ściągnięcia do kraju zachodniego kapitału. To niebezpośrednia aluzja do wojny na Ukrainie, która ściągnęła na Rosjan sankcje krajów zachodnich.

Prezydium rosyjskiej Rady Ekonomicznej przy prezydencie Federacji Rosyjskiej obradowało w zeszłym tygodniu. Jej przewodniczący, Aleksiej Kudrin podkreślał, że bez napływu kapitału zagranicznego rosyjska gospodarka nie wróci na ścieżkę stabilnego wzrostu.

Przypomniał, że Rosja odstaje w stosunku do najbardziej rozwiniętych krajów pod względem technologicznym. Jego zdaniem powinna się integrować z „międzynarodowymi łańcuchami produkcji”. W tym celu należy złagodzić „napięcia geopolityczne”. Prezydent Rosji Władimir Putin odpowiedział, że jego kraj może być w tyle za innymi w pewnym zakresie, ale na pewno nie będzie handlować suwerennością. Przekonywał, że zagraniczny biznes nie ucieknie z Rosji, choć napięcia geopolityczne należy minimalizować.

W dyskusji nie padło hasło wojny na Ukrainie, choć można domniemywać, że o nią chodzi. To przez rosyjską agresję na Ukrainie kraje Unii Europejskiej i Stany Zjednoczone obłożyły Rosję sankcjami, które odcięły ją od partnerów i kapitału z Zachodu. Kudrin podtrzymał apel o zmniejszenie ryzyka politycznego, które zachęci inwestorów do inwestycji w Rosji. Według Banku Światowego zniesienie sankcji wobec Rosji dałoby jej w 2017 wzrost gospodarczy w wysokości 2 procent zamiast 1,1 procent prognozowanych przy zachowaniu obostrzeń.

Aleksiej Kudrin włączony w projektowanie planu gospodarczego Kremla na nadchodzące lata jest posądzany o to, że ma służyć za liberalny listek figowy prezydenta Władimira Putina w rozmowach z Zachodem o zniesieniu sankcji, a także w nadchodzących wyborach prezydenckich. Pomimo zabiegów Rosji według instytucji europejskich w lipcu dojdzie do przedłużenia sankcji wobec tego kraju. Rosja nadal nie spełniła warunków ich zniesienia, czyli wycofania sił rosyjskich z terytorium Ukrainy.

Warto pamiętać, że rola Kudrina w polityce informacyjnej Kremla może być wyreżyserowana, a liberalny polityk wygłasza swoje opinie na polecenie władz rosyjskich.

Więcej: Dobra zmiana w Rosji czyli gra na zbliżenie z Zachodem

Więcej w przeglądzie informacji BiznesAlert.pl

Leave a Reply

Trending

Discover more from Wojciech Jakóbik Blog

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading

Discover more from Wojciech Jakóbik Blog

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading